Beloved Enemy [PL] - Rozdział 112: Zrobię wszystko, by ocalić twoje cele i marzenia

            Kiedy Gu Qing Pei wrócił do domu, nie wiedział, co w niego wstąpiło, ale od razu odpalił komputer i odnalazł starą wiadomość sprzed dwóch lat, po czym ją otworzył.

          Było tam kilka zdjęć, które swego czasu zostały rozpowszechnione wśród pracowników firmy, w której pracował.

            Od tamtej pory unikał ich widoku w obawie, że wpłyną negatywnie na jego nastrój. A teraz, kiedy na nie patrzył, nie czuł już wstydu, który zwykle rozpalał jego policzki do czerwoności i sprawiał, że jego umysł szalał. Być może z biegiem czasu oswoił się z samą świadomością ich istnienia, a może przepracował w sobie wszystkie zmartwienia, jakie niosła za sobą ta sprawa. Jakby nie było, to uczucie spokoju nieco go zaskoczyło.

           Gdyby nie został porwany, pewnie całkowicie zapomniałby o tych zdjęciach. Uśmiechnął się, a po chwili zaśmiał się z siebie w duchu i zamknął wiadomość.

           W sumie tak było dobrze. Dopóki potrafi spojrzeć na tę całą sytuację z dystansem, to o wiele łatwiej jest mu stawić czoła przeszłości.

          Pan Gu odpoczywał w domu przez dwa dni. Nie chciał wychodzić na zewnątrz z ogoloną głową. Wiedział, że wygląda okropnie. W piątek wieczorem jego asystent razem z kilkoma menadżerami przyszli do jego domu sprawdzić, jak się czuję.

          Podczas wspólnej kolacji, zadzwonił telefon Gu Qing Peia, gdy zerknął na ekran, zobaczył, że to Wang Jing.

          Wyszedł do sypialni, aby odebrać.

         - Cześć, Wang Jing.

        - Qing Pei, chcę cię o coś zapytać, czy razem z Yuan Yangiem zamierzasz zostać udziałowcem SKOK-u?

        - Tak.

        - W takim razie mam dla ciebie kilka informacji. Myślę, że powinienem cię ostrzec.

        - Co to za informacje?

        - Nie wiem, jakiej metody używali Yuan Li Jiang i prezes Xue, aby wpłynąć na zarząd spółki XX Group. Musisz wiedzieć, że na tę chwilę opóźniają termin podpisania umowy poręczenia z Yuan Yangiem i jest wielce prawdopodobne, że całkiem od niej odstąpią. A jeśli Yuan Yang nie podpisze tej umowy, nie otrzyma kredytu z Banku X. A ma na to czas tylko do poniedziałku, jeśli mu się nie uda, nie będzie w stanie spełnić warunków umowy wymaganych przez Stowarzyszenie Przedsiębiorców i ostatecznie nie kupi akcji.

          Serce Gu Qing Pei zadrżało.

         - Wang Jing, czy ta wiadomość jest wiarygodna?

        - Pochodzi z rzetelnego źródła. Zresztą sam się przekonasz, jeśli zadzwonisz i zapytasz o to Yuan Yanga. W ciągu ostatnich dwóch lat bez przerwy konkurował z własnym ojcem. W Pekinie nie ma nikogo, kto by o tym nie wiedział. W sumie jest to dość interesujące, że ojciec i syn skaczą sobie do gardeł. W zeszłym roku Yuan Yang wygrał przetargi na ponad 6 miliardów juanów, na który ostrzył sobie zęby Yuan Li Jiang. W tym roku prezes na pewno będzie chciał się odegrać, dlatego Qing Pei, jak najszybciej się z tego wycofaj. Yuan Li Jiang z pewnością ma już sposób na zabezpieczenie udziałów, a tak długo, jak uda mu się opóźnić waszą umowę, będzie głównym udziałowcem. On w tej branży siedzi na tyle długo i zbyt ciężko pracował, żeby doprowadzić do powstania SKOK-u, że za nic nie pozwoli, żeby Yuan Yang spił śmietankę.

          Pan Gu zastanawiał się przez chwilę:

         - Wang Jing, jeśli wiesz coś jeszcze, to mi powiedz.

        Prezes Wang westchnął głęboko.

        - Nie chcę plotkować, ale wiem, że powodem, dla którego Yuan Yang i Yuan Li Jiang walczą ze sobą tak zajadle, jesteś ty.

         Gu Qing Pei odpowiedział cicho:

         - Wang Jing, interesują mnie tylko sprawy biznesowe. Plotki zachowaj dla siebie.

    - Jeśli o to chodzi, to powiedziałem ci wszystko, co wiem. Spółka XX Group jest przedsiębiorstwem państwowym. Już sam fakt, że zgodzili się być gwarantem Yuan Yanga, to duży ukłon w jego stronę. Jednak zdaje się, że tym razem nie uda mu się pokonać swojego ojca. Myślę, że Yuan Li Jiang tylko czekał na taki obrót spraw, chciał, żeby Yuan Yang miał wszystko skrupulatnie zaplanowane, dopięte na ostatni guzik i wtedy uderzył, by w ostatniej chwili pozwolić mu zasmakować porażki.

        Pan Gu wziął głęboki oddech, a następnie powoli wypuścił powietrze z płuc i tylko odburknął coś niewyraźnie drżącym głosem, podczas gdy Wang Jing kontynuował wypowiedź.

          - Qing Pei, wycofaj się z tego, dobrze ci radzę i pozwól, że powiem ci coś szczerze. Yuan Yang chce być głównym udziałowcem, ale nie ma na to wystarczających funduszy, dlatego działa na dwa fronty, z jednej strony dziewczyna, z drugiej ty. Tylko razem w trójkę jesteście w stanie konkurować z Yuan Li Jiangiem jak równy z równym. Jeśli pominiemy potencjalne korzyści, jakie wynikną z tego układu, to Yuan Yang najzwyczajniej w świecie cię „wykorzystuje", nie przeszkadza ci to?

          Gu Qing Pei próbował się uśmiechnąć.

         - Wang Jing, nie możemy lekceważyć korzyści, to jedyne, czego szukam w tym układzie. Nie można ich ignorować, skoro wszystko, co robimy, robimy właśnie, by osiągnąć korzyści, dlatego nie można tego nazwać „wykorzystywaniem".

         - Zwyczajnie nie chcesz się do tego przyznać. Qing Pei, zapytaj sam siebie, co czujesz, kiedy widzisz, jak Yuan Yang obejmuje córkę prezesa Liu, wykorzystuje sojusz małżeński, jako karty przetargowej, by współpracować z firmą YaoShin. Kto wie, może wkrótce naprawdę staną się rodziną, a co będzie z tobą? Jaką rolę przyjdzie ci zagrać? Będą mieć więcej akcji niż ty. W przyszłości znajdą sposób, żeby zmusić cię do zbycia udziałów. Kiedy Yuan Yang poślubił tę dziewczynę, to on zostanie prezesem SKOK-u. Nie próbuj mi wmówić, że nigdy nie przeszło ci to przez myśl.

          Dłoń dyrektora powoli zacisnęła się w pięść, zaśmiał się delikatnie i odpowiedział.

         - Wang Jing, wziąłem pod uwagę wszystkie zagrożenia, jakie mogą się pojawić w trakcie tej inwestycji. Podczas naszej dyskusji całkowicie pomijasz aspekt korzyści, jakie ten projekt wygeneruje w przyszłości. Ja z kolei wolałbym całkowicie pominąć aspekt relacji międzyludzkich. Po pierwsze, po udanej rejestracji SKOK-u posiadane przeze mnie udziały wystarczą na utrzymanie płynności finansowej mojej rozwijającej się firmy na 3 do 5 lat. Po drugie, jeśli ktokolwiek będzie chciał zmusić mnie, Gu Qing Peia do zrzeczenia się moich udziałów, będzie musiał słono mi za nie zapłacić. Po trzecie, jeśli cena moich akcji będzie znacząco przekraczać nakład, jaki wniosłem, to będzie niezbity dowód, że moja inwestycja była warta zachodu i najzwyczajniej w świecie - opłacalna. Bez względu na to, z której strony analizuje temat, z każdej wychodzę na tym korzystnie. Wang Jing, jakbyś nie starał się tego ująć, to jest tylko współpraca biznesowa. Gdzie tu jest miejsce i mowa o jakichkolwiek relacjach?

          Wang Jing roześmiał się, po czym odpowiedział:

        - Qing Pei, skoro upierasz się przy swoim, nie powiem nic więcej. Fakt jest taki, że odkąd przestałem się o ciebie ubiegać, odkryłem, że całkiem dobrze cię rozumiem. Nie będę kwestionować twoich uczuć. Mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i nie będziesz przez nikogo cierpiał, a tym bardziej z powodu jakichkolwiek niepowodzeń.

         Dyrektor uśmiechnął się:

         - Możesz być pewien, że wiem, co robię.

         - W takim razie, co zamierzasz zrobić w sprawie SKOK-u?

        - Porozmawiam z YuanYangiem. W końcu mi też zależy na tej inwestycji, dlatego pomogę mu znaleźć rozwiązanie.

        - Ty... niech ci będzie, zapomnij o tym.

        Wang Jina umilkł, a po chwili odezwał się łagodnym i przyjaznym tonem.

        - Jeśli będziesz mnie potrzebować, zrobię co w mojej mocy, żeby ci pomóc.

        Gu Qing Peia ucieszyły te miłe słowa, czuł wzruszenie i wdzięczność.

        - Wang Jing, dziękuję.

        Po zakończeniu rozmowy pan Gu wrócił do salonu.

        - Nasza sytuacja uległa zmianie. Natychmiast sprawdźcie grupę XX i jej powiązania z Yuan Li Jiangiem, a zwłaszcza, czy ostatnio prowadzali ze sobą jakieś transakcje.

         - Dyrektorze Gu, co się dzieje?

        - Próbują nas opóźnić. Nie zamierzają podpisać umowy poręczenia z Yuan Yangiem. Muszę na chwilę wyjść, a wy jak najszybciej sprawdźcie to, o co prosiłem.

         Obecni w salonie mężczyźni spojrzeli po sobie, po czym zobaczyli, jak pan Gu wkłada kurtkę i wychodzi.

        Jak tylko dyrektor wsiadł do auta, zadzwonił do Yuan Yanga. Chłopak nie odebrał od razu, dopiero po kilkunastu sygnałach. Przez ten czas pan Gu wsłuchiwał się w kojące dźwieki muzyki oczekując na połączenie. W końcu usłyszał spokojny głos chłopaka.

             - Halo? Dyrektor Gu.

       - Gdzie jesteś? Dowiedziałem się czegoś, co koniecznie musimy omówić i znaleźć rozwiązanie. Spotkajmy się.

            - Nie mam teraz czasu.

            - Jesteś w trakcie spotkania?

          Kiedy Yuan Yang miał już odpowiedzieć, pan Gu usłyszał w tle głos mężczyzny w średnim wieku:

          - Czy to dyrektor Gu? Dyrektor Gu z firmy QingYan?

          Chłopak odpowiedział:

          - Tak.

          Gu Qing Pei zmarszczył brwi i zapytał:

          - Z kim rozmawiasz?

        - Jeśli dyrektor Gu nie jest zajęty, zaproś go na obiad, można powiedzieć, że pośrednio jesteśmy wspólnikami, powinniśmy się poznać...

         Dodał starszy mężczyzna, a Yuan Yang mu przerwał:

         - Jestem na spotkaniu z prezesem firmy YaoShin w restauracji XX. Może do nas dołączysz?

         Pan Gu westchnął i zapytał:

         - Z twoim przyszłym teściem.

         Chłopak nie skomentował tego i powiedział:

         - W przyszłości wszyscy będziemy partnerami. Przyjdź, powinniście się poznać.

         Oczy Gu Qing Peia nagle pociemniały.

        - Dobrze, zaraz tam będę.

         Rozłączył się i tak mocno ścisnął kierownicę, że na wierzchu jego dłoni pokazały się żyły.

        Gdy pan Gu wchodził do zarezerwowanego pokoju w restauracji, zobaczył prezesa firmy YaoShin siedzącego po jednej stronie stołu, a po drugiej stronie Yuan Yanga i Liu Tzu Wen. Wyglądało to tak, jakby córka przyprowadziła swojego chłopaka na spotkanie z jego przyszłym teściem. Ten widok tak wstrząsnął dyrektorem, że aż zabolały go oczy.

          Gdy tylko wszedł, cała trójka wstała. Liu Tzu Wen i prezes Liu uśmiechnęli się, kierując się w jego stronę, by uścisnąć mu dłonie.

        - Dyrektorze Gu, nie mogłem się doczekać spotkania z panem. Och, co się panu stało w głowę?

          - Ach, zostałem napadnięty, na szczęście to nic poważnego. Zawsze słyszałem o panu wiele dobrego, ale znam pana jedynie z gazet. Prezesie Liu, to wielki zaszczyt móc nareszcie poznać pana osobiście.

          Obaj wymienili się uprzejmościami, po czym prezes Liu poprosił pana Gu, by usiadł obok niego.

          Teraz przy stole siedziały cztery osoby, tak się złożyło, że Gu Qing Pei znalazł się po stronie starszyzny, razem z prezesem Liu. Chciało mu się śmiać. Wiedział, że w oczach każdej normalnej osoby tak właśnie być powinno. Młoda, obiecująca i świetnie dobrana para siedziała po jednej stronie stołu, a po drugiej osoby ze starszego pokolenia. Taki podział był rozsądny i jak najbardziej na miejscu.

         Jeszcze przez chwilę pan Gu i prezes Liu prawili sobie komplementy, po czym przeszli do sedna.

          - Próbowałem się skontaktować z Yuan Yangiem, ponieważ usłyszałem dość niepokojące dla nas informacje. Teraz gdy jesteśmy w trójkę, powinniśmy o tym porozmawiać.

           Yuan Yang delikatnie się uśmiechnął:

          - Właśnie z tego powodu spotykam się dzisiaj z prezesem Liu.

          Słysząc te słowa prezes westchnął głęboko:

        - Sytuacja stała się naprawdę kłopotliwa. Od początku wahałem się, czy powinienem wziąć udział w tej inwestycji. Yuan Yang, tak prawdę mówiąc, gdybym cię nie znał, potrzebowałbym około miesiąca, żeby rozważyć wzięcie udziału w przedsięwzięciu na taką skalę. A z uwagi na to, że pierwsze problemy właśnie się pojawiły, będę potrzebował czasu, żeby się nad wszystkim zastanowić.

          Yuan Yang zareagował od razu:

        - Jeśli przeciągniemy to choćby o miesiąc, nie będziemy w stanie uzyskać nawet połowy udziałów. Skoro już doszliśmy tak daleko, to nadal musimy przeć naprzód.

          Prezes Liu spojrzał na niego, a następnie spojrzał na swoją córkę, po czym odezwał się dość przebiegłym tonem.

         - Yuan Yang, nie chodzi o to, że ci nie ufam. Jestem nawet skłonny oddać ci moją córkę. Ale wiesz dobrze, że moja firma jest na celowniku. Mimo że jestem prezesem zarządu, podpisanie umowy gwarancji, to nie jest coś, o czym mogę decydować samodzielnie. Muszę zwołać posiedzenie Rady Nadzorczej, aby przedyskutować wszystkie za i przeciw. Zajmie to minimum 15 dni od daty zwołania zebrania. Nawet gdybym zwołał je w trybie pilnym, to i tak spotkanie nie odbędzie przed końcem miesiąca. Po zebraniu członkowie Rady Nadzorczej będą potrzebować czasu, żeby podjąć decyzję, nie ma możliwości, żeby umowa została podpisana w poniedziałek.

           Yuan Yang uśmiechnął się i powiedział:

           - Prezesie, skoro tak pan stawia sprawę, nie będę się upierał.

        Gu Qing Pei domyślił się, że Yuan Yang miał nadzieję, że firma YaoShin zostanie jego gwarantem. Jednak najwidoczniej prezes Liu nie chciał tego zrobić. Gu Qing Pei dokładnie sprawdził firmę YaoShin i dowiedział się, że struktura ich zarządu składa się z prezesa Liu i jego trzech krewnych, z czego on sam miał ponad 60% udziałów w spółce i aby podjąć decyzję, nie musiał działać aż tak formalnie. Jednak na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie chciał podpisać umowy z Yuan Yaniem i być może miał ku temu jakiś powód.

           Pan Gu w pełni rozumiał obawy prezesa. Gdyby był na jego miejscu, też by się obawiał, że straci wszystko, co ma, jeśli osoba, za którą poręcza nie spłaci kredytu.

          Spojrzał na Yuan Yanga, a w tym samym czasie chłopak spojrzał na niego. W chwili, gdy ich oczy się spotkały, poczuł, jak lodowaty jest wzrok chłopaka.

          Prezesy Liu próbował złagodzić atmosferę.

         - Yuan Yang, mam związane ręce, ale jeśli uda ci się zdobyć na poniedziałek kapitał, jestem gotów dotrzymać warunków umowy i kontynuować współpracę z wami w ramach SKOK-u.

         Gu Qing Pei zauważył, że prezes Liu z góry założył, że Yuan Yang nie będzie w stanie zdobyć funduszy.

         Chłopak skinął głową i odpowiedział:

        - Dzięki tej deklaracji mogę być spokojny. Prezesie Liu, Tzu Wen, dyrektor Gu i ja musimy was pożegnać, czeka nas sporo pracy.

        Liu Tzu Wen przez całe spotkanie nie wtrącił ani jednego słowa, siedziała przy stole niczym piękna ozdoba. W tej chwili skinęła delikatnie głową, jakby rozmowa tych trzech mężczyzn nie miała z nią nic wspólnego.

         Prezes Liu odprowadził ich do drzwi i serdecznie ich pożegnał.

         Kiedy wyszli z restauracji, Gu Qing Pei zapytał ponurym głosem:

         - Co się dzieje? Powiedz mi o wszystkim.

        Yuan Yang odpowiedział pytaniem:

        - Kto przekazał ci tę wiadomości?

        Pan Gu odpowiedział spokojnym głosem:

         - Wang Jing.

         Chłopak zaśmiał się głośno.

         - Czekał, aż zrobię z siebie głupka, prawda?

          Tym razem dyrektor odpowiedział dość chłodno.

         - Nadal jesteś w nastroju, by myśleć, że ktokolwiek może uznać cię za głupca? Chcę tylko wiedzieć, jakie masz teraz opcje?

         Yuan Yang potrząsnął głową.

         - Nie wiem, jeszcze o tym nie myślałem.

       - Jest już piątek. Nawet jeśli w ciągu najbliższych dwóch dni zostanie zawarta umowa z poręczycielem, bank nie da ci kredytu.

        - Wiem, że dopóki mogłem podpisać umowę poręczenia, miałem szansę na ten kredyt. Ale teraz, kiedy firma XX Group zaczęła się z tego wycofywać, nie mam żadnego innego rozwiązania.

          W źrenicach chłopaka błysnęło ostre zimne światło.

          - Nie doceniłem go.

         Gu Qing Pei parsknął śmiechem, po czym dodał z kpiną w głosie:

          - Brak rozwiązania, cóż za błyskotliwa odpowiedź.

          - Mam jeszcze dwa dni, pomyślę o tym.

          Powiedział ponuro Yuan Yang, po czym dodał.

          - Idź już do domu. Teraz nie mam czasu na wyjaśnienia.

         Gu Qing Pei ani drgnął, tylko powiedział:

       - Mam znajomości w firmie Venture Capitalist. Jeszcze dzisiaj mogę zorganizować z nimi spotkanie.

         Yuan Yang potrząsnął głową:

        - Sam wiesz, że to będzie tylko strata czasu. Przy tak dużej kwocie gwarancji, żadna firma nie podejmie decyzji w ciągu dwóch dni.

         Pan Gu westchnął i poczuł uporczywy ból głowy. Gdy Yuan Yang zamierzał odejść, zadzwonił jego telefon. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Zmarszczył brwi i po chwili wahania, odebrał.

          - Tato.

         Gu Qing Pei był zaskoczony, odwrócił się, by zerknąć na chłopaka. Zobaczył, jak Yuan Yang podnosi głowę, by spojrzeć na budynek.

          - Co jest?

         Stali na ulicy, gdzie bez przerwy mijały ich samochody. Pan Gu nie słyszał, co mówi Yuan Li Jiang, ale podświadomie podążył za wzrokiem chłopaka i także podniósł głowę. Zobaczył prezesa Yuana stojącego przy oknie na trzecim piętrze.

       Jak się okazało, był na obiedzie w tej samej restauracji. Yuan Yang odłożył słuchawkę i spojrzał na dyrektora.

         - Ojciec poprosił nas, żebyśmy weszli na górę.

         Pan Gu spojrzał na niego, ale nic nie powiedział, dlatego to Yuan Yang się odezwał.

         - Jeśli nie chcesz iść, nie idź. Pójdę sam. Chcę się dowiedzieć, co ma mi do powiedzenia.

         - W porządku. Pójdę z tobą.

         Odpowiedział Gu Qing Pei wbijając wzrok w chłopaka:

         - Też chcę wiedzieć, co ma do powiedzenia.

        Pojawili się na piętrze w momencie, gdy prezes żegnał się ze swoimi gośćmi. W pokoju na stole znajdowały się resztki obiadu, zdaje się, że ich spotkanie było naprawdę przypadkowe.

          Kiedy już wszyscy wyszli i zostali sami, Yuan Li Jiang stanął przed oknem i powiedział cicho:

        - Zasięg w tym pokoju jest fatalny. Właśnie podszedłem do okna, żeby odebrać telefon i zobaczyłem was na dole. Co za zbieg okoliczności.

          Yuan Yang od razu przeszedł do rzeczy:

           - Tato, jeśli masz coś do powiedzenia, pospiesz się i po prostu to powiedz.

           Prezes spojrzał na niego i zakpił:

       - Czyli jeszcze nazywasz mnie „tatą". Z powodu tego mężczyzny porzuciłeś rodzinę, porzuciłeś mnie, matkę, a także brata i siostrę. Nie wstyd ci nazywać mnie „tatą"?

            Chłopak spokojnie odpowiedział:

            - Jeśli nie chcesz, żebym cię tak nazywał, to w przyszłości już tego nie zrobię.

          Brwi Yuan Li Jianga uniosły się, wyglądał, jakby z całych sił tłumił w sobie wybuch gniewu. Spojrzał na spuchniętą twarz Gu Qing Peia, na jego głowę owiniętą bandażem.

           - To, co zrobił Xue Lin, nie miało ze mną nic wspólnego, chociaż oboje mamy wspólne cele.

          Pan Gu odpowiedział dość dosadnym tonem:

         - Ta sprawa zawsze będzie miała z panem coś wspólnego. Gdyby nie zrobił mi pan tego, co pan zrobił, teraz nikt by mi nie groził.

          Yuan Li Jiang podniósł głowę, spojrzał na niego i mruknął:

          - Masz rację.

         Następnie zerknął w stronę Yuan Yanga:

         - To dlatego od ponad dwóch lat czujesz do mnie urazę? Chłopak ani nie przytaknął, ani nie zaprzeczył:

         - Po co mnie tutaj wezwałeś? Powiedz wprost.

         Prezes westchnął cicho:

        - Chciałem się czegoś dowiedzieć. Sprzeciwiasz mi się na każdym kroku, przejmujesz moje interesy, spychasz mnie do rogu. Dlaczego to robisz? Jesteś moim synem, wszystko, co mam, będzie kiedyś twoje?

         Yuan Yang spojrzał na ojca z determinacją, ale nie odpowiedział. Yuan Li Jiang odwzajemnił spojrzenie.

         - Myślę, że wiem, o co chodzi. Chcesz tylko udowodnić, że jesteś ode mnie silniejszy?

         Tym razem chłopak zareagował:

        - Tato, nie mam czasu na słuchanie tych pierdół. Jeśli nie masz do powiedzenia niczego, co ma związek z biznesem, to my już pójdziemy.

        Prezes roześmiał się donośnie, a po chwili jego śmiech stał się nieco dziwny. Wbił wzrok w tych dwóch mężczyzn stojących naprzeciwko niego i powiedział.

        - Yuan Yang, czy kiedykolwiek pomyślałeś o tym, czy Gu Qing Pei cokolwiek do ciebie czuje? Co cię skłoniło, że wystąpiłeś przeciwko mnie? Co on takiego dla ciebie zrobił? No co?

         Wyraz twarzy Yuan Yang i Gu Qing Pei momentalnie się zmienił.

         Chłopak odpowiedział chłodno.

         - Tato, myślę, że akurat ty masz najmniejsze prawo do wydawania w tej sprawie osądów.

          Pociągnął pana Gu za ramię.

         - Chodźmy.

         - Zaczekaj.

         Yuan Li Jiang spojrzał na wściekłą minę Yuan Yanga i poczuł, że jego cel został osiągnięty.

       - Porozmawiajmy o interesach. Nie uda ci się inwestycja w SKOK. XX Group nie podpisze z tobą umowy poręczenia ani teraz, ani w przyszłości. Nie będziesz w stanie zabezpieczyć kapitału. A co za tym idzie, nie zdobędziesz akcji, a firma YaoShin szybko wycofa się ze współpracy. Zostanie ci tylko Gu Qing Pei. Mam swoje sposoby, żeby całkowicie cię zablokować, równie dobrze możesz już się poddać.

           Yuan Yang odpowiedział przeszywająco zimnym tonem.

          - Czas się jeszcze nie skończył, dlatego daruj sobie te słowa.

          - A jaką masz alternatywę?

          - Coś wymyślę.

      - YuanYang, nie szarżuj. Jaka firma w ciągu dwóch dni zdecyduje się zostać twoim gwarantem? Zdajesz sobie sprawę, jakie warunki musiałby spełnić. Po pierwsze, wszystkie aktywa firmy muszą pokryć wartość pożyczki. Po drugie, szef tej spółki musiałby się natychmiast zgodzić na podpisanie umowy. Po trzecie, musiałby być na tyle odważny, żeby w ciemno zastawić tak duże pieniądze. Na tym świecie jest tylko jedna osoba, która mogłaby to dla ciebie zrobić, mianowicie ja, twój ojciec. Tylko ja, ale niestety...

         - Jest ktoś jeszcze.

         Gu Qing Pei spojrzał spokojnie na Yuan Li Jianga.

         Prezes łypnął na niego ostrym wzrokiem, a dyrektor dokończył ze spokojem.

        - Będę gwarantem Yuan Yanga.

        Kiedy padło to zdanie, zarówno ojciec, jak i syn oniemieli.

        Yuan Li Jiang wpatrywał się w Gu Qing Peia z niedowierzaniem, a pięści Yuan Yanga zacisnęły się tak mocno, że w pomieszczeniu rozległ się dźwięk szczękających kości.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                                   



Komentarze