Counterattack [PL] - Rozdział 1: Zerwijmy

         


          - Znajdź jakieś zacienione miejsce i zaczekaj na mnie, zaraz po ciebie przyjdę.

           Wu Qi Qiong odłożył telefon i wytarł szmatką ręce, po czym poszedł do pokoju, żeby się przebrać.

            - Przyszła już?

           Zapytała jego matka z niepokojem w głosie, zaglądając przez drzwi. Chłopak pogładził dłońmi swoją świeżo zmienioną koszulę, uśmiechnął się i spojrzał na matkę lśniącymi, okrągłymi oczami.

           - Tak, już tu jest.

           Dzisiaj, po raz pierwszy, matka Wu Qi Qionga zje obiad wspólnie z nim i jego dziewczyną.

           Dzień był upalny, a niedaleko jego domu znajdował się śmietnik i o tej porze roku do każdej kuchni w najbliższej okolicy dolatywał wszechobecny smród zgnilizny. Gdy przechodził obok kosza na śmieci, papierek po lodach przykleił mu się do buta. Zaczął go strzepywać i przypadkowo kopnął w śmietnik, a zrobił to na tyle mocno, że wypłoszył z niego olbrzymi rój much.

          Yue Yue czekała przy wejściu do alejki, była zniecierpliwiona i zła, a kiedy zobaczyła, jak Wu Qi Qiong idzie w jej stronę, poczuła jeszcze większą irytację. Być może to przez tę warstewkę tłuszczyku w okolicach jego brzucha, szczecinowate włosy na czubku głowy, a może przez pulchną i ogorzałą twarz...

          Chłopak złapał ją za rękę:

         - Chodźmy, obiad już prawie gotowy.

         Odtrąciła go. Twarz dziewczyny była schowana w cieniu drzewa, widać było jedynie jej piękne, acz zimne oczy.

         - Co się stało? Jesteś zdenerwowana?

        Wu Qi Qiong uśmiechnął się czule.

        - Wszystko będzie dobrze. Moja mama to prosta kobieta, nie będzie cię niepokoić. Jest naprawdę szczęśliwa, że przyszłaś, nie mogła się ciebie doczekać. Była tak podekscytowana, że już z samego rana poszła na zakupy.

         - Myślę, że... powinniśmy ze sobą zerwać.

         Powiedziała dziewczyna, a Wu Qi Qiong pomyślał, że zapewne coś źle usłyszał. Patrzył na nią w milczeniu przez dłuższą chwilę, dlatego Yue Yue kontynuowała wątek.

          - Nasz związek jest... strasznie nudny.

          - Naprawdę? Moim zdaniem świetnie się razem bawimy.

          Dziewczyna uśmiechnęła się gorzko.

          - Chyba ty.

         Już chciała się odwrócić, by odejść, ale Wu Qi Qiong ją zatrzymał.

         - Yue Yue, jesteśmy razem od 7 lat, nie możemy ot tak zerwać, podaj mi przynajmniej powód.

         Dziewczyna spojrzała na niego:

         - Czy 7 lat męki to dla ciebie za mało?

         - Razem możemy temu zaradzić.

        - Nie zamierzam!

        Krzyknęła Yue Yue, a po chwili z jej pięknych, małych usteczek wypłynęły bezlitosne i okropne słowa.

        - Nie żartuję, mam cię dość. A skoro właśnie zerwaliśmy, to teraz możemy być co najwyżej przyjaciółmi.

        - Proszę, nie mów, że to koniec!

        Chłopak próbował ratować sytuację:

        - Powiedz, co ci we mnie przeszkadza, a postaram się to zmienić.

        Yue Yue tylko przewróciła oczami.

        - Jesteś tak beznadziejny, że jedynie reinkarnacja jest twoją szansą na zmianę.

        Wu Qi Qiong nie poddawał się i próbował dalej.

        - Nie wierzę ci.

        - Nie wierzysz? A niby dlaczego?

        Delikatna twarz dziewczyny aż się zarumieniła ze złości.

        - Nie chciałam o tym mówić, żeby oszczędzić ci wstydu, ale skoro nalegasz, to powiem, co jest z tobą nie tak.

        Chłopak zamienił się w słuch, choć odrobinę zrzedła mu mina. Yue Yue wzięła głęboki oddech, wskazała palcem na jego podwójny podbródek i powiedziała:

        - Spójrz na siebie! Ile przytyłeś od czasu, kiedy zaczęliśmy się spotykać, co? Pamiętasz, jaki szczupły byłeś na początku studiów? A teraz? Kiedy idziemy razem, czuję się, jakbym wyprowadzała na spacer mastiffa tybetańskiego.

         Wu Qi Qiong zaczął się bronić:

         - Przecież sama mówiłaś, że zbyt szczupli mężczyźni nie potrafią zapewnić poczucia bezpieczeństwa.

       - Tak, tak właśnie powiedziałam.

      Yue Yue cisnęła ze złości torebką o ziemię.

      - Myślisz, że czuję się teraz bezpieczna?! Wyć mi się chce od tego poczucia bezpieczeństwa! Wiesz co? Zdarzało mi się śnić, że cię zdradzam i za każdym razem mój własny śmiech budził mnie z tego snu.




Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze