Beloved Enemy [PL] - Rozdział 40 : Nie ma co liczyć na litość

 


        Gu Qing Pei nie tracił czujności, rozglądał się nerwowo i nasłuchiwał. Było już po północy, a Yuan Yang nadal nie przyszedł. Czuł się z tym dziwnie i naprawdę był zaskoczony, że chłopak, mając taki temperament i po takiej prowokacji, nie zrobił kompletnie nic. Zwykle już drobne uszczypliwości wyprowadzały go z równowagi, a dzisiaj został zawstydzony na oczach dość sporej grupy ludzi. Pan Gu spodziewał się, że chłopak wyłamie drzwi i go przeleci.

        W końcu stwierdził, że ma dość czekania, postanowił się położyć i przynajmniej porządnie wyspać. Na wspomnienie dzisiejszego tryumfu nad Yuan Yangiem, uśmiechnął się pod nosem, bo radość wypełniła jego serce po brzegi, jednak gdy zasypiał miał przed oczami pełną niepokoju minę chłopaka i obietnicę zemsty. Mimo wszystko w końcu zasnął. 

Z błogiego snu wyrwał go dzwonek do drzwi. Gu Qing Pei obudził się i spojrzał na zegarek, była 3. O tej porze tylko jedna osoba ośmieliłaby się mu przeszkodzić.

        - Cholera jasna.

        Pomyślał i wiedział, że chłopak specjalnie przyszedł w środku nocy, żeby go obudzić. Wyskoczył z łóżka, bo dzwonek zaczął go irytować i pobiegł szybko otworzyć drzwi. Gdy to zrobił, był w lekkim szoku. Zgodnie z oczekiwaniem, przed drzwiami stał Yuan Yang, a u jego stóp leżało kilka walizek.

        - …

        Gu Qing Pei zaniemówił i tylko patrzył na niego, a gdy po chwili doszedł do siebie, zapytał:

        - Bagaż na czwartkową podróż służbową?

        Yuan Yang uśmiechnął się szelmowsko.

        - Po co miałbym pakować się tak wcześnie?

        - To po co przyniosłeś te torby?

        - Nie stać mnie na żarcie, dlatego od dzisiaj będę jadł u ciebie.

        Po tych słowach wszedł do mieszkania, bez dalszych wyjaśnień, a Pan Gu stał i patrzył na niego błędnym wzrokiem, bo był jeszcze ciut nieprzytomny, po tej dość brutalnej pobudce.

        - O co ci chodzi? Co ty robisz?

        Yuan Yang zdjął płaszcz i rzucił go na podłogę, po czym zwrócił się w stronę Gu Qing Peia, który nie otrzymawszy odpowiedzi, ruszył już w stronę sypialni. Chłopak zatrzymał go, zaciągnął do salonu i pchnął na kanapę, a na koniec położył się na nim.

        Mężczyzna nie zareagował, bo dobrze wiedział, co zaraz nastąpi. Był zaskoczony i zaspany, jednak ten manewr go odrobinę zezłościł i spojrzał niezadowolony na tego napalonego gówniarza, który na nim leżał.

        Yuan Yang napierał na niego i zaczął się rozbierać.

        - Nie załapałeś? Zamierzam z tobą mieszkać.

        Chłopak pozbył się swojej koszuli, po czym rozszarpał na strzępy górę od piżamy Gu Qing Peia.

        - Stawiasz się, więc od teraz będę cię pieprzył do nieprzytomności każdego dnia.

        Pan Gu już chciał coś powiedzieć, już otwierał usta, ale zanim wydobył z siebie jakikolwiek dźwięk, Yuan Yang pocałował go intensywnie i zaczął ściągać mu spodnie od piżamy.

        Mężczyzna został całkowicie zablokowany, a jego wrodzona chęć oporu została zdławiona i zneutralizowana. Po chwili był też rozebrany do naga. Chłopak już dwukrotnie się z nim kochał i dobrze wiedział, co zrobić, żeby sprawić mu przyjemność. Znał też siebie i wykorzystał swoje ciało, żeby dodatkowo podniecić Gu Qing Peia. Wyciągnął butelkę balsamu z torby, żeby użyć go jako nawilżacza, a pan Gu wiedział, że już przepadł.

        Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że jego protesty będą bezużyteczne, dlatego nie marnował na nie energii. Leżał na kanapie w seksowym nieładzie, umożliwiając chłopakowi pełen dostęp do swojego ciała.

        Od wejścia Yuan Yanga do mieszkania minęło mniej niż 10 minut, a Gu Qing Pei był już rozebrany i porwany przez chłopaka, a wszystkie jego myśli utonęły w seksualnej mgle. Jego ciało rozpoznało swego mistrza i jego szorstkie ruchy, które od razu sprawiły mu przyjemność.

        Wił się pod Yuan Yangiem, a uczucie ciągle narastającego podniecenia dręczyło jego ciało i doprowadzało je do drżenia. Nigdy wcześnie nie było mu tak przyjemnie i tylko ten bachor potrafił doprowadzić go do tego stanu. Tylko on mógł sprawić, że ich seks był dziki, prymitywny, pełen okrucieństwa, zwierzęcego pożądania, a także szalonej zmysłowości. To było tak niesamowicie ekscytujące uczucie, że nie dało się go opisać słowami.

        Następnego ranka budzik zadzwonił o wpół do ósmej. Gu Qing Pei otworzył oczy i zauważył, że leży we własnym łóżku. Prawdopodobnie Yuan Yang przyniósł go tu, ale kompletnie tego nie pamiętał. Czuł się fatalnie, że za każdym razem, kiedy się kochali, on tracił przytomność. Wytrzymałość chłopaka była po prostu nieludzka. Nie przypominał sobie, żeby podczas seksu którykolwiek z jego partnerów zemdlał, nawet wtedy, kiedy był w szczytowej formie. Yuan Yang, ten dupek, był jednak prawdziwą bestią.

        Ta bestia leżała teraz tuż obok niego, z udem zarzuconym na jego kolano. Mężczyzna przetarł oczy i uniósł się, po czym rzucił chłopakowi karcące spojrzenie i wyszeptał:

        - Po każdej nocy z tobą… następnego dnia nie mogę dojść do siebie, ledwo mogę się ruszać.

        W myślach przeklął bachora.

        - Ty pieprzony skurwielu.

        Gu Qing Pei wykrzywił twarz ze złości, jednak po chwili ochłonął i się uspokoił.

        Yuan Yang podniósł głowę i przyssał się do różowego sutka mężczyzny, pieszcząc go językiem, aż zesztywniał dzięki poświęconej mu uwadze, po czym zaczął ssać ten sztywny pączek sprawiając, że pan Gu wygiął plecy w łuk z przyjemności. Mężczyzna stanowczym ruchem odepchnął jego głowę.

        - Wstawaj. Spóźnimy się do pracy.

        Yuan Yang spojrzał na niego, pełnymi blasku oczami, które przyćmiły uśmiech, jaki miał na ustach. Przesunął palce w dół, pieszcząc brzuch mężczyzny, a za chwilę jego pośladki, uszczypnął go żartobliwie w jeden z nich i odpowiedział:

        - Ty też musisz iść do pracy. Nie zamierzasz wstać?

        Gu Qing Pei poklepał go po plecach.

        - Idź zrobić śniadanie.

        Yuan Yang przyciągnął go do siebie i pocałował, po czym wstał i poszedł do kuchni. Pan Gu przewrócił się w łóżku ze dwa razy, bo nie miał siły się podnieść. Przez myśl mu przeszło, że w zasadzie jest z Yuan Yangiem w czymś na kształt romantycznego związku. 

W sumie miał szczęście, bo upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu. Miał partnera do łóżka, który zaspokajał wszelkie jego potrzeby, a przy okazji rozwiązał wszystkie problemy, jakie miał z chłopakiem w pracy. Skoro tak to wyglądało, nie było sensu tracić czasu na zbędne przemyślenia. Rzeczywistość jest, jaka jest, trzeba to zaakceptować. Jeśli pojawi się jakiś problem, postanowił rozwiązać go z korzyścią dla siebie.

        Gu Qing Pei potarł obolałe lędźwie i wstał z łóżka, krzywiąc się z bólu. Pokonując uczucie wstydu poszedł wziąć prysznic. Kiedy skończył kąpiel i wyszedł z sypialni, usłyszał, jak Yuan Yang nuci popularną melodię i krząta się w kuchni. Patrzył na tę scenę i czuł się podejrzanie dobrze, jednak to błogie uczucie szybko zniknęło, kiedy przypomniał sobie młodzieńczą witalność tego potwora i ból w odcinku lędźwiowo-krzyżowym swego kręgosłupa. Zdecydowanie, szczerze nienawidził tego gówniarza.

        Właśnie usiadł przy stole w salonie, kiedy chłopak wyszedł z kuchni z dwiema miskami makaronu. Pan Gu spojrzał na swoją michę klusek, na której czubku umieszczone było jajeczko i aż mu serce zabiło żywiej, widząc te pyszności. Yuan Yang nie miał takiej michy, co szybko wyjaśnił:

        - Zostało tylko jedno jajko, dlatego ugotowałem je dla ciebie. Zjedz, potrzebujesz się wzmocnić.

        Chłopak zachichotał i spojrzał na niego. W odpowiedzi pan Gu prychnął.

        - Tak to jest, jak ma się do czynienia z gówniarzem, który nie zna umiaru. Jednak przyjdzie taki czas, że nawet tobie nie stanie…

        Gu Qing Pei nie miał ochoty na dalszą rozmowę, skoncentrował się na jedzeniu. Ostatniej nocy stracił przytomność po osiągnięciu niezliczonej liczby orgazmów. Wysiłek fizyczny był zbyt duży i był głodny jak wilk. Jadł, aż mu się uszy trzęsły.

        Chłopak się zaśmiał:

        - Pewnie przeklinasz mnie w myślach. Ale co zrobić, jestem okazem zdrowia. I pamiętaj, że jestem do twoich usług w każdej chwili.

        Pan Gu wyszczerzył zęby.

        - I lepiej, żeby tak zostało. Bo w przeciwnym razie będę musiał znaleźć sobie kogoś młodszego i przystojniejszego.

        - Nie ośmielisz się.

        Yuan Yang złapał go za podbródek.

        - Wbij to sobie do głowy, że teraz tylko ja będę pieprzył twój tyłek. Jeśli odważysz się kogoś znaleźć, będziesz cierpiał.

        Gu Qing Pei nie wziął sobie tych pogróżek do serca. Była to zwykła złośliwość, zresztą, jaki mężczyzna mógłby potraktować to poważnie. Byli tylko seks partnerami i nawet się nie lubili. Yuan Yang nie mógł żądać od niego niczego, poza jego ciałem. W takiej relacji nie mam mowy o zaangażowaniu, czy lojalności. Jeśli Yuan Yang znajdzie sobie dziewczynę, zamierzał się od razu wycofać. Chłopak z pewnością zrobi to samo, jeśli on spotka jakiegoś przystojniaka, zwłaszcza że sam jeszcze nie przywykł do nowej roli w łóżku, w której głównie leży. Uważał, że właśnie w takim związku byli i był pewien, że obaj doskonale zdają sobie z tego sprawę.

        Gu Qing Pei nie zamierzał się kłócić, jedynie się uśmiechał.

        Yuan Yang jeszcze tego nie rozumiał, ale wcześniej czy później będzie musiał znaleźć sobie dziewczynę i ją poślubić. Z drugiej strony, kiedy chłopak myślał o panu Gu w łóżku z innym mężczyzną, od razu odganiał od siebie tę myśl, bo totalnie wyprowadzała go z równowagi. Akurat w tej kwestii nie zamierzał zmieniać zadania ani iść na kompromis.

        Po śniadaniu Gu Qing Pei wskazał na walizki i zapytał.

        - Naprawę zamierzasz u mnie mieszkać?

        Chłopak skinął głową.

        - Tak.

        - Nie zgodziłem się na to, ale zdaje się, że to do ciebie nie dotarło.            Yuan Yang odpowiedział od niechcenia:

        - Że co? Pamiętaj, jeśli będziesz się ze mną drażnił, to oprócz wspólnego mieszkania, wniosę jeszcze swoje biurko do twojego gabinetu, żebyś mógł mnie widzieć 24 h na dobę.

        Pan Gu poczuł się bezradny.

        - Jesteś prawdziwym draniem. Nie chcę, żebyś tu mieszkał, zresztą nie stać cię na czynsz i jedzenie.

        - Będę ci gotował i sprzątał mieszkanie.

        - Mam od tego gosposię za dwa tysiące miesięcznie. A czynsz i jedzenie będzie cię kosztować dużo więcej.

        - Kurwa, nie wiedziałem, że jesteś taką sknerą. Nie mam kasy, w zamian zajmę się twoim mieszkaniem, a ty jeszcze chcesz, żebym ci płacił za czynsz i żarcie?

        - Jeśli chcesz tu mieszkać, zapłać.

        - Kurwa… ile?

        - Trzy tysiące.

        Yuan Yang prychnął.

        - Odlicz sobie z mojej pensji.

        - Co? Z twojej miesięcznej pensji? Chyba zapomniałeś, że zarabiasz tylko 3 tysiące, a przez tak liczne potrącenia, za wyjścia z pracy i spóźnienia… nie będzie cię stać nawet na jedzenie. Będzie cud, jak cokolwiek dostaniesz. I ty chcesz ze mną mieszkać? A może założyć ci konto debetowe?

        Gu Qing Pei uniósł brodę i spojrzał na niego prowokacyjnie. Chłopak był wściekły.

        - Zawsze można liczyć na to, że będziesz bezlitosny. Przecież wykonałem zadanie w mieście XX, a ty nie dałeś mi jeszcze obiecanej premii, tylko ciągle obniżasz moją pensję…

        - To jak? Płacisz?

        Pan Gu spojrzał na niego z uśmiechem. Yuan Yang warknął.

        - Gu Qing Pei, poczekaj tylko, jak zdobędę kasę, to rzucę ci nią w twarz.

        - Już nie mogę się doczekać.

        Yuan Yang zazgrzytał zębami.

        - Naprawdę mam ochotę tak cię przerżnąć, że zdechniesz.

        Gu Qing Pei uniósł brwi i odpowiedział.

        - Życie jest brutalne. A prawda jest taka, że nie stać cię na opłacenie czynszu.

        Po tych słowach odwrócił się i poszedł do sypialni, żeby się ubrać. Yuan Yang patrzył na jego dumny wyraz twarzy, gdy powoli znikał w drzwiach pokoju. Cała złość i uraza do tego mężczyzny momentalnie zmieniła się w popęd seksualny i pragnienie, żeby znowu go posiąść. Nawet Yuan Yang czuł, że to była bardzo dziwna reakcja. Złapał się za brodę, a jego ciało było gotowe, by dzisiaj wieczorem powtórzyć z panem Gu lekcję.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa


Poprzedni 👈             👉 Następny



Komentarze