Beloved Enemy [PL] - Dodatek 1: Wycieczka do Saipan [18+]

        


     Yuan Yang i Gu Qing Pei, do tej pory bez przerwy się ze sobą kłócili. Jednak odkąd do siebie wrócili, wiedli szczęśliwe i beztroskie życie.

       Ponieważ pracowali dość daleko od siebie, Yuan Yang nie znosił, że wychodzili do pracy skoro świt i pracowali do późna, przez co spędzali ze sobą strasznie mało czasu. Za wszelką cenę próbował przekonać dyrektora, żeby przeniósł siedzibę swojej firmy do jego biurowca.

      Ten 20-sto piętrowy budynek należał do Yuan Yanga, a jego firma zajmowała jedynie 10 pięter. Wynajmował przestrzeń biurowa innym spółkom i miał na tyle dużo miejsca, że pan Gu mógłby przenieść się tam ze swoją niewielką działalnością. Oczywiście nie pobierałby od niego czynszu.

    Sądził, że mężczyzna zgodzi się na tak dogodne warunki i nawet nie brał pod uwagę, że mógłby się wahać, ale pan Gu zdecydowanie mu odmówił, co oczywiście zirytowało Yuan Yanga.

   - Dlaczego? Powiedz dlaczego? Nie wezmę od ciebie ani grosza za najem powierzchni. Dostaniesz przestrzeń biurową w świetnej lokalizacji, naprawdę tego nie chcesz? Nawet nie zamierzasz przemyśleć mojej propozycji?

    Gu Qing Pei oparł się wygodnie na rattanowym krześle i nie przestał czytać. Nie podniósł wzroku ani nawet nie poruszył brwią, a smukłe palce odwracały niespiesznie kolejne strony książki.

      - Nie mam zamiaru oglądać cię przez cały dzień.

      Yuan Yang wyjął mu książkę z dłoni.

      - Dlaczego? Czemu nie chcesz mnie widzieć?

      Mężczyzna uśmiechnął się leniwie.

    - Po prostu nie chcę cię oglądać przez całą dobę. Codziennie razem śpimy, czy musimy widywać się też w godzinach pracy? To będzie irytujące. Nie chcesz utrzymać w naszym związku świeżości?

      Yuan Yang zmrużył oczy i powiedział:

      - Czyli denerwuje cię, że musisz codziennie na mnie patrzeć?

      Pan Gu dość niechętnie odpowiedział na to pytanie.

     - Wiesz, że nie miałem tego na myśli. Chodziło mi o to, że nie powinniśmy się widywać przez cały czas.

      Yuan Yang przyciągnął jego krzesło do siebie i powiedział:

      - A właśnie, że nie. Ja chcę móc cię zobaczyć w każdej chwili.

     Dyrektor poklepał go po twarzy.

      - Bądź grzeczny, przestań się ze mną kłócić i oddaj mi książkę.

     Chłopak chwycił go za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował go w usta. Oczy Gu Qing Peia śmiały się, kiedy gładził chłopaka po włosach i odpowiadał na jego delikatny pocałunek. Yuan Yang oparł swoje czoło o czoło dyrektora i szepnął:

    - Przestań, jesteś tak zapracowany, że zapominasz o tym, żeby coś zjeść w południe. Naprawdę myślisz, że mam tyle wolnego czasu, żeby przez cały dzień za tobą łazić? Chcę tylko zjeść z tobą obiad i upewnić się, że robisz sobie przerwy na odpoczynek.

      Te słowa otuliły serce mężczyzny błogim ciepłem, uśmiechnął się i odpowiedział.

      - Wiem, wiem. Kiedy złożyłeś mi propozycję, naprawdę poważnie się nad nią zastanawiałem. Jednak nie zamierzam się przeprowadzać. To nie będzie dobrze wyglądało, jeśli będziemy zbyt blisko siebie. Pamiętaj, że pochodzisz z wybitnej rodziny Yuan. Musisz dbać o swój wizerunek. Nawet jeśli nie dla własnego dobra, to dla dobra twojej rodziny.

      Yuan Yang westchnął ewidentnie rozczarowany, ale wiedział, że Gu Qing Pei ma rację. Jeśli będą zbyt często widywani publicznie, to ich związek w końcu zostanie zauważony. A wtedy ktoś na pewno zainteresuje się tym bliżej i zacznie rozsiewać plotki, co nikomu nie wyjdzie na dobre.

      Chociaż nie starali się za bardzo ukrywać swojego związku, to jednak nie chcieli, żeby wszyscy wokół o nich wiedzieli. Chcieli po prostu żyć razem w dyskretny sposób. Chłopak niechętnie odburknął:

      - Jeśli dowiem się, że nie jesz w południe, będzie kara.

      Gu Qing Pei zachichotał:

      - Zapomnij, nie jesteś w stanie nic mi zrobić.

      Chłopak klepnął go w pośladek i uśmiechnął się szelmowsko.

      - Masz rację, ręki na ciebie nie podniosę, ale mogę ukarać cię w inny sposób.

      Mężczyzna objął go za szyje i delikatnie pocałował.

      - Chciałbym o czymś z tobą porozmawiać.

      - O co chodzi?

     - Przedwczoraj Wang Jing przedstawił mnie prezesowi Stowarzyszenia Hainan Agarwood. Był...

      - Co takiego?

      Yuan Yang przerwał mu w pół słowa.

      - Widziałeś się z Wang Jingiem?

      - Mógłbyś skupić się na istocie sprawy?

      - Dla mnie najistotniejsze jest to, że spotkałeś się z Wang Jingiem.

      Gu Qing Pei cmoknął językiem.

      - Najważniejsze były informacje, jakie przekazał mi prezes Stowarzyszenia. Zainteresowałem się tematem i chciałem się skonsultować z Wang Jingiem. Chcę pojechać na Hainan, aby kupić kilka akrów ziemi, posadzić na nich aloes i trochę żółtych gruszek. Nie sądzisz, że to dobry biznes?

     - Taaa, jak cholera. Nie skupiłem się na niczym innym tylko na „Wang Jingu". Kiedy się spotkaliście? O czym rozmawialiście?

      Yuan Yang był zazdrosny i bynajmniej się z tym nie krył, czekał na odpowiedź z ponurą miną. Za to dyrektor patrzył na niego z rozbawieniem. - Co za bachor... Nie zamierzam z tobą o tym rozmawiać.

     - W takim razie ja coś ci powiem. Dlaczego ciągle się go trzymasz? A poza tym, czy twoje obecne projekty nie zajmują ci wystarczająco dużo czasu? Jeśli weźmiesz sobie na głowę taką inwestycję, to już w ogóle nie będziesz miał na nic czasu. Myślisz, że się na to zgodzę?

      Uniósł brodę i spojrzał na niego apodyktycznie.

       - Och, zamierzam wydać swoje pieniądze i nie muszę cię pytać o pozwolenie.

     - W porządku, to nie chodzi o pieniądze. Jesteś moją żoną, a chcesz jechać z jakimś tam pierwszym lepszym facetem na małą wysepkę, żeby nie wiadomo, co tam robić. Myślisz, że się na to zgodzę? Kurwa, jak sobie przypomnę was obu na wakacjach w Saipan, to mi wystarczy, żeby do końca życia cierpieć katusze.

     Twarz Yuan Yang nagle stała się ponura. Gu Qing Pei zobaczył, że chłopak dość mocno się zasępił, a że dyrektor był mądrym człowiekiem, to wiedział, kiedy odpuścić.

    - W porządku, nigdzie nie pojadę. Masz rację. Mam wystarczająco dużo pracy. Jestem zmęczony, idę się zdrzemnąć.

       Yuan Yang usadził go z powrotem na krześle.

      - Za późno.

      - Co robisz?

     - Pakuj się, jedziemy na wakacje. Ostatnio, kiedy mieliśmy razem wyjechać, to moje miejsce zajął ten dziad Wang Jing. Od tak dawna się znamy, ale jeszcze nie byliśmy na wspólnym wyjeździe, gdzie moglibyśmy się zabawić i odpocząć, nawet ostatnio niczego nie planowaliśmy. Jutro polecimy do Saipan.

       - Słuchaj... działasz zbyt impulsywnie. W poniedziałek jestem umówiony na spotkanie.

      - To je przełóż, bo jutro jedziemy na wakacje. Jeśli się nie zgodzisz, to i tak nie wypuszczę cię jutro z domu.

     Powiedział chłopak łobuzerskim tonem, a Pan Gu słuchał go nieco oszołomiony, nie bardzo wiedząc, co z tym fantem zrobić.

      - Bądź rozsądny.

      - Nie zamierzam.

      Gu Qing Pei czuł się całkowicie bezradny. Nie lubił marnować czasu na zbędne rzeczy, chyba że miały one związek z pracą. Jednak widząc w jakim nastroju jest Yuan Yang, wiedział, że bezpieczniej będzie się z nim nie spierać, bo nie miał ochoty na upojny seks do utraty przytomności. Nie mając innego wyjścia, zgodził się.

        Dzięki temu chłopakowi humor poprawił się momentalnie, zadzwonił do swojej asystentki i poprosił ją, żeby załatwiła wszystkie formalności związane z wyjazdem. Potem radośnie pogwizdując poszedł do pokoju, żeby spakować rzeczy dla nich obu.

     Wieczorem asystentka oddzwoniła na telefon Yuan Yanga. Chłopak akurat był pod prysznicem, dlatego odebrał pan Gu. Kobieda wiedziała, co ich łączy i bez chwili zawahania poinformowała dyrektora o sytuacji.

     - Panie Gu, załatwienie biletów do Saipan w trakcie chińskiego Nowego Roku graniczy z cudem. W ciągu najbliższych trzech dni chyba wszyscy mieszkańcy Pekinu tam się wybierają. Nie ma najmniejszej szansy na bilety w pierwszej klasie. Co powinnam zrobić?

      - W takim razie nigdzie nie polecimy.

      Kobieta uśmiechnęła się i odpowiedziała.

      - Nie sądzę, żeby szef się na to zgodził.

      - Też tak myślę.

    Oboje wiedzieli, że Yuan Yang jest uparty jak osioł. Jeśli powiedział, że coś zrobi, to bez względu na wszystko będzie próbował to zrobić.

      - Ja z nim o tym porozmawiam.

     Powiedział Gu Qing Pei i potem cierpliwie czekał, aż Yuan Yang wyjdzie z łazienki, po czym z uśmiechem na ustach poinformował go, że nie mają szansy na bilety i nawet postanowił go odrobinę pocieszyć.

     - Za dwa miesiące sezon urlopowy się zakończy, wtedy możemy pojechać. Teraz jest środek sezonu, są tam tłumy, nie ma co się spieszyć.

      Yuan Yang miał jedynie ręcznik zawinięty wokół pasa, a jego naga pierś była jeszcze delikatnie wilgotna. Pan Gu patrzył na niego zachłannie i najchętniej podszedłby do niego i zlizał wszystkie krople wody płynące po tym boskim ciele.

      Yuan Yang wycierał włosy i nie zwracał uwagi na pełen pożądania wzrok mężczyzny. Kiedy usłyszał o braku biletów, cisnął ręcznik na bok i podszedł do pana Gu.

      - Myślałeś, że nie pojedziemy z powodu takiego drobiazgu? Mój drogi, zaraz zadzwonię do Peng Fanga i pożyczę jego rodzinny samolot, jutro z samego rana lecimy. Gu Qing Pei zmarszczył brwi.

      - Kompletnie ci odbiło.

      Chłopak pchnął go na kanapę i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

     - Kiedy już będziemy na Saipan, zrobimy sobie zdjęcia i wyślę je wszystkie Wang Jingowi, jedno po drugim, żeby mógł je sobie dokładnie obejrzeć. Ten chciwy drań musi znać swoje miejsce.

       Gu Qing Pei powiedział z nutką sarkazmu w głosie.

       - Znowu chcesz rozpowszechniać moje erotyczne zdjęcia?

      To było dość perfidne zagranie, w którym pan Gu ukrył ostrzeżenie. Oczywiście chłopak od razu się zdenerwował.

      - Tak tylko powiedziałem, nie bierz tego na poważnie.

     Dyrektor chciał go odepchnąć.

     - Postaraj się zachowywać poważnie.

     Yuan Yang wpatrywał się w niego mówiąc.

    - Przestań o tym myśleć, wiem, że to zawsze będzie stało między nami. Jeśli nadal się tym zadręczasz, to mi powiedz. A najlepiej wyładuj na mnie swój gniew, możesz mnie bić, krzyczeć na mnie, rób wszystko, tylko nie trzymaj tego w sobie.

      Gu Qing Pei uśmiechnął się do niego.

    - Wygadujesz takie bzdury. Jesteś świadomy, że takie zachowanie jest złe, prawda? Mam nadzieję, że potrafisz odróżnić dobre uczynki od złych?

      - Potrafię.

     Yuan Yang polizał nos pana Gu i spojrzał na niego z błyskiem w oku.

     - Nie myśl już o tym. Pomyśl o naszych wakacjach.

    Gu Qing Pei nie chciał rujnować atmosfery, dlatego z całych sił oddalił od siebie wszelkie niepokojące myśli. Jego palce zatopiły się we włosach Yuan Yanga, delikatnie przygryzł dolną wargę chłopaka i powiedział seksownym głosem.

      - Jesteś świeżo po kąpieli, co? Pozwól, że cię posmakuję i sprawdzę, czy smakujesz tak samo, jak zawsze.

      Yuan Yang przywarł do jego ust, zaczął ssać jego wargi, a jego ręka była już w spodniach Gu Qing Peia.

       Jakiś czas później Yuan Yang zadzwonił do Peng Fanga, który od razu się na niego wydarł.

      - Yuan Yang, czyś ty oszalał? Myślisz, że moja rodzina to władcy wszechświata? Że wystarczy słowo i polecisz, gdzie tylko będziesz chciał?

      - Załatw to tak szybko, jak się da.

     Przerwał mu Yuan Yang i zostawił przyjaciela z problemem na głowie. Jednak Peng Fang był mu naprawdę oddany i załatwił wszystko, chociaż musieli przełożyć podróż o dwa dni.

     Kiedy w końcu weszli na pokład samolotu, zobaczyli, że kabina pasażerska tonie w różach, a na środku znajdował się baner z napisem „Dużo szczęścia młodej parze". Gu Qing Pei nie mógł powstrzymać uśmiechu.

     - To twoja sprawka?

     Yuan Yang był dość mocno zakłopotany, gdy odpowiadał.

      - To nie ja.

      - Wstydzisz się przyznać?

     Pan Gu nie odpuszczał i kpił z niego, a chłopak roześmiał się niemrawo i poczuł się jeszcze bardziej zawstydzony.

      - To naprawdę nie ja, to na pewno Peng Fang.

     Wyciągnął telefon i zadzwonił do przyjaciela. Peng Fang odebrał i zaśmiał się złośliwie, po czym przyznał się do wszytskiego.

       - I jak atmosfera? Wystarczająco przyjemna?

      Yuan Yang odpowiedział głośno, acz z nutą rozbawienia.

      - Idź do diabła z takim nastrojem, idzie się udusić.

      - Ej, wiesz, ile wysiłku włożyłem w ten wystrój? Okaż mi choć odrobinę wdzięczności.

      - Dziękuję.

       Powiedział Yuan Yang patrząc na baner, a z jego twarzy nie schodził uśmiech.

       - Kiedy wrócimy, zaprosimy cię na weselny obiad.

      Rozbawiony Peng Fang kontynuował.

     - Oj tam, oj tam. Powiem ci coś jeszcze. Pokrywam koszty całej podróży. Potraktujcie to jako prezent ślubny ode mnie. I pamiętaj, że jak się w końcu hajtnę, to oczekuję równie kosztownego prezentu.

      - O to się nie martw. Dam ci taki prezent, że padniesz trupem.

     Kiedy Yuan Yang odłożył telefon, roześmiał się serdecznie. Gdy Gu Qing Pei spojrzał na niego, zobaczył w jego oczach nutkę nieśmiałości. On też nie mógł przestać się uśmiechać. To uczucie, kiedy wypełnia cię szczęście, sprawia, że świat staje się piękny, a w sercu czuć słodycz.

     Yuan Yang miał właśnie zamiar przytulić pana Gu i dać mu buziaka, gdy pojawił się kapitan i czterech członków załogi. Wszyscy ruszyli na swoje miejsca, a chwilę później stewardzi przygotowali przekąski i wino. Gdy samolot już gładko wystartował, Yuan Yang uśmiechnął się zadziornie i powiedział.

      - To nie jest takie złe, podoba ci się? Może też kupimy samolot?

      Gu Qing Pei pokręcił głową.

      - To dość niepraktyczne.

      - Masz rację, nie lata się codziennie.

      - Za to opłaty za utrzymanie małe nie są.

      Gu Qing Pei spojrzał na wnętrze luksusowej kabiny z podziwem.

      - Peng Fang wie, jak cieszyć się życiem.

      - I to jak. Dość często organizuje tu imprezy z modelkami.

      Mężczyzna spojrzał na niego gniewnie.

       - Też brałeś w nich udział?

       Pan Gu domyślał się, jak wyglądały takie imprezy. Yuan Yang zaśmiał się i zapytał.

       - A co, jesteś zazdrosny?

      - Chyba śnisz.

    Naburmuszony dyrektor wzruszył ramionami. Nie powinien przejmować się przeszłością chłopaka, przecież zanim go poznał, też miał całkiem bogate życie seksualne. W końcu obaj byli normalnymi mężczyznami i mieli swoje potrzeby. To byłoby niemożliwe, gdyby z nikim się w przeszłości nie spotykali. Tylko, jak pomyślał, że Yuan Yang był tutaj... A teraz siedzą razem w tej ograniczonej przestrzeni, nagle poczuł się niekomfortowo. Zniknęła cała radość, jaką czuł, kiedy wszedł na pokład. Teraz było mu jakoś tak niezręcznie.

      Yuan Yang złapał go za brodę i spojrzał mu w oczy z przebiegłym uśmieszkiem na ustach.

      - Może sami też stworzymy własne wspomnienia z tego samolotu, co?

      Pan Gu uniósł brew i wyszeptał.

      - Chcesz to tutaj zrobić?

      Yuan Yang pocałował go namiętnie i powiedział.

      - Zaczekaj chwilę.

    Po tych słowach wstał i poszedł do kabiny pilota. Po chwili wrócił uśmiechając się promiennine i zasunął zasłony między drzwiami do pomieszczenia załogi. Gu Qing Pei patrzył, jak chłopak się do niego zbliża, a krew w jego żyłach wrzała z podniecenia, ale nie mógł sobie odpuścić uszczypliwości.

      - Co zrobiłeś?

     Yuan Yang pochylił się i oparł dłonie o oparcia fotela, na którym siedział Gu Qing Pei. Jego głębokie spojrzenie przeszywało mężczyznę, czuć było rosnący między nimi płonień namiętności, zwłaszcza gdy usta chłopaka przylgnęły do ust pana Gu.

       - Powiedziałem im, żeby wyłączyli kamery i nam nie przeszkadzali, no chyba, że zdarzy się coś nadzwyczajnego.

     Gu Qing Pei poczuł, że cały odchyla się do tyłu. Okazało się, że Yuan Yang rozłożył jego siedzenie. Dyrektor podświadomie chciał usiąść, a chłopak za mocno na niego napierał, dlatego dyrektor objął go za szyję i wyszeptał nurtujące go pytanie.

       - Myślisz, że ci ludzie są godni zaufania?

     - Spokojnie, pracują dla rodziny Peng i nie odważą nie zrobić niczego, by stracić zaufanie pracodawcy.

       Odpowiedział chłopak całując łapczywie jego usta.

       - To będzie długa podróż, trzeba się czymś zająć.

      Gu Qing Pei zaśmiał się cicho i powiedział:

       - Lot potrwa osiem, dziewięć godzin... dasz radę tak długo, co?

       Yuan Yang uśmiechnał się pokazując białe wilcze kły.

       - Sprawdzimy. Obiecuję, że cię nie zawiodę.

      Po tych słowach najpierw polizał, a potem ugryzł mężczyznę w szyję. Gu Qing Pei dotykał gładkich mięśni pleców Yuan Yanga. Z każdym jego ruchem ramion czuł, jak te silne mięśnie napinają się i rozluźniają pod jego dłońmi.

      Yuan Yang ściągnął koszulę i spodnie Gu Qing Pei i zasypał jego tors gradem pocałunków. Całował każde miejsce schodząc coraz niżej, aż w końcu wziął do ust już całkiem sztywnego penisa mężczyzny. Swoim nagłym działanie sprawił, że pan Gu cały zadrżał. Mężczyzna sięgnął ręką, by ująć w dłoń członka Yuan Yanga i poczuł, że twardnieje przy każdym jego uścisku i ruchu dłoni. Chłopak sapał i podniósł głowę.

      - Kiedy znów go dotkniesz, to eksploduję.

      Pan Gu pocałował go w podbródek i powiedział śmiejąc się do niego.

      - Ostatnio tak dobrze się spisałeś. Zasłużyłeś na wyjątkową nagrodę.

     Yuan Yang skręcił się nieco i chwycieł Gu Qing Peia za rękę, a nastepnię położył ją na swoim penisie, pozwalając, by ponownie go utuliła.

       - Jaką nagrodę dostanę?

      Gu Qing Pei wstał i zmienił się miejscami z Yuan Yangiem. Chłopak siedział teraz na fotelu, a on ukląkł na ziemi, między jego nogami. Smukłymi palcami ponownie chwycił i potrząsnął tym sztywnym, ciepłym kutasem, z którego nie spuszczał wzroku. Kiedy Yuan Yang zdał sobie sprawę, co pan Gu próbuje zrobić, jego oddech stał się bardzo nieregularny. Wyprostował plecy i wypchnął przed siebie biodra, zbliżając swojego ogromnego penisa do twarzy mężczyzny mówiąc.

      - Pospiesz się.

     Gu Qing Pei oblizał usta, które Yuan Yang chwilę wcześniej tak namiętnie całował, po czym je otworzył i zassał tego wielkiego pulsującego członka. Oddech Yuan Yang rwał się, a on dyszał i pojękiwał. Gorące usta pana Gu sprawiły, że był szalenie podniecony. Wbił palce w gęste włosy dyrektora i krzyknął.

      - Tak mi dobrze, głębiej.

      Gu Qing Pei otworzył usta jak mógł najszerzej, by zmieścić w nich całego kutasa. Ledwo mógł oddychać, a szorstkie włosy łonowe chłopaka drapały go po twarzy, co było odrobinę nieprzyjemne. Zawsze uważał, że obciąganie jest zbyt bezwstydne i niehigieniczne i nigdy tego nikomu nie zrobił. Ale kiedy patrzył na tego niesamowitego fiuta miedzy nogami Yuan Yanga, poczuł silny impuls i zapragnął zobaczyć minę chłopaka, kiedy traci zmysły z rozkoszy.

       Widząc, że Gu Qing Pei się nie poruszył, Yuan Yang nie mógł się powstrzymać i wbił się niego głębiej, chwytając go za tył głowy. Mężczyzna zmarszczył brwi i próbował wystawić język, by polizać nabrzmiałe żyły, które wyszły na kutasie Yuan Yanga. Chłopak trząsł się cały, ledwo wytrzymując tę pieszczotę, a gdy pan Gu na niego spojrzał, poczuł się w pełni usatysfakcjonowany. Zawziął się i próbował wziąć wypełniającego mu usta penisa jeszcze głębiej w gardło. Yuan Yang westchnął seksownie, spojrzał w dół i patrzył na głowę Gu Qing Peia między swoimi nogami. Kiedy mężczyzna zasysał jego penisa, chłopak czuł przeogromną fizyczną rozkosz, ale nie dało się jej porównać z satysfakcją, jaką dawała mu sama obserwacja tej sceny. Oprócz Gu Qing Pei nie ma nikogo, kto mógł sprawić, że poczuje się jednocześnie głodny i nasycony, poczuje, że jest kompletny.

       Ciesząc się tą ogromną przyjemnością, jaką zaserwował mu dyrektor, Yuan Yang uniósł nogę i palcami stóp potarł penisa mężczyzny, który prężył się między jego nogami. Pan Gu podświadomie chciał zacisnąć uda. Jednak chłopak wepchnął drugą stopę między jego nogi, uniemożliwiając mu ich złączenie i drażnił się z chętnie reagującym na jego pieszczoty kutasem dyrektora, który robił się z każdą chwilą coraz twardszy.

      Gu Qing Pei poczuł, jak bardzo boli go szczęka, a gdy nie mógł już tego znieść wysunął z buzi tego rumianego fiutka i zapytał z wyrzutem:

       - Dlaczego jeszcze nie doszedłeś?

      Yuan Yang chwycił go za ramiona, popchnął na dywan i pochylił się nad nim. Gładził palcami opuchnięte i śliskie usta mężczyzny uśmiechając się złośliwie. - Jeszcze za wcześnie, przecież nigdy nie strzelam tak szybko.

      Gdy to mówił, jego ręka już sięgnęła do dolnej części ciała Gu Qing Peia, który pomógł mu lekko się skręcając.

       - W portfelu mam gumkę.

      - Nie chcę jej.

      - Ty...

    Nie zdążył powiedzieć nic więcej, gdyż Yuan Yang zamknął mu usta pocałunkiem. Chwilę później pan Gu poczuł, że chłopak wcierał coś w jego dziurkę, by płynnie wsunąć tam swoje smukłe palce. Wziął głęboki wdech i zapytał.

      - Czego użyłeś?

   Chłopak spojrzał na jego podbródek, na którym pojawił się ślad delikatnego zarostu i powiedział nieśmiało.

      - Masła.

     Twarz pana Gu w sekundę poczerwieniała.

      - Ty głupi bachorze...

    Yuan Yang znał świetnie jego ciało, które powoli otworzyło dla niego to mocno ściśnięte wejście. Chłopak rozluźniając je palcami, wśród jęków pana Gu, podniół jego jedną nogę i oparł ją na swoim ramieniu. Po chwili wyciągnął palce, by zanurzyć w tym ciepłym kanaliku swojego jakże gotowego do działania kutasa.

      - Ach...

     Gu Qing Pei aż cały się zmarszczył.

      - Wolniej...

     Yuan Yang trzymał go mocno w pasie i opierał się pokusie szybszej i mocniejszej penetracji, zamiast tego jego pchnięcia były powolne i delikatne. Dzięki temu ciało pana Gu otworzyło się dla niego całkowicie, a mężczyzna przylgnął do jego ud i rozłożył szeroko jego nogi, dzięki czemu chłopak mógł wbić się głębiej.

     Gu Qing Pei przez tą intensywną stymulacją, mocno się spiął i zacisnął się wokół członka Yuan Yanga wywołując u niego nagły przypływ nieopisanej wręcz przyjemności. Chłopak klepnął go w tyłek i powiedział.

      - Nie ściskaj mnie tak, nie chcę jeszcze kończyć.

      Pan Gu zaczął się z nim droczyć.

       - Chcę cię dzisiaj sprawdzić... jak długo wytrzymasz...

       Yuan Yang zbliżył się do jego ucha i wyszeptał.

       - Będę cię pieprzyć... aż zemdlejesz.

       -  Ach...

      Yuan Yang gwałtownie wbił się w niego, a ciało Gu Qing Peia zadrżało, jego uda mocno oplotły talię chłopaka. Pragnął, by było jeszcze mocniej, jeszcze szybciej, jeszcze ostrzej. Wiedział, że tylko Yuan Yang może doprowadzić go na wyżyny tej ekstremalnej rozkoszy. Na samą myśl drżał jak osika.

     Kutas Yuan Yanga penetrował zawzięcie ten wąski kanalik, napierając mocno na ciało mężczyzny. Pan Gu czuł dokładnie każde uderzenie i poddał się temu jakże podniecającemu atakowi. Pozbył się wszelkich zahamowań i głośno jęczał.

        - Aaach... tak... Aach... jeszcze...

    Byli mokrzy od potu i wśród odgłosów uderzeń ciała o ciało, które wywołane były intensywnymi pchnięciami Yuan Yanga, pan Gu objął go mocno za szyję, by nie ślizgać się po dywanie.

      Ci dwaj nadzy mężczyźni byli ze sobą spleceni, ich pot zlewał się w jedną stróżkę, a ich oddechy mieszałaby się ze sobą... Gdyby to było możliwe, w tej właśnie chwili najchętniej stopili by się w jedno ciało, by nikt nigdy nie mógł ich już rozdzielić. Yuan Yang niczym maszyna wijał się w pana Gu, powoli zatracając się w przyjemności. Gu Qing Pei też tracił zmysły z rozkoszy, jaką odczuwał. Obaj byli zanurzeni w morzu namiętności, z którego nie byli w stanie się wynurzyć.

       Pieprzyli się przez prawie cztery godziny, dopóki obaj nie padli ze zmęczenia, nie mogąc się ruszyć.

        Yuan Yang położył mężczyznę na fotelu, po czym objął go i tak zasneli.

       Gdy się obudzili, samolot już wylądował, jednak członkowie załogi byli na tyle zawstydzeni, że nie odważyli się ich obudzić.

       Obaj nadal byli nadzy i okryci jedynie cienkim kocem. Gu Qing Pei zawstydził się, a na Yuan Yangu ta sytuacja nie zrobiła najmniejszego wrażenia. Szybko się ubrali, wsiedli do samochodu, który wynajął dla nich Peng Fang i pojechali do hotelu. Po drodze wciąż zaspany Gu Qing Pei oparł się na ramieniu Yuan Yanga. Chłopak patrzył przez okno na morze, na zachód słońca. Patrzył, jak ta piekna pomarańczowa kula powoli znika za horyzontem. Poczuł w sercu błogie ciepło i wyszeptał.

       - Chcesz się zdrzemnąć?

       - Nie chcę spać, jestem tylko trochę zmęczony.

       Yuan Yang zaśmiał się cichutko.

       - Masz słabą kondycję.

       - Przepraszam, że jestem stary.

      - Dlaczego tak mówisz? Zamierzasz używać tego argumentu bez końca? Znowu próbujesz się na mnie odegrać, za to, że wtedy skomentowałem twój wiek?

       - Oczywiście, bo chociaż jestem stary, to mam pamięć jak żyleta.

       - Och, zdaje się, że ktoś tu nie ma jeszcze dosyć?

      Yuan Yang delikatnie pogładził go poniżej talii, na co pan Gu roześmiał się radośnie.

     - Masz nauczkę... Jeśli będziesz gadał, co ci ślina na język przyniesie, to potem będziesz musiał za to zapłacić.

      W odpowiedzi Yuan Yang tylko cicho jęknął. Nagle wyciągnął telefon komórkowy i zrobił im zdjęcie. Dźwięk migawki zaskoczył Gu Qing Peia, który otworzył zmęczone oczy.

       - Co robisz?

       Chłopak pokazał mu ich wspólne zdjęcie.

      - Jest świetne. Wyślę je do Wang Jinga.

      Pan Gu nawet się nie zezłościł.

      - Czy ty nigdy nie dorośniesz?

      Yuan Yang patrzył mu prosto w oczy uśmiechając się do niego.

      - Też chcę dać ci nauczkę. Jeśli zrobisz coś złego, to za to zapłacisz.

      - Co za bachor...

      Chłopak pocałował go w czubek głowy.

      - Jeśli chcesz się z nim spotkać... musisz mi o tym powiedzieć. Pamiętaj, nie jestem już taki sam, jak dwa lata temu. Nie oszukasz mnie tak łatwo.

      Gu Qing Pei zachichotał i powiedział:

      - Wiem, wiem.

     - W biurze i wśród ludzi jesteś dyrektorem Gu, a w domu moją żonką. Zdajesz sobie z tego sprawę?

      Pan Gu ponownie się roześmiał:

     - Za to ty wszędzie, gdzie byś nie poszedł, jesteś zwykłym bachorem... Ciekawe kim jesteś w domu?

      Chłopak delikatnie pocałował go w czoło.

      - Oczywiście, że jestem twoim mężczyzną. Właściwie mogę być, kimkolwiek chcesz, jeśli tylko będziesz mój. Powiedz, według ciebie, kim jestem w domu?

      Gu Qing Pei uśmiechnął się łagodnie.

       - Powiem ci, ale się nie złość.

       - Mów.

      - Szczeniaczkiem, którego wychowałem.

      Powiedział pan Gu, a w duchu pomyślał:

      - Szczeniaki są wierne, tulaśne, naiwne, czasem groźne, broniące swojego terytorium. Łatwo je zadowolić i są wpatrzone w swojego pana i prawie zawsze go słuchają.

      Yuan Yang ugryzł go w nos.

    - Tylko ty możesz mówić mi, co ci się żywnie podoba. Gdyby to powiedział ktoś inny, połamałbym mu kości.

      Gu Qing Pei nie mógł przestać się śmiać, a w tym czasie Yuan Yang przesłał zdjęcie i taką oto wiadomość:

      „Prezesie Wang, właśnie spędzam wakacje z żoną na Saipan. Jeśli chodzi o projekt, który mi przesłałeś, już go odrzuciłem. Życzę powodzenia w Nowym Roku i mniejszej ilości zmartwień, zwłaszcza tych związanych z wtykaniem nosa w prywatne życie innych ludzi".

      Gu Qing Pei jak tylko spojrzał na niego, chciał przejąć telefon, ale chłopak miał niezły refleks i zdążył złapać go za rękę. Kiedy wysłał wiadomość uśmiechnął się do pana Gu wyjątkowo z siebie zadowolony. Mężczyzna bezradnie potrząsnął głową.

      - Jesteś tylko świetnym biznesmenem. Jednak jeśli chodzi o obycie społeczne i umiejętności komunikacyjne, to przez najbliższe dziesięć lat, będę musiał cię szkolić.

       Yuan Yang roześmiał się i powiedział.

       - Przestań tyle gadać.

       I jak to miał w zwyczaju zamknął mu usta pocałunkiem.

    Na tej pięknej egzotycznej wyspie, gdzie powoli zapadał zmrok, ten ciepły i delikatny pocałunek wystarczył, by zmyć wszelkie ślady zmęczenia po podróży i zapewnić im błogi i spokojny sen.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Akwamaryn

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                    


Komentarze