Chi Yuan wziął prysznic, po czym wszedł do sypialni i zobaczył uśmiech na twarzy Wu Suo Weia. Chłopak próbował go ukryć, ale nie był w stanie.
– Z czego tak się cieszysz? – zapytał mężczyzna.
Wu Suo Wei wskoczył pod kołdrę, położył się na plecach i powiedział:
– Z niczego.
Chi Yuan nie uwierzył, dlatego podszedł do niego i zerwał z niego kołdrę, ale nie zobaczył niczego podejrzanego. Przeszukał go, ale nie znalazł telefonu. Jedyną podejrzaną rzeczą był zegarek. Podniósł nadgarstek chłopaka, żeby spojrzeć, a Wu Suo Wei zrobił zawstydzoną minę.
– Nie dotykaj mnie.
Po tych słowach nakrył się kołdrą, jakby właśnie został zmolestowany. Twarz Chi Yuana zzieleniała i w jednej chwili zapomniał o zegarku. Miał w głowie tylko obraz zawstydzonego Wu Suo Weia, gdy pociągnął go za nadgarstek. Dopiero, gdy zgasło światło, chłopak wystawił głowę spod kołdry i odetchnął z ulgą.
Przypomniał sobie cyfrowy flirt z Chi Chengiem i poczuł dziwne swędzenie na sercu, jakby drążył je niewidzialny robak. Teraz był w domu Chi Yuana, uwięziony przez niego jak przestępca. Dlatego przez chwilę powstrzymał się przez wysłaniem kolejnego komunikatu, ale wiedział, że jak będzie w potrzebie, będzie mógł się skontaktować z ukochanym za pomocą zegarka.
Chi Cheng zapalił papierosa, rozmawiając z Guo Chengyu o próbie odnalezienia Wu Suo Weia. Nagle jego zegarek zawibrował. Wskazówki były ustawione na godzinę 6:00 i nie wiedział, co chłopak miał na myśli. Nagle wskazówki przeskoczyły na godzinę 9:00. Po chwili znowu pojawiła się godzina 6:00, a po niej 9:00 i tak bez przerwy: 69 69 69…
Chi Cheng zrozumiał przekaz i poczuł się przerażająco samotny. Rozmawiał z Guo Chengyu o poważnych sprawach, przez co stłumił nieco ogień podniecenia. I choć Wu Suo Wei bez przerwy próbował go rozniecić, on potrafił utrzymać swój umysł w skupieniu.
– Zaprosiłeś mnie do siebie na noc, doktorek nie będzie zły? – zapytał przyjaciela.
– Oczywiście, że nie. Sam mnie o to poprosił. Poza tym ma do mnie zaufanie. Zostaniesz u mnie tylko na jedną noc, to nie koniec świata.
Chi Cheng zazgrzytał zębami i spojrzał na niego rozpalonym wzrokiem.
– Robicie to każdej nocy?
Guo Chengyu uśmiechnął się złośliwie.
– Tak, jeśli nie wypadnie nam coś niespodziewanego.
– Na przykład co?
Guo Chengyu złapał się za krocze.
– Na przykład gdybym złamał kutasa.
– Niech cię – burknął Chi Cheng, a po chwili obaj się roześmiali.
Guo Chengyu otworzył wino i nalał go do kieliszka.
– To prezent od znajomego z zagranicy. Jest naprawdę smaczne. Napij się, na pewno poczujesz się lepiej.
– Nie ma sensu pić w samotności. Napij się ze mną.
Guo Chengyu nalał sobie wina, po czym stuknęli się kieliszkami. Nastrój Chi Chenga odrobinę się poprawił, gdy mógł napić się z przyjacielem. Objął go ramieniem i zapytał ze złośliwym uśmieszkiem na ustach:
– Naprawdę pieprzycie się codziennie? Doktorek daje radę?
Guo Chengyu cmoknął i uśmiechnął się złośliwie.
– Sam nie chcę nadwyrężać swoich sił, ale on nalega. Jak tylko położy się do łóżka, mówi: „Pieprz mnie” albo: „Mężu, chcę, żebyś mnie wziął”. A ja wtedy czuję się zbyt szczęśliwy i zawstydzony, żeby mu odmówić.
– Masz aż tak kiepską kondycję?
– Wiesz, Shuai jest nienasycony.
Chi Cheng złapał go za podbródek i skierował jego twarz ku sobie.
– Słowa, które właśnie wyszły z twoich ust, były bardzo ekscytujące.
– Co masz na myśli?
Chi Cheng odpowiedział szyderczym tonem:
– A może twoja żonka chce, żebym cię przeleciał?
– Spierdalaj.
Guo Chengyu uśmiechnął się i uderzył przyjaciela w żebra.
– Pożycz mi twojego słodkiego Shuaia na dwa dni. Skoro jest taki nienasycony, to z dwoma partnerami będzie mu przyjemniej.
– Nie ma takiej opcji – powiedział Guo Chengyu i po raz kolejny złapał się za krocze. – Sam potrafię w pełni go zadowolić.
Chi Cheng spochmurniał i wypił kolejny kieliszek wina. Tęsknię za moim Dabao – pomyślał i poczuł się tak, jakby dwa wściekłe koty rozdrapywały jego serce. Tak bardzo chciał go objąć, delikatnie pomasować jego rany, które na pewno bardzo bolały.
Nagle zegarek ponownie zawibrował. 4:40:30.
Wskazówki zegarka przypominały dwie rozłożone nogi z ogromnym penisem między nimi. Płomień pożądania w sercu Chi Chenga rozpalił się na nowo. Potwór między jego nogami obudził się i urósł do takiego rozmiaru, że aż zabolało. Wybrzuszenie między jego nogami było tak duże, że nie można było tego zignorować.
Chi Cheng wypił wino, zsunął spodnie i uwolnił potwora. Po chwili zaczął się nim zajmować. Guo Chengyu spojrzał na niego i wziął głęboki oddech.
– Stary, nie możesz być bardziej subtelny?
Chi Cheng uniósł brwi, a jego jabłko Adama poruszyło się wraz z seksownym westchnieniem, wyszły żyły na szyi, a na twarzy pojawił się grymas bólu.
– Boję się, że mój ojciec go skrzywdzi.
Chi Cheng nigdy nie mówił, że czegoś się boi, co tylko oznaczało, jak bardzo się martwił. Słysząc to Guo Chengyu zrozumiał powagę problemu i zaczął go pocieszać.
– Nie martw się, nic mu nie będzie.
Chi Cheng wziął dwa głębokie oddechy i krzyknął wściekły:
– A kto mi to zagwarantuje?! A jeśli mój ojciec go złamie? Nie zakładaj z góry, że będzie dobrze! On może nie wytrzymać jego kar i to jest właśnie problem. Nie chcę nawet o tym myśleć.
Guo Chengyu pomyślał, że przyjaciel ma rację. On i Chi Cheng zdążyli się przyzwyczaić do ciągłych bur i klapsów ze strony pana Chi. Oczywiście nie powiedział tego na głos, bo nie wiedział, jak jego przyjaciel zareaguje na słowo klaps.
Chi Cheng wypił już całkiem sporo i czuł się emocjonalnie rozbity. Zwykle nie był tak emocjonalny i nigdy nie mówił o swoich uczuciach. Wiedział, że Wu Suo Wei jest bardzo wrażliwy, chociaż udawał twardziela.
Guo Chengyu patrzył na przyjaciela ze zdumieniem, nie mógł pojąć, co się stało, że tak się otworzył. Jeszcze nie tak dawno, kiedy sam mu się żalił na relacje z Jiang Xiao Shuaiem, Chi Cheng jedynie pił razem z nim. A teraz? Może próbuje zwalczyć pożar ogniem?
Chi Cheng widząc jego minę, ściągnął mu spodnie.
– No dalej, na co czekasz?
Po chwili w pokoju było słychać ich ciężkie oddechy.
Jiang Xiao Shuai naprawdę bardzo martwił się o Chi Chenga, ale nie spodziewał się, że Guo Chengyu bez zająknięcia zgodzi się iść i pocieszyć przyjaciela, całując doktora w czoło i komplementując jego wrażliwość.
Po tym wszystkim nie mógł już nic powiedzieć, bo nie chciał, by jego mężczyzna uznał, że jest bez serca. Chociaż prawda była taka, że bywał bezdusznym realistą. Był pewny jego uczuć i nie czuł się zagrożony, ale jeśli chodziło o Chi Chenga, to nie mógł pozbyć się uczucia niepewności. I to nie dlatego, że kwestionował uczucia Chi Chenga do Wu Suo Weia ani przez sam charakter Chi Chenga. Powodem jego niepokoju było to, że gdzieś w głębi serca uważał, że Guo Chengyu i Chi Cheng byliby idealną parą.
Myśląc o tym wszystkim nie mógł spać i postanowił pójść do domu Guo Chengyu sprawdzić, co tam u nich. Nie musiał wymyślać wymówki, wystarczyło, że powie, że martwił się i postanowił ich wesprzeć. Nie myślał o zegarku dla par, dzięki któremu Wu Suo Wei mógł flirtować z Chi Chengiem. Zatrzymał się przed drzwiami domu Guo Chengyu i delikatnie zapukał. Nikt nie odpowiedział. Uderzył w drzwi ciut energiczniej i okazało się, że nie są zamknięte, bo same się otworzyły. Wszedł do środka i zobaczył, jak Chi Cheng podaje chusteczkę Guo Chengyu, gdy było już po wszystkim i obaj zapinali spodnie. Twarz doktora pociemniała, a Guo Chengyu zbladł i zerwał się, by za nim pobiec. Zatrzymał go w przedpokoju.
– Shuai, pozwól, że ci wytłumaczę…
Doktor nie chciał zabrzmieć dramatycznie i nie powiedział czegoś w stylu: „Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień”.
– No dalej! Postoję i posłucham, co masz mi do powiedzenia.
Guo Chengyu zamarł, bo nie potrafił ubrać tego w słowa. Po chwili zaczął mówić.
– Bo wiesz, Chi Cheng był w kiepskim nastroju. Wypiliśmy trochę wina. A potem, no wiesz… Pogadaliśmy o tym i tamtym… I nagle on ściągnął spodnie i próbował ugasić pożar ogniem. Podnieciłem się… nie, czekaj. To nie jest dobre słowo. Dlaczego im bardziej się tłumaczę, tym wszystko wygląda gorzej?
– Uznajmy, że tego nie słyszałem – powiedział Jiang Xiao Shuai i przejechał pięścią po jego twarzy. – Znam cię aż za dobrze.
Po tych słowach odwrócił się i zamierzał wyjść. Guo Chengyu objął go i nie chciał puścić. Wiedział, że nic nie wskóra całusami i błaganiem. Po chwili doktor powiedział wyjątkowo opanowanym głosem:
– Powiedz Chi Chengowi, że wiem, jak znaleźć Weia i sprawić, że pożałuje tego, co zrobił.
Jiang Xiao Shuai odepchnął go, odwrócił się i poszedł do domu. Gdy Guo Chengyu wrócił do pokoju kompletnie załamany, podszedł do ściany i uderzał w nią głową.
– Dlaczego musiałeś chcieć sprawdzić, który z nas wolniej dojdzie, dlaczego wolniej, a nie szybciej?
Wu Suo Wei też był podniecony, ale teść leżał tuż obok niego i nie miał odwagi sobie ulżyć. Jednak po pewnym czasie nie wytrzymał i sięgnął do majtek. Spojrzał na Chi Yuana z wyrzutem sumienia i zauważył, że jego oddech jest miarowy, dlatego odważył się ruszyć palcami.
Na początku nie wydawał z siebie żadnych dźwięków, ale pod wpływem stymulacji jego zaangażowanie i podniecenie rosło, przez co stracił czujność.
Chi Yuan miał bardzo lekki sen, wolał mieć pewność, że chłopak nie będzie próbował uciec. Gdy Wu Suo Wei jęknął, Chi Yuan przewrócił się na bok i spojrzał na niego. Chłopak spiął się i odwrócił się do teścia plecami, ale czuł na karku jego spojrzenie. Powoli wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Gdy zamknął za sobą drzwi, robił co mógł, by jak najszybciej pozbyć się napięcia. Chi Yuan otworzył oczy, gdy Wu Suo Wei zamknął za sobą drzwi łazienki. Nie podejrzewał, że chłopak się masturbuje, myślał, że próbuje uciec. Poczekał chwilę na wypadek, gdyby jednak korzystał z toalety. Jednak, gdy chłopak nie wychodził, wstał i ruszył w stronę drzwi od łazienki.
W tym momencie Wu Suo Wei zbliżał się do punktu kulminacyjnego. Chi Yuan zapukał do drzwi, a Wu Suo Wei w dreszczach orgazmu jęknął:
– Aaach!
Kiedy Chi Yuan usłyszał ten podejrzany dźwięk, otworzył drzwi łazienki.
Tłumaczenie: Antha
Korekta: Nikkolaine
Komentarze
Prześlij komentarz