Counterattack [PL] - Rozdział 46: Wróg zawsze wpadnie na wroga

         Kiedy Chi Cheng wrócił do swojego mieszkania, zastał pod drzwiami Yue Yue, która opierała się o ścianę ze znudzoną miną.

        - Co ty tu robisz? - Zapytał, a dziewczyna objęła go za szyję i oparła głowę na jego ramieniu.

        - Stęskniłam się za tobą.

       Gdy weszli do mieszkania, Chi Cheng włożył cukrową figurkę do pudełka, a Yue Yue patrzyła na to zaskoczona. Bo przecież jej facet był prawdziwym twardzielem, a tu proszę, interesują go takie rzeczy? Sama od wieków nie widziała cukrowych figurek, które tak bardzo lubiła, będąc dzieckiem. Poczuła nostalgię za tymi beztroskimi czasami, a jednocześnie była zaintrygowana pochodzeniem tegoż dzieła.

       - Urocze, gdzie kupiłeś cukrową figurkę?

       Chi Cheng odpowiedział od niechcenia.

       - Nigdzie. Przyjaciel ją dla mnie zrobił.

    - Super! - Yue Yue była naprawdę pod wrażeniem. - Masz naprawdę utalentowanego przyjaciela.

       Po tych słowach Chi Cheng odtworzył w myślach scenę, gdy Wu Suo Wei dmuchał dla niego węże. Przypomniały mu się wszystkie niezdarne, acz poważne ruchy chłopaka i miny, jakie robił, kiedy był krytykowany za efekt końcowy. Nagle zdał sobie sprawę, że jest nim coraz bardziej zainteresowany.

       - Też taką chcę. - Powiedziała dziewczyna.

       - Pozwolę mu zrobić jedną dla ciebie.

       Yue Yue była zachwycona i entuzjastycznie pokiwała głową.

       - Moi rodzice mają jutro wolne popołudnie. Zjemy z nimi obiad. - Oznajmił Chi Cheng, a oczy dziewczyny rozbłysły radosnym blaskiem.

       - Tak szybko? Ostatnio nie spałam za dobrze, moja cera zrobiła się matowa.

       Wyjęła z torebki lusterko i zaczęła się przeglądać.

       - O, zobacz, tutaj wyskoczył mi pryszcz. Widać go? Czy wyglądam źle?

       Chi Cheng zignorował ją całkowicie i poszedł do łazienki.

      Następnego ranka Wu Suo Wei wziął prysznic, ogolił się, założył nowiuteńkie ubrania, błękitną koszulę i granatową marynarkę, do tego jeansy i eleganckie buty. Wyglądał świeżo, szykownie i seksownie.

       Jiang Xiao Shuai właśnie robił pacjentowi zastrzyk i aż mu się ręka omsknęła, gdy zobaczył go kątem oka. Oczywiście po chwili usłyszał kilka gorzkich słów od obolałego pacjenta.

       - No, no, nieźle się postarałeś. - Szydził doktor, na co Wu Suo Wei odpowiedział z uśmiechem.

       - W końcu gram główną rolę, muszę wyglądać przekonująco.

       Doktor szepnął mu na ucho.

       - Kiedy będziecie sami, idź na całość!

       - Na całość? - Chłopak zerknął na niego niepewnie. - Co masz na myśli?

      Jiang Xiao Shuai poruszał znacząco brwiami.

      - Macanko.

      - To nie za wcześnie? - Zapytał Wu Suo Wei.

     - Nie masz za dużo czasu. Jak będziesz zwlekał, to w końcu się pobiorą. Yue Yue jest jedyną dziewczyną, którą Chi Cheng chce przedstawić rodzicom, a wierz mi, że oni będą nalegać na jak najszybszy ślub.

       Słowa doktora wywołały u chłopaka lekką panikę.

       - Zrozumiałem. Jak nadarzy się okazja, to pojadę po bandzie.

       Jiang Xiao Shuai skinął głową i zapytał.

       - Gdzie się spotykacie?

       - W parku.

     Doktor prawie się udławił tłumiąc śmiech, poklepał go po ramieniu i powiedział z pełną podziwu miną.

      - Już sam fakt, że zgodził się tam przyjść, czyni z ciebie zwycięzcę... przynajmniej połowicznie.

      Umówili się na drugą, ale Wu Suo Wei przyszedł do parku dziesięć minut przed czasem. Sprawiał wrażenie znudzonego, ale tak naprawdę bacznie skanował otoczenie, szukał ustronnych miejsc i cały czas planował przebieg spotkania, od przywitania, poprzez pogawędkę, do pożegnania...

       A życie, jak to życie, jest niezwykle przewrotne i krzyżuje ścieżki wrogów...Yue Yue wzięła dziś wolny dzień i poszła z przyjaciółkami na zakupy. Właśnie mijały wejście do parku i jedna z dziewczyn wypatrzyła Wu Suo Weia.

      - Patrzcie, jaki przystojniak.

      Yue Yue spojrzała we wskazanym kierunku i lekko się wzdrygnęła, po czym od razu odrzuciła natrętną myśl, jaka pojawiła się w jej głowie, że stoi tam Wu Suo Wei. Nie widziała go od kilku miesięcy, czy mógł aż tak bardzo się zmienić? Zresztą wygląd wyglądem, ale przecież jego osobowość i aura na pewno nie mogły ulec tak drastyczniej przemianie. Nie mógł ot tak stać się zupełnie inną osobą. Kiedy próbowała rozgryźć tę kwestię, chłopak spojrzał w jej kierunku, po czym błyskawicznie odwrócił wzrok.

       - Och... jest taki przystojny. Osoba, na którą czeka, ma takie szczęście.

      Przyjaciółka Yue Yue nie mogła oderwać od niego oczu. W końcu Yue Yue siłą odwróciła jej głowę i powiedziała zirytowana.

       - Myślisz, że on jest przystojny? Nie widziałaś mojego Chi Chenga.

       - To kiedy nam go przestawisz?

       Dziewczyna powiedziała dumnie.

        - Możecie o tym pomarzyć i wyobrazić sobie, jak bardzo jest doskonały.

    Dziewczyny były bardzo ciekawe tego tajemniczego mężczyzny, którego Yue Yue tak wychwalała. Musiał być naprawdę wyjątkowy.

       - Powiedz nam coś więcej.

     Dziewczyna nagle się rozgadała i wylała z siebie potok słów opisujących ukochanego. Używała wielu pochwał, superlatyw, a po kilku minutach monologu jej przyjaciółki już go uwielbiały.

      - W te klocki też musi być niezły, co? - Jedna z dziewczyn szturchnęła ją w boczek. Yue Yue zarumieniła się i szepnęła jej do ucha.

      - Powiem ci, a ty, jak chcesz, możesz przekazać to dalej. On jest taki zapalczywy i nienasycony, że kiedy o tym myślę, to aż mi nogi miękną...

      - O rany! - Pisnęła dziewczyna, po czym dodała rozbawiona. - To nic dziwnego, że on tak cię kręci.

      Yue Yue była dumna jak paw.

      - A dzisiaj wieczorem poznam jego rodziców!

    - Wspaniale! - Krzyknęła przyjaciółka i objęła Yue Yue. - Jesteś moim guru, wzorem do naśladowania! Już niedługo zostaniesz panią Chi. Proszę, tylko nie zapomnij o nas, szarych myszkach. I koniecznie poznaj mnie z jego przyjaciółmi, może dzięki tobie do mnie też uśmiechnie się szczęście.

       - Hahaha... nie ma problemu.

                                                                        


Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze