Beloved Enemy [PL] - Rozdział 46: Nie zmuszaj mnie do wyprowadzki

 


Yuan Yang poklepał brata po głowie, bo był trochę zawstydzony.

- Nie wygaduj bzdur.

Prezes zaśmiał się głośno.

- Qing Pei, pozwól, że ci ich przedstawię. To młodszy brat Yuan Yanga, Yuan Jing, ma 13 lat, a to ich siostra Yuan Ying, ma 10 lat.

Gu Qing Pei uśmiechnął się i powiedział.

- Miło mi was poznać.

Dziewczynka nadal trzymała rękaw brata i chowała się za nim, obserwując bacznie przybysza. W końcu Wu Jing Lan odciągnęła ją i uśmiechnęła się do pana Gu.

- Proszę usiąść do stołu dyrektorze.

Gu Qing Pei czuł się nieswojo siedząc przy jednym stole z całą rodziną Yuan, na szczęście prezes i jego żona byli ludźmi biznesu i miał z nimi wiele wspólnych tematów. Rozmawiali o kilku nowych, obiecujących projektach związanych z nieruchomościami.

Yuan Yang też uczestniczył w rozmowie, co było o tyle zaskakujące, że zwykle w takich sytuacjach siedział znudzony i obrażony na cały świat. Rodzice byli szczęśliwi, myśląc, że ich syn w końcu nabrał rozsądku. Nie mieli pojęcia, że tak wzorowa postawa ich pierworodnego wynika wyłącznie z tego, że nie chciał wypaść na ignoranta w oczach pana Gu.

Po obiedzie, gdy dyrektor i Yuan Yang zbierali się do wyjścia, podeszła do nich Yuan Ying i złapała brata za ubranie:

- Braciszku, kiedy mnie zabierzesz do centrum?

- Następnym razem.

- Zawsze tak mówisz.

Dziewczynka uroczo wydęła usta.

- Jak zrobisz prawo jazdy, wtedy sama będziesz mogła tam pojechać w każdej chwili.

- To dopiero za kilka lat!

Wu Jing Lan skarciła syna.

- Mógłbyś ich czasem gdzieś zabrać.

Chłopak odpowiedział zniecierpliwiony.

- W porządku! Dzisiaj nie dam rady, ale niedługo wpadnę.

- Synku, nie możesz teraz prowadzić auta, jak zamierzasz dojeżdżać do pracy? Dlaczego nie wrócisz na jakiś czas do domu?

- Mamo, moje ramię za parę dni się zagoi, nie martw się o mnie, ani o pracę.

Prezes Yuan dodał.

- Obciążysz dodatkowo dyrektora Gu, bo będzie musiał cię codziennie wozić.

Gu Qing Pei odezwał się z uśmiechem.

- To żaden problem. Przez te kilka dni mogę prowadzić, odbiorę go rano, a po pracy zawiozę do domu.

- Drogi Gu, masz z nim same problemy.

Po wymiennie uprzejmości na pożegnanie wsiedli do auta i ruszyli w stronę domu. Yuan Yang uśmiechnął się pod nosem.

- Gdyby wiedzieli, że razem mieszkamy...

Pan Gu wbił w niego wzrok.

- Nie mogą się dowiedzieć.

Chłopak również na niego spojrzał i odpowiedział z powagą.

- Wiem, że nie mogą.

Yuan Yang był odrobinę zaskoczony, nie wiedział, dlaczego Gu Qing Pei tak bardzo chce ukryć ich związek. Poczuł się przez to odrobinę przygnębiony i po chwili dodał z nutą irytacji w głosie:

- Oczywiście, że nie, jak moglibyśmy im o tym powiedzieć?

Po chwili milczenia dyrektor oznajmił.

- Kiedy zakończy się sprawa gruntu z miasta XX, dam ci premię za twoją ciężką pracę, za te pieniądze, znajdź mieszkanie i wyprowadź się ode mnie.

Yuan Yang prychnął.

- Zapomnij, nadal będę z tobą mieszkać, bo i tak nie będzie mnie stać na żarcie.

- Taaa...

Yuan Yang zagryzł zęby.

- Jak będę chciał się wyprowadzić, to to zrobię, do tego czasu musisz się mną opiekować.

Gu Qing Pei westchnął.

- Taaa...

Przez resztę drogi nie odezwali się do siebie słowem. Gdy wchodzili do mieszkania, nagle Yuana Yang zapytał.

- A jeśli nie będę chciał się wyprowadzić, to co zrobisz?

Pan Gu ociągał się z odpowiedzią.

- Nic nie zrobię, ale wcześniej czy później ożenisz się. Nie możesz mieszkać ze mną wiecznie.

- Mam 22 lata, kurwa, o jakim małżeństwie ty mówisz?

- Nie powiedziałem, że już, ale kiedyś.

Chłopak wpadł w lekką panikę.

- Nie możesz się doczekać mojego ślubu, co?

- Jak doszedłeś do tak absurdalnego wniosku?

- Rozwiodłeś się z Zhao Yuan, to dlaczego nadal macie tak świetne relacje? Planujesz znowu się z nią ożenić?

- Co ty wygadujesz?!

Gu Qing Pei nie miał zamiaru rozpoczynać kłótni, zwłaszcza że najwyraźniej chłopak był w kiepskim nastroju. Coraz częściej zdarzało się, że Yuan Yang bez powodu wpadał w szał, co zwykle kończyło się ostrą wymianą zdań między nimi. Ten schemat powtarzali już tyle razy, że pan Gu zdążył się do tego przyzwyczaić.

Yuan Yang stanął przed nim i zablokował mu drogę.

- Co zrobisz, jeśli się nie wyprowadzę.

Mężczyzna odpowiedział już lekko zirytowany.

- O co ci tak naprawdę chodzi?

To pytanie go zaskoczyło, bo nie miał pojęcia, jak na nie odpowiedzieć. Był wściekły, bo pomyślał, że Gu Qing Pei chce go wyrzucić z mieszkania, a przecież jest im razem naprawdę dobrze.

Ten dzień już od samego rana był intensywny i wyczerpujący. Pan Gu nie miał choćby chwili, by odpocząć i czuł się wykończony.

- Nie kłóćmy się, dobrze? Umyj się i idź spać.

Yuan Yang nie mógł się uspokoić, zrzucił buty i wszedł do pokoju.

- Dzieciak.

Pomyślał Gu Qing Pei i potrząsnął głową, po chwili delikatnie się uśmiechnął, nie mając pojęcia, jakim cudem wywołał u niego taką reakcję.

Mężczyzna wziął kąpiel, po czym wrócił do sypialni i zobaczył, że Yuan Yang już leży w łóżku, odwrócony tyłem do niego. Usiadł i zapytał.

- Nie chcesz się wykąpać?

Chłopak milczał.

- Naprawdę nie chcesz?

- Nie chcę, a co? Przecież nie jestem brudny.

- W porządku, nie musisz...

Pan Gu westchnął i położył się obok niego, gasząc przy tym światło. W ciemności usłyszał ciężki oddech chłopaka.

Mężczyzna ponownie westchnął.

- Nie złość się. Dobrze?

- Kto niby jest zły? Zwyczajnie źle się czuję.

Gu Qing Pei poklepał go po ramieniu.

- Odwróć się i pozwól mi się pocałować.

Yuan Yang ani drgnął.

- Daj spokój.

Chłopak powoli odwrócił się, tak aby nie urazić bolącej ręki, a pan Gu od razu go pocałował.

- Czuję się, jakbym namawiał małe dziecko.

Yuan Yang wyszeptał.

- Lubię tu mieszkać, nie chcę się wyprowadzać, a jeśli będę musiał, to sam zdecyduję gdzie i kiedy.

- W porządku.

- Tylko spróbuj mnie wyrzucić...

- Nie zrobię tego, zresztą nieważne...

Chłopak objął go w pasie.

- Jestem zmęczony twoją postawą, zachowujesz się, jakbym był dla ciebie nie wiem jakim ciężarem.

Pan Gu nie mógł powstrzymać śmiechu.

- A nie jesteś?

Yuan Yang przytulił go mocno i ugryzł delikatnie w obojczyk.

- Nie drażnij mnie, bo cię pobiję, a potem przelecę.

Gu Qing Pei chciał się ponownie roześmiać, ale jedynie pogładził go po głowie i powiedział.

- Idź spać, jutro musimy iść do pracy.

Chłopak wtulił twarz w szyję mężczyzny, wziął głęboki oddech i polizał jego delikatną skórę, a gdy poczuł znajomy, ciepły smak, westchnął. Pan Gu nieświadomie objął go ręką i pogrążył się w myślach.

Sam nie wiedział kiedy, ale przyzwyczaił się, że w jego życiu jest Yuan Yang. I chociaż chłopak był dość porywczym kochankiem, a dodatkowo był naiwny, lekkomyślny i ogólnie był typem osoby, której nie lubi najbardziej, to zaczął myśleć, że posiadanie go przy sobie, nie jest wcale takie złe. Być może za długo żył samotnie i teraz jego serce zbyt łatwo ulega pragnieniom ciała. Krótko mówiąc, powoli zaakceptował wtargnięcie Yuan Yanga do swojej codzienności. A sposób, w jaki się teraz dogadują, bardzo przypomina... związek.

Gu Qing Pei w głębi duszy odrobinę panikował, ale komfort posiadania przy sobie drugiej osoby, rozczulał jego serce. Czasem myślał, że najwyższy czas zakończyć tę relację, a zaraz potem pojawiała się myśl, że może jeszcze chwilę mógłby się tym cieszyć. Nie umiał rozwiązać tego dylematu. W zasadzie postanowił jak najmniej o tym myśleć. Wiedział, że i tak niczego nie zdziała, bo przecież Yuan Yang nie będzie postępował zgodnie z jego wolą.

Jednak im dłużej to trwało, tym bardziej zaczynał się martwić. Nie śmiał nawet sobie wyobrażać konsekwencji, jakie poniesie, jeśli rodzice chłopaka się o nich dowiedzą. Yuan Yang był niewątpliwie ich oczkiem w głowie i mieli już co do niego konkretne plany.

Bezsilny, westchnął głęboko, na co chłopak zareagował.

- Co tak wzdychasz?

- To nic.

Yuan Yang uniósł głowę i pocałował go w usta.

- Jeśli chodzi o pracę, to ci pomogę. Zresztą i tak nie mam wyjścia, bo będziesz mi przez cały dzień brzęczeć nad głową, denerwując mnie na śmierć.

- To dla twojego dobra.

- Na razie nie zarabiam kokosów, ale jak się przyłożę do pracy, to myślę, że będę w stanie cię utrzymać. Dlatego nie stresuj się i nie myśl o niepotrzebnych rzeczach.

Mężczyzna odpowiedział nieświadomie.

- Utrzymasz mnie? Nawet siebie nie potrafisz.

- Powiedziałem, że będę pracował, żeby móc to zrobić.

- W takim razie poczekam, chcę to zobaczyć. A tak przy okazji, nie jestem tani.

Yuan Yang przytulił go mocno.

- Nieważne ile mnie to będzie kosztować, dam radę.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze