Beloved Enemy [PL] - Rozdział 27: Poranne zawstydzenie

 


        Gu Qing Pei obudził się, bo było mu duszno i piekielnie gorąco. Przygniatał go jakiś ogromny ciężar i czuł, że brakuje mu tchu. Gdy w końcu otworzył oczy, oślepiły go promienie porannego słońca, które wpadały przez okno. Odwrócił twarz, by od nich uciec i wylądował na nagiej, umięśnionej piersi i silnym ramieniu owiniętym wokół jego własnych ramion. Nic dziwnego, że było mu duszno.

        Czuł, że ma kaca giganta i zdaje się, że jeszcze nie do końca wytrzeźwiał, bo ciągle szumiało mu w głowie. Przyszło mu na myśl, że musiał kogoś wczoraj przyprowadzić. Po chwili jednak odrzucił ten pomysł. Zadarł głowę odrobinę do góry i zobaczył przystojną twarz śpiącego Yuan Yanga.

        W jednej chwili mózg Pana Gu eksplodował, od razu odzyskał czucie i zdał sobie sprawę, że obaj są nadzy i dość ściśle do siebie przylegają.

        - Kurwa!

        Zaklął w myślach. Wczoraj był pijany w trupa, czy znowu to zrobili? Gu Qing Pei wariował, jednak gdy się uspokoił, stwierdził, że oprócz bólu głowy, nic mu nie dolega i nie czuje żadnego dyskomfortu. W takim razie… co się wczoraj wydarzyło?

        Ramię i udo Yuan Yanga oplatało go niczym miś koala konar eukaliptusa, czuł na swojej nodze jego penisa. Nie był w stanie tak dłużej leżeć. Wyrwał się z uścisku chłopaka i usiadł, z trudem łapiąc pion. Podczas tej czynności Yuan Yang się obudził. Wyciągnął się leniwie, zasłonił oczy, bo światło słoneczne go raziło, po czym oparł głowę na łokciu. Kołdra zsunęła się z niego, zatrzymując się na biodrach i odkrywając jego pięknie wyrzeźbiony tors. Kontur jego mocnych, umięśnionych pleców tworzył elegancką linię, która biegła w dół, przechodząc doliną jego talii, by znów odbić nieco w górę i biec dalej w stronę pośladków, które skrywały się pod kołderką. Widok tak przystojnego i seksownego mężczyzny w łóżku był dla Gu Qing Peia niczym kubeł zimnej wody. Chłopak był tak gorący, że każdego przyprawiłby o palpitacje serca.

        Pan Gu spojrzał mu prosto w oczy, by za nic na świecie nie zerknąć na to boskie ciało, bo ten widok był dla niego tak podniecający, że aż nie do zniesienia. Chłopak w końcu otworzył szeroko oczy, po czym zmrużył je, marszcząc brwi na widok miny Pana Gu:

        - Obudziłeś się.

        Gu Qing Pei wskazał na niego trzęsącym się palcem i zapytał:

        - Co ty robisz w moim domu?

        - Jak to co? Odholowałem cię.

        Yuan Yang usiadł, dzięki czemu kołdra zsunęła się odkrywając wszystko, co się pod nią kryło, a to oczywiście nie uszło uwadze Pana Gu, który już nawet nie krył zażenowania.

        - Skurwielu, rozebrałeś mnie i wlazłeś mi do łóżka?

        Gdy już ten temat został poruszony, Yuan Yang odpowiedział głośno, przekrzykując swego mentora:

        - Kurwa, puściłeś na mnie pawia. Garnitur wart mojej miesięcznej pensji, mogę w zasadzie wyrzucić. Zwrócisz mi za niego.

        Gu Qing Pei odpowiedział ze złością:

        - Yuan Yang, ty pieprzony kłamco! Niby kiedy na ciebie zwymiotowałem? I nie wciskaj mi, że właśnie przez to śpisz w moim łóżku?

        - Obrzygałeś siebie, mnie i łóżko. Miałem wracać do domu w zarzyganych ciuchach? No raczej nie, dlatego zostałem u ciebie.

        Chłopak wykrzyczał argumenty, jednak uważał, że w sumie i tak już po fakcie, więc czym tu się przejmować i po co ta awantura.

        Gu Qing Pei czuł się bezradny, nie był w stanie normalnie rozmawiać z tym bachorem. Wycedził przez zaciśnięte zęby:

        - Wstawaj!

        - Wstanę i co dalej? W co mam się ubrać? W twoje ciuchy się nie zmieszczę, a moje to zarzygane szmaty.

        Powiedział Yuan Yang skanując wzrokiem ciało Gu Qing Peia od góry do dołu, od ramion, przez klatkę piersiową. Zatrzymał się na chwilę na jego różowych sutkach, po czym zniżył wzrok w stronę brzucha, a potem spojrzał jeszcze niżej. Pan Gu czuł, jak robi mu się gorąco od tego natarczywego spojrzenia, które przyprawiło go o gęsią skórkę, bo było niczym płomień liżący jego skórę.

        Gu Qing Pei zmrużył oczy:

        - Drogi chłopcze, nie testuj mojej inteligencji. Pewnych rzeczy nie trzeba mówić, żeby wiedzieć, o co chodzi. Jednak zdaje się,  że odrobinę cię przeceniłem i nie zrozumiesz, dopóki nie powiem tego wprost, dlatego słuchaj uważnie. To, co wydarzyło się tamtej nocy, było czystym przypadkiem i nigdy więcej się nie powtórzy. Mam gdzieś, czy jesteś zwyczajnie ciekawy, czy nagle odkryłeś, że jesteś gejem, czy też jesteś biseksualny. To twój problem, który nie ma ze mną nic wspólnego. Nie lubię cię i nie przychodź do mnie, żeby poeksperymentować. A jeśli kwestia twojej seksualności tak bardzo cię niepokoi, to dam ci kasę na prostytutkę. Zapomnij, że kiedyś jeszcze to zrobimy.            

        Yuan Yang spojrzał na niego w milczeniu, a w jego oczach widać było nadchodzący sztorm. Gu Qing Pei był tym odrobinę zdenerwowany, bo bał się, że ten młody wilk zaraz rzuci mu się do gardła.

        Jednak chłopak uśmiechnął się czarująco:

        - Gu, widzę, że grasz trudnego do zdobycia. Wiesz, że jestem osobą, która raczej nad sobą nie panuje, ale patrz, jak się dla ciebie staram. Nie jestem z tych, którzy jedzą, bo umierają z głodu, ja wiem dobrze czego chcę, a chcę ciebie, bo jesteś dla mnie jak powiew świeżego powietrza. Nie było ci wystarczająco dobrze? A może nie jestem wystarczająco seksowny? Mój kutas nie jest dostatecznie duży? Sam mówiłeś, że masz zastrzeżenia tylko co do moich umiejętności, dlatego naucz mnie, jak cię zadowolić. Bo kto to zrobi lepiej od ciebie, skoro to właśnie tobie chcę dogodzić w łóżku. Mam powtórzyć? Jesteś mój. Jeśli odważysz się znaleźć innego mężczyznę, zabije go.

        Gu Qing Pei był w szoku, słysząc te bezwstydne słowa, był też przez nie bardzo zawstydzony. Yuan Yang chwycił jego podbródek i zaśmiał się:

        - Gu, nie wiem, dlaczego chcę akurat ciebie. W sumie to nie musisz się przy mnie tak spinać. Widziałem już wszystko. Wiem, jaka jest różnica między poważnym, odpowiedzialnym, profesjonalnym do kwadratu dyrektorem w garniaku, a Gu Qing Peiem, który jęczy z rozkoszy, wijąc się pode mną w łóżku.

        - Ty cholerny…

        Warknął Gu Qing Pei, bo te słowa rozwścieczyły go do żywego. Yuan Yang był prawdziwym zdobywcą, a jego dominujące geny sprawiały, że chciał pokonać dyrektora i zmusić go, by raz na zawsze się poddał.

        - Gu, tamtej nocy byłeś tak seksowny, że mam ochotę na więcej. Przecież widzimy się codziennie, spędzamy ze sobą ponad 10 godzin na dobę, więc w sumie wygodnie będzie, gdy cześć tego czasu spędzimy w łóżku. Jeśli się zgodzisz, obiecuję, że nie będę sprawiał ci problemów. Będziemy żyć w pokoju i robić razem same przyjemne rzeczy.

        Gu Qing Pei prychnął:

        - Ty mały draniu, wiesz, z kim rozmawiasz?

        - Oczywiście, że wiem. Z dyrektorem Gu, który w łóżku jęczy lepiej niż niejedna kobieta.

        Pan Gu zmrużył oczy i powiedział z ironią:

        - Chcesz być moim partnerem seksualnym?

        - Tak… Przecież sypiasz z facetami, a ja jestem jedynym mężczyzną, który jest w stanie cię zadowolić.

        - Jest wielu mężczyzn, mam nieograniczoną możliwość wyboru. Nie mów mi, co wolę, a czego nie. Nie lubię facetów takich jak ty. Powiem wprost. Nie lubię cię i nie wybaczę ci, jeśli znowu będziesz mnie w ten sposób nękać.

        Yuan Yang objął go, a Gu Qing Pei próbował wyrwać się z jego ramion, ale chłopak trzymał go zbyt mocno i za nic nie mógł się oswobodzić. Chłopak był cholernie silny i dyrektor nie miał z nim szans, dlatego utknął w jego uścisku.

        Yuan Yang spojrzał mu w oczy:

        - Dlaczego bez przerwy musisz mówić takie rzeczy? Przecież lubisz facetów. Nie stawiaj się i przestań wszystkiemu zaprzeczać. Zapomniałeś już, że to dzięki mnie doszedłeś niezliczoną ilość razy w ciągu tamtej nocy. Możesz mnie nie lubić ani mojego zachowania, ale na pewno nie mojego kutasa. Bo mój kutas kocha twój tyłeczek. Nie odmawiaj mi, bo i tak cię wezmę, choćby siłą.

        Gdy skończył mówić, uśmiechnął się ostrzegawczo, ciągle trzymając Pana Gu w ramionach.

        Dyrektor zzieleniał ze złości, gdy usłyszał te wszystkie wulgarne słowa z ust tego niewyżytego seksualnie gnojka i pomyślał:

        - Nic dziwnego, że prezes nie jest w stanie go kontrolować. Jest lekkomyślnym draniem, który nieboszczyka byłby w stanie wyprowadzić z równowagi.

        Yuan Yang z dumnym wyrazem twarzy zaczął pocierać jego sutki, powoli podniecając się bliskością jego ciała. Gu Qing Pei spojrzał na niego pogardliwie, a chłopak zapytał łagodnym głosem:

        - Co się tak gapisz? Jestem młody, zdrowy i pełen energii.

        Pan Gu rozpaczliwe próbował się uspokoić i powiedział cicho:

        - Puść mnie.

        - Ale najpierw musisz mi coś obiecać.

        Gu Qing Pei stracił cierpliwość i ryknął na chłopaka:

        - Niby co?!

        - Musisz być mój, patrzyć tylko na mnie, oddać się tylko mnie.

        Powiedział Yuan Yang tonem nieznoszącym sprzeciwu.

        - Czy ty nie masz za grosz wstydu?

        Krzyknął Gu Qing Pei, a Yuan Yang zwolnił swój uścisk.

        - Jeśli nie jesteś mną zainteresowany, nie będę cię zmuszać. Ale spójrz na siebie. Byłeś chwilę w moich ramionach i od razu ci stanął. I nie jest to wpływ narkotyku, jak zatem to wyjaśnisz?

        Gu Qing Pei nienawidził go w tej chwili z całego serca, jednak nie mógł nic poradzić, że jego dotyk cholernie na niego działał. Ciało mężczyzny reagowało automatycznie, ponieważ chłopak był młody i seksowny, a jego dotyk tak cholernie pobudzający. Yuan Yang pocierał o jego udo swojego twardego penisa, czego efektem była właśnie erekcja Pana Gu. W końcu był gejem i nie było szans, żeby nie podziałała na niego ta celowa prowokacja. Przecież nie był z kamienia i nie potrafił zachować spokoju, gdy ocierał się o niego tak gorący facet.

        Pan Gu odpowiedział chłodno:

        - Nie chcę, żebyś był moim partnerem seksualnym, ale skoro tak bardzo się upierasz, to wypnij tyłek i daj mi się przelecieć. Obiecuję, że będziesz zadowolony.

        Yuan Yang zrobił minę wyrzuconego na bruk szczeniaka:

        - O czym ty mówisz?

        Gu Qing Pei celowo chciał go sprowokować i sprawić, żeby był zniesmaczony:

        - Naprawdę nie jestem tobą zainteresowany, ale jeśli nadal będziesz nalegać, dam ci szansę. I chociaż jakoś specjalnie mi się to nie podoba, to jednak mogę spróbować, ale na moich warunkach.

        Yuan Yang spojrzał spod byka:

        - Czyli chcesz mnie zerżnąć?

        - Cóż, nie ujął bym tego w ten sposób, chociaż…  w sumie tak. A jeśli coś ci się nie podoba, to się ode mnie odczep.

        Twarz Yuan Yanga spochmurniała:

        - Chyba, kurwa, śnisz.

        - Ja? Nie, raczej ty.

        Gu Qing Pei stracił już cierpliwość do bachora. Miał kaca i nawet nie mógł się w spokoju wyspać. Poza tym był podniecony stymulującym dotykiem Yuan Yanga i ogólnie czuł się żałośnie.

        Chłopak zaśmiał się:

        - Ja nie żartuję. Ostrzegam cię i ty dobrze o tym wiesz. Jeśli nie mogę cię mieć ani o tobie myśleć, to nikt inny też nie może. Zabiję każdego, kto dotknie twojego ciała, bo ono należy do mnie.

        Oświadczył głośno i wyraźnie. Gu Qing Pei miał nieznośną potrzebę uderzenia chłopaka w twarz, tak z całej siły. Byli tu tylko oni dwaj, dlatego nie musiał udawać, że go lubi. W sumie mógł też powstrzymać się od rękoczynu, odwrócić się i zwyczajnie zignorować małolata. Jednak tym razem poszedł za głosem gniewu.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa


Poprzedni 👈             👉 Następny



Komentarze