Counterattack [PL] - Rozdział 57: Przebiegły lis

          Gdzieś około południa Chi Cheng zerknął na swój telefon, po czym włożył go z powrotem do kieszeni. Wszedł do głównego budynku komisariatu z Zazdrością owiniętą na ręce.

         - Cześć!

         Chi Cheng odwrócił się i zobaczył swoją koleżankę z wydziału. - Co tam?

     Kobieta niosła całkiem spory stosik dokumentów, zmierzyła go wzrokiem, po czym powiedziała.

        - Kiedy dostanę od ciebie raport? Wszyscy zdążyli już złożyć, co z tobą?

      Chi Cheng ominął ją bez słowa wyjaśnienia. Policjantka zdenerwowała się i tupnęła nogą wygrażając mu zaciekle.

       - Za kogo on się uważa?! Nigdy nie oddaje raportów i kończy się na tym, że sama muszę je za niego pisać!

       - Przecież nikt cię o to nie prosi. - Dołożył swoje trzy gorsze Fang Xin, który do niej podszedł. Kobieta zmierzyła go wzrokiem, po czym obróciła się na pięcie i odeszła naburmuszona.

      Podczas pracy Chi Cheng zwykle jeździł radiowozem, czasami chodził na obchód lub kierował ruchem ulicznym, jednak większość czasu spędzał za kółkiem, co było o tyle dobre, że mógł zajmować się Zazdrością, dzięki czemu nic a nic się nie nudził. Jednak od jakiegoś czasu jego zachowanie odrobinę się zmieniło. Gdy nie było żadnych zgłoszeń i musiał czekać w gotowości, już nie bawił się jak zawsze ze swoim ukochanym wężem, tylko bez przerwy sprawdzał swój telefon. A to wszystko przez Wu Suo Weia.

       Myślał, że zainteresował się nim, bo był inny niż ludzie, którzy go otaczali i którymi tak bardzo był zmęczony. A ten chłopak był niczym powiew świeżego powietrza. Ostatnio zdał sobie sprawę, że targają nim uczucia i pragnienia, których nie rozumie. Co dziwniejsze, kiedy spędzał czas z Wu Suo Weiem, czuł się dobrze, a gdy był z dala od niego, to bez przerwy o nim myślał i za nim tęsknił. Brakowało mu nawet widoku tych nadętych powietrzem policzków, kiedy chłopak wydmuchiwał cukrowe rzeźby. Chciał znowu siedzieć z nim w herbaciarni i patrzeć, jak czyta książkę, powtarzając to samo zdanie ponad dziesięć razy, by w końcu rozgryźć jego znaczenie. Brakowało mu wspólnej gry w kosza i widoku tych jędrnych pośladków wirujących na boisku. Chciał jeszcze raz usłyszeć z jego ust: „Nie wiem, czy lubię facetów, po prostu lubię ciebie."

       Bezwiednie wybrał jego numer. Telefon został odebrany, ale nikt się nie odezwał, dlatego Chi Cheng zapytał.

      - Co robisz?

      Jiang Xiao Shuai odpowiedział, naśladując głos chłopaka.

      - Podróżuję.

      - Naprawdę? - Zapytał Chi Cheng i zaraz dodał mrużąc oczy. - A gdzie?

      - Baoding.

      - To dość daleko.

     Jiang Xiao Shuai był zaskoczony, że tak dobrze mu idzie, dlatego postanowił kontynuować rozmowę i wyciągnąć z mężczyzny nieco informacji.

      - Ostatniej nocy... - Doktor zaczął wątek i nagle przerwał licząc, że Chi Cheng pociągnie temat i tak też się stało.

      - Czułem się cudownie.

      Jiang Xiao Shuai odchrząknął.

      - Jak cudownie?

      - Następnym razem cię zaproszę, to sam się przekonasz.

     Doktor był w szoku. Czy on się domyślił, z kim rozmawia? Sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział... Ten facet był wyjątkowo przebiegły.

      Pół godziny później Chi Cheng zaparkował radiowóz pod kliniką. Za każdym razem, kiedy ten mężczyzna wchodził do środka, doktor czuł podmuch mroźnego wiatru.

      - Gdzie on jest? - Zapytał Chi Cheng. Jiang Xiao Shuai odpowiedział, nie podnosząc głowy znad dokumentów.

       - Tak jak powiedziałem, wyjechał w podróż.

      Oczywiście Chi Cheng dobrze wiedział, że doktor kłamie, ale wiedział też, że chłopak czasem milczał przez kilka dni, dlatego bez zbędnych pytań ruszył prosto do pokoju Wu Suo Weia. Gdy był już w środku, stanął przed drewnianą skrzynką z cukrowymi rzeźbami, po czym ją zabrał.

      Jiang Xiao Shuai zagaił niezwykle uprzejmie.

      - Jeśli je zabierzesz, to będzie chciał je odzyskać.

      Mężczyzna odpowiedział chłodnym tonem.

       - To niech po nie przyjdzie.

      Chi Cheng wrócił na komisariat i poszedł do swojego biura. Na stole leżał gotowy raport. Po chwili weszła Ju Yun, policjantka, którą spotkał na korytarzu i wydała mu polecenie.

      - Daj mi raport!

     Chi Cheng zasugerował jej spojrzeniem, żeby sama go sobie wzięła, jeśli tak bardzo go potrzebuje.

     - Oddam, jak go napiszę. Nie podkładaj mi gotowców. Wiem, że go za mnie napisałaś, ale nie rób tego więcej.

      Kobieta spojrzała na niego i wydęła lekko wargi. Chi Cheng minął ją i wyszedł do łazienki, żeby przemyć twarz. Kiedy wrócił, Ju Yun nadal była w pokoju, przeglądała dokumenty i liczyła załączniki. Chi Cheng kompletnie ją zignorował, wyjął z szuflady swój ukochany krem i wycisnął odrobinę na dłoń, po czym nałożył go sobie na twarz.

     Kobieta patrzyła na niego z fascynacją. Pomyślała, że ten koleś wygląda męsko nawet, gdy wciera krem w policzki.

     - Hej, no proszę, używasz Dabao? - Ju Yun wzięła krem i powąchała. - Ładnie pachnie, jest aż tak dobry?

      Chi Cheng odpowiedział leniwie.

      - Jest w porządku.

    - Mogę spróbować? - Zapytała i po chwili już wyciskała sobie krem na dłoń. Nie była świadoma, że mężczyzna świdruje ją dość dziwnym wzrokiem, kiedy zaczęła wklepywać biały krem w czoło, a potem w policzki.

     - Och... Jak dobrze się wchłania i świetnie nawilża. Jest lepszy od tego, na który wydałam kupę kasy.

      Gdy tak wymieniali się wrażeniami dotyczącymi kremu, ktoś pojawił się w pokoju.

      Yue Yue stała w drzwiach, była tu od chwili, gdy policjantka wyrwała tubkę kremu z dłoni Chi Chenga i zaczęła go sobie aplikować. Ona i Chi Cheng nie widzieli się od czasu niefortunnego rodzinnego obiadu, który się nie odbył. Według niej byli w stanie zimnej wojny. A ona przecież była „Królową zimnych wojen", ale tym razem się poddała, po raz pierwszy w życiu wywiesiła białą flagę i od razu przybiegła do Chi Chenga, zastając go w tej nieco osobliwej sytuacji.

      - To ja już pójdę. - Powiedziała policjantka. Gdy wychodziła, obie kobiety spojrzały na siebie, a Yue Yue obdarowała ją niezwykle promiennym, matczynym uśmiechem. Ju Yun była tym nieco zaskoczona, ale z uprzejmości również się uśmiechnęła.

                                                                       


Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze