Po zakończeniu gry podsumowano wyniki i okazało się, że Gu Qing Pei wygrał 200 tysięcy juanów, a Wang Jing 300 tysięcy i z tej okazji zaprosił wszystkich na obiad. Poszli do restauracji serwującej owoce morza, a ponieważ było ich sześciu, wynajęli prywatny pokój.
Yuan Yang chciał złapać Gu
Qing Peia i zabrać go jak najszybciej do domu, ale kiedy zobaczył, w
jak dobrym jest nastroju i że właśnie zaczął rozmowę o projekcie, przy
którym chciał współpracować z Wang Jingiem, wiedział, że muszą zostać.
Mężczyźni byli pogrążeni w rozmowie o interesach i nie
zwracali na niego najmniejszej uwagi, dlatego Yuan Yang siedział ze
skwaszoną miną przez całe popołudnie. Obserwował to jednego, to drugiego
i zauważył, że w miarę trwania rozmowy uśmiech Wang Jinga staje się
coraz bardziej obłudny, a sposób, w jaki patrzył na Gu Qing Peia,
zdecydowanie coraz mniej mu się podobał.
Dzisiejszy zwycięzca
polewał wszystkim wino. Po trzeciej butelce Gu Qing Pei czuł się już
lekko wstawiony, zresztą nie on jeden. Wang Jing był w nie lepszym
stanie.
Podczas posiłku dyrektor opowiedział o kilku
obiecujących projektach. Był urodzonym mówcą i potrafił mówić na każdy
temat ciekawie, z polotem, używając eleganckiego słownictwa. Kilka z
projektów, o których napomknął, Yuan Yang dobrze znał, a niektóre
wiązały się ściśle ze sprawą sądową o przyznanie praw własności gruntu,
jednak pan Gu sprytnie przemycił do rozmowy tylko same najlepsze aspekty
projektów i przemilczał ewentualne zagrożenia. Dyrektor wiedział, że
jeśli w grę wchodzi wzbudzenie zainteresowania rozmówców, to nie ma
szans, żeby ktoś był w tym lepszy od niego.
Po kolacji Yuan
Yang poszedł po samochód. Chciał szybko zabrać Gu Qing Peia do domu, ale
Wang Jing czekał na dyrektora przed restauracją. Mężczyzna
był wstawiony i nie wiadomo, czy to specjalnie, czy też nie, ale
pochylił się w stronę Gu Qing Peia, prawie się o niego opierając. Pan Gu
chwycił go pod ramię i się roześmiał.
- Chyba za dużo wypiłeś, a jeszcze chciałeś polewać.
Wang Jing machnął ręką.
- Mój błąd, źle oszacowałem wasze siły.
- Wang Jing, to mój samochód. Dziękuję za odprowadzenie, możesz już iść.
- Nie, nie, poczekam, aż wsiądziesz.
Po tych słowach przylgnął do niego bez cienia wstydu i delikatnie się roześmiał.
- Gu Qing Pei, dzisiejsza… partyjka golfa i obiad sprawiły mi tak
dużo radości. Jestem bardzo szczęśliwy. Przyślij mi na maila szczegóły
projektu, o którym mi opowiadałeś. Poważnie się zastanowię nad naszą
współpracą i zdecydowanie muszę być bardziej wstrzemięźliwy z piciem,
kiedy następnym razem zabiorę cię na kolację.
- Także się
cieszę, że cię poznałem. I dziękuję za poświęcony mi czas, chociaż wiem,
jak bardzo jesteś zajęty. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz miał
jakiekolwiek pytania po przeczytaniu szczegółów projektu, będę do twojej
dyspozycji.
- Cóż, twój samochód czeka.
Yuan Yang
widział przez przednią szybę, jak Wang Jing oplótł swym ramieniem Pana
Gu w pasie. Oczy chłopaka płonęły z gniewu i zazdrości, a stopa
automatycznie wcisnęła pedał gazu i samochód ruszył z kopyta. Jechał
wprost na nich i zatrzymał się dokładnie tuż przed nimi. Mężczyźni byli
przerażeni.
Kiedy chłopak wysiadł, pan Gu naskoczył na niego.
- Jesteś… ślepy?
Mina Wang Jinga była dość nieprzyjemna, pewnie dlatego, że na
twarzy pijanych ludzi widać najwyraźniej ich prawdziwe emocje. Mężczyzna
dobrze zrozumiał tę prowokację, co było przerażające i onieśmielające
zarazem.
Chłopak szczerze odpowiedział.
- Zamiast hamulca wcisnąłem gaz. Mój błąd.
Wang Jing potrząsnął głową, podszedł do samochodu z dumną miną i z
wdziękiem otworzył drzwi dla Gu Qing Peia, choć był pijany jak bela.
Uśmiechnął się czarująco i nieco uwodzicielsko.
- Dyrektorze Gu… proszę wsiadać.
Gu Qing Pei pożegnał się z nim i wsiadł do auta, a Yuan Yang nie mógł się doczekać, kiedy w końcu odjadą.
Spojrzał na pana Gu we wstecznym lusterku. Miał zamknięte oczy,
jakby zamierzał zasnąć. Chłopak nie mógł wytrzymać i powiedział
szorstko.
- Ty i pan Wang rozmawialiście dziś o wielu rzeczach, co?
Gu Qing Pei odpowiedział leniwie, nie otwierając oczu.
- Jest niesamowicie utalentowany i w sumie jesteśmy w podobnym
wieku, mamy wiele wspólnych zainteresowań. Mógłbym z nim rozmawiać
godzinami.
Yuan Yang z trudem opanował swój gniew, ale nie mógł powstrzymać się od złośliwego komentarza.
- Ze mną nie możesz tak rozmawiać, co?
- Z tobą? A niby o czym moglibyśmy pogadać? O trudnościach
wejścia firmy na giełdę? O zarządzaniu? O możliwościach pozyskania
kapitału? Czy może o polityce? W każdym z tych tematów jesteś
ignorantem, dlatego sam odpowiedz sobie na to pytanie.
Yuan
Yang nagle wcisnął hamulec do dechy. Pan Gu wystrzelił z impetem do
przodu i stracił oddech, bo pas go trochę przydusił. Chłopak aż się cały
trząsł, a jego ręce drżały na kierownicy. Słowa Gu Qing Peia były
dosadne, ale także do bólu prawdziwe. Chyba jeszcze nigdy nie prowadzili
spokojnej, racjonalnej dyskusji, cały czas uprawiali szermierkę słowną.
Próbowali pokonać się nawzajem, zawstydzić, gdy nadarzyła się okazja.
Ich rozmowy kończą się zawsze tak samo, wzajemną wrogością i serią
sarkastycznych uwag.
Kiedy myślał o tym, że Wang Jing spędził
cały wieczór radośnie konwersując z Gu Qing Peiem, czuł się paskudnie.
Był wściekły, najchętniej by kogoś pobił. Nigdy jeszcze nie wstydził się
swoich braków, tego, że w tak wielu sprawach był ignorantem, który nie
może prowadzić normalnej rozmowy z Gu Qing Peiem. Wstydził się za siebie
bardzo.
Pan Gu wychylił się do niego i krzyknął.
- Cholera, jedź ostrożniej, omal nie zwymiotowałem.
Yuan Yang odpowiedział wściekły.
- Zasłużyłeś sobie.
Po czym ponownie ruszył, a jego oczy płonęły ze złości. Wiedział,
że uspokoi się, jeśli weźmie Gu Qing Peia w ramiona i będzie się z nim
kochał, wtedy nie będą musieli rozmawiać. Bo czy nie są tylko seks
kumplami? Czy muszą mieć wspólne tematy do rozmów? Te myśli jednak wcale
go nie uspokoiły, a wręcz przeciwnie, był jeszcze bardziej zły i
rozgoryczony.
Zaparkował w garażu i ruszył po schodach za Gu Qing Peiem. Dyrektor spojrzał na niego.
- Nie wracasz do siebie?
- Jest już późno. Nie chce mi się.
Po czym wszedł do mieszkania, zdjął buty i jak to miał w
zwyczaju, czuł się jak u siebie. Pan Gu nie miał siły, żeby go
powstrzymywać, dlatego pozwolił mu na to. Poszedł do łazienki wziąć
prysznic, który sprawił, że odrobinę wytrzeźwiał. Kiedy wyszedł
zobaczył, że Yuan Yanga siedzi na kanapie i patrzy w okno, najwyraźniej
intensywnie o czymś myślał.
- Będziesz tak siedział i gapił się w okno przez całą noc?
Yuan Yang spojrzał na niego. Pan Gu wyglądał świeżo i miał
wilgotne włosy, przez co chłopakowi od razu zrobiło się cieplej na
sercu. Wstał, pochylił się i powąchał jego włosy.
- Już nie śmierdzą winem.
Mężczyzna ziewnął i odwrócił się w stronę sypialni.
- Rób co chcesz, ja jestem wykończony.
Kiedy Yuan Yang wyszedł z łazienki, Gu Qing Pei już smacznie
spał, wygodnie otulony kołderką, oddychał głęboko i miarowo. Chłopak
podniósł kołdrę, wśliznął się do łóżka i położył się tuż obok niego.
Spojrzał na tył jego głowy i nagle poczuł się przygnębiony. Wyciągnął
rękę i odwrócił go. Przy tym manewrze pan Gu zerknął na niego sennie.
- Co robisz? Jestem śpiący.
- Śpij dalej, ale nie odwracaj się do mnie plecami.
Gu Qing Pei był zbyt zmęczony, żeby się kłócić i ponownie zamknął
oczy. Yuan Yang wyłączył światło i spojrzał na jego twarz oświetloną
blaskiem księżyca. Choć było ciemno, jego rysy były dobrze widoczne.
Chłopak nie mógł się powstrzymać i pocałował go w nos. Pan Gu zmarszczył
go, ale nie otworzył oczu. Yuan Yang wiedział, że mężczyzna śpi, a mimo
to wyszeptał.
- Nienawidzę Wang Jinga, nie powinieneś utrzymywać z nim bliższych kontaktów.
Po tych słowach wziął go w ramiona i w końcu zadowolony - zasnął.
Po chwili Gu Qing Pei otworzył oczy i zerknął na przystojną twarz
chłopaka, który spał tuż obok niego, a oczy błyszczały mu w świetle
księżyca, gdy tak na niego patrzył.
Kiedy obudził się
następnego ranka, Yuan Yang już był po porannym joggingu i krzątał się w
kuchni. Śniadanie było gotowe.
- Chodź jeść.
Ton jego głosu był chłodny, bo trzymały go jeszcze emocje wczorajszego wieczoru.
- Jesteś dość sumiennym kucharzem.
Yuan Yang odpowiedział.
- Przecież to nic trudnego.
Gu Qing Pei zabrał się za jedzenie i zdawanie relacji:
- Mecenas Zhang poprosił mnie, żebym pojechał do miasta XX. Podał
mi namiar na kilku dygnitarzy, muszę zadziałać w sprawie przyspieszenia
wydania wyroku. Przedstawisz mnie wiceprzewodniczącemu, chcę z nim
porozmawiać i opowiedzieć o korzyściach, jakie wynikną z szybkiego
zamknięcia sprawy. Muszę to załatwić osobiście, nie zostawię tego innym.
- W porządku.
- Ten wyjazd musi być utrzymany w tajemnicy, nikomu o tym nie mów.
- Jasne.
Yuan Yang grzebał w jedzeniu, a Gu Qing Pei przyglądał się mu z uwagą i odrobinę zmarszczył brwi.
- Co się stało? Jesteś podejrzanie cichy… zwykle gadasz jak najęty, co jest? Zapomniałeś języka w gębie?
Chłopak spojrzał na niego wściekły.
- Przecież sam mówiłeś, że nie mamy o czym rozmawiać. A jak już staram się mówić mniej, to nadal jesteś niezadowolony.
- Jesteś gorszy niż moja była żona. Wiesz…
Nagle Gu Qing Pei zdał sobie sprawę, że raczej nie powinien o tym mówić i natychmiast zamilkł.
Yuan Yang od razu zmrużył oczy i podniósł głowę, groźnie się na niego patrząc.
- Właśnie, twoja była żona Zhao Yuan. Co się z nią stało? I czemu nadal tak czule z nią rozmawiasz?
Pan Gu łypnął na niego groźnie.
- Skąd wiesz o mojej byłej żonie? Sprawdziłeś ją? Czy tak wykorzystujesz znajomości?
- A co tu było do sprawdzenia? Przecież takie informacje są dostępne w rejestrze rodzinnym.
Chłopak wskazał na niego pałeczkami.
- Skoro jest twoją byłą żoną, to dlaczego nadal utrzymujesz z nią kontakt? Myślałem, że jesteś gejem.
- Jesteśmy przyjaciółmi.
Gu Qing Pei nie chciał o niej mówić i próbował zakończyć temat.
- Nie pytaj o nią więcej.
Yuan Yang nie potrafił odpuścić.
- W porządku, nie będę cię pytał. Poproszę o szczegóły kumpla, który pracuje w biurze bezpieczeństwa.
- Nawet jeśli to zrobisz…
Yuan Yang wykrzywił twarz.
- Zresztą, kogo ona obchodzi? Pamiętaj nie jesteś pępkiem świata.
A teraz pospiesz się i jedz. Nie wiem skąd bierzesz energię, żeby gadać
tyle bzdur od samego rana.
Gu Qing Pei zajął się jedzeniem i
zignorował go całkowicie. Chłopak był wściekły, siedział i gapił się na
niego przez cały czas, gdy jedli śniadanie. W drodze do pracy Yuan Yang
słowem się do niego nie odezwał, dzięki temu czuł w pewnym sensie ulgę.
W zasadzie, prawie przez cały dzień chłopak nie pojawił się przy
swoim biurku, co było miłą odmianą. Zwykle robił mnóstwo bezsensownych i
dziecinnych rzeczy. Przesiadywał w jego gabinecie, bo uwielbiał jego
wygodną kanapę, a w południe pakował mu się do łóżka na krótką drzemkę. A
dziś od rana nie pokazał się ani razu, nawet nie przyniósł mu obiadu.
Panował błogi spokój, do którego Gu Qing Pei nie był
przyzwyczajony. Sam się z siebie śmiał, bo zdaje się, że przyzwyczaił
się już trochę do tego bachora. A teraz, kiedy Yuan Yang postanowił mu
nie przeszkadzać, poczuł się samotny i odrobinę niezadowolony.
Odzwyczaił się od ciszy, mimo to wrócił do pracy, bo miał jeszcze kilka
pilnych spraw do załatwienia. Rozsiadł się wygodnie przy biurku i poczuł
się wyjątkowo zrelaksowany. W sumie cieszył się, że Yuan Yang nie
przyniósł mu obiadu, bo mógł pójść do pobliskiej tajskiej restauracji,
unikając godzin szczytu. Zjadł pyszny lunch i wrócił taksówką do biura.
Pomyślał, że może zabierze dzisiaj swoje pracownice do kina i na
kolację, bo od miesięcy pracowały tak ciężko. Dyrektor wezwał do siebie
Zhang Xia. Gdy kobieta pojawiła się w jego gabinecie, odchylił się nieco
na krześle i spojrzał na nią z uśmiechem.
- Powiedz mi, jaki film cieszy się w kinach największą popularnością?
- Chyba ostatnim hitem jest ten film katastroficzny o sztormie na morzu. Ma świetne recenzje.
- Zapytasz panie z biura, czy miałyby ochotę obejrzeć go ze mną dziś wieczorem? Oczywiście ja stawiam bilety.
- Naprawdę? Super.
Gu Qing Pei zaśmiał się entuzjastycznie.
- Przed seansem możemy pójść na kolację, niedaleko kina jest
świetna restauracja. Wiem od moich przyjaciół, że mają tam wyjątkowo
dobre wino, prosto z Francji. Myślę, że wspólna kolacja i degustacja
wina to świetny pomysł. Od tak dawna nie spotkałem się z wami
wszystkimi. Pozwólcie, że dziś w imieniu prezesa nagrodzę waszą ciężką
pracę ucztą i kinem.
Zhang Xia odpowiedziała z radością.
- Dziękuję panie dyrektorze.
Po pracy, do wyjścia z dyrektorem gotowych było ponad 20
pracownic. Gu Qing Pei skończył swoją pracę i gdy już szykował się do
wyjścia, wrócił Yuan Yang. Zaskoczony spojrzał na niego.
- Po co wróciłeś?
Chłopak uniósł brwi i powiedział.
- Przecież jestem w pracy, jak mógłbym nie wrócić?
- Dzisiaj zabieram panie z biura na kolację i do kina. Chcesz się przyłączyć?
- Słyszałem.
Chłopak spojrzał na Gu Qing Peia i westchnął.
- Jestem twoim kierowcą, pojadę tam gdzie ty.
- Jeśli nie chcesz iść, to zostań. Nie musisz się zmuszać.
- Pójdę.
Yuan Yang spojrzał na niego niegrzecznie.
- Jeśli puszczę cię samego, kto wie, czy kogoś nie znajdziesz i nie przyprowadzisz do domu.
Pan Gu odpowiedział zirytowany.
- Co ty za bzdury opowiadasz?
Yuan Yang chwycił jego torbę z laptopem.
- Szefie Gu, chodźmy.
Podczas kolacji wszyscy wesoło spędzali czas, pijąc i jedząc. Gu
Qing Pei jako organizator starał się nie pić zbyt wiele, ale niektóre
panie sobie pofolgowały i musiały wcześniej wrócić do domów. Potem
wszyscy, którzy byli w stanie, poszli do kina. Oglądali amerykański film
o statku, który utknął na morzu w czasie sztormu. Film był z efektami
3D i jego odbiór dostarczał mnóstwa wrażeń. Sztorm zaczął się już w
dziesiątej minucie filmu i wszyscy byli pochłonięci akcją. Yuan Yang
siedział obok Gu Qing Peia i on jako jedyny nie skupił uwagi na filmie,
tylko na dyrektorze.
Chłopak powstrzymywał się jak mógł, ale nie wytrzymał i zapytał ściszonym głosem.
- Dlaczego rozwiodłeś się z Zhao Yuan?
Gu Qing Pei całkowicie zignorował pytanie, ale chłopak zadał je
ponownie. Pan Gu nadal patrzył na ekran, ale tym razem odpowiedział.
- Zapytaj mnie o to później.
- Po prostu odpowiedz, tylko tyle chcę wiedzieć.
Gu Qing Pei westchnął.
- Bo jestem gejem. Zadowolony?
Yuan Yang uśmiechnął się połowicznie.
- Tak.
Przez chwilę obaj byli cicho, aż Yuan Yang zebrał się na odwagę i zadał kolejne pytanie.
- Chcesz się ponownie ożenić? Rodzice cię nie zmuszają?
Pan Gu patrzył na ekran, ale skomentował pytanie już nieco zniecierpliwionym tonem.
- Jesteś zbyt wścibski.
- Odpowiedz.
- To nie twój interes.
Twarz Yuan Yanga spochmurniała niczym niebo na filmie.
Gu Qing Pei pomyślał, że gówniarz odpuścił i pozwoli mu obejrzeć w
spokoju film, ale poczuł, że dłoń chłopaka dotknęła jego uda i powoli
zmierzała wyżej, w stronę krocza. Przestraszył się.
Na
szczęście w kinie było na tyle ciepło, że mógł zdjąć marynarkę i szybko
położył ją sobie na kolanach. Yuan Yang udawał, że ogląda film, jednak
jego ręka buszowała pod marynarką, aż wymacała pod spodniami
dyrektorskiego penisa. Gu Qing Pei zbladł, odwrócił się i spojrzał na
niego. Młody mężczyzna z dumą obrzucił go spojrzeniem, a nawet
sprowokował go szturchając zwinnymi palcami jego jądra, po czym zaczął
naciskać na penisa.
Gu Qing Pei szepnął przez zaciśnięte zęby.
- Oszalałeś?
Obok nich siedzieli ludzie i chociaż wokół panowała ciemność, to
jeśli ktoś by się odwrócił i na nich spojrzał, od razu zauważy, że robią
coś dziwnego. Na szczęście na ekranie rozgrywały się dramatyczne sceny
akcji i nikt nawet nie wpadłby na pomysł, żeby oderwać wzrok od ekranu.
Gu Qing Pei był zdenerwowany, ale też podejrzanie podniecony i cały
zlany zimnym potem. Yuan Yang szepnął mu prosto do ucha.
- Odpowiedz na pytanie. Zamierzasz ponownie się ożenić?
Pan Gu odpowiedział:
- Nie. A teraz mnie puść.
Yuan Yang uśmiechnął się zadowolony, rozsiadł się wygodnie, ale
jego niegrzeczna rączka, zamiast się wycofać, rozpięła rozporek i
wtargnęła do spodni. Pan Gu zadrżał i szczelnie okrył marynarką swoje
nogi nie mogąc powstrzymać tej ręki, którą najchętniej by odciął.
Pochylił się lekko i starał się zachować zimną krew. Jednak chłopak
zapędzał się coraz głębiej i głębiej. Gu Qing Pei spojrzał na niego
wściekły.
- Przestań.
Gdy chłopak zobaczył wyraz
jego twarzy, poczuł się naprawdę przygnębiony i od razu cofnął rękę. Gu
Qing Pei odetchnął z ulgą, ale nie miał już nastroju na oglądanie filmu.
Seans skończył się po 23 i tłum ruszył do toalet. Dyrektor
zaproponował, że podwiezie kilka pań mieszkających po drodze. Razem z
Yuan Yangiem czekali na nie w samochodzie. Chłopak siedział i patrzył
przez otwarte okno, wyjął papierosa, bo miał ochotę zapalić, ale Gu Qing
Pei go przechwycił, zgiął i wyrzucił do popielniczki. Chłopak spojrzał
na niego.
- Co robisz?
Pan Gu uśmiechnął się i odrobinę odchylił do tyłu.
- Dobrze się bawiłeś na sali kinowej? Czy było wystarczająco podniecająco?
Po tych słowach położył dłoń na kroczu Yuan Yanga. Chłopak
oniemiał z wrażenia. Pan Gu jeszcze nigdy nie był tak aktywny.
- W sumie to było całkiem zabawne.
Gu Qing Pei kontynuował:
- Myślę, że nadal jest… całkiem zabawnie. Teraz jestem pewien, że
nigdy wcześniej nie spałeś z mężczyzną. Twoje ręce nie są zbyt sprawne.
A może nie ćwiczyłeś wystarczająco dużo na sobie?
Jednym,
mocnym szarpnięciem rozpiął rozporek w spodniach chłopaka i dopadł jego
penisa. To był pierwszy raz jak Gu Qing Pei przejął inicjatywę. Yuan
Yang był tak podekscytowany, że stracił zdolność logicznego myślenia.
- Zwykle ustawiała się kolejka do mojego łóżka i nie musiałem się
masturbować. Ale w sumie każdy facet wie, jak zwalić konia.
Yuan Yang zamknął szybę, jedną ręką złapał pana Gu z tyłu głowy i
zbliżył się, by go pocałować. Całował go wielokrotnie i zachęcał do
szybszych ruchów ręką, a mężczyzna zręcznie poruszał smukłymi palcami i
błyskawicznie pobudził członka chłopaka.
Yuan Yanga czerpał
satysfakcję ze sceny, która właśnie się odgrywała, a jego oddech stał
się ciężki i nierówny. Drażnił Gu Qing Peia swoim językiem, gdy nagle
mężczyzna wepchnął jego penisa z powrotem do spodni i odepchnął
chłopaka.
- Wysiadaj i biegnij na przystanek autobusowy, w samochodzie jest za mało miejsca.
- Co?
Yuan Yang nie rozumiał, co się dzieje. Patrzył nieprzytomnie, jak
Gu Qing Pei wyciąga rękę, otwiera drzwi auta, po czym go wypycha. Auto
zaparkowali przy samym wejściu do kina, gdzie było mnóstwo ludzi, którzy
właśnie wyszli z seansu, gotowi na powrót do domu.
Chłopak
został nagle wyrzucony z samochodu, co zwróciło ku niemu niemal
wszystkie spojrzenia i każdy zobaczył, że ma rozpięty rozporek.
Nie tylko nieznajomi, zauważyły to także jego koleżanki z pracy. Yuan
Yang spojrzał w dół, a wtedy ludzie wokół zaczęli się śmiać. Zauważył,
że widać jego czarną bieliznę, zawstydził się, a uszy zapłonęły mu na
czerwono, gdy tak wszyscy się z niego śmiali.
Poczuł jak jego
twarz zrobiła się gorąca, szybko spróbował zapiąć rozporek, ale zamek
się zaciął, był uszkodzony. Podszedł do okna kierowcy, zmrużył oczy i
spojrzał na Gu Qing Peia, cedząc przez zęby.
- To twoja sprawka? Nie daruję ci.
Pan Gu obdarzył go uroczym i delikatnym uśmiechem.
- Myślę, że to wystarczy, żebyś poczuł się winny.
Nie miał niestety możliwości odgryźć się na Gu Qing Peiu, bo
koleżanki z pracy właśnie wsiadały do samochodu. Yuan Yang tylko
zacisnął zęby i ruszył w stronę przystanku autobusowego, kipiąc z
wściekłości, bo przez całą drogę towarzyszyły mu szydercze uśmieszki.
Gu Qing Pei podrzucił wszystkie panie do domów, a potem sam
wrócił do swojego. Wziął kąpiel i wysuszył włosy. Gdy skończył,
dochodziła północ. Był zmęczony i senny, ale postanowił jeszcze chwilę
poczekać. Yuan Yang, ten bachor może przyjść w każdej chwili i się na
nim zemścić. Był na 100% pewny, że tak się właśnie stanie.
Postanowił poczekać, aż przyjdzie i na spokojnie z nim porozmawiać. Nie chciał być brutalnie wyrwanym ze snu.
Tłumaczenie: Antha
Korekta: Sansa
Komentarze
Prześlij komentarz