Beloved Enemy [PL] - Rozdział 104: Musi być ostro, inaczej się nie liczy [18+]

          Gu Qing Pei zrobił wielkie oczy i nieświadomie spojrzał w stronę kierowcy, który jednak pozostał niewzruszony i nawet na nich nie zerknął.

           Yuan Yang chwycił dyrektora za brodę.

           - Naprawdę chcę sprawdzić, czy będziesz w stanie powtórzyć te wszystkie obraźliwe słowa, gdy będziesz pode mną jęczał.

         Pan Gu zagryzł zęby.

         - A czy powiedziałem coś złego?

        - Nie. Miałeś całkowitą rację. To ja nalegałem na spotkania z tobą. I to prawda, że moi rodzice nie są w stanie mnie kontrolować. Zadowolony? Zresztą, po co pytam, na pewno jesteś z siebie zadowolony, co?

          Dyrektor odburknął chłodno:

      - Z czego mam być zadowolony? To, co zrobiła mi twoja rodzina, wystarczy, żebym nienawidził was do końca życia. A ty co? Naprawdę myślisz, że docenię twoje działania?

        - Nieważne, czy je doceniasz, czy nie, nie powinieneś był mówić tych słów przy moich rodzicach.

          Yuan Yang chciał pokazać rodzicom, że chociaż jego związek z Gu Qing Pei się zakończył, nadal są nierozłączni. Niestety nie spodziewał się, że pan Gu, zwykle taki taktowny erudyta, pełen respektu wobec jego ojca, wyrzuci z siebie wszystkie te prowokujące i ostre słowa. Przez to chłopak nie osiągnął celu i zaproszenie Gu Qing Peia na bankiet okazało się całkowitą porażką.

         Wrzał ze złości na samo wspomnienie dyrektora zwracającego się do jego rodziców tym kpiącym tonem. Był tak wściekły, że aż cały drżał i okrutnie go korciło, żeby zagryźć na śmierć siedzącego obok mężczyznę.

          Pan Gu dobrze wiedział, że lepiej nie prowokować Yuan Yanga, ale tam na sali bankietowej nie było możliwości, żeby mógł zachować spokój. Zdając sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji i tak się postawił prezesowi. Gdy teraz spojrzał w oczy chłopaka, przeraził go widok nadciągającego sztormu.

          Zaraz po wejściu do mieszkania Yuan Yang pchnął pana Gu na kanapę. Mężczyzna nie miał wątpliwości, że chłopak naprawdę spełni wszystkie swoje groźby.

       Płomienie złości w oczach Yuan Yanga szalały i nabierały mocy, nawet jego twarz była niepokojąco ognista.

         Gu Qing Pei krzyknął:

        - Yuan Yang, nie bądź dupkiem!

      Chłopak zdjął krawat i zawiązał nim ręce mężczyzny tuż za jego głową, potem mocno przywarł do jego ciała, opuścił głowę i brutalnie go pocałował.

       Dyrektor desperacko próbował kopnąć go w łydkę, ale leżał pod fatalnym kątem i nie mógł użyć wystarczająco dużej siły. Yuan Yang sięgnął ręką między nogi dyrektora i dotknął jego penisa. Mężczyzna ledwo stłumił jęk i momentalnie stracił całą moc w nogach. Chłopak chwycił go za brodę, zmuszając go do otwarcia ust i agresywnie wepchnął język między jego wargi, po czym omiótł nim każdy milimetr wnętrza, w które wtargnął. Drugą ręką rozpiął rozporek w spodniach pana Gu i wsunął palce pod bieliznę, by dobrać się do kutasa, który ochoczo reagował na poświęconą mu uwagę.

        Pocałunek był tak intensywny, że Gu Qing Pei stracił oddech, jednak odezwał się słabym głosem.

         - Yuan Yang, ty draniu. Umiesz tylko używać siły, potrafisz coś oprócz tego?

         Chłopak rozerwał koszulę pana Gu.

        - Mogę sprawić, że przejmiesz inicjatywę i sam nabijesz się na mojego fiuta.

         - Uuuch...

         Gu Qing Pei westchnął cicho, patrząc, jak chłopak bierze w usta jego penisa.

        Yuan Yang przesunął po nim delikatnie zębami, a następnie koniuszkiem języka lizał całą jego długość. Pan Gu wygiął swoje ciało w łuk, próbując uwolnić się od tego drażniącego języka, ale ostatecznie wepchnął kutasa głębiej w usta chłopaka.

       Yuan Yang nie przestawał lizać, ssać coraz gorętszego członka, który rósł mu w ustach. W międzyczasie szczypał i drażnił sutki mężczyzny, które od razu się zaczerwieniły i stwardniały, wyglądały niezwykle kusząco na tle jasnej skóry Gu Qing Peia.

       Dyrektor wił się i wiercił próbując uciec, jednak nie był w stanie. Yuan Yang lizał jego podbrzusze, brzuch, delikatnie kąsał jego klatkę piersiową, aż cała lśniła z wilgoci. Kiedy w końcu podniósł głowę, wstał, oblizał usta i zażartował.

         - Twoje ciało jest tak wrażliwe. Gdzie poliżę, jest reakcja.

          Po tych słowach musnął opuszkami palców nabrzmiałego, rumianego penisa mężczyzny.

       Pan Gu spalił raka, a jego stłumiona żądza dała o sobie znać. Od ponad dwóch lat nie zasmakował tak intensywnych, nieskrępowanych, namiętnych doznań. Cały czas tłumił swe pragnienia, nie dlatego, że nie chciał uprawiać seksu, ani dlatego, że nie próbował znaleźć sobie kogoś, kto go zadowoli. Wszystko przez to, że bez względu na to, kogo znalazł, ta osoba nie była Yuan Yangiem.

         W tamtym czasie wszystkie najgorętsze wizje z tym nieokrzesanym bachorem w roli głównej pojawiały się w jego umyśle jedna po drugiej. A zwłaszcza te najbardziej seksowne i ostre sceny. Przestał liczyć, jak często oddawał się tym myślom i przepadał w ich intensywności.

      Jego ciało pragnęło Yuan Yanga... pragnęło tego szalonego, namiętnego seksualnego doświadczenia. Nie mógł się już dłużej oszukiwać.

       Oczywiście głos rozsądku krzyczał mu w głowie, że nie powinien tego robić, bo jak nic wpadnie w kolejne kłopoty. Przecież dwa lata temu odszedł, żeby trzymać się z daleka od Yuan Yanga, a to, co się dzisiaj dzieje, zaprzepaszcza całkowicie podjętej w tamtym czasie decyzji i te dwa lata samotności, stają się bez znaczenia.

         Jednak niezależnie, co postanowił, Yuan Yang nie zamierzał go puścić.

         Chłopak pozbył się jego spodni, dzięki czemu twardy i całkowicie odsłonięty kutas pana Gu prężył się przed nim w całej okazałości. Yuan Yang szturchnął go palcami uśmiechając się złośliwie.

          Oczy Gu Qing Peia były przekrwione, a głos zachrypnięty:

         - Yuan Yang, pospiesz się kurwa i zrób to. A jeśli nie zamierzasz kontynuować, to pozwól mi odejść.

          Chłopak spojrzał na niego i powiedział.

         - Wezmę to za zaproszenie.

          Powiedziawszy to, natychmiast pozbył się bielizny, która blokowała dostęp do miejsca, w które chciał wtargnąć.

          Pan Gu odwrócił głowę, a jego ciało lekko drżało z nerwów i podniecenia.

          Yuan Yang brutalnie rozłożył mu nogi, kładąc jedną z nich na oparciu kanapy i wepchnął poduszkę pod jego biodra, dzięki czemu mała dziurka między pośladkami mężczyzny została pięknie odsłonięta. Ta delikatna chryzantema, z której od tak dawna nikt w ten sposób nie „korzystał", lekko się skurczyła po zetknięciu z powietrzem.

          Gdy Yuan Yang zobaczył pod sobą Gu Qing Peia z rozłożonymi nogami, krew zawrzała w jego w żyłach. Miał w głowie ten obraz od ponad dwóch lat, marzył o tym tak bardzo, że wprost nie mógł się doczekać, aż jego kutas zatopi się w tym mężczyźnie po sam trzon.

         Yuan Yang chwycił penisa dyrektora i zaczął delikatnie go pocierać. Mężczyzna wypchnął biodra do góry, by wbić kutasa głąbiej w dłoń chłopaka. Miał związane ręce i mógł liczyć tylko na łaskę Yuan Yanga, by choć trochę złagodzić trawiący go ogień pożądania.

         Chłopak przyspieszył ruchy ręki, a gdy członek w jego dłoni stał się wyjątkowo sztywny, puścił go.

          Gu Qing Pei nie był w stanie tego wytrzymać, czuł się nieswojo. Najchętniej zwinąłby się w kłębek i schował pod kołderką, ale Yuan Yang przytrzymał jego uda, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch.

           Pan Gu spojrzał na niego z nieukrywaną wściekłością, a chłopak chwycił butelkę z lubrykantem ze stolika i wycisnął dużą kropelkę na dłoni. Posłał dyrektorowi szelmowskie spojrzenie, któremu towarzyszył perfidny uśmieszek.

           - Dyrektorze Gu, jeśli chcesz dzisiaj dojść, to tylko z moim kutasem w tobie.

            Pan Gu był piekielnie rozdrażniony.

            - Yuan Yang, nie posuwaj się za daleko, rozwiąż mi ręce.

            - Nie.

           Yuan Yang rozsmarował żel na dłoni i obficie posmarował nim dziurkę Gu Qing Peia, po czym pocałował go w podbródek.

          - Muszę sprawdzić, czy możesz się spuścić tylko od pieprzenia w tyłek tak jak kiedyś.

          Smukły środkowy palec chłopaka nagle wcisnął się w ciasny kanalik między pośladkami dyrektora.

          Pan Gu zadrżał, ten ból, którego tak dawno nie doświadczył, uderzył go dość gwałtownie. Nie robił tego od ponad dwóch lat i przez chwilę jego ciało nie mogło znieść tej nagłej inwazji.

         - Wciąż jesteś taki ciasny...

         Yuan Yang westchnął głośno, jego palec zaczął wsuwać się w ten ciepły tunel i wysuwać się z niego, czuł na nim ten błogi nacisk otaczających go mięśni.

         Gu Qing Pei nie mógł się powstrzymać i zaczął się wiercić, aby pozbyć się tego cholernego palca ze swojego ciała. Zaciskał usta, a jego czoło pokryły krople potu.

          - W ciągu tych dwóch lat, czy ktoś cię przeleciał?

         Chłopak nacisnął kolanami na uda mężczyzny, żeby powstrzymać go od złączenia nóg. Jego palec nadal wbijał się w najbardziej intymne miejsce, by po chwili się z niego wysunąć.

          Pan Gu lekko uniósł podbródek i zamknął oczy, cały czas próbował oprzeć się tym natarczywym ruchom, co było wyczerpujące, dlatego nie miał ochoty, ani siły odpowiadać na jakiekolwiek pytania.

          - Czy ktoś cię miał?

         Yuan Yang wyciągnął wilgotny palec, a chwilę później wbił w mężczyznę trzy palce.

          - Był tam ktoś?

         Pan Gu zacisnął zęby i krzyknął.

         - Przestań pierdolić bzdury.

         Yuan Yang złośliwie zaserwował mu kilka szybkich pchnięć palcami. Ciągle uwięziony w spodniach penis Yuan Yanga pulsował z podniecenia, gdy chłopak patrzył, jak ten delikatny otwór wypełniony żelem otwiera się przybierając kuszący ciemnoczerwony kolor. Gu Qing Pei nie mógł już się dłużej powstrzymywać i głośno jęknął.

         Kiedy chłopak zobaczył, że dziurka już wystarczająco się rozszerzyła, rozpiął rozporek i wyjął swojego ogromnego i twardego kutasa, wycelował i bez chwili wahania wbił go do środka.

          - Aaach!

          Pan Gu krzyknął głośno wykrzywiając twarz z bólu. Yuan Yang zacisnął zęby, próbując oprzeć się impulsowi brutalnego plądrowania. Chociaż, prawdę mówiąc chciał dać lekcję dyrektorowi... chciał mu się odpłacić za wypowiedzenie tych wszystkich irytujących słów przed jego rodzicami, ale czuł, że nie jest w stanie wyrządzić mu krzywdy. Dlatego wnikał do środka i wycofywał się bardzo powoli.

          Twarz Gu Qing Pei trochę się rozluźniła, ale nadal czuł dyskomfort. Wił się i wiercił, ale chłopak mocno go trzymał za biodra.

          - Powiedz mi, czy ktoś cię zerżnął?

           Gu Qing Pei zacisnął zęby milcząc jak grób.

           - Nikt, prawda? Jest tak ciasno... poza tym, kto byłby w stanie cię zadowolić?

           Yuan Yang wbił się głęboko, a dreszcz, jaki przeszył jego ciało, był niesamowity, czuł, że jego podniecenie rośnie, gdy jego penis jest tak ciasno otulony ciepłem ciała Gu Ging Peia. Czuł satysfakcję i bezgraniczną radość, aż chciało mu się wyć ze szczęścia.

           Twarz pana Gu zarumieniła się, gdy jego ciało w końcu przywykło i dopasowało się do rozmiaru kutasa Yuan Yanga. Był jeszcze skrępowany uczuciem bólu, ale zaczął też odczuwać przyjemność, a w jego głowie pojawiła się tylko jedna uporczywa i podniecająca myśl.

            - O tak, to jest to, czego mi trzeba, no dalej! Taaak!

          Yuan Yang nie mógł już się powstrzymać i zaczął poruszać się nieco szybciej, w międzyczasie znowu zadał nurtujące go pytanie: 

            - Czemu nie chcesz odpowiedzieć? Był ktoś w tobie? Powiedz mi.

             Po tych słowach wbił się w niego cały, a pan Gu wydał z siebie niekontrolowany jęk.

             - Twoje mała dziurka należy do mnie. Tylko ja mogę jej dotknąć, bo i tak nikt nie będzie w stanie cię zaspokoić. Nikt nie wie, że dyrektor Gu, kiedy zdejmie ubrania i położy się pod mężczyzną, może wyglądać tak seksownie i zmysłowo. W to miejsce... tylko ja mogę cię pieprzyć, rozumiesz? Tylko ja!

            Gu Qing Pei jęknął, a potem już tylko ciężko dyszał, bo całe jego ciało drżało jak osika od tych mocnych, namiętnych ruchów chłopaka. Dźwięk napierających na siebie ciał odbijał się echem w powietrzu i wwiercał się w ich uszy.

           - Był ktoś w tobie, czy nie?! Powiedz!

          Yuan Yang rozchylił uda mężczyzny prostując jego plecy, po czym zaczął serię gwałtownych i mocny pchnięć, w odpowiedzi na które pan Gu krzyknął:

           - Yuan Yang! Zwolnij! Kurwa! Zwolnij!

            - Odpowiedz mi.

            Chłopak bynajmniej nie zwolnił, jego ruchy stały się nawet jeszcze szybsze i znacznie bardziej intensywne. Jego twardy kutas wbijał się mocno i głęboko w ten miękki kanał, a pan Gu czuł mieszankę bólu, rozkoszy i podniecenia, co sprawiło, że łzy zaczęły płynąć mu po twarzy. Jednak nie zamierzał się poddać i odpowiedział:

           - To nie twój... kurwa... interes...

          Oczy chłopaka płonęły ze złości, chwycił go za uda i pchnął jego nogi w kierunku klatki piersiowej. Ciało Gu Qing Peia było złożone w pół, a kolana miał prawie przy brodzie. Ta pozycja była bardzo niewygodna. Chłopak nie czekając na kolejne nieprzyjemne słowa, wtargnął w niego z całą zawziętością. W tej pozycji ściany kanału mężczyzny jeszcze ściślej oplatały szalejącego w nim penisa. Byli teraz połączeni ze sobą tak mocno, że Yuan Yang mógł spenetrować go jeszcze głębiej niż zazwyczaj.

            - Jeśli nie odpowiesz, będziemy to robić przez całą noc. Wiesz dobrze, jak jestem wytrzymały. Będę cię pieprzyć w każdym pomieszczeniu tego mieszkania. Spuścisz się tyle razy, że już nie będziesz miał czym strzelać. Przyznaj się! Czy ktokolwiek oprócz mnie był w tobie?

            Gu Qing Pei nie mógł już tego znieść i zaczął głośno krzyczeć:

            - Nie! Kurwa! Nikt!

            Yuan Yang uśmiechnął się dumnie, po czym powoli wysunął swojego członka, chwycił mocno uda Gu Qing Peia i wepchnął czubek swojego penisa do tej jakże chętnej dziurki. Następnie zmienił nieco kierunek uderzeń, by dotrzeć do tych miejsc, gdzie pan Gu jęczał najgłośniej, bo gdy tam był, mężczyzna odczuwał najwięcej przyjemności, czuł rozkosz, a jego dziurka kurczyła się z ekstazy, co z kolei dość mocno pobudzało Yuan Yanga. Chłopak znał dobrze ciało pana Gu, w końcu należało tylko do niego.

             Po niezliczonej ilości pchnięć w końcu wystrzelił swoją gęstą, białą spermę wewnątrz tego ciasnego tunelu.

            Gu Qing Pei spojrzał na niego ze złością i powiedział zachrypniętym głosem.

            - Dość... wyciągnij go...

            Pan Gu zawsze się irytował, gdy Yuan Yang w nim dochodził, choć dobrze wiedział, że tak lubił kończyć najbardziej. Chłopakowi podobało się to uczucie szalonego wyzwolenia, przekraczania granic pożądania, zwłaszcza gdy był w tym mężczyźnie. Lubił też patrzeć, jak jego sperma wypływa z tego ponętnego ciała.

           Chłopak wyciągnął penisa, ale zamiast obniżyć uda mężczyzny, podniósł je, potem zahaczył jego nogi o swoje ramiona, by mieć lepszy widok na wypływające nasienie z już całkiem luźnej dziurki.

            Pan Gu był tak wyczerpany i spocony. Nie miał siły się opierać. Był tylko cholernie rozdrażniony, bo Yuan Yang doszedł, a on nadal czuł dyskomfort i niedosyt.

           Chłopak wbił swój palec w wilgotną, pulsująca dziurkę, strumień spermy wypłynął obficie gromadząc się w szwach kanapy.

          Ciało Gu Qing Peia było zarumienione, mężczyzna odwrócił głowę i położył ją na kanapie. Chciał cofnąć nogę, ale został zakleszczony przez chłopaka i płonął ze wstydu, podczas gdy Yuan Yang bawił się jego najbardziej intymnymi częściami ciała.

           Chłopak złapał w dłoń kutasa mężczyzny i powiedział z uśmiechem.

          - Dyrektorze Gu, patrz, jaki jesteś twardy, dlaczego nie doszedłeś? Było za mało pieprzenia?

          Pan Gu zmrużył oczy i zakpił z niego.

          - To raczej przez twój brak umiejętności.

          Żaden facet nie lubi słyszeć, że nie był wystarczająco dobry, by doprowadzić kochanka do orgazmu. Jednak Yuan Yang nie był zły. Roześmiał się upiornie i powiedział.

          - Najwyraźniej nie obsłużyłem cię wystarczająco dobrze.

          Pochylił się, otworzył usta i wziął w nie penisa Gu Qing Peia.

          Dyrektor jęknął i równie szeroko otworzył usta, by zaczerpnąć powietrza.

           Chłopak mocno ssał jego kutasa, w tym samym czasie jego palce pieściły dziurkę mężczyzny. Ta dwustronna stymulacja niemalże doprowadziła Gu Qing Peia do utraty świadomości. Nie kontrolował już swojego głosu i jęczał jak opętany, a jego smukłe ciało wyginało się w łuk, rozciągało, by za chwilę znów się rozluźnić, a na jego twarzy malowała się niczym niezmącona rozkosz.

           Yuan Yang miał w ustach całego kutasa, wepchnął go tak głęboko, jakby chciał go pożreć. Jego palce wbiły się nagle w ten wąski i śliski kanalik, obierając za cel najbardziej wrażliwe miejsce, chciał do niego dotrzeć i sprawić mężczyźnie jeszcze większą rozkosz. Gu Qing Pei omal nie zemdlał z tej zniewalającej przyjemności, jaką odczuwał. A gdy nie mógł się już dłużej powstrzymać, napiął mocno szyję, a z jego ust wydobył się długi i głośny jęk.

           - Aaach... Yuan Yang... aaach!

          Ten namiętny i pełen pasji krzyk tak bardzo zmotywował chłopaka, że zwiększył intensywność swoich ruchów, ssał i lizał zaciekle nabrzmiałego penisa, a jego palce coraz mocniej naciskały na wrażliwe punkty. Te ekstremalnie silne bodźce sprawiły, że ciało mężczyzny zadrżało i w końcu mógł uwolnić całe drzemiące w nim napięcie.

            Twarz Yuan Yanga ociekała spermą, a dyrektor wyglądał jak ryba wyciągniętą z wody, jego ciało wiło się, a on łapczywie walczył o oddech, po chwili uspokoił się i rozluźnił.

           Yuan Yang zlizał nasienie z kącików ust i uśmiechnął się chytrze do pana Gu, którego umysł nadal błądził gdzieś w seksualnych oparach, bo gdy otwierał usta, to wychodziły z nich jedynie cichutkie pojękiwania.

           Chłopak chwycił go za uda, bo jego penis ponownie stwardniał i zatopił go między posadkami mężczyzny od razu rozpoczynając atak.

           - Noc jeszcze młoda, czas na kolejną rundę. Powiedziałem, że będę cię pieprzyć, aż zemdlejesz!

           Gdy skończył mówić, wyprostował się, a następnie wbił się głęboko w ten luźniutki kanał. Słychać było głośne plasknięcia, chlupnięcia, a sperma, która nie zdążyła wypłynąć po pierwszej rundzie, rozprysła się we wszystkich kierunkach. Z gardła Gu Qing Pei wyrwał się krótki zachrypnięty krzyk.

            Yuan Yang jest niczym bestia, dzikie zwierzę w rui, które brutalnie wyładowuje swoje najbardziej prymitywne żądze na ciele swej ofiary.

           Podczas tego seksualnego maratonu Gu Qing Pei kilka razy stracił przytomność, by po chwili znów ją odzyskać. Dał się ponieść tej dzikiej i szalonej pasji do tego stopnia, że pozwolił sobie na całkowite zanurzenia w tej namiętnej i perwersyjnej przyjemności.

            Kiedy pan Gu obudził się rano, czuł się, jakby przejechał go walec. Ostatniej nocy Yuan Yang był niezmordowany i nie miał dla niego litości, dlatego dyrektor zaczął się zastanawiać, czy on aby na pewno jest człowiekiem.

             Gu Qing Pei od wieków nie był tak wyczerpany. Nie pomogły jego regularne treningi, na których zresztą nigdy nie przesadzał. Wiedział, że potrzebuje kilku dni, żeby dojść do siebie. Niemoc, jaką czuł, po tym, jak nadmiernie pofolgował sobie w łóżku, była niczym kiepski żart.

            Bolało go wszystko, nawet przy najmniejszym ruchu. Pan Gu otworzył napuchnięte powieki i wyjrzał przez okno. Wspomnienie tego dzikiego i intensywnego seksu z ostatniej nocy sprawił, że aż się zarumienił, zwłaszcza gdy pomyślał, o kilku konkretnych scenach. Zastanawiał się, czy dał się ponieść, bo zbyt długo tłumił swoje potrzeby? Gdyby nie wczorajsza noc, to zapewne nawet nie zdawałby sobie sprawy, jak bardzo tego potrzebował.

             Gu Qing Pei przetarł oczy i z wielkim bólem przewrócił się na plecy. Chociaż czuł się fatalnie, musiał przyznać, że odkąd się rozstali, po raz pierwszy był całkowicie zaspokojony w łóżku. O tak, było mu cholernie dobrze z Yuan Yangiem.

             Zastanawiał się, czy to dlatego, że młodzi mężczyźni są tak pełni energii, czy może dlatego, że spędził noc właśnie z Yuan Yangiem.

            Pan Gu postanowił nie drążyć tematu. Fakt był taki, że od dawna nie miał tak udanego seksu. Jedyną rzeczą, nad którą powinien się teraz zastanowić, to ta dziwna, niejednoznaczna relacja, jaka ich łączy, musiał sobie z tym poradzić.

            Leżał w łóżku dość długo, aż w końcu udało mu się przezwyciężyć ból i wyszedł z pokoju kierując się w stronę łazienki, bo bardzo potrzebował prysznica.

            Gdy już stał w kabinie prysznicowej i odkręcił wodę, drzwi do łazienki się otworzyły. Pan Gu nie ruszył się z miejsca i jedynie spojrzał na Yuan Yanga. Nawet gdyby chciał się przed nim schować, to nie miał gdzie, dlatego zblazowanym głosem zapytał patrząc w jego stronę.

          - Co jest?

          Yuan Yang był w tak dobrym nastroju, że nawet ta obojętna postawa Gu Qing Peia wydawała mu się szalenie kusząca. Omiótł wzrokiem całe ciało mężczyzny czując satysfakcję na widok pozostawionych na tej delikatnej skórze miłosnych śladów. Odezwał się żartując:

          - Jesteś szczery tylko wtedy, kiedy zostaniesz porządnie wyruchany.

          Pan Gu uśmiechnął się i nie zamierzał pozostać mu dłużnym.

           - Zdaje się, że muszę ci podziękować za uwolnienie tego ognia, który mnie rozpalił.

          Po tych słowach zakręcił wodę i sięgnął po ręcznik. Jednak zanim zdążył go chwycić, Yuan Yang już go trzymał i owijał nim ciało mężczyzny. Delikatnie starł z niego kilka kropel wody, po czym przyciągnął go mocno do siebie.

          Plecy Gu Qing Peia ciasno przylegały do piersi chłopaka, oczywiście Yuan Yang po chwili był cały mokry, ale nie dbał o to. Jego ciepłe dłonie, w których trzymał ręcznik, wędrowały po ciele mężczyzny. Od czasu do czasu specjalnie dotknął kilku wrażliwych miejsc dodając tej prostej czynności szczypty erotycznego napięcia.

           Gu Qing Pei stał spokojnie, był zbyt leniwy, by się opierać, a nawet pomagał mu podnosząc ręce.

          Yuan Yang opuścił głowę i oblizał ucho dyrektora.

           - Gdybym wiedział, że będziesz taki grzeczny, już wcześniej zdarłbym z ciebie ubrania. Mimo że jesteś już trochę starszy, twoja dziurka nadal jest cholernie ciasna.

           Pan Gu uniósł kącik ust.

           - Gdybym wiedział, że tak mnie obsłużysz, to wykorzystałbym cię wcześniej. Ciężko znaleźć takich chłopców jak ty, nawet za grubą kasę. Chociaż taki seks byłby wart każdej ceny.

           Yuan Yang nagle zamarł i tylko jego chłodny głos zabrzmiał tuż nad głową pana Gu.

           - Kupiłeś sobie faceta w Singapurze?

            Dyrektor zaśmiał się wrednie.

             - Nie twoja sprawa.

            Po czym odgarnął mokre włosy z czoła odsłaniając swój idealny profil. Chwycił szlafrok i narzucił go na siebie, po czym wyszedł z łazienki kompletnie ignorując Yuan Yanga.

            Gorące śniadanie już na niego czekało. Minęło tyle czasu, że zdążył zapomnieć, że kiedy byli razem, chłopak ogarniał wszystkie domowe obowiązki, a szczególnie dbał o to, by dyrektor się dobrze odżywiał.

            Usiadł przy stole i zjadł łyżkę owsianki. Gładka i przyjemna biała zupa była pełna przepysznego rybiego smaku. Uwielbiał ją.

           Podczas jedzenia jego wzrok przyciągnęła gazetę leżąca na stole.

           Był w niej artykuł z rocznicy Stowarzyszenia Przedsiębiorców, na którym wczoraj byli. Otworzył gazetę, żeby rzucić okiem na artykuł. W większości był pełen pochwał, opisywał, jak Stowarzyszenie Przedsiębiorców rozwinęło się przez te osiem lat. Pisano także o wsparciu, jakiego udzielało firmom należącym do zrzeszonych członków. Jednak nie było ani słowa o Społecznej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej, a to był przecież najważniejszy temat wieczoru. Nie wiedział, co knuje Yuan Li Jiang. Być może uznał, że to nie był właściwy moment, by ogłosić swój plan.

            Gu Qing Pei zerknął niżej i zauważył, że w dolnym rogu strony było kilka zdjęć Yuan Yanga i Liu Tzu Wen. Nagłówek brzmiał: „Najstarszy syn rodziny Yuan i córka dyrektora generalnego Yao Shing Securities wyglądają jak para zakochanych na romantycznej randce. Bardzo się kochają i zapewne pod koniec roku odbędą się ich zaręczyny".

           Palce dyrektora lekko zesztywniały. Artykuł był bardzo szczegółowy, pełen pochwał i wsparcia dla tej jakże idealnej pary. Opisano nawet historię ich poznania. Redaktor najwyraźniej obserwował ich związek od samego początku.

           Po co Yuan Yang zaprosił Liu Tzu Wen na bankiet, skoro noc spędził z nim?

           Kiedy pan Gu wrócił z Singapuru do Pekinu, Wang Jing opowiedział mu o Yuan Yangu. W tamtym czasie jego związek z Liu Tzu Wen nie był potwierdzony. Po raz pierwszy publicznie pokazali się razem właśnie na wczorajszym bankiecie, pełnym polityków i wpływowych biznesmenów.

           Zrobił to dlatego, żeby pokazać światu swoją dziewczynę? A może chciał przedstawiać ją rodzicom?

           Pan Gu był coraz bardziej przygnębiony. Chłopak z jednej strony miał dziewczynę, z drugiej poszedł z nim do łóżka. Czy tak się teraz zachowują młodzi mężczyźni?

           Kiedy zestawił ze sobą przyjemność, jaką odczuwał podczas seksu z własnymi zasadami moralnymi, poczuł mdłości na samą myśl o tym, co się wczoraj wydarzyło.

           Yuan Yang wyciągnął rękę i przejął gazetę, spojrzał na artykuł i zachichotał.

           - Zazdrosny?

           Wyraz twarzy pana Gu wydawał się normalny, nie przerwał śniadania, ale odpowiedział.

           - Yuan Yang, znasz mnie na tyle długo, powinieneś wiedzieć.

          Chłopak stanął przed nim, w jego oczy lśniły wyjątkowo ostrym blaskiem.

         - Taaa, nie zmieniłeś się nic a nic. Bez spodni zachowujesz się swobodnie i tylko seksownie jęczysz, a jak tylko włożysz je na tyłek, natychmiast zmieniasz się w bryłę lodu. I udowodniłeś mi, że najlepiej sprawdzasz się nago w łóżku?

          Gu Qing Pei uśmiechnął się do niego chłodno.

          - Yuan Yang, to ty zaciągnąłeś mnie wczoraj do swojego domu, więc nie mów, jakbym błagał cię, żebyś mnie przeleciał. A w łóżku każdy z nas bierze to, czego potrzebuje. A poza tym, nasza relacja pozostaje bez zmian. Jeśli myślisz, że będę uległy i posłuszny, tylko dlatego, że uprawiałem z tobą seks, to chyba postradałeś zmysły?

          Chłopak był zły, ale odpowiedział radosnym tonem zabarwionym nutą sarkazmu.

          - Cały ty, zawsze można na ciebie liczyć.

         Mężczyzna parsknął.

         - Jesteś nie lepszy. Z jednej strony umawiasz się z dziewczyną, z drugiej idziesz ze mną do łóżka i wyobrażasz sobie, że możesz mnie ujarzmić swoimi gównianymi umiejętnościami seksualnymi. Tak jak się spodziewałem, jesteś tak samo głupi, jak byłeś.

         Spojrzenie Yuan Yanga stało się ponure.

         - Gu Qing Pei, kiedyś na pewno zamknę ci tę gębę na kłódkę.

         Pan Gu skoncentrował całą uwagę na posiłku, tylko od czasu do czasu jego wzrok padał na zdjęcia Yuan Yanga i Liu Tzu Wen, którzy uśmiechnięci przytulali się do siebie. Gu Qing Pei poczuł, jak narasta w jego sercu dziwne uczucie mrowienia.

          Skończyli posiłek w całkowitej ciszy, ale atmosfera między nimi nadal była ciut napięta.

          Kiedy pan Gu skończył śniadanie, zapytał.

          - Gdzie są moje ubrania?

          - W pralce.

          - To pożycz mi coś.

         - Nie powiedziałem, że możesz iść.

         - A co? Zamierzasz znowu mnie zamknąć?

         - Chcę z tobą porozmawiać o Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej.

         Dyrektor pomyślał przez chwilę i ponownie usiadł.

         - To mów.

        - Jutro prześlę ci bardziej szczegółowe informacje. Przejrzyj je, a będziesz wiedział, że nie chcę cię oszukać. Twoje 2000 akrów ziemi użyjemy jako zabezpieczenie dla co najmniej 20% udziałów, dodając do tego środki, jakimi dysponuję, to uda nam się wspólnie przejąć pakiet kontrolny.

         Pan Gu zamyślił się, po czym odpowiedział.

         - Po pierwsze, brakuje mi teraz pieniędzy. Jeśli zastawię ten kawałek ziemi pod zakup udziałów, będę musiał finansować inwestycje innymi aktywami. A to może być ciężkie i przedłuży termin realizacji projektów, co tylko zaszkodzi moim interesom. Po drugie, w jaki sposób planujesz przejąć tyle akcji od prezesa Yuana?

         - Przecież powiedziałem, że pożyczę ci pieniądze na bieżące inwestycje. Jeśli podpiszesz umowę, po południu na twoim koncie będzie 4 miliony juanów. Jeśli chodzi o inne projekty, na pewno znajdziesz sposób na ich terminową realizację. Znam cię i wiem, że nie takie trudności przezwyciężałeś. Jeśli chodzi o drugie pytanie, to nie musisz nim sobie teraz zaprzątać głowy. Mam swoje sposoby.

            Chłopak zrobił pewną siebie minę. Wiedział, że jego propozycja jest niezwykle atrakcyjna i nie sądził, żeby dyrektor odmówił. W końcu Gu Qing Pei jest odnoszącym sukcesy biznesmenem, który nie miesza spraw osobistych z pracą. Dyrektor był też szalenie zdeterminowany i uparty, i właśnie te cechy jego charakteru doprowadziły ich związek do punktu, w którym są dzisiaj. Na samą myśl o tym chłopak poczuł przeszywający ból w klatce piersiowej.

           Pan Gu pokiwał głową.

         - Skoro nie będziemy omawiać tego punku, to zadam ci kolejne pytanie. Dlaczego chcesz współpracować akurat ze mną?

         Yuan Yang spojrzał na niego intensywnie.

         - A jak myślisz?

        - Nie wiem. Wyjaśnij mi to.

        Powiedział dyrektor nie odrywając od niego wzroku. Chłopak dotknął delikatnie jego policzek.

       - Chcę, abyśmy obaj posiadali pakiet kontrolny w instytucji finansowej założonej przez mojego ojca. Co ty na to?

        Serce Gu Qing Peia załomotało.

        - Yuan Yang, powiedz dokładnie, co tobą kieruje.

         Chłopak odwrócił wzrok. Czuł się trochę rozczarowany, zdaje się, że dyrektor obawia się konfrontacji z jego ojcem. Nie chciał jednak, by wyczytał to z jego twarzy.

         - Jeśli mnie nie rozumiesz, nie musisz wiedzieć. W odpowiednim czasie powiem ci wszystko.

         Nie mógł mu jeszcze powiedzieć, jak bardzo go pragnie i jak za nim tęskni. Zrobi to dopiero wtedy, kiedy wszystkie przeszkody stojące na drodze ich wspólnego szczęścia zostaną wyeliminowane, bo tylko wtedy Gu Qing Pei nie będzie miał wymówki, by go odrzucić.

          Dyrektor milczał przez chwilę, ale nie mógł się powstrzymać, by nie poruszyć kolejnego tematu.

          - W gazecie piszą, że do końca roku się oświadczysz. Gratulacje.

         Yuan Yang uniósł brwi i spojrzał na niego. W końcu udało mu się dostrzec cień niepewności w oczach pana Gu. Poczuł się bardzo szczęśliwy, ale nie pokazał tego na zewnątrz. Odpowiedział śmiejąc się szczerze.

        - Zaproszę cię na zaręczyny. Przyjdziesz?

        Gu Qing Pei uśmiechnął się i odpowiedział.

        - Przyjdę nie tylko na zaręczyny, ale też na wesele, a potem, jeśli mnie zaprosisz, będę świętował narodziny twojego dziecka. Dam mu grubą czerwoną kopertę.

         Po tych słowach zerwał się z krzesła.

        - Skoro już wszystko omówiliśmy, to ja już pójdę.

        Yuan Yang pociągnął go za ramię, obrócił w swoją stronę i spojrzał mu prosto w oczy.

        Z pozoru wzrok mężczyzny był spokojny, ale gdzieś w głębi szalały skrywane emocje.

        Chłopak patrzył na niego przez dłuższą chwilę, aż w końcu się odezwał.

        - Kiedy nadejdzie ten dzień, na pewno nie zostaniesz pominięty.

        Gu Qing Pei odepchnął jego rękę i wszedł do pokoju, żeby wybrać coś z szafy Yuan Yanga. Co prawda jego ciuchy były trochę za duże, ale nie wyglądał w nich najgorzej. Potem pozbierał swoje rzeczy i ruszył w stronę drzwi.

         Chłopak poszedł za nim. Nie mógł się powstrzymać i objął go od tyłu, po czym wyszeptał mu do ucha.

         - Skoro wczoraj było tak dobrze, to może moglibyśmy pomagać sobie nawzajem, tak jak to miało miejsce w przeszłości?

          Gu Qing Pei bardzo dobrze pamiętał, jak trzy lata temu skończyła się ta wzajemna pomoc. A mądry człowiek nie popełnia dwa razy tego samego błędu. Odepchnął chłopaka od siebie i powiedział.

         - Raczej nie.

         Po tych słowach otworzył drzwi i wyszedł.

         Yuan Yang patrzył na oddalającego się mężczyznę, a dłonie zacisnął w pięści.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                                 


Komentarze