Beloved Enemy [PL] - Rozdział 63 : Tożsamość złodzieja

             Gdy w poniedziałek wrócili do pracy, Gu Qing Pei był skoncentrowany na bieżących zadaniach, a Yuan Yang bez przerwy dzwonił do znajomych z wydziału śledczego i pytał, czy znają już nazwisko złodzieja. Jednak w tym przypadku policja była bezradna. Kradzież nie była znacząca i poszkodowany poniósł stosunkowo niewielką stratę majątkową, dlatego w śledztwo było zaangażowanych tylko kilku policjantów. A znając życie, sprawa po jakimś czasie i tak zostanie umorzona. Yuan Yang nie miał innego wyjścia, jak tylko wykorzystać wszystkie swoje kontakty i spróbować wyśledzić złodzieja po IP swojego laptopa.

           Jednak minął już tydzień i nikt nie poczynił żadnych postępów w sprawie, a na dodatek prezes dowiedział się o naciskach syna na wydział śledczy i żywo zainteresowany tematem zadzwonił do niego.

           - Cześć tato.

           Chłopak przywitał ojca dość apatycznie.

           - Słyszałem, że coś zgubiłeś.

           - Skąd wiesz?

           - Przecież wszędzie szukasz swojego laptopa. Śledczy Zhang zadzwonił do mnie i opowiedział mi, co wyprawiasz. Poruszasz niebo i ziemię każąc wszystkim pracować po godzinach. A tak w ogóle, to jakim cudem twój laptop został skradziony z mieszkania Gu Qing Peia?

           Kiedy prezes usłyszał o tym fakcie, uznał, że to bardzo dziwne, po co Yuan Yang miałby zostawiać komputer w domu dyrektora?

           Chłopak przeklął w myślach tego drania Zhanga. Tyle razy prosił go, żeby nikomu nie mówił, a on musiał wygadać wszystko akurat jego ojcu, pewnie chciał się mu podlizać. Zebrał się w sobie i zaczął się tłumaczyć.

           - Gu Qing Pei musiał wysłać kilka dokumentów z mojego laptopa, dlatego go pożyczył.

            Prezes odpowiedział.

           - Och.

           Jednak nadal miał wątpliwości, dlatego drążył dalej.

           - To były jakieś ważne dokumenty?

           - Tak.

           - Jak bardzo ważne? Pekin jest ogromy, to jak szukanie igły w stogu siana.

           - Bardzo ważne, muszę go znaleźć.

           - O jaki projekt chodzi, może jednak to nie jest tak istotne.

           Yuan Yang westchnął.

           - Nieważne, muszę go odzyskać.

           - Czy Gu Qing Pei, wie o tym?

           - Tak, wie.

           - Nic mi nie wspominał, za to powiedział, że strata nie jest znacząca. Nie ma co tracić energii na szukanie laptopa i przeczesywanie całego Pekinu, to niedorzeczne.

           - Tato, mógłbyś się nie wtrącać?

           Yuan Li Jiang odpowiedział ze złością.

           - To zabrzmiało tak, jakbym wtykał nos w nieswoje sprawy! Porozmawiajmy o rzeczach ważniejszych. Dlaczego nie odzywasz się do wnuczki sekretarza Song Su Ji? Dziewczyna wyszła z inicjatywą spotkania, a ty nawet nie oddzwoniłeś.

           - Nie lubię jej.

          - Niby dlaczego?

           - Po prostu mi się nie podoba i przestań mi wreszcie przedstawiać te laski, to cholernie wkurzające.

           - A co? Masz już dziewczynę?

           Chłopak nagle pomyślał o Gu Qing Peiu i odpowiedział dość niejednoznacznie.

           - Taa.

           - Naprawdę? Koniecznie przyprowadź ją do domu, żebyśmy z mamą mogli ją poznać.

           - To jeszcze nic pewnego, nie wygadaj się przed mamą.

           - Dobrze, dobrze, nie obchodzą mnie sprawy młodych, ale pamiętaj, że nie każdy może wejść do naszej rodziny. Miej to na względzie.

           Chłopak poczuł, jak te słowa ciążą mu na sercu, czuł się winny i wściekły zarazem.

          - Wiem, to ja kończę i nie musisz martwić się sprawą laptopa.

          Kiedy odłożył słuchawkę, usłyszał, że dyrektor go woła.

         - Yuan Yang, podejdź tu na chwilę.

          Chłopak otworzył drzwi do gabinetu i wszedł, a pan Gu od razu zmierzył go wzrokiem.

           - Zanieś rozliczenia zakupów do księgowości i poproś Zhang Xia, żeby zarezerwowała hotel. Jutro wieczorem przyjadą dość ważni goście. Potwierdź spotkanie z sekretarką Wang Jinga i zrób rezerwacje na obiad. W tym tygodniu nie mamy żadnych zaplanowanych spotkań, dlatego wybierz termin, który będzie mu pasował.

           Yuan Yang chwycił dokumenty, a potem zerknął na stos papierów, które czekały na weryfikacje dyrektora. Od samego patrzenia poczuł się wyczerpany. Gu Qiun Pei spojrzał na niego i poprawił okulary.

          - Co tak stoisz?

          Chłopak również na niego zerknął.

          - Ostatnio bez przerwy pracujesz i zostajesz po godzinach.

          - O co ci chodzi? Nie wyrabiasz się z pracą?

          - Ja? Raczej ty jesteś zawalony robotą.

          - To nic.

           Dyrektor zdjął okulary, potarł czoło i zaśmiał się.

           - Martwisz się o mnie?

           - Tak.

           Powiedział nieśmiało Yuan Yang.

            Pan Gu był w szoku, chciał się roześmiać, ale wydawało mu się to bardzo nie na miejscu, dlatego przybrał dość nieokreślony wyraz twarzy.

            - Mój ojciec płaci ci pensję zgodnie z umową, ale nie ma w niej zapisu, że masz być niewolnikiem swojej pracy. Aż tak bardzo ci zależy?

           - Kiedy mogę zobaczyć, jak firma się rozwija, to czuję ogromną satysfakcję.

           Po tych słowach złapał się za brodę i zmrużył oczy.

           - Postawiłem sobie cel, żeby w ciągu trzech lat wprowadzić spółkę na giełdę. Harmonogram jest bardzo agresywny, wiec nie mogę odpuścić, a jak trzeba, to będę pracował po godzinach i w weekendy.

           Yuan Yang uszczypnął go w policzek.

           - A co z naszymi wakacjami? Znajdziesz czas?

           - Możemy wziąć tydzień wolnego tuż po nowym roku.

           Chłopak uśmiechnął się promiennie.

           - Zaplanuję wyjazd.

           - W porządku.

           Yuan Yang pochylił się i poczochrał włosy pana Gu.

           - Będziemy tylko my dwaj.

           Dyrektor złapał go za brodę i pocałował.

            - Tylko my.

            Całowali się przez dłuższą chwilę, po czym Yuan Yang zabrał dokumenty i wyszedł z gabinetu. Gu Qing Pei dotknął swoich ust, myśląc o tym delikatnym, ciepłym pocałunku. Wszystko układało się tak idealne, jego świetnie rozwijająca się kariera, coraz bardziej stabilne i przyjazne relacje z Yuan Yangiem, chociaż ich związek nadal przypominał spacer po polu minowym. Jednak teraz nie chciał martwić się o to, co zdarzy się w przyszłości. Nie chciał zawracać sobie głowy kłopotliwymi przemyśleniami, bo teraz czuł się bardzo zadowolony. A jeśli chodzi o ich wspólny wyjazd, sam zaczął na niego czekać.

           Kiedy Yuan Yang zbierał się do wyjścia z pracy, odebrał telefon od kolegi policjanta, który powiedział, że ma zdjęcie podejrzanego. Został nagrany na kamerze przy sklepie jubilerskim niedaleko ulicy, przy której mieszkali.

             I chociaż mają go też na nagraniu z kamery zainstalowanej tuż przed domem Gu Qing Peia, to niestety mężczyzna zakrył twarz, więc ciężko go zidentyfikować. Najwyraźniej, kiedy skręcił w boczną uliczkę, stracił czujność lub nie chciał wzbudzać podejrzeń przechodniów, dlatego odsłonił twarz. I właśnie to nagranie ściągnęła policja. Pomimo tego, że obraz był niewyraźny, to spokojnie można było rozpoznać rysy twarzy włamywacza.

             Kiedy Yuan Yang to usłyszał, nie mógł się już skupić na pracy, rzucił wszystko i pobiegł na komisariat. Koledzy pokazali mu nagranie i powiększali obraz do maksimum. Chłopak czuł, że skądś zna złodzieja, ale za nic nie mógł sobie przypomnieć skąd.

            Widział go już, ale był pewien, że nie znał go osobiście...

            Myślał o tym przez całą drogę do domu. Jeśli kradzież nie była przypadkowa, ale ktoś zaplanował to z premedytacją, to kłopoty jakie mogą z tego wyniknąć, będą ogromne. Jednak nie miał pojęcia, kto chciałby z nimi zadrzeć.

            Kiedy Gu Qing Pei skończył pracę, zadzwonił do Yuan Yanga i zapytał, gdzie jest i dlaczego wyszedł z biura bez powiadomienia o tym kogokolwiek. Chłopak wymyślił dobrą wymówkę i zapytał, czy coś się stało. Pan Gu odpowiedział.

             - Ruszyło się w sprawie incydentu w mieście XX. Chociaż nie złapali głównego podejrzanego, to zamknęli już kilka osób, które były zamieszane w przestępstwa podatkowe. Sprawa trafi do sądu tuż po nowym roku. Właśnie przyszła propozycja porozumienia. Ich adwokat nadal ma nadzieję, że je podpiszemy. Wróć i sam zobacz.

           - Tak jasne... Im wyższą karę dostaną, tym lepiej.

           - Też myślę, że nie powinniśmy tego podpisać, ale trzeba się temu dokładnie przyjrzeć, a potem zostawić decyzję prezesowi.

            - No tak. Co za dranie, mam nadzieję, że zapuszkują ich wszystkich.

            Nagle Yuan Yang doznał olśnienia i gwałtownie zahamował. Samochód jadący za nim zatrąbił, a siedzący w nim kierowca zapewne puścił pod adresem chłopaka siarczystą wiązankę przekleństw. Gu Qing Pei też zareagował.

            - Co się stało?

            - Tylko ostre hamowanie.

            Chłopak przypomniał sobie, gdzie widział twarz złodzieja. Widział go na zdjęciu zarządu firmy z miasta XX, tej, która nasłała na nich zbirów. To był bratanek dyrektora działu prawnego, prawa ręka szefa.

             To on wynajął gangsterów, którzy rzucili się na nich z maczetami. To on ma powiazania z mafią już od ponad 10 lat i jeszcze nie udało mu się oczyścić swego imienia z kryminalnej przeszłości.

             Gdy Yuan Yang odłożył telefon, oblał go zimny pot.

            Zacisnął ręce na kierownicy i szybko ruszył w stronę domu. Przypomniał sobie, że mężczyzna nazywa się Liu Qiang. A skoro ten zbir już raz wszedł do mieszkania Gu Qing Peia, to może zrobić to ponownie. Zamek co prawda został wymieniony, ale zagrożenie nadal jest ogromne. Chłopak postanowił, nie spuszczać dyrektora z oczu.

           Ten drań włamał się celowo do mieszkania Gu Qing Peia, zapewne chciał zdobyć coś, czym mógłby ich szantażować. Nie mógł dobrać się do prezesa, dlatego uderzył w dyrektora generalnego. A ten laptop...

           Yuan Yang pomyślał, że musi jak najszybciej znaleźć tego drania, jeśli ten film wycieknie, to on sobie tego nigdy nie wybaczy.

           Jadąc z duża prędkością zadzwonił do kolegi z policji i powiedział mu o swoich podejrzeniach, prosząc o szybkie zbadanie tematu. On na pewno miał w Pekinie krewnych bądź przyjaciół, lecz dotarcie do nich nie będzie łatwe. Jednak wiedzieli, kim był sprawca, a to już bardzo dużo.

           Yuan Yang nie spodziewał się, że po ustaleniu tożsamości złodzieja, nie poczuje ulgi, a wręcz przeciwnie, jego nastrój jeszcze się pogorszy. Gdy zaparkował auto, pobiegł do windy, a potem do drzwi, otworzył je i poczuł ulgę, widząc jak pan Gu rozmawia przez telefon siedząc na sofie.

           Gdy dyrektor skończył rozmowę, spojrzał na chłopaka dość podejrzliwie.

           - Co się stało, czemu masz zadyszkę?

           - To nic. Jadłeś już?

           - Jeszcze nie.

           - A na co masz ochotę?

           Pan Gu pomyślał przez chwilę.

           - Klopsiki, które ostatnio zrobiłeś były pyszne. Zjadłbym je.

           Yuan Yang uśmiechnął się i odpowiedział.

          - Dobrze, ale chodź ze mną na zakupy.

          - Idź sam, ja mam jeszcze sporo pracy.

           - O nie, idziesz ze mną.

           Gu Qing Pei postanowił trochę się z nim podroczyć.

           - Potrzebujesz towarzystwa na zakupach w spożywczaku? Ile ty masz lat?

           - Nie chcę, żebyś został sam w domu.

           - Dlaczego?

           - Niedawno było włamanie, a sam wiesz, jak marna jest ochrona budynku, o monitoringu nie wspomnę.

           Yuan Yang ściągnął go z sofy i mocno przytulił.

           - Ufam tylko swoim zmysłom, wiem, że jesteś bezpieczny tylko wtedy, kiedy mam cię na oku.

            Gu Qing Pei uśmiechnął się delikatnie i powiedział.

           - Dobrze, pójdę z tobą.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                                                            



Komentarze