Beloved Enemy [PL] - Rozdział 57: Czy to jest miłość?

            Po rozmowie z Gu Qing Peiem entuzjazm do pracy Yuan Yanga drastycznie wzrósł. Prowadził już całkiem sporo projektów, a zaangażował się jeszcze w kilka dodatkowych.

           Wyrok, na który tak czekali w końcu zapadł, dlatego też dyrektor zgodnie z obietnicą, przyznał chłopakowi premię w wysokości 100 tysięcy juanów, dołożył jeszcze ekstra bonus w wysokości 120 tysięcy juanów za udział w jednym z ostatnio zakończonych projektów.

           Kiedy Yuan Yang dostał smsa z potwierdzeniem obu wpłat na konto, z radością pokazał go dyrektorowi.

           - Dostałem kasę.

           Pan Gu uśmiechnął się do niego i powiedział.

           - Przyjemnie jest samemu zarabiać, prawda? Nie czujesz satysfakcji? Pomyślałem, że pieniądze będą najlepszą nagrodą, jaką mógłbym ci dać za nawiązanie kontaktu z wiceprzewodniczącym w mieście XX.

           - Strasznie się cieszę. Teraz rozumiem pomysł z zabraniem mi wszystkiego.

           Yuan Yang był naprawdę szczęśliwy. Wcześniej pieniądze nigdy nie były dla niego ważne. Jednak, kiedy Gu Qing Pei poprosił jego ojca o konfiskatę całego jego majątku, poczuł jak to jest, kiedy nie ma się grosza przy duszy. Chociaż zdecydowanie gorsze były te pełne pogardy spojrzenia pana Gu, ich nie mógł znieść najbardziej.

           Dyrektor zerknął na niego, uniósł brwi i uśmiechnął się szelmowsko, odpalił kalkulator na laptopie i zaczął coś liczyć. Chłopaka ogarnął niepokój, gdy spojrzał na pojawiające się na ekranie liczby. W końcu Gu Qing Pei się odezwał.

           - Przez trzy miesiące mieszkałeś u mnie i jadłeś moje jedzenie, dam ci zniżkę po znajomości, oddaj mi 20 tysięcy juanów.

Yuan Yang zrobił wielkie oczy z niedowierzania.

            - 20 tysięcy? Przecież zajmowałem się przez ten czas domem, nie wziąłeś tego pod uwagę? Gdybyś musiał zatrudnić pomoc domową to wydałbyś ze 3-4 tysiące miesięcznie.

            - Nie prosiłem cię o to.

           Pan Gu perfidnie drażnił się z nim, a chłopak ścisnął jego twarz dłońmi i odburknął.

           - Chyba żartujesz, jesteś śmierdzącym kapitalistą.

           Mężczyzna poklepał jego dłoń i powiedział.

           - Idź ugotować coś do jedzenia.

           Yuan Yang prychnął i odpowiedział urażony.

           - Nie ma mowy, nie dam się wyzyskiwać.

           Dyrektor zaśmiał się i opowiedział rozbawiony jego reakcją.

            - Idź, albo ja coś ugotuję.

            - Ty? A umiesz?

            Gu Qing Pei uniósł brew i odezwał się nonszalancko.

            - Jak najbardziej.

            Gdy sprawa sądowa tocząca się w mieście XX zakończyła się wyrokiem, dyrektor czuł, że w tym roku zrealizował jeden z najważniejszych celów, jakie sobie wyznaczył i był przez to w wyśmienitym nastroju. Również ludzie w firmie byli dzięki temu nieco bardziej zrelaksowani, bo poczuli, że ich przyszłość jest stabilna. Był w tak świetnym humorze, że chociaż od dawna nie przyrządzał niczego w kuchni, postawił coś upichcić.

            Odkąd praca zajmowała prawie cały jego czas, przestał gotować. Czasem wynajmował pomoc domową, ale nawet jeśli czekały na niego gotowe posiłki, to bywały dni, że nie miał czasu ich zjeść. Jednak fakt był taki, że kiedyś, by oszczędzić pieniądze gotował sobie cały czas i całkiem nieźle mu to wychodziło.

            Yuan Yang był tak podekscytowany, że aż mu oczy błyszczały z podniecenia, kiedy ruszył za Gu Qing Peiem do kuchni.

            Mężczyzna podwinął rękawy i powiedział.

            - A teraz patrz. Pokarzę ci, co te ręce potrafią.

            Chłopak złapał go od tyłu w pasie, ugryzł w ucho i wyszeptał seksownym głosem.

            - Jeśli coś nie wyjdzie, to wieczorem zjem ciebie.

            Pan Gu uśmiechnął się dwuznacznie.

            - Oj tam, puszczaj, musze działać.

            Yuan Yang stał obok niego, uśmiechając się i obserwując go, jak krząta się po kuchni. Gu Qing Pei czuł się tu jak ryba w wodzie, widać było na pierwszy rzut oka, że umiał gotować, co odrobinę zaskoczyło chłopaka.

            Całkiem sprawnie i szybko przygotował 4 dania i jedną zupę. Usiedli przy stole, który nie był zbyt duży, przez co zawsze zahaczali się o siebie nogami. Smyrgając nogą o nogę jedli gorący posiłek, żartując i świetnie się bawiąc.

            Nie ma nic lepszego na mroźne, zimowe dni, jak druga osoba, z którą można zjeść ciepły posiłek i porozmawiać na różne tematy. To ogrzewa lepiej niż piecyk, niż najcieplejszy kocyk i sprawia, że serce płonie z gorąca.

            Po posiłku Yuan Yang umył naczynia, po czym usiedli razem na sofie, by obejrzeć film. Nagle telefon chłopaka zaczął wibrować informując o przychodzących wiadomościach. Pan Gu zerknął kątem oka na jego komórkę i zobaczył nadawcę, jednak chłopak całkowicie zignorował tę serię smsów. Gdy zaczęły spływać kolejne, dyrektor nie wytrzymał i zapytał.

            - To z domu, może powinieneś tam pojechać?

            Yuan Yang odpowiedział z rezygnacją w głosie.

            - Moja mama chce przedstawić mnie jakiejś dziewczynie. Swoją drogą, bardzo ci za to dziękuję.

            Gu Qin Pei już niemal o tym zapomniał.

           - Och.

             Westchnął, po czym dodał.

           - I dobrze, mężczyzna powinien się ożenić, gdy osiągnie odpowiedni wiek.

           Chłopak wiedział, że dyrektor ma racje, ale nie był szczęśliwy, kiedy to od niego usłyszał, dlatego odpowiedział mu szybko i odrobinę bez zastanowienia.

           - Ty jesteś moją kobietą, z tobą się ożenię.

           Pan Gu uśmiechnął się i powiedział.

           - Nawet jakbym nią był, to poślubiłbyś rozwódkę o 11 lat starszą od siebie? Zresztą w   przypadku mężczyzn to w zasadzie działa podobnie.

           - Serio?

           Yuan Yang prychnął i wydął usta.

            - To chodźmy do domu i przedstawię cię rodzicom jako moją narzeczoną.

            Gu Qing Pei zbył go krótką i dosadną odpowiedzią.

            - Co za głupie rozumowanie, lepiej się zamknij i oglądaj film.

            Yuan Yang odwrócił się i spojrzał na pana Gu, a jego serce zaczęło coraz mocniej walić. Nie mógł się powstrzymać od wyobrażenia sobie tej sytuacji, kiedy zabiera Gu Qing Peia do swojego rodzinnego domu, by go oficjalnie przedstawić rodzicom, jako swojego partnera. Znając dyrektora zapewne musiałby go tam zaciągnąć siłą, bo wiedział, że sam, z własnej woli w życiu by nie poszedł. Jednak, jeśli każdy by wiedział, że ten mężczyzna należy do niego, to tak naprawdę nic innego nie miałoby znaczenia, tylko oni dwaj i ich uczucia.

               Chłopak wyszeptał niepewnie.

              - A gdyby to była prawda, poszedł byś ze mną?

             Te słowa zaskoczyły Gu Qing Peia, zmrużył oczy i odwrócił się, by na niego spojrzeć.

              - Co ty za bzdury opowiadasz?

             Yuan Yang złapał go za rękę i szybko dodał, by złagodzić sytuację.

            - Uspokój się i oglądaj film.

             Pan Gu potrząsnął głową patrząc w telewizor z lekkim fochem.

             Po chwili zadzwonił telefon, Gu Qing Pei zatrzymał film i odebrał.

             - Wang Jing, miło cię słyszeć.

            Po tych słowach wstał i poszedł do drugiego pokoju. Yuan Yang nadstawił uszu i już miał za nim biec, ale gdy tylko podniósł się z kanapy, przypomniał sobie ich rozmowę, jaką odbyli dwa dni temu. Wiedział, że powinien zachować się „dojrzale", ale...

           Chłopak zacisnął pięści, najchętniej wyciągnąłby Wang Jinga z telefonu i obił mu tę jego ładną buźkę.

           Ten drań tak bardzo palił się do współpracy, ale jak dotąd nie wyłożył ani grosza. I cały czas negocjował warunki umowy, dzwoniąc bez przerwy do Gu Qing Peia i wyciągając go na herbatki i partyjki golfa, chociaż dobrze wiedział, że dyrektor nie ma teraz na to czasu. Jednak najgorsze były jego dość niejasne intencje względem pana Gu, ta kwestia spędzała chłopakowi sen z powiek.

             Yuan Yang spiął się w sobie i postanowił być bardziej wyrozumiały, w sumie i tak nie miał innego wyjścia. Jednak nie odpuścił tak do końca, nalał herbaty do filiżanki i wszedł do pokoju, w którym rozmawiał Gu Qing Pei. Kiedy otworzył drzwi, zobaczył śmiejącego się szczerze dyrektora, niestety nie wiedział, co go tak rozbawiło, bo nie słyszał, o czym rozmawiali. Postawił herbatę na stole i powiedział celowo podnosząc nieco głos.

             - Nie gadaj tyle, napij się herbaty, bo gardło wyschnie ci na wiór.

              Gu Qing Pei zdenerwował się odrobinę i spojrzał na niego z wyrzutem. Wang Jing od razu zareagował.

             - Jesteś w domu?

             - Tak.

            Pan Gu zdecydowanie nie chciał, żeby ktoś się dowiedział, że mieszka z mężczyzną, ale Wang Jing jest tak błyskotliwy, że od razu się domyślił.

           - Kto jest z tobą? Twój chłopak?

           Zażartował prezes Wang. Głos Yuan Yanga był ledwie słyszalny i Wang Jing nie miał pojęcia, do kogo należał ten tajemniczy głos, jedynie był w stanie stwierdzić, że te słowa wypowiedział młody mężczyzna.

            Dyrektor milczał przez chwilę. Jego rozmówca również milczał, po czym zapytał nieco rozczarowanym głosem.

            - To naprawdę twój chłopak?

            Pan Gu spojrzał na Yuan Yanga i sam zadał sobie w duchu to pytanie, czy on faktycznie jest jego chłopakiem? Jednak nie potrafił udzielić na nie odpowiedzi. Yuan Yang nie spuszczał z niego wzroku, nie miał pojęcia, o czym właśnie rozmawiali i z całych sił powstrzymał się od wyrwania telefonu z dłoni Gu Qing Peia i rozłączeniu rozmowy, dlatego czekał w napięciu, co dyrektor zamierza zrobić.

           Mężczyzna powiedział cicho.

           - Wang Jing, oddzwonię do ciebie jutro, jak tylko przyjdę do firmy.

          Prezes westchnął i odpowiedział.

           -  W porządku, do widzenia.

           Gdy pan Gu odłożył słuchawkę, chłopak spojrzał mu prosto w oczy.

          - O czym rozmawialiście?

          - O pracy.

          - To dlaczego tak na mnie spojrzałeś?

          Dyrektor odpowiedział nieco roztargniony.

          - Bo jesteś przystojny.

          Yuan Yang nie jest jego chłopakiem, gdyby byli parą, byliby wobec siebie tolerancyjni, szanowaliby się nawzajem, a przecież ten bachor nie wie, co to szacunek i tolerancja. Jak można uważać go za partnera? Uśmiechnął się na siłę. Nie miał pojęcia, dlaczego jest taki zdezorientowany i tak się nad tym zastanawia. Nigdy nie był tak niezdecydowany.

             Tymczasem Yuan Yang kontynuował z lekką kpiną w głosie.

            - Wiem, że dobrze wyglądam. O czym dokładnie rozmawialiście?

            - O pracy.

            Oczywiście ta odpowiedź nie zadowoliła go kompletnie, jednak powstrzymał się od dalszych pytań i odrobinę naburmuszony stanął obok pana Gu.

            - Myślisz, że jak tak powiesz, to od razu ci uwierzę?

            Po chwili spojrzał na niego dumnym wzrokiem.

            - Ale przyznaj, że tym razem zachowałem się dojrzale.

           Gu Qing Pei spojrzał na niego z poważną miną, ale nie mógł długo powstrzymać wybuchu śmiechu, co oczywiście zdenerwowało chłopaka.

           - Śmiejesz się ze mnie?

            W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, obaj wrócili do salonu, a Yuan Yang poszedł otworzyć. Po chwili dało się usłyszeć jego radosny krzyk.

           - Super, że tak szybko.

           - Co to jest?

            Zapytał Gu Qing Pei patrząc z zaciekawieniem na całkiem spore pudło, które przytargał Yuan Yang. Chłopak szybko je otworzył i wyciągnął masażer do stóp. Na widok urządzenia pan Gu zrobił totalnie zaskoczoną minę.

           - Musisz moczyć stopy.

          Odpowiedział chłopak, po czym dodał:

          - To dla ciebie.

          Yuan Yang klęknął na podłodze i zaczął czytać instrukcję.

        - Dla mnie? Po co?

         - Masz zawsze lodowate stopy i sporo czasu mi zajmuje, żeby je ogrzać. Nie lubię zasypiać z twoimi zimnymi nóżkami między moimi łydkami.

           Pan Gu był zaskoczony, a jego serce momentalnie się rozgrzało. Chociaż tego nie znosił, zawsze wciskał jego zimne stopy między swoje nogi, żeby je ogrzać. Robił to tak często, że dyrektor zdążył się do tego przyzwyczaić.

          Yuan Yang stuknął w masażer i powiedział.

          - Jest prosty w użyciu. Już dawno chciałem go kupić, ale nie miałem kasy. Zanim się położysz spać, będziesz musiał poświęcić chwilę, żeby wymoczyć stopy w ciepłej wodzie.

          Gu Qing Pei nie byłby sobą, gdyby nie wtrącił uszczypliwej uwagi.

          - Bez sensu wydałeś pieniądze, to za dużo zachodu.

          - Taa, jasne. Wlewasz wodę i wkładasz nogi. Masz korzystać z tego codziennie, albo sam cię do tego zmuszę.

           Yuan Yang zacisnął pięść i mu pogroził, a pan Gu uśmiechnął się i zapytał.

           - Pomożesz mi nalać wody?

           - Jesteś aż tak leniwy?

           - Z natury jestem leniwy, a szczyt lenistwa dopada mnie, kiedy widzę twój entuzjazm.

           Chłopak uśmiechnął się i powiedział.

           - Wystarczy jedno twoje słowo.

           Mężczyzna odpowiedział uśmiechem.

           - Dziękuję.

           Yuan Yang oblał się rumieńcem i szybko odpowiedział, by ukryć zakłopotanie.

            - To ja dziękuję, bo teraz nie będę musiał ogrzewać twoich lodowatych stóp, co naprawdę jest dość irytujące.

            - Choć do mnie, niech cię ucałuję.

           Gu Qing Pei wyciągnął do niego ręce.

           - Daj spokój.

            Odpowiedział Yuan Yang i rzucił mu nieśmiałe spojrzenie, po czym wstał i podszedł grzecznie do niego, a pan Gu objął dłońmi jego twarz i pocałował go namiętnie.

           - Dziękuję, że o mnie pomyślałeś.

           Chłopak objął go w pasie, a jego serce szalało z radości, gdy usłyszał te miłe słowa.

            Gu Qing Pei pomyślał, że w zasadzie czuje się tak jakby miał... chłopaka. Yuan Yang czasem go denerwował i wyprowadzał z równowagi, a czasem sprawiał, że był bardzo szczęśliwy, potrafił wzbudzić w nim przyjemnie pozytywne emocje. Zastanawiał się, które oblicze chłopaka jest prawdziwsze i kiedy jego wzrok, i myśli zaczęły tak za nim podążać.

             Zwykle ciężko im jest się ze sobą dogadać, zresztą ich związek jest tylko na chwilę, zapewne niebawem nadejdzie czas, kiedy będą musieli się rozstać i byłoby kiepsko, gdyby zaczął żywić głębsze uczucia do Yuan Yanga. To byłoby najgorsze. Zwłaszcza, że zauważył, że chłopak też zaczyna się angażować i to zwiększało uczucie niepokoju, który tlił się cały czas gdzieś z tyłu jego głowy.

             Teraz, kiedy Yuan Yang miał na koncie kasę, w końcu odważył się wyjść na miasto z przyjaciółmi. Po ostatnim incydencie z komunikatorem, Peng Fang bał się z nim skontaktować, dlatego Yuan Yang postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i wyciągnąć gdzieś przyjaciela. Peng Fang nie był zachwycony tym pomysłem, jednak uległ, gdy Yuan Yang zapewniał go, że nie zamierza go pobić.

              Postanowili nie zapraszać innych znajomych, umówili się w małym barze, do którego zwykle chodzili. Była tam miła atmosfera i zawsze gdy doskwierała im nuda, mogli wypić tam kilka kolejek i spokojnie porozmawiać.

             Pierwszy przyszedł Yuan Yang, usiadł na sofie i czekał na przyjaciela, a kiedy ten w końcu się pojawił, łypnął na niego spod byka. Peng Fang miał dość niewyraźną minę i odrobinę obawiał się wejść dalej, bo nagle poczuł dręczące go wyrzuty sumienia.

           - Nie rób takiej miny, wchodź. Nie pobiję cię, przecież ci obiecałem.

           Znali się od lat i Peng Fang wiedział, że jego przyjaciel dotrzymuje słowa. W sumie tylko to skłoniło go do przyjścia.

            - Cześć stary, strasznie żałuję tego, co się stało. Daj sobie postawić drina na zgodę.

            - Tylko jednego?

            - Niech będą trzy.

           Yuan Yang zaśmiał się i podał mu rękę. Oczy Peng Fanga zaszkliły się... i omal nie zalał się rzewnymi łzami. Opanował jednak chęć płaczu, a po chwili siedzieli i sączyli drinki w miłej atmosferze. Yuan Yang cały czas polewał, aż Peng Fang musiał złapać go za rękę, by przystopował.

           - Nie ma co się spieszyć, porozmawiajmy.

           - W porządku, w sumie chcę z tobą coś omówić.

           - Yuan Yang, nie spodziewałem się, że zamieszkasz z Gu Qing Peiem. W co ty pogrywasz? A może jesteście w sobie zakochani?

           Peng Fang zapytał prosto z mostu, a jego przyjaciel spojrzał na niego ze złością.

           - Niby kto jest zakochany?

          Jak już to zagadnienie zostało poruszone, to chłopak zaczął mielić temat w głowie i miał coraz więcej wątpliwości.

           On i Gu Qing Pei, czy to jest miłość?

          Miłość...

          Peng Fang zobaczył, że jego przyjaciel milczy jak zaklęty.

          - Yuan Yang, nie miej mi za złe, że to powiem, ale twoja inteligencja emocjonalna jest dramatycznie niska. Powiedz szczerze, kochasz go?

           Chłopak był zdezorientowały, wypił łyka drinka, po czym odpowiedział.

           - O co ci dokładnie chodzi? Że jak go niby kocham?

           Peng Fang westchnął i poklepał go po głowie.

           - O rany... Weźmy przykład, co byś zrobił, jakby uprawiał seks z innymi?

           Yuan Yang odpowiedział bez mrugnięcia.

          - Jeśli kiedykolwiek się odważy, to zabiję tego dupka, który ośmieli się położył łapy na Gu Qing Peiu.

           - A co będzie z nim, kiedy weźmiesz ślub?

            - Jestem jeszcze za młody na małżeństwo, o czym ty gadasz?

            - Na pewno? Masz już prawie 23 lata, jeszcze dwa, maksymalnie trzy i się hajtniesz, i wtedy będziecie musieli zerwać.

            Yuan Yang pomyślał o słowach przyjaciela i uznał, że takie rozwiązanie jest absolutnie nie do przyjęcia. Dlaczego niby miałby się rozstać z Gu Qing Peiem i spędzić resztę życia z kobietą, której nawet jeszcze nie zna. Nie jest aż tak szalony.

           Za to bez problemu mógł sobie wyobrazić, że spędza resztę życia z panem Gu...

           Serce mu zadrżało, czy on naprawdę tak właśnie myśli?

          Peng Fang bacznie obserwował przyjaciela i tylko kiwał głową.

         - Stary, widzę, że już po tobie. Czujesz coś do niego. W sumie to nic dziwnego, sypiacie razem od dawna, to musiałeś się przywiązać.

          Chłopak spojrzał na Peng Fanga.

          - Czyli uważasz, że go kocham?

          - Wolałbym, żeby tak nie było. Lepiej się pospiesz i z nim zerwij, czas skończyć te wygłupy.

          Yuan Yang zamarł, odpłynął myślami, opuścił głowę i odstawił drinka. Zastanawiał się, czy on naprawdę kocha Gu Qing Peia. Dlaczego boi się do tego przyznać? Przecież dobrze wie, że już nie może bez niego żyć i za nic na świecie nie pozwoli, by ktokolwiek inny go zdobył. Uważał, że ten mężczyzna należy tylko do niego i nikt nie powinien się między nich mieszać.

           Kiedy tylko pomyślał o Gu Qing Peiu, to zauważył, że miedzy nimi ostatnio jest tak jakoś słodko, co sprawia, że momentalnie robi mu się ciepło na sercu.

            Czy to jest miłość? A jeśli nie, to co to jest?

           Peng Fang ponownie westchnął, tylko głębiej, gdy tak na niego patrzył.

           - Dziwie się, że ja Peng Fang, mam tak głupiego przyjaciela.

           Wyrwał chłopaka z zadumy.

           - Nie gadaj bzdur, zaprosiłem cię tylko na drinka, a ty jak zawsze namąciłeś mi w głowie.

           - Powiem tak, to nie jest najlepsza sytuacja, ale jesteśmy przyjaciółmi i mogę cię jedynie wspierać, zatem bądźcie razem szczęśliwi, tylko za nic nie mów rodzicom. Ech..., nawet jeśli go kochasz, to czy on to odwzajemnia?

            - Uwielbia się ze mną pieprzyć.

            - Rany, mówię poważnie. W sumie lepiej by było, jakbyście na tym poprzestali. Nie angażuj się bardziej.

             Yuan Yang był już dość mocno zdezorientowany. Machnął tylko ręką z niecierpliwości.

             - Wiem.

            Wiedział dobrze, że Peng Fang ma racje, ale...

            Wiedział też, że Gu Qing Pei nic do niego nie czuje. Jednak nawet jeśli o tym wiedział, nie akceptował tego. Nigdy nie pozwoli mu odejść. Na samą myśl o rozstaniu jego serce zalewał mrok i całkowicie tracił oddech, czuł jakby jego wnętrzności miały zaraz eksplodować.

           Jeśli tak wygląda miłość, to jest ona przerażająca.

           Yuan Yang opróżnił szklankę, czując się całkowicie skołowany.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze