Beloved Enemy [PL] - Rozdział 118: Błogi koniec [18 +]

           


        Yuan Yang wieszał w szafie swoje ubrania, a Pan Gu patrzył na niego z chytrym uśmieszkiem na ustach.

           - Masz tupet, nie przypominam sobie, żebym pozwolił ci zostać na noc.

       - Skoro ciocia była tak miła i mnie zaprosiła, byłbym nieczułym draniem, gdybym jej odmówił. Co więcej...

         Chłopak odwrócił głowę i uśmiechnął się do dyrektora:

         - Spanie w jednym łóżku jest całkowicie uzasadnione.

       Gu Qing Pei podszedł do jego pleców, wyciągnął ręce i wsadził je pod ubranie delikatnie pieszcząc i gładząc jego brzuch. Przesuwał dłonią w tę i z powrotem uśmiechając się pod nosem.

       - Nie spodziewałem się, że moi rodzice będą tak otwarci. I tak jak słusznie powiedziałeś, nie możemy ich zawieść.

      Oczywiście Yuan Yang nie był w stanie zbyt długo wytrzymać tych uwodzicielskich złościwości pana Gu. Wypuścił z rąk ubrania, momentalnie odwrócił się i przycisnął go do łóżka. Po chwili powiedział oddychając ciężko:

       - Co się z tobą dzieje, przejmujesz dzisiaj inicjatywę?

      Pan Gu zmrużył oczy, roześmiał się i puścił do niego oczko:

      - Nie wiem. Może jestem tak pobudzony po rybie, którą właśnie zjadłem.

      Chłopak delikatnie przygryzł jego wargę.

      - Naprawdę? W takim razie pokaż mi, jak bardzo jesteś pobudzony.

     Gdy mówił te słowa, jego dłoń powędrowała w dół i po chwili trzymał w niej penisa Gu Qing Peia, którego zaczął delikatnie pieścić.

     Mężczyzna objął jego szyję i przyciagnął go do siebie, po czym go pocałował. Ssał wargi chłopaka, czubkiem języka lizał jego gładkie zęby, co rusz zaczepiając o jego język i nadając pocałunkowi subtelnie erotyczny charakter.

    Yuan Yang jedną ręką zaczął go rozbierać, nie przestając odpowiadać na ten jakże podniecający pocałunek.

      Dzisiaj pan Gu przejął inicjatywę. A jest on osobą, która lubi stwarzać pozory opanowania i dystansu, nawet w domu. W łóżku rzadko wykazywał entuzjazm, dlatego dzisiejsza jego aktywność sprawiła, że chłopak był w szoku. Cieszyły go te namiętne pocałunki, ale chciał poznać przyczynę tej nagłej zmiany, bo nie dawało mu to spokoju.

       - Nie jesteś dziś sobą. Zwykle się tak nie zachowujesz.

       - A jak się zwykle zachowuję?

       - Jesteś bardziej powściągliwy.

       Gu Qing Pei ugryzł go, uśmiechnął się i zapytał:

       - Chcesz oberwać?

    - Podobasz mi się, kiedy udajesz niewiniątko. Im jesteś poważniejszy w tych swoich dyrektorskich ciuszkach, tym bardziej jesteś seksowny, kiedy je z ciebie ściągam. Uwielbiam to. Wiesz, za każdym razem, gdy widzę, jak próbujesz zachować powagę, mam ochotę rozebrać cię do naga i pieprzyć do nieprzytomności.

      - Ty bachorze, zachowanie powściągliwości i powagi jest zdecydowanie lepszą opcją, niż bycie łajdakiem takim jak ty.

       Yuan Yang dotknął jego gładkiej skóry i uśmiechnął się zadziornie:

       - Czyli idealnie do siebie pasujemy...

      Obaj zdjęli z siebie ubrania, po chwili byli zupełnie nadzy, a ich ciała splotły się ze sobą. W przerwach między pocałunkami Yuan Yanga pan Gu dyszał i łapczywie łapał oddech.

       - Jestem tak bardzo szczęśliwy...

       - Co?

       Wzrok Gu Qing Peia był przenikliwy i promienny:

      - Jestem bardzo szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że moi rodzice wszystko zrozumieją i od razu cię zaakceptują. Dlatego ja... jestem naprawdę bardzo szczęśliwy.

       Objął Yuan Yanga, wtulając głowę w jego szyję i wyszeptał seksowym głosem.

       - Jestem tak cholernie szczęśliwy, dlatego zróbmy coś, by to uczcić.

      Pan Gu cały drżał, a ostatnie słowo wypowiedział stłumionym głosem, jakby miał się zaraz rozpłakać. Chłopak zatrzymał swą rękę, która już zbliżała się do krocza mężczyzny i przesunął ją na jego plecy. Obrócił go i pozwolił mu się położyć na sobie, przytulił go, delikatnie przeczesując dłonią jego włosy.

      - Wiem. Czuję to samo. Jeśli ty jesteś szczęśliwy, to ja też jestem szczęśliwy.

     Pan Gu uśmiechnął się próbując ukryć zawstydzenie, że tak nagle stracił kontrolę nad sytuacją.

      - Moi rodzice od lat martwili się o mnie, od czasu mojego rozwodu, a przecież jestem już dorosły. I też się o nich martwię.

        - Teraz wszystko jest już w porządku. Masz przecież mnie.

        Yuan Yang pogłaskał smukłą talię mężczyzny przesuwając ręką w górę i w dół:

        - Poza tym, że nie mogę mieć dzieci, nie ma nic, czego nie mogę zrobić, by twoi rodzice byli w pełni zadowoleni.

        Pan Gu zaśmiał się i odpowiedział:

       - Naprawdę masz odwagę, żeby coś takiego mówić.

     - Masz jakieś zastrzeżenia? Jeśli jesteś ze mnie niezadowolony, to mów śmiało, w czym problem.

       Chłopak zaczął ugniatać pośladki pana Gu, a po chwili jego smukłe palce zręcznie się między nie wbiły, próbując wyjątkowo namiętnymi wślizgami zagłębić w tej rozkosznej dziurce.

       Gu Qing Pei pocałował lekko uniesiony podbródek Yuan Yanga i wyszeptał.

      - Nie mam powodów, żebym był niezadowolony, o ile będziesz mi posłuszny.

      Chłopak zachichotał.

      - Nie mam z tym problemu. I tak jesteś mój. Nie ma nic złego w tym, że będę cię słuchał.

      Gu Qing Pei celowo ocierał się o penisa Yuan Yanga, dysząc mu do ucha.

      - Bachorze, jesteś cholernie zarozumiały.

       Yuan Yang był na granicy, ssał jego usta i mruczał pod nosem:

       - Nazwij mnie tak jeszcze raz, to będę cię pieprzyć do rana.

       Kiedy to mówił, jego palec wsunął się głębiej w jeszcze mocno zaciśnięty, ciepły kanalik.

       Pan Gu cicho odpowiedział:

        - Śmiało, jutro mamy wolne.

       Otrzymawszy zachętę, której potrzebował, Yuan Yang zerwał się ze smyczy i zaczął dotykać i intensywnie pieścić gładkie i mocne mięśnie pleców Gu Qing Peia, jednocześnie złączył dwa palce i powoli wcisnął je w mięciutką szczelinę między jego pośladkami.

      Mężczyzna dyszał, czując lekki dyskomfort i podświadomie próbował napiąć pośladki. Jednak chłopak przejrzał jego zamiary i uniósł do góry swoje smukłe i umięśnione uda, zmuszając pana Gu, by rozłożył szerzej nogi i oplótł nimi jego ciało. Ten manewr ułatwił jego palcom penetrację tego jakże ciepłego kanalika, który powoli zaczynał się rozszerzać. W efekcie tych wszystkich działań Gu Qing Pei wił się i wiercił prze okrutnie.

        - Jest mi tak trochę dziwnie... zwolnij...

        Chłopak ugryzł go w ucho i powiedział już nieco ochrypłym z podniecenia głosem.

        - A może moje palce to dla ciebie za mało, co? Zaraz zamienię je na coś o wiele większego, wtedy przestaniesz czuć się nieswojo.

         - Głupie gadanie...

         Yuan Yang uśmiechnął się złośliwie.

        - Zobaczysz, jak będzie ci wygodnie, a dodatkowo sprawię, że poczujesz się tak cudownie, że będziesz krzyczeć z rozkoszy.

         Pan Gu już nie mógł wytrzymać i warknął na niego:

        - To się pospiesz i go włóż. Przestań tylko strzępić język i w końcu to zrób.

       Chłopak ścisnął jego uda tak, by mocniej rozszerzyć jego pośladki, chwycił swojego penisa i ustawił go w miejscu, gdzie z łatwością mógł się wbić w tę mięciutką i chętną dziurkę.

        Gu Qing Pei wziął głęboki oddech i wygiął się w pasie, odruchowo uciekając od źródła bólu, choć tak naprawdę chciał, by chłopak wszedł w niego głębiej.

         Yuan Yang chwycił go w talii i jednym mocnym pchnięciem wszedł w niego.

        Chłopak mocno unosił biodra i jego ciało falowało razem z ciałem Gu Qing Peia, kołysali się rytmicznie w górę i w dół. Dzięki temu Yuan Yang mógł wbić się swoim długim, twardym i gorącym kutasem naprawdę głęboko. Pan Gu położył się na nim, a gdy ich nagie torsy do siebie przylgnęły, każde pchnięcie powodowało tarcie skóry o skórę, co jeszcze bardziej rozgrzewało i tak gorącą atmosferę panującą wokół nich.

         Yuan Yang zapytał cicho:

        - Podoba ci się ta pozycja?

        - Aach... jest taka odświeżająca.

        - Podoba ci się, czy nie?

        - Jest w porządku.

     Gu Qing Pei nie był w stanie sklecić sensownego zdania, gdyż pchnięcia były bardzo intensywne i przestał nadążać za biegiem myśli Yuan Yanga.

        Chłopak ugryzł go w ucho i lekko się uśmiechnął:

     - W takim razie, jaką pozycję lubisz? Ta jest dość zwyczajna, może spróbujemy czegoś nietypowego?

        - Czyli czegoooo... Mmm... Aaaach...

       Pan Gu był już cały zlany potem, gdy ten twardy, gorący członek niczym karabin maszynowy przeszywał mu wnętrze i sprawiał, że czuł się wypełniony po brzegi. Czuł niewielki ból, ale zdecydowanie silniej odczuwał podniecenie i rozkosz, od której nie mógł uciec.

        - Spróbujmy czegoś bardziej wymagającego.

      Yuan Yang pocałował go namiętnie. Następnie natychmiast chwycił go w pasie i usiadł. Mężczyzna był w szoku. Penis chłopaka wyśliznął się z niego, przez co dość sporo lubrykantu wyciekło strużką z dziurki między pośladkami Gu Qing Peia, plamiąc prześcieradło.

        Mężczyzna upomniał go cicho.

        - Opanuj się i nie zapominaj, że jesteś w domu moich rodziców.

      - Nie martw się. Pokój staruszków jest po drugiej stronie salonu. Jak nie będziesz głośno jęczał, to nas nie usłyszą.

         Po tych słowach chłopak uśmiechnął się złośliwie i dodał:

        - Ale wiesz, jak będzie ci wyjątkowo dobrze i nie będziesz mógł opanować głosu, to pewnie cię usłyszą. Tylko mnie potem za to nie obwiniaj.

        Pan Gu czując pustkę między swoimi pośladkami, był ewidentnie rozdrażniony.

        - Przestań bredzić, zamierzasz to zrobić, czy nie?

       Zanim skończył zdanie, Yuan Yang chwycił go pod uda i podniósł niespodziewanie do góry. Ta pozycja była wyjątkowo zawstydzająca, przypominała trochę trzymanie dziecka w powietrzu podczas siusiania, z tą różnicą, że Yuan Yang i Gu Qing Pei byli zwróceni do siebie twarzami. (Tak zwana pozycja stojąca zawieszona).

        Pan Gu nie omieszkał wyrazić swojego niezadowolenia.

        - Co ty do cholery próbujesz zrobić?

        Yuan Yang oparł się plecami o ścianę i uśmiechnął się dumnie:

      - Coś, na co mogę sobie pozwolić w moim wieku, chcę, żebyś doświadczył siły swojego mężczyzny.

        Po tych słowach dyrektor spanikował:

        - Puść mnie. Nie chcę kochać się w tej pozycji, postaw mnie na ziemi.

      Jego całe ciało było w powietrzu i było podtrzymywane tylko przez silne ramiona Yuan Yanga. Był odrobinę zdenerwowany sytuacją, w jakiej się znalazł, zwłaszcza że chłopak dzięki tej pozycji mógł dość łatwo spenetrować go swoim nabrzmiałym i gotowym do działania kutasem.

        - Aaach... Yuan Yang...

       Gu Qing Pei był mężczyzną ważącym ponad 75 kilogramów. Chłopakowi nie było łatwo go utrzymać, dlatego w momencie, gdy odrobinę rozluźniał ramiona, ciało mężczyzny naturalnie opadało sprawiając, że ten gorący i twardy penis osiągnął głębokość, na którą jeszcze nigdy nie się zagłębił. Yuan Yang czuł się tak dobrze, że sam seksownie jęczał. Całe jego ciało było naprężone, gdyż musiał utrzymać Gu Qing Peia, dlatego na początku jego pchnięcia były powolne, ale z każdą chwilą jego podniecenie rosło, a z nią szybkość pchnięć.

         Pan Gu owinął swe ramiona wokół jego szyi i prosił go drżącym głosem.

         - Trochę wolniej... Yuan Yang, za głęboko... za głęboko... ooooch... aaach...

        Gdy opadał, kurczowo trzymał się chłopaka, a wbijający się w niego członek sprawiał, że omal nie stracił zmysłów. Czuł, jak ten kutas płonie wewnątrz jego kanału, czuł, jak jest twardy i całkowicie go wypełnia, miał wrażenie, że zaraz przebije się do jego kręgosłupa.

        To silne tarcie sprawiło, że obaj poczuli dość intensywną przyjemność. Wilgotny, ciepły tunel mężczyzny został rozszerzony do granic możliwości, ponieważ nieustannie pochłaniał członka Yuan Yanga. Obaj drżeli szaleńczo za każdym razem, gdy penis chłopaka wbijał się w ciało pana Gu.

        Po niezliczonej liczbie pchnięć, które chłopak wykonał w tej jakże wymagającej pozycji, w końcu poczuł ból w ramionach, który był na tyle nieznośny, że nie miał siły dalej podtrzymywać Gu Qing Peia. Dlatego położył go na łóżku i przywarł do jego pleców. Górna połowa ciała mężczyzny leżała na materacu, a dolna była poza nim. Yuan Yang rozsunął jego nogi i ponownie z ogromną żarliwością w niego wszedł.

         Gdy gorący, twardy penis wbił się w mężczyznę, ciepłe ścianki tunelu od razu go otuliły, nie pozostawiając żadnej wolnej przestrzeni. Yuan Yang zaczął wydawać z sebie długie i seksowne jęki trzymając się kurczowo talii Pana Gu i nie przestając pompować.

        Te szaleńcze i energiczne pchnięcia sprawiły, że pokój wypełniły dźwięki plasknięć i uderzeń w łóżko, które aż się trzęsło.

        Pan Gu nie był w stanie kontrolować głosu, był już na granicy i czuł, że zaraz całkowicie zatraci się w rozkoszy. Ostatkiem sił poprosił chłopaka.

         - Zrób to trochę łagodniej... moi rodzice...

        Yuan Yang był głuchy na te ciche prośby. Zamiast tego wszedł w niego jeszcze głębiej, jeszcze mocniej i jeszcze szybciej, pieprzył go z całą zawziętością, bo przecież ten mężczyzna należał tylko do niego.

        - Yuan Yang... ach... ach... ach...

      Gu Qing Pei tracił kontrolę, jęczał coraz głośniej, niemalże krzyczał, próbował przygryzać wargi, by choć trochę stłumić swój głos.

       Chłopak jedną ręką chwycił go za brodę, zmuszając do rozluźnienia szczęki. Opuścił głowę i pocałował go w usta, połykając wszystkie te nieznośnie podniecające jęki.

       Atmosfera robiła się coraz bardziej intensywna, ich ciała płonęły z podniecenia, a oni zatracili się w tym bezkresnym morzu namiętności.

       Kochali się przez ponad dwie godziny. Potem wzięli wspólnie prysznic i wyczerpani padli na łóżko. Byli tak zmęczeni, że nie mieli siły ruszyć choćby palcem.

        Gdy Gu Qing Pei odzyskał trzeźwość umysłu, odezwał się pełen niepokoju.

       - Boję się, że moi rodzice nas słyszeli. Zrobiłeś to specjalnie, prawda?

       Yuan Yang leżał wygodnie, niczym nasycony wilk i leniwie wpatrywał się w pana Gu.

       - A nawet jeśli? To co z tego? Jesteśmy dorośli, zresztą to jest przecież normalne.

       - Co jest normalne? Moi rodzice mają swoje lata.

       Yuan Yang wciągnął w nozdrza jego świeży, wilgotny zapach.

     - Daj spokój. Myślę, że twoi rodzice są o wiele bardziej otwarci niż ty. Wiesz, kiedy przyjechałem tu pierwszy raz, dwa lata temu, bardzo chciałem spać w twoim pokoju. Kiedy cię poznałem, byłeś już po trzydziestce. A ja nie znałem cię przez te wszystkie lata. Jeśli mogę spać w miejscu, w którym dorastałeś, to tak jakbym... to trochę jakbym mógł nadrobić te wszystkie noce, kiedy nie mogłem z tobą spać.

       Po tych słowach chłopak uśmiechnął się figlarnie, a pan Gu przewrócił oczami, ale uśmiech sam pojawił się na jego ustach.

        - Głupi dzieciak.

        Yuan Yang objął go mocno, wtulając w swoją pierś.

       - Jutro wszystko mi pokażesz. A najlepiej zaproś wszystkich swoich znajomych, niech przyjdą się z nami zobaczyć.

        - Po co?

       - Powiem im, że znalazłeś swoją drugą połówkę.

       Po czym dodał wyjątkowo władczym tonem:

      - Od teraz każdy musi o tym wiedzieć. Jeśli któryś z nich odważył się z tobą flirtować lub będzie chciał cię zabrać w jakieś nieprzyzwoite miejsce, żeby poznać cię z jakimiś zboczeńcami, to może się spodziewać łomotu.

        Gu Qing Pei roześmiał się i powiedział:

       - Co ty za bzdury pleciesz? Niby jak chcesz mnie kontrolować? Przez cały rok mam pewne zobowiązania towarzyskie, dałbyś już spokój.

        Chłopak odpowiedział bardzo poważnie.

       - Wcześniej z nikim się nie wiązałeś, ale teraz jesteś w poważnym związku. Masz kogoś, kto się o ciebie troszczy. Jeśli ktoś zaprosi cię na imprezę, powiedz mu, że nie idziesz, bo twój facet czeka na ciebie w domu. W każdym razie w przyszłości będziesz mieć szlaban na szlajanie się po nocnych klubach, rozumiesz?

        Kiedy Gu Qing Pei patrzył na tę jakże poważną minę Yuan Yanga, nie mógł się powstrzymać i wybuchnął gromkim śmiechem.

        - Niech ci będzie. Jeśli ci tego nie obiecam, to wiem, że nie dasz mi spokoju.

        Chłopak zniżył głowę i smyrnął nosem jego policzek szepcząc.

      - Dobrze, że o tym wiesz. Jeśli będziesz niegrzeczny, zajmę się tobą. Pamiętaj, jesteś mi winien dwa lata, nadal jestem o to zły.

         Mężczyzna chichotał pod nosem, ale nic nie odpowiedział.

       Yuan Yang trzymał go mocno w swych ramionach, co chwilę czule całując jego włosy. Był wobec niego bardzo delikatny, bo przecież trzymał w ramionach cały swój świat.

        Pan Gu uśmiechnął się, zamknął oczy i wtulił się w niego mocno, mrucząc pod nosem.

       - Yuan Yang, nie martw się na zapas. Jeśli niczego nie zepsujesz, to tym razem zostanę z tobą na zawsze.

       Chłopak milczał i tylko coraz mocniej przytulał Gu Qing Peia, tak jakby chciał się z nim połączyć.

        Następnego ranka obaj wstali podekscytowani. Pani Gu przygotowała dla nich śniadanie i ponaglała ich, żeby jak najszybciej zjedli. Po śniadaniu miała zamiar zabrać ich na zakupy, bo chciała, żeby opuścili jej dom z wystarczającą ilością pysznego lokalnego jedzonka.

       Gdy zjedli, poszli we trójkę na zakupy. Chociaż Pani Gu była szczuplutką i kruchą starszą panią, to była niezwykle sprawna. Gdy maszerowała dziarsko po uliczkach, jej syn i Yuan Yang ledwo za nią nadążali. Na pewno jednym z powodów było to, że nie musiała nieść zakupów, bo miała od tego tragarzy. Dzięki temu nie ograniczała się i kupowała wszystko, co jej wpadło w oko, za to Gu Qing Pei i Yuan Yang byli cali obwieszeni torbami.

        W południe, kiedy spokojnie jedli obiad, pani Gu zauważyła, że gdy Yuan Yang patrzył na jej syna, jego spojrzenie było przepełnione uczuciem. Błogie szczęście malowało się na twarzy kobiety i była dumna z partnera, jakiego ma jej jedyny syn.

        Yuan Yang przez cały pobyt zachowywał się kulturalnie i był wręcz czarujący, ani przez chwilę nie pokazał swojej władczej natury. Gdy był sam na sam z panem Gu, zachowywał się zgoła inaczej, ale teraz ze wszystkich sił starał się uszczęśliwić jego matkę.

       W ciągu tych kilku dni w rodzinnym domu państwa Gu obaj pojedli, pospali i cieszyli się chwilami błogiego lenistwa. Tydzień później obładowani w pakunki różnej wielkości wrócili do Pekinu.

        Zaraz po powrocie pierwszą rzeczą, jaką zrobili, była przeprowadzka do ich dawnego domu.

       Wspólnie zaplanowali, że się tam przeniosą. Powoli przewozili tam swoje rzeczy, aż w końcu mieli motywację, by przeprowadzić się raz, a dobrze. Z tym mieszkaniem wiązały się ich najpiękniejsze wspomnienia. I chociaż żaden się do tego nie przyznał, to właśnie tu obaj chcieli rozpocząć wszystko od nowa.

     Tak jak dwa lata temu, poszli razem do supermarketu, żeby kupić kilka artykułów codziennego użytku i coś do jedzenia. Każde słowo, jakie wypowiedzieli, każdy gest, były pełne życia, a oni byli coraz bardziej upojeni szczęściem.

       Po zakupach zabrali się za gotowanie, planując ciepły posiłek w przytulnej atmosferze. Chcieli znów usiąść razem przy stole i uczcić powrót do domu.

        Po wspólnym gotowaniu chwycili się za ręce. Na początku zaczęli rozmawiać o interesach, ale szybko ich rozmowa zeszła na zupełnie inne tory. Pan Gu zdał sobie sprawę, że kiedyś nie był w stanie dogadać się z Yuan Yangiem, a teraz mają nieskończoną liczbę tematów do przegadania. I chociaż żaden się do tego nie przyznał, to chcieli jak najszybciej nadrobić te dwa stracone lata.

       Po kolacji usiedli na sofie, żeby obejrzeć film. Gu Qing Pei leniwie oparł się o Yuan Yanga, od czasu do czasu wkładając jakąś przekąskę do ust swoich i chłopaka. Film był odrobinę nudny i w niecałą godzinę pan Gu zasnął.

       Gdy chłopak to zauważył, zapytał.

       - Jesteś śpiący? Idź się połóż.

       Mężczyzna wymamrotał.

       - Hmmm.

      I ani drgnął, bo nie chciało mu się ruszyć. Yuan Yang odczekał chwilę, a kiedy zobaczył, że mężczyzna nie ma najmniejszego zamiaru wstać, zaczął żartować.

       - Mam cię zanieść do łóżka?

       Gu Qing Pei uśmiechnął się delikatnie.

       - Jeśli chcesz, nie będę cię powstrzymywał.

       Chłopak roześmiał się, po czym zarzucił go sobie na plecy. Zadowolony mężczyzna spokojnie oparł się o jego barki i nie omieszkał z niego zadrwić.

       - Oszczędzę energię, którą bym zmarnował idąc samemu.

       Yuan Yang rzucił go na łóżko, przylgnął do niego i zaśmiał się złośliwie.

       - Skoro masz taki zapas energii, to może poćwiczymy?

       - Nic z tego, jutro idziemy do pracy.

       Po tych słowach dyrektor wszedł pod kołdrę i szybko zamknął oczy.

       Chłopak również wszedł pod kołdrę i uśmiechając się przytulił się do niego.

      - Przestraszyłeś się?

      Pan Gu ziewnął i odpowiedział z nutą sarkazmu w głosie.

       - Szalenie...

        - Odwróć się, nie odwracaj się do mnie plecami.

       Yuan Yang klepnął go w tyłek, a kiedy mężczyzna się odwrócił, pocałował go w powieki.

        - Jeśli chcesz spać, to śpij. A jeśli tylko otworzysz oczy, to od razu cię przelecę.

        Gu Qing Pei uśmiechnął się i objął chłopaka w pasie.

        - Bądź poważny. Śpij, jutro musimy wcześnie wstać i iść zarobić na utrzymanie rodziny.

        Chłopak czule głaskał go po plecach.

       - Jeśli chcesz, możesz spać do południa. Ja zajmę się najgorszą robotą, czyli zarabianiem kasy na utrzymanie naszej rodziny. Zostaw to mnie.

        Pan Gu westchnął przeciągle, a ciepłe prądy napłynęły do jego serca.

        Gdy chłopak nie usłyszał odpowiedzi, zapytał.

        - Co? Nie wierzysz mi?

       - Wierzę, ale jeszcze nie jestem gotowy, żeby przejść na emeryturę. Jak zaproponujesz mi to za dziesięć lat, to zapewne się na to zgodzę. I wtedy będę liczył na twoje wsparcie.

        Nagle chłopak odpowiedział z niezwykłą powagą.

       - Będę cię wspierał przez całe życie.

       Pan Gu poczuł się dogłębnie wzruszony i spojrzał na niego. Ten mały wilczek, którego oswoił, naprawdę dorósł. Nie tylko będzie pilnował i chronił domu, ale także przyczyni się do powiększenia rodzinnego majątku.

        Nagle w oczach Yuan Yanga pojawił się błysk i niemalże krzyknął.

        - Otworzyłeś oczy! Czas na bzykanko!

        Gu Qing Pei zaczął się śmiać.

        - Ty bachorze, jeśli chcesz to zrobić, po prostu to powiedz.

        Yuan Yang odwrócił się i od razu przeszedł do rzeczy, a powiew wiosny na długo zagościł w ich sypialni.


KONIEC                                                          


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                         

Komentarze