Beloved Enemy [PL] - Rozdział 33: Na pewno ci pomogę

 


        Po obiedzie Yuan Yang zabrał się za sprzątanie ze stołu i ogarnianie kuchni. Oczywiście Gu Qing Pei chciał mu pomóc, jednak chłopak uznał, że sam się tym zajmie.

- Spokojnie, dam sobie radę.

         Gdy skończył, poszedł do gabinetu, w którym, przy biurku, siedział Pan Gu. Postawił krzesło tuż obok niego i powiedział:

        - Powiedz mi dokładnie, o co chodzi w tej sprawie.

        Mężczyzna uniósł brwi, ale zastosował się do jego prośby. Sięgnął po plik dokumentów i wręczył go Yuan Yangowi, mówiąc:

        - Mam nadzieję, że zrozumiesz.

        Chłopak potrząsnął papierami:

        - Przecież jest napisane po chińsku.

        Gu Qing Pei poprawił okulary, nie miał siły się z nim kłócić.

        - Opowiem ci pokrótce, co i jak, a potem dokładnie przestudiuj dokumenty. Jeśli coś będzie niejasne, to będziemy musieli omówić to najpóźniej do jutra, czyli masz tylko jeden dzień na zapoznanie się ze sprawą. Lecisz w poniedziałek, bezpośrednio do miasta XX i postaraj się być punktualny. Mam nadzieję, że do tego czasu będziesz się już na tyle orientował w temacie, że nie będę musiał się za ciebie wstydzić. Gdy skontaktujesz się z wiceprzewodniczącym, zadzwoń, a jeśli będzie to konieczne, to przylecę.

        - Wiem, wiem, porozmawiajmy teraz o sprawie.

        Gu Qing Pei spędził kilka następnych godzin opowiadając Yuan Yangowi o szczegółach problemu, który chłopak zdecydował się rozwiązać. Dyrektor nie był prawnikiem ani nigdy wcześniej nie brał udziału w procesach sądowych, czy też nie uczestniczył w sprawach związanych z majątkiem skarbu państwa, jednak zdobył sporo doświadczenia współpracując przez sześć lat z radcą prawnym. Ich praca polegała na przejmowaniu akcji różnych przedsiębiorstw, a finalny dochód z tej działalności był dużo wyższy niż miesięczne wynagrodzenie Pana Gu w spółce państwowej. Gdyby prezes Yuan nie zaproponowałby mu pracy, miał zamiar zająć się swoim dorywczym zajęciem na pełen etat i rozwijać się dalej w tym kierunku. Część przejmowanych przez nich aktywów finansowych pochodziło ze spółek zagrożonych upadkiem, a w takich przypadkach wiedza prawnicza była kluczowa, dzięki czemu Pan Gu był całkiem nieźle zorientowany w kwestiach podatkowych. A po podpisaniu umowy o pracę z Yuan Li Jiangiem, zdarzało mu się wiele razy opiniować pozwy z roszczeniami wobec spółki. 

        Gu Qing Pei był stuprocentowym profesjonalistą, emanował spokojem i mądrością, był też świetnym mówcą oraz niezwykle charyzmatycznym i czarującym mężczyzną. Yuan Yang słuchał go jak zaczarowany, nieświadomie wodząc oczami po całej sylwetce mężczyzny. Gu Qing Pei mówił przez cały czas, ale gdy zorientował się, w jaki sposób jest obserwowany, zezłościł się i zapytał:

        - Co ja przed chwilą powiedziałem?

        - Zapłacono za 428 akrów ziemi i przekazano płatność miejscowym rolnikom, którzy zgodzili się, by firma przejęła grunty. Z powodu problemów finansowych nie zapłacono jeszcze za pozostałe 400 akrów.

        Chłopak powtórzył wypowiedź Gu Qing Peia słowo w słowo. Dyrektor pochylił głowę, przewrócił kilka stron i kontynuował.

        - Tak, a przez ponad 10 lat rolnicy korzystali z ziemi pod uprawy, chociaż umowa o jej przekazaniu jest nadal wiążąca i właśnie teraz planujemy ponowne jej przejęcie. Miejscowi chcą zwaloryzować cenę sprzedaży, co jest jednym z głównych punków spornych w tej sprawie.

        Yuan Yang przytaknął, po czym pochylił się do przodu i delikatnie pocałował Pana Gu.

        Mężczyzna był oszołomiony przez ułamek sekundy, ale doszedł do siebie i spojrzał ze złością na chłopaka.

        - Co robisz?

        Yuan Yang wzruszył ramionami:

        - Nic, po prostu chciałem cię pocałować.

        Czy musiał mieć jakiś powód? Yuan Yang chciał to zrobić i to zrobił, nie było sensu roztrząsać się nad każdą pojedynczą czynnością. Znowu pochylił się do przodu, objął dłonią głowę mężczyzny i nie mogąc się oprzeć pokusie, po raz kolejny pocałował jego miękkie usta.

        To był bardzo delikatny pocałunek, co stanowiło sporą odmianę względem innych działań chłopaka. Yuan Yang kilka razy leciutko possał dolną wargę mężczyzny, po czym go puścił.

        Gu Qing Pei był zdenerwowany, ale udało mu się to ukryć. Poprawił szybko okulary i odchrząknął.

        - Mógłbyś się skupić? Co ja przed chwilą powiedziałem?

        Usta chłopaka wygięły się w uśmiechu:

        - Słyszałem, co mówiłeś, nawet zapisałem kluczowe informacje. Nie musisz powtarzać.

        - Naprawdę wszystko pamiętasz?

        - Jeszcze raz wszystko dokładnie przeczytam. Jest już wpół do dziesiątej, czas spać.

        - Nie żartuj.

        Pan Gu był zaskoczony.

        - Zawsze chodzę spać wcześnie i wstaję wcześnie.

        Leniwie odpowiedział Yuan Yang, po czym dodał.

        - Ty też powinieneś zbierać się do łóżka.

        - Wciąż mam dużo pracy.

        - O nie. Musisz się położyć przed dziesiątą.

        Chłopak ściągnął mu okulary i spojrzał na jego twarz i zmęczone oczy. 

        - Wyglądasz młodziej bez okularów.

        Gu Qing Pei wyciągnął rękę chcąc odzyskać okulary, jednak chłopak podniósł je wysoko nad głowę, nie zamierzając ich oddawać.

        Pan Gu odwrócił się i wyciągnął z szuflady drugą parę, ale Yuan Yang błyskawicznie je przechwycił i odłożył, po czym pociągnął Gu Qing Peia za ramię.

        - Chodź spać.

        Yuan Yang ciągnął Pana Gu w stronę łazienki.

        - Sam się wykąpiesz, czy mam ci pomóc?

        Gu Qing Pei westchnął i wszedł do łazienki zatrzaskując za sobą drzwi, zanim Yuan Yang mógł wpaść na pomysł, by za nim wejść.

        Chłopak wypuścił powoli powietrze z płuc i uśmiechnął się. Pobiegł do drugiej łazienki i wziął szybki prysznic, po czym wrócił do sypialni i wskoczył na łóżko. Zachowywał się tak naturalnie, jakby był u siebie w domu.

        Gdy Gu Qing Pei wyszedł z łazienki, zobaczył go siedzącego w samej bieliźnie na łóżku i przeglądającego książkę, która leżał na stoliku nocnym. Wiedział, że ma marne szanse, żeby wygonić go z sypialni, mimo to, spróbował:

        - Idź spać do drugiego pokoju.

        Yuan Yang uniósł jedną brew:

        - Nie chcę.

        Gu Qing Pei odwrócił się z zamiarem pójścia do pokoju gościnnego, ale chłopak zawołał do niego z uśmiechem:

        - Będę spał tam, gdzie ty.

        Mężczyzna zamknął ze złości oczy, powstrzymał się od komentarza i wrócił do łóżka. Yuan Yang położył się obok niego, eksponując swoją boską klatę i dwie pięknie umięśnione nogi, specjalnie układając je w dość uwodzicielskiej pozie. Jego ramiona także były napięte i całe to idealne ciało leżało na łóżku i tak cholernie kusiło. Gu Qing Pei udawał, że nie widzi tego seksownego mężczyzny leżącego tuż obok, odwrócił się do niego plecami i schował się pod kołderką, którą chwilę później wściekły Yuan Yang z niego zerwał.

        - Kurwa… przecież jesteś gejem, prawda? Naprawdę lubisz mężczyzn? Wiem, że mam świetne ciało, a ty nawet nie rzuciłeś na mnie okiem!

        Pan Gu odwrócił się i spojrzał na niego jak na głupka. Yuan Yang czuł się przegrany. Pochylił się nad nim i zaczął ściągać z niego dolną część piżamy.

        - Udało ci się zmyć ślady, które zostawiłem na twoim kutasie?

        Jeśli chodzi o czystość, to Gu Qing Pei był prawdziwym pedantem. Tak długo ścierał bazgroły chłopaka ze swojego penisa, że ten aż poczerwieniał, ale zmył wszystko. Nie chciał widzieć na nim choćby śladu tuszu. Zajęło mu to trochę czasu i podczas tej czynności, szczerze chciał chłopaka zamordować.

        Yuan Yang uśmiechnął się zaczepnie i powiedział:

        - I co, zmyłeś? Jeśli nie powiesz, sam sprawdzę.

        Mężczyzna zagryzł zęby.

        - Zmyłem.

        Chłopak roześmiał się napierając na klatkę piersiową Gu Qing Peia i kładąc się na nim. Oparł się, wkładając ręce pod pachy mężczyzny, mrugnął do niego i wyszeptał:

        - Bez okularów naprawdę wyglądasz młodo, a z rozczochranymi włosami, zupełnie jakbyś był w moim wieku.

        Pan Gu obrócił głowę.

        - Nie bądź śmieszny. Wyglądając jak dzieciak nie wzbudzałbym zaufania.

        Yuan Yang położył się tak, by być twarzą do niego i przytulił go jak dziecko.

        - Nie męczy cię to?

        - Męczy? Oczywiście, że tak. Życie to jedna wielka męczarnia. Muszę ciężko pracować, żeby nie polegać na nikim w kwestii jedzenia i ubrania.

        Yuan Yang zamyślił się i znów wyszeptał:

        - Mogę ci pomóc.

        -Ty?

        Gu Qing Pei zaśmiał się, słysząc tak niedorzeczną odpowiedź.

        - Dziedzic rodziny Yuan, ale zaraz… przecież nie masz grosza przy duszy…

        - Przypomnieć ci, czyja to zasługa?

        - A kto pierwszy zaczął? Denerwujesz mnie, od kiedy cię poznałem. To twoja wina, że nie masz kasy. Musiałem coś zrobić, żeby mieć kontrolę nad twoim koszmarnym zachowaniem.

        - Że co… Ty… kurwa… przyznałeś się…

        Gu Qing Pei westchnął i krzyknął, bo chłopak uszczypnął go w brzuch:

        - Zasłużyłeś sobie na to, musiałem utrzeć ci nosa.

        Yuan Yang odpowiedział chłodno.

        - Zapłacisz mi za to w łóżku.

        Pan Gu dziabnął go łokciem w brzuch i odepchnął.

        - Daj mi spokój. Idę spać.

        - Sam zobaczysz.

        Yuan Yang oplótł go w pasie i przyciągnął do siebie, tak by znalazł się cały w jego ramionach. Gu Qing Pei próbował się uwolnić, ale bez skutku. Po chwili poddał się i leżał spokojnie w objęciach chłopaka, starając się go ignorować. Jednak, kiedy czuł ciepło drugiej osoby, było mu tak bardzo przyjemne. Zamknął oczy, powoli pogrążając się we śnie i jeszcze bardziej wtulił się w ramiona Yuan Yanga.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa


Poprzedni 👈             👉 Następny



Komentarze