Beloved Enemy [PL] - Rozdział 96: Odezwij się do niego, a cię pocałuję

           Jako pierwsze pod młotek poszły trzy działki z obciążonymi hipotekami, wystawione przez firmę Cinda Asset. Dwie z nich były to grunty rolne, trzecia miała przeznaczenie rolne i komercyjne. Ich cena wywoławcza została ustalona na poziomie 300 tysięcy juanów. Marża zysku nie była zbyt duża, jednak udział w licytacji wzięło siedem firm, z czego ostatecznie wygrały dwie z nich.

          Podczas aukcji Gu Qing Pei znajdował się między przysłowiowym młotem a kowadłem, pomiędzy dwoma zaciekłymi wrogami. Siedział nieruchomo z wyprostowanymi plecami, lekko pochylając się do przodu. Gdyby tylko się oparł, od razu zostałby ściśnięty z jednej strony przez Yuan Yanga, z drugiej Wang Jinga, których ramiona momentalnie do niego lgnęły.

           Fotele były na tyle szerokie, że trzej mężczyźni spokojnie mogli na nich siedzieć i nie mieć ze sobą kontaktu fizycznego, dlatego pan Gu podejrzewał, że obaj specjalnie pochylali się w jego stronę, co zapewne stanowiło dość zabawny widok dla obserwatora z zewnątrz.

          Następnie pojawił się na aukcji kolejny grunt, tym razem o znacznie większej wartości, a dodatkowo, dwie z wystawionych działek miały prawo do przekształcenia własności w wysokości dwóch milionów juanów. Oczywiście samo przekształcenie wiązało się z dużym ryzykiem, zwłaszcza że umowy o zmianie przeznaczenia gruntu podlegają bezpośredniej decyzji administracji państwowej, która w ostatnich czasach była dość niejednoznaczna w swych orzeczeniach. Wang Jing zapytał cicho:

           - Qing Pei, co o tym mylisz?

          Dyrektor zastanowił się przez chwile:

        - Słyszałem pogłoski, że rząd zamierza wywiązać się z tych umów, ale od tej deklaracji minęło już pół roku. A co ważniejsze ostatnio zmieniły się przepisy dotyczące kredytowania nieruchomości. Samo prawo do przekształcenia gruntu nie wystarczy, sądzę, że przez najbliższe dwa lata niewiele się zmieni. W ostateczności można by też odsprzedać te grunty, ale wtedy marża zysku będzie zbyt mała, niewarta włożonego w całą sprawę wysiłku i kapitału.

          - Myślę podobnie, choć ta niska cena jest kusząca...

         Również w tej rundzie ani Wang Jing, ani Yuan Yang nie licytowali.

        Chłopak zauważył, jak Gu Qing Pei i Wang Jing szepczą coś sobie do ucha, przez co jego twarz zrobiła się wyjątkowo ponura, a mina przeszywająco zimna, jak rzeka w marcu. Nagle wyciągnął rękę i chwycił pana Gu.

        Zszokowany dyrektor odwrócił głowę, żeby na niego spojrzeć. Na szczęście takie zachowanie nie wzbudziło niczyjego zainteresowania, mimo że byli otoczeni ludźmi. Mężczyzna kładący dłoń na ramieniu innego mężczyzny był naturalnym i częstym zachowaniem, zwłaszcza gdy obaj byli ze sobą blisko. Yuan Yang pochylił się w stronę Gu Qing Peia i zbliżył głowę do jego ucha:

      - Jeśli jeszcze raz przybliżysz się do niego i szepniesz mu do ucha choćby słowo, to cię pocałuję tu i teraz. Wierz mi, że jestem w stanie to zrobić.

         Mina panu Gu zrzedła, a chłopak poklepał go po ramieniu i zażartował:

         - Nie zrozum mnie źle, nawet jeśli nie mam ochoty na jedzenie, to nie zamierzam nikogo nim częstować.

        Gdy to powiedział, puścił dyrektora i wyprostował się. Patrząc na nich z zewnątrz wyglądało to tak, jakby jedynie wymienili ze sobą potajemnie kilka słów.

       Wang Jing nie słyszał, o czym szeptali, ale widząc konsternację na twarzy Gu Qing Peia domyślił się, że nie było to nic miłego.

         Pan Gu nie miał wątpliwości, że Yuan Yang byłby w stanie to zrobić, dlatego nie miał zamiaru go prowokować, by sprawdzić i przekonać się o tym na własnej skórze. Postanowił milczeć i siedzieć spokojnie.

      Jednak chłopakowi to nie wystarczyło, posunął się o krok dalej, wcisnął dłoń między siedzenia i złapał go za rękę. Mężczyzna był w szoku i instynktownie chciał cofnąć rękę, ale nie był w stanie jej ruszyć. Dobrze wiedział, jak silny jest Yuan Yang, bo wielokrotnie tej siły doświadczył. Odwrócił głowę w jego kierunku i wyszeptał:

         - Puść.

       Chłopak uśmiechnął się i nic nie odpowiedział, patrzył przed siebie, jakby był głuchy na słowa dyrektora.

         Trzymali się mocno za ręce pod oparciem foteli i chociaż klimatyzacja w pomieszczeniu była ustawiona idealnie, to pan Gu czuł, jak zaczyna pocić mu się ręka. Yuan Yang masował kciukiem jego palce i drażnił wierzch jego dłoni koniuszkami palców. Jabłko Adama mężczyzny podskakiwało to w górę, to w dół, tak bardzo chciał cofnąć rękę, ale za nic nie mógł tego zrobić. Najbardziej martwił się, że ktoś to zauważy. Nie mógł się skoncentrować na aukcji, a właśnie rozpoczęła się jej kolejna runda.

       Gu Qing Pei wiedział, że nie ma szans na żaden manewr, dlatego w końcu się poddał i pozwolił chłopakowi trzymać w uścisku jego rękę.

         Bardzo wyraźnie czuł żar bijący z dłoni chłopaka. Kiedy już zdołał się uspokoić, poczuł, że jego ręka jest wręcz gorąca, a siła z jaką go trzymał, nie powodowała u niego uczucia dyskomfortu, za to czuł, jak potężna dawka uczuć jest w tym uścisku. Wydawało mu się, że przez ich splecione dłonie są w stanie poczuć swój puls, usłyszeć bicie serc. To zrobiło na nim piorunujące wrażenie.

         W końcu pan Gu opanował się i przeniósł swoją uwagę na aukcję, która właśnie była w najbardziej wyczekiwanym przez wszystkich momencie. Przedmiotem aukcji był grunt, który Wang Jing bardzo chciał zdobyć, a raczej nie tylko on, bo na sali nie było nikogo, kto nie ostrzył sobie zębów na ten smakowity kąsek.

          Do licytacji przystąpili niemalże wszyscy. Cena wywoławcza była w wysokości 1.2 miliona juanów, minimalna kwota podbicia wynosiła 50 tysięcy juanów. Wang Jing otworzył licytację oferując 2 miliony, po chwili Yuan Yang podniósł swój numer i podbił o 800 tysięcy.

          Yuan Yang i Wang Jing spojrzeli na siebie, a w powietrzu dało się odczuć napięcie. Pan Gu też bardzo pragnął zdobyć ten grunt, ale nie dysponował środkami na jego zakup. Dlatego wciśnięty między obu licytujących, słyszał, jak podbijana jest cena raz z lewej, raz z prawej. Obaj tak zawzięcie ze sobą rywalizowali, że na polu walki zostali sami.

         Wszyscy na sali oglądali przebieg licytacji niczym najlepszy program telewizyjny, zwłaszcza gdy cena przekroczyła 3.5 milionów juanów.

        Grunty miały duży potencjał i sporą marżę zysku, ale jednak każda inwestycja jest obarczona pewnym ryzykiem. Gdy oferowana cena przekroczyła 3 miliony, inwestycja stawała się coraz bardziej niepewna, jednak wszyscy obecni zdawali sobie sprawę, że ci dwaj nie poddadzą się w walce o zwycięstwo. Była to scena niezwykle rzadka i emocjonująca. Yuan Yang młody i niedoświadczony biznesmen- w sumie takie nierozważne zachowanie było jak najbardziej w jego stylu. Ale Wang Jing? Jego zawziętość w tej licytacji była coraz bardziej niepojętą. Zawsze na pierwszym miejscu stawiał maksymalizację zysków i nigdy nie pozwalał emocjom nad sobą zapanować, dlatego rzadko postępował tak impulsywnie.

          Pan Gu spojrzał na niego i pociągnął go za rękaw. Mężczyzna zdawał się być w amoku, gdy zerknął na dyrektora. Po chwili opamiętał się, zawstydził i opuścił swój numer. Poddał się, dzięki czemu Yuan Yang wygrał licytację gruntu oferując cenę 3,5 milionów juanów.

       Obecni na sali byli bardzo rozczarowani, oczekiwali zaciekłej walki i podbicia ceny do wartości niemalże skandalicznej, wtedy mogliby o tym plotkować przez najbliższy tydzień. A ostatecznie działka została sprzedana za 3.5 milionów juanów, co nie stanowiło zbyt znaczącego przebicia od ceny wyjściowej.

       Wang Jing opamiętał się i postanowił skoncentrować się teraz na licytacji pozostałych gruntów, którymi był zainteresowany, nie zamierzał marnować energii na rywalizację z Yuan Yangiem. Jednak przez moment dał się ponieść, ponieważ gdzieś w głębi był sfrustrowany, że nie zdołał zdobyć Gu Qing Peia i zwyczajnie dał upust swej złości podejmując tę dość spontaniczną walkę z tym aroganckim młodym wilkiem.

         Nie spodziewał się, że w jego wieku emocje będą działać na niekorzyść jego interesom. Na szczęście w porę się zreflektował. Jakby nie było, cena tamtej działki miała znaczenie, gdyby przekroczyła wartość rentowności, to na pewno by odpuścił i sam zakończyłby walkę, a przynajmniej tak sobie wmawiał.

         Oczywiście, jeśli chłopak kolejny raz stanie mu na drodze, to nie zamierzał się poddawać, wciąż miał możliwość utarcia mu nosa i zamierzał to robić, aby choć trochę wyładować swój gniew, o tak, cholernie chciał go zawstydzić.

          Po zakończeniu aukcji zarządzono przerwę na kawę. Gu Qing Pei natychmiast wstał, Wang Jing również i momentalnie położył dyrektorowi rękę na plecach mówiąc:

           - Chodźmy na kawę.

          Yuan Yang spojrzał na nich, a potem wstał i wyszedł w towarzystwie swoich pracowników.

        Kawa była serwowana w holu. Wang Jing i Gu Qing Pei stali przy okrągłym stoliku, a sekretarz prezesa przyniósł im kawę, zimne napoje i owoce. Jedli, pili i rozmawiali o cenach gruntów, które właśnie zostały sprzedane, a potem snuli prognozy przebiegu kolejnych aukcji. Po kilku minutach rozmowy pan Gu powiedział:

          - Wang Jing, na szczęście nie dałeś się wciągnąć w gierkę Yuan Yanga. To dobrze, bo to nie miałoby sensu.

          Prezes mrugnął do niego.

         - Na początku naprawdę chciałem go przebić, ale dzięki tobie się opamiętałem, wróciły mi zdrowe zmysły... Hahaha... Wiem, uważasz, że to było głupie.

        - Ależ skąd... On jest osobą, która nigdy się nie poddaje i dlatego nie ma sensu z nim walczyć.

        Tuż za nimi zabrzmiał ponury głos Yuan Yanga:

        - Dyrektor Gu ma całkowitą rację, nigdy się nie poddaję. Wang Jing, jeśli nie zamierzasz ze mną konkurować, to stojąc w miejscu do niczego nie dojdziesz.

        Dyrektor zachował spokój, patrzył jedynie na odbicie chłopaka, które widział w łyżeczce do kawy, za to Wang Jing odpowiedział sarkastycznie.

        - Yuan Yang jesteś tak szalenie pewny siebie, że niemal ci zazdroszczę.

        Chłopak kompletnie go zignorował i stanął obok pana Gu.

        - A ty co tu dzisiaj robisz? Mówiłeś, że nie masz pieniędzy, a nagle pojawiasz się na aukcji?

        - Gu Qing Pei przyszedł, by mi doradzić.

        Powiedział z uśmiechem na ustach Wang Jing, przy okazji zerkając znacząco na dyrektora.

        - A dziś wieczorem odwdzięczę mu się kolacją.

        Chłopak odpowiedział szyderczym tonem.

       - Wang Jing, jeśli opuścisz dom aukcyjny z pustymi rękoma, to zapowiada się iście wisielcza atmosfera podczas waszej kolacji.

      - Chcesz, żebym wyszedł stąd z niczym? W takim razie sprawdźmy, na co cię stać. Jestem zdeterminowany, by wygrać aukcje gruntu przy autostradzie.

        - Zdeterminowany, żeby wygrać?

        Chłopak zadrwił z prezesa i dodał:

       - Hmm, w sumie nie byłem zainteresowany akurat tą aukcją, ale skoro prezes Wang tak to widzi, to nagle zapragnąłem mieć tę ziemię.

         Gu Qing Pei zmarszczył ze złości brwi.

         - Yuan Yanga, czy ty stałeś się, choć odrobinę dojrzalszy?

         - A co to ma do rzeczy, robię to, co mnie uszczęśliwia.

        Odpowiedział dumnie chłopak. Chociaż dyrektor nie brał udziału w licytacji, to jakby nie było on i Wang Jing byli przyjaciółmi. A dodatkowo prezes Wang tak wiele razy mu pomógł i nie ważne, czy powodowało nim uczucie, jakie do niego żywił, czy też interesy, pan Gu nie mógł spokojnie patrzeć, jak ci dwaj mężczyźni skaczą sobie do oczu. I niezależnie od tego, który z nich wygra, to było pewne, że kilka ładnych milionów zostanie zmarnowanych. Tak bezmyślne trwonienie pieniędzy irytowało go najbardziej.

         Co więcej, Yuan Yang wziął sobie prezesa na celownik i przez ostatnie dwa lata skutecznie utrudniał mu prowadzenie interesów. Pan Gu wiedział, że to przez niego, że on był tego przyczyną i nie zamierzał uciekać od odpowiedzialności. Zresztą czuł się winny, kiedy tylko o tym pomyślał.

         Gdy wypił kawę, mruknął do Yuan Yanga.

         - Możemy porozmawiać na osobności?

       Wang Jing już wyciągał rękę, by go złapać i już otwierał usta, żeby go powstrzymać, ale dyrektor go ubiegł.

         - Wang Jing, jeśli naprawdę stać cię, żeby wyrzucać pieniądze w błoto, to lepiej mi je pożycz.

         Nie czekał, aż prezes odpowie, odwrócił się do chłopaka i powiedział:

         - Chodźmy.

       Yuan Yang patrzył na niego przez chwilę, po czym poszedł za nim do niewielkiego salonu, który znajdował się tuż przy sali aukcyjnej.

        Gdy zamknęli za sobą drzwi, Yuan Yang chwycił Gu Qing Peia za ramiona i przycisnął go do ściany.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                                   

Komentarze