Beloved Enemy [PL] - Rozdział 105: Gdybyś mógł być ze mną...

          Po powrocie do domu Gu Qing Pei natychmiast zadzwonił do swojego asystenta i poprosił go, aby dowiedział się więcej o projekcie stworzenia nowej instytucji finansowej przez Stowarzyszenie Przedsiębiorców i o możliwości zakupu w niej udziałów. Nie miał pojęcia, co dokładnie planuje Yuan Yang, ale wiedział, że nie pójdzie mu zbyt łatwo z tym starym, szczwanym lisem, jakim niewątpliwie jest Yuan Li Jiang. Prezes nie przegra nawet z własnym synem, chyba że będzie mu się to opłacało.

         Asystent przyjął dyspozycję i od razu zgłosił dyrektorowi, że zarząd WeiShui zaczyna tracić cierpliwość i zdaje się, że wątpią w chorobę dyrektora.

      Pan Gu nie zamierzał dłużej udawać, zwłaszcza że wczoraj brał udział w wydarzeniu publicznym, na którym było mnóstwo osób ze świata biznesu i nie łudził się, że informacja o jego dobrym samopoczuciu nie rozejdzie się dalej. Gdyby brnął w zaparte w to kłamstwo, straci jedynie wiarygodność. Zamyślił się przez chwilę, po czym powiedział:

        - Zadzwoń do nich i powiedz, że podpiszemy umowę pojutrze i jeszcze w tym samy dniu zrobimy przelew.

         - Dyrektorze Gu, skąd weźmiemy pieniądze?

         - Zapłacę z własnej kieszeni, jeśli będzie taka konieczność.

         Powiedział pan Gu i dodał pocieszając asystenta.

        - Nie martw się na zapas, zawsze znajdzie się rozwiązanie. Dzisiaj po południu pan Wu i ja pojedziemy na spotkanie do Tang Su Nan Loan. Mamy jeszcze kilka lokali komercyjnych, których hipotekę możemy obciążyć. Przygotuj wszystkie potrzebne dokumenty. Przyjadę do firmy o trzeciej.

         - Dobrze.

         - I jeszcze...

         - Tak? Coś jeszcze dyrektorze Gu?

       - Przypuśćmy, że mój telefon komórkowy jest na podsłuchu, wiesz może, jak sobie z tym poradzić?

        - Hmm...

        - Pamiętam, że studiujesz informatykę. Powinieneś się orientować, prawda?

    - Ogólnie rzecz biorąc, może pan użyć oprogramowania hakerskiego. Nie jest to skomplikowane, ale trochę kosztowne.

        - W porządku, pomóż mi zainstalować ten program.

       - Ok, a nie chce pan zawiadomić policji?

       Gu Qing Pei uśmiechnął się pod nosem.

       - Nie żartuj, nie ma potrzeby mieszać w to policji. Wystarczy, że zainstalujesz co trzeba, byle szybko.

      Dyrektor odłożył słuchawkę i spojrzał na zegarek. Było przed jedenastą, więc miał dość czasu, żeby trochę odpocząć.

      Oparł się o kanapę. Bolały go plecy, nogi i czuł nieznośne pieczenie w intymnym miejscu między pośladkami. Kiedy chodził, czuł w tym miejscu nieprzyjemne tarcie, co było bardzo krępujące. A kiedy pomyślał o wczorajszej nocy, był przerażony.

      Starał się znaleźć sobie zajęcie, inaczej jego umysł bez przerwy analizował sytuację między nim a Yuan Yangiem, co było nie do zniesienia, bo w obecnym stanie nie miał ochoty ruszyć choćby palcem. Niestety, kiedy leżał w bezruchu i dał odpocząć swemu obolałemu ciału, jego umysł wchodził na pełne obroty, w rezultacie czego miał głowę pełną Yuan Yanga.

      A im więcej myślał, tym bardziej był zdezorientowany. W tym szaleństwie nagle coś sobie przypomniał. Chwycił telefon i zaczął szukać w internecie informacji o firmie YaoShin Securities. W artykule, który przeglądał rano, wspomniano, że Liu Tzu Wen jest córką dyrektora generalnego tej spółki.

      Nie wiedział, czy mu się tylko wydaje, czy może zwyczajnie coś źle zinterpretował, ale relacja Yuan Yanga do Liu Tzu Wen wydawała mu się nieco dziwna. Powód mógł być jednak prozaiczny, Yuan Yang nie zachowywał się wobec niej jak skończony drań, tak jak to robił w stosunku do niego.

      Pierwszą wiadomością, jaką znalazł, była informacja, że firma YaoShin Securities straciła wiarygodność na rynku. Podejrzewano, że zarząd mając powiązania z instytucjami obracającymi papierami wartościowymi, podjął próbę manipulacji tym rynkiem. Niektóre plotki głosiły, że prezesowi może grozić dochodzenie. Jednak taką informację znalazł tylko na jednej stronie internetowej i na dodatek pojawiła się całkiem niedawno. Na stronach wiodących mediów nie było na ten temat choćby wzmianki. Gu Qing Pei podejrzewał, że zapewne ta informacja także zniknie równie szybko, jak się pojawiła.

        Niezależnie od tego, czy ta sensacyjna plotka jest prawdziwa, czy fałszywa, miała negatywny wpływ na firmę YaoShin Securities. Branża obrotu papierami wartościowymi jest niestety bardzo skorumpowana, prym wiedzie kilka dużych firm, które na podstawie pozyskanych poufnych informacji manipulują ogółem inwestorów. Przekręty w zasadzie robi tam każdy, niektórzy na małą skalę, inni na zdecydowanie większą, ale mając dobrą przykrywkę, ich niejasne interesy mogą nigdy nie wyjść na jaw. Pan Gu nie był zbyt mocno zaangażowany w branżę finansową, ale poczuł niepokój, że pojawiły się takie wiadomości o tak dużej spółce obracającej papierami wartościowymi. Zwłaszcza że Liu Tzu Wen była córką prezesa, czuł, że powinien wgryźć się w ten temat głębiej.

      Zadzwonił do przyjaciela, z branży finansowej, by podpytać o sytuację firmy YaoShin Securities.

        Jego przyjaciel nie wiedział zbyt wiele na ten temat. Powiedział tylko, że od jakiegoś czasu sam bardzo uważnie obserwuje poczynania zarządu YaoShin Securities i wiele z oskarżeń może okazać się prawdą. Faktem jest, że obecnie spółka ma spore problemy, ale niestety nie znał szczegółów.

        Po odłożeniu słuchawki wątpliwości Gu Qing Pei jeszcze wzrosły. Zastanawiał się, czy Yuan Yang o tym wie? A jeśli tak, to o czym ten chłopak tak naprawdę myśli?

      Po południu pan Gu zwlókł swoje wyczerpane ciało z kanapy i razem z szefem działu finansowego swojej spółki, panem Wu pojechał na spotkanie do małej formy udzielającej pożyczek, bo rozpaczliwie potrzebował pieniędzy. Największą zaletą takich firm jest to, że działają znacznie szybciej niż banki, niestety minusem jest bardzo wysokie oprocentowanie kredytu.

        Na razie nie chciał podpisywać umowy pożyczki z Yuan Yangiem, ponieważ nie wiedział, jakie są jego prawdziwe intencje, przez co nie czuł się pewnie. Chociaż gdzieś w głębi serca czuł, że chłopak go nie oszuka, ale jakby nie było, bardzo się zmienił przez te dwa lata, a w świecie biznesu trzeba postępować rozważnie.

        Gu Qing Pei czuł się fatalnie. Na spotkaniu jakoś wytrwał i całkiem dobrze wypadł. Prowadzili rozmowy z około czterdziestodwuletnim mężczyzną, który był niezbyt błyskotliwym menadżerem. Oczywiście został on całkowicie oczarowany przez dyrektora, a widząc to pan Wu czuł podziw dla swojego szefa.

         Na sam koniec rozmowy pan Gu dodał kilka ciekawostek dotyczących rynku nieruchomości, po czym spotkanie się zakończyło, a on i jego współpracownik pożegnali się i wyszli. W drodze powrotnej do firmy dyrektor odebrał telefon od Yuan Yanga.

        Chłopak od razu przeszedł do rzeczy.

        - Wysłałem ci na maila informacje, czytałeś?

        - Nie miałem czasu.

        - Jak długo będziesz się zastanawiać?

        - To poważna inwestycja, daj mi miesiąc.

        - Nie mamy tyle czasu. Konkurencja jest duża, wygra ten, kto najszybciej wyłoży kasę.

        Gu Qing Pei milczał przez chwilę, zanim odpowiedział:

      - Yuan Yang, nie mogę działać tak pochopnie. Na tę chwilę nie wiem, czy chcę aż tak ryzykować. Muszę omówić to z zarządem.

         Yuan Yang poczuł się przygnębiony i zapytał niepewnym głosem.

         - Nie ufasz mi, prawda?

         Dyrektor się nie odezwał, a chłopak śmiejąc się na siłę zapytał.

         - Myślisz, że chcę cię oszukać?

         - W takim razie, dlaczego nie powiesz mi wprost, dlaczego chcesz ze mną współpracować?

       - Naprawdę tak trudno to zrozumieć? Chcę, żebyś razem ze mną zarobił grubą kasę. Mam cukierka i chcę się nim z tobą podzielić. Wkurwia mnie, kiedy widzę, jak biegasz wszędzie i błagasz o pożyczkę... bo przecież jesteś dumnym, ambitnym i niezawodnym biznesmenem, a przynajmniej za takiego cię mam. To właśnie powód, dla którego chcę współpracować z twoją tak mało znaną firmą.

        Gu Qing Pei wziął głęboki oddech, bo kompletnie go zatkało. Nie mógł przestać zastanawiać się, czy słowa Yuan Yanga były szczere. Naprawdę chciał podzielić się z nim okazją do zarabiania pieniędzy? Czy on... czy to możliwe, że on nadal...?

        Nagle w głowie pana Gu pojawił się obraz Yuan Yanga i Liu Tzu Wen. Tak bardzo do siebie pasowali, że nie był w stanie wyrzucić tego obrazu z pamięci. Po chwili ciszy w końcu się odezwał.

          - Myślałem, że mnie nienawidzisz? W takim razie, dlaczego mi pomagasz?

         Dyrektor czuł, że musiał być szalony mówiąc te słowa w obecności pana Wu i kierowcy. Czuł, jak ci dwaj mężczyźni siedzący z przodu próbują na siebie spojrzeć, ale w obawie, że ich ciekawość wyjdzie na jaw, bardzo mocno się powstrzymywali.

         A pan Gu chciał tylko usłyszeć, co ma do powiedzenia Yuan Yang.

         Chłopak odpowiedział szczerze na jego pytanie.

        - Wiem, że nie chcesz się ze mną widywać. Najchętniej całkowicie zerwałbyś ze mną kontakt. Próbowałeś się przede mną ukryć, nawet wyjechałeś z kraju. Myślisz, że pozwolę, by twoje życzenie się spełniło? Tak długo, jak będę czuł się źle przez to, że mnie zostawiłeś, nie zamierzam ci odpuścić choćby przez jeden dzień.

         Gu Qing Pei delikatnie westchnął i zapytał cicho:

         - Yuan Yang, nadal mnie kochasz, prawda?

      Nagle zapadła grobowa cisza, dwie osoby na przednich siedzeniach bały się nawet zaczerpnąć powietrza.

        Wszystkie dotychczasowe zachowania Yuan Yanga wprawiały Gu Qing Peia w coraz większe zdziwienie. Być może chłopak nadal coś do niego czuł, a może tak mu się tylko wydawało. Miał tylko nadzieję, że YuanYang powie mu prawdę.

        Chłopak przerwał milczenie odpowiadając mu z pogardą.

        - Nie zasługujesz na to, by wiedzieć.

       Po tych słowach się rozłączył.

      Pan Gu był w szoku wsłuchując się w ciszę. Minęło trochę czasu, zanim do siebie doszedł. Spojrzał na dwóch mężczyzn z przodu siedzących jak na szpilkach i delikatnie się uśmiechnął.

        - Problemy w związku muszą wydawać się wam głupie.

        Pan Wu uśmiechnął się niezręcznie.

        - Skąd... to przecież normalne...

        - Po powrocie do firmy zwołamy spotkanie. Jest pewien projekt, który chcę z wami omówić.

        - Och, a co chodzi?

        - O inwestycję w spółdzielczą kasę oszczędnościowo-kredytową.

       Gdy przyjechali do biura, dyrektor spotkał się z wszystkimi kierownikami, by porozmawiać o inwestycji w SKOK. Niespodziewanie reakcja wszystkich była zaskakująco pozytywna, każdy był zdania, że warto zainwestować.

       Jednak istniały dwa główne zagrożenia. Pierwsze z nich dotyczy tego, czy uda się zdobyć wszystkie pozwolenia, by w ogóle stworzyć SKOK. Oczywiście wszyscy byli zgodni, że przy prestiżu i umiejętnościach Yuan Li Jianga na pewno mu się to uda, zwłaszcza gdy uruchomi swoje kontakty na wyższych szczeblach administracji państwowej, a potem odważnie zacznie zabiegać o udziałowców. W sumie prezes nie miał innego wyjścia, w przeciwnym razie uznano by go za nieuczciwym pożyczkobiorcę, próbującego się dorobić na nielegalnym finansowaniu swojego projektu. Jednak biorąc pod uwagę reputację i status rodziny Yuan, jest to zdecydowanie coś, co się nie wydarzy.

         Drugie ryzyko dotyczy momentu, w którym należy podjąć odpowiednie działania. I właśnie ten aspekt może zniechęcić wielu inwestorów. Zebranie co najmniej 50 milionów juanów w gotówce lub zabezpieczenie tej kwoty w aktywach dość mocno naruszy płynność finansową każdej firmy. A co gorsza te środki pieniężne będą zamrożone do momentu powołania SKOK-u. To jest ogromne obciążenie, zwłaszcza dla dużych firm, które muszą mieć dobrą płynność finansową, inaczej są niewypłacalne i na dłuższą metę mogą zbankrutować. W przypadku, gdy powstanie SKOK-u opóźni się o dwa, trzy lata, prowadzenie działalności do tego czasu będzie ciężkie, nie wspominając o tym, że 50 milionów juanów wystarczy jedynie na zakup 5% udziałów.

         W przypadku firm takich jak spółka Gu Qing Peia, które właśnie zostały zarejestrowane i które ciągle się rozwijają, a ich projekty nie wymagają zbyt dużego nakładu środków finansowych, ryzyko znacznie się zmniejsza. Dopóki nie rozpoczną działań na dużą skalę, nie będą angażować zbyt dużego kapitału. I nawet jeśli zostaną zmuszeni do sprzedaży gruntów lub nieruchomości, by zabezpieczyć płynność finansową, nie będzie to obciążać ich bieżącej działalności.

        Przez całe popołudnie wszyscy analizowali udział w tej inwestycji. Pan Wu zrobił szybkie obliczenia zysku, jaki mogą osiągnąć przyjmując, że w ciągu dwóch lat SKOK zostanie utworzony, a trzy lata zajmie otwarcie 100 oddziałów w Pekinie. Podsumowując przez około trzy lata musieliby realizować mniejsze projekty, a to w żaden sposób nie wpłynie negatywnie na działalność firmy, co najwyżej zwolni nieco tempo jej rozwoju. Wszyscy obecnie na spotkaniu jednogłośnie stwierdzali, że to świetna szansa dla spółki. Nie muszą mieć nawet pakietu kontrolnego, wystarczyłoby 20% udziałów, by zabezpieczyć wszystkie przyszłe inwestycje. Z perspektywy długoterminowego rozwoju było to naprawdę opłacalne.

        Gdy spotkanie się zakończyło, głowa pana Gu omal nie eksplodowała z bólu. Siedział w swoim gabinecie i zastanawiał się nad realizacją projektu, a jego powieki ciążyły mu coraz bardziej i walczył ze wszystkich sił, by ich nie zamknąć.

          Nie wiedział, co się dzieje, bo zawsze był bardzo kompetentną osobą skupiającą całą uwagę na pracy. Możliwe, że czuł się tak fatalnie, bo ostatniej nocy prawie nie spał. Pan Gu dotknął swojego czoła i poczuł, że jest bardzo ciepłe.

         - Mam gorączkę?

         Dyrektor zawołał swoją sekretarkę.

        - Xiao Min, podejdź do mnie.

        Kobieta otworzyła drzwi i weszła do środka.

        - Tak, dyrektorze Gu?

        - Mogłabyś sprawdzić, czy mam gorączkę?

        Dziewczyna zarumieniła się i wyciągnęła rękę, aby dotknąć jego czoła, po chwili zmarszczyła brwi i powiedziała z niepokojem w głosie.

        - Dyrektorze Gu, zdecydowanie ma pan gorączkę.

        Pan Gu zmusił się do uśmiechu.

       - Mówi się, że jeśli udajesz chorego, to w końcu zachorujesz. Karma wraca. Jadę do domu. Jeśli coś się wydarzy, zadzwoń do mnie.

        - Poproszę kierowcę, aby pana odwiózł.

       - Nie musisz, mogę sam prowadzić.

       Dyrektor ledwo trzymał się na nogach wchodząc do mieszkania, padał na kanapę, jak kłoda i nie miał siły się z niej ruszyć. Dzisiejszy dzień okazał się bardzo wyczerpujący, zapewne dlatego, że tak pofolgował sobie zeszłej nocy.

        Leżał na plecach na kanapie i patrzył w sufit, a jego serce wypełniło uczucie przeszywającej samotności.

         Miał 35 lat i był singlem, nie miał przy sobie nikogo, kto by go pocieszył i zajął się nim podczas choroby. W końcu zrozumiał, dlaczego rodzice tak bardzo nalegali, by sobie kogoś znalazł i tak bardzo chcieli, by miał dziecko. Perspektywa samotnej starości była cholernie przygnębiająca. I co z tego, że będzie spał na forsie, skoro nie będzie miał przy sobie nikogo? Zastanawiał się, z kim mógłby dzielić życie? Z Yuan Yangiem?

          Na samą myśl o tym Gu Qing Pei się uśmiechnął i zamknął oczy. I chociaż chłopak co chwilę go zaskakiwał, wiedział, że Yuan Yang się z nim nie zwiąże. Wybierze normalne życie, ożeni się, będzie miał dzieci i będzie mu się dobrze wiodło, a co ważniejsze szybko zapomni o tej młodzieńczej fascynacji starszym mężczyzną. Wiedział, że chłopak otrząśnie się z tego momentalnie, a to, co między nimi było, nie będzie mieć na niego żadnego wpływu. Niestety nie mógł tego samego powiedzieć o sobie. Czuł się tak, jakby tkwił w głębokim dole, z którego nie potrafi się wydostać.

          Gu Qing Pei czuł, że im większe odnosi sukcesy na tle zawodowym, tym jego serce jest coraz bardziej puste. Pamiętał czas spędzony z Yuan Yangiem i chociaż były momenty, że chłopak zachowywał się nierozsądnie i jak skończony drań, co chwilę wyprowadzając go z równowagi, były też chwile, kiedy go naprawdę podziwiał. A co więcej Yuan Yang nigdy nie ukrywał uczuć, jakie do niego żywił.

        Gdyby ich związek nie zaczął się tak fatalnie, gdyby ten film nigdy nie został nagrany... i gdyby Yuan Li Jiang nie stał na drodze ich szczęścia... ich związek byłby najcudowniejszą rzeczą, jaka przytrafiła mu się w życiu.

         Dyrektor zwinął się w kłębek czując niesamowity ból w sercu. Czuł taką niemoc, że nie był w stanie wyprostować nóg, ani wykonać jakiegokolwiek ruchu. Nie pozostało mu nic innego, jak śmiać się z samego siebie.

          - Gu Qing Pei jesteś tak cholernie żałosny...

                                               

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny

Komentarze