Beloved Enemy [PL] - Rozdział 64 : Odkryty sekret

 


           Po kolacji Yuan Yang poprosił, żeby Gu Qing Pei pokazał mu propozycje porozumienia, o której mówił mu przez telefon. Usiedli na sofie i zaczęli dokładnie analizować dokument.

             Kiedy Liu Qiang włamał się do mieszkania dyrektora, zdobył wystarczająco dużo materiałów do szantażu, ale jak na razie nie podjął żadnych działań. Być może uznał, że jest jeszcze na to za wcześnie lub zwyczajnie nie miał warunków, żeby wykonać ruch. Ukradł trochę gotówki i kosztowności, a to oznacza, że jest w kiepskiej sytuacji materialnej i na pewno nie stać go na ucieczkę z kraju. Najgorsze w tym jest jednak to, że ten drań jest zdesperowany i gotowy na wszystko, by tylko ocalić skórę.

           Liu Qiang zaplanował wszystko bardzo dokładnie. Dom Yuan Li Jianga jest chroniony i wiedząc, że nie ma szans się do niego włamać, wziął na celownik Gu Qing Peia. Myślał, że zabiera komputer dyrektora i spodziewał się, że wyciągnie z niego sporo przydatnych informacji, które zmuszą prezesa Yuana do wycofania pozwu i zakończenie śledztwa przeciwko niemu i jego ludziom.

           Niestety, teraz kiedy miał w posiadaniu komputer Yuan Yanga, mogło się wydarzyć wiele rzeczy, o których chłopak bał się nawet myśleć. Mógł tylko naciskać na detektywa Zhanga, żeby policja jak najprędzej odszukała drania. Im szybciej go dorwą, tym szybciej będzie mógł zakończyć tę sprawę. Przerażały go konsekwencje, jakie mogą wyniknąć, jeśli film zostanie rozpowszechniony.

           Najgorsze, że czuł się winny za każdym razem, kiedy spojrzał na Gu Qing Peia. Na początku chciał wykorzystać nagranie, żeby mieć na niego haka, jednak z czasem stało się ono jego największym skarbem, który chciał zachować tylko dla siebie. Nie planował, by ktokolwiek dowiedział się o filmie i nie spodziewał się, że wszystko tak się potoczy... Wyrzuty sumienia tak bardzo go dręczyły, że snuł się po kątach blady jak śmierć.

           Dwa dni później rozpoczęła się przerwa noworoczna i pan Gu postanowił pojechać do rodzinnego domu, aby spędzić trochę czasu z rodzicami. Planował wrócić po czterech dniach, a potem pojechać razem z Yuan Yangiem na zasłużone wakacje.

           Chłopak nie był kompletnie w nastroju na wyjazd, żył teraz w zbyt dużym napięciu. Cała ta sytuacja wywołała u niego koszmarny niepokój i bał się, że dyrektor w końcu zauważy jego dziwne zachowanie, dlatego wziął się w garść i starał się zachowywać naturalnie.

           Tuż przed nowym rokiem, kiedy Gu Qing Pei był już w rodzinnym domu, Yuan Yang nadal martwił się o jego bezpieczeństwo i co chwilę do niego dzwonił, albo wysyłał mu smsy.

           Chłopak także wrócił do domu, by świętować z rodziną nadejście nowego roku. Spędził tam trochę czasu, a że nie miał co robić, to głównie wisiał na telefonie i rozmawiał z panem Gu, dlatego jego matka utwierdziła się w przypuszczeniach, że jej syn się zakochał. W przeciwnym razie nie wymykałby się, żeby porozmawiać przez telefon. Zauważyła też, że co chwilę wysyłał smsy i tak przez całe dnie. Próbowała nakłonić go do zwierzeń, ale on milczał jak grób.

           Z każdym dniem Yuan Yang niepokoił się coraz bardziej. Byłoby dobrze, gdyby Liu Qiang wystąpił z jakimiś żądaniami, bo to napięcie i oczekiwanie na ruch wroga wykańczały go coraz bardziej. Gdyby w wojsku nie nauczył się, jak radzić sobie w wyjątkowo stresujących sytuacjach, pewnie już by oszalał.

           W Nowy Rok krewni rodziny Yuan przyszli do domu prezesa, by wspólnie świętować. Dom był pełen ludzi, dzieci, młodzieży, starszych. Było wesoło i głośno.

           Yuan Yang trzymał papierosa w ustach i starał się nie zwracać uwagi na gości. Właśnie tłumaczył dziadkowi, że nie jest jeszcze głodny, gdy jego telefon zawibrował w kieszeni. Szybko go wyjął i przeczytał wiadomość od Gu Qing Peia: „Moja mama za długo dusiła kurczaka, nie smakuje dobrze."

           Chłopak uśmiechnął się i napisał: „Kiedy wrócisz, ugotuję ci coś, co lubisz."

           Pan Gu odpisał równie szybko: „Jak wrócę, to przywiozę coś pysznego, kilka specjałów z mojego rodzinnego miasta. Mam nadzieję, że lubisz pikantne jedzenie?"

           Yuan Yang odpisał: „Zjem wszystko."

           Po czym nastała cisza w wymianie wiadomości. Chłopak zamyślił się przez chwilę, po czym wysłał kolejnego smsa: „Tęsknię za tobą".

           Teraz niecierpliwie wyczekiwał odpowiedzi. Każda sekunda oczekiwania była pełna smutku i słodyczy, a on drżał z niepokoju. Po chwili przyszła tak wyczekiwana wiadomość: "Ja za tobą też".

           Yuan Yang mimowolnie uśmiechnął się do siebie, strasznie chciał się teleportować do Gu Qing Peia... chciał zedrzeć z niego ciuchy, wziąć go w ramiona i zerżnąć zostawiając miłosne ślady na całym jego ciele. Niestety musiał zadowolić się jedynie wyobrażeniem sobie tej, jakże namiętnej, chwili.

            Jego krewni byli rozproszeni po całym salonie, rozmawiali ze sobą z kieliszkami w dłoniach. Zegar wybił północ i rozpoczęto huczne powitanie nowego roku. W mieście rozbrzmiała salwa noworoczna, całe Chiny witały nowy rok.

            I w tej właśnie chwili wszedł ochroniarz, szepnął kilka słów do Yuan Li Jianga i wręczył mu kopertę.

            Yuan Yang patrzył oszołomiony na tę scenę. Wyraz jego twarzy nagle się zmienił. Chciał zatrzymać ojca, ale było już za późno. Prezes otworzył kopertę i wyjął z niej jakieś zdjęcia. Gdy je zobaczył, momentalnie zbladł. Natychmiast włożył je z powrotem do koperty bojąc się, że ktoś jeszcze może je zobaczyć. Odwrócił się do Yuan Yanga, a z jego spojrzenia biła czyta wściekłość.

           Chłopak widząc wyraz twarzy ojca, domyślił się, co było w kopercie. Prezes drżącą ręką wskazał na niego, by za nim poszedł, po czym obaj ruszyli w stronę gabinetu. Było to pomieszczenie oddzielone od reszty mieszkania grubymi drzwiami z litego drewna, dzięki czemu pokój był dźwiękoszczelny. Weszli do środka i odcięli się od noworocznej wrzawy.

           - Co to jest?

           Wrzasnął Yuan Li Jiang, potrząsając kopertą, a na koniec rzucając ją na stół. Stos zdjęć wysypał się z niej na blat. Prezes podniósł jedno z nich i zaklął.

           - Ty pieprzony...

           Nagle otworzysz szeroko oczy, gdy tak się przyglądał zdjęciu.

           Yuan Yang również wziął do ręki jedno z kilkudziesięciu zdjęć leżących na stole. Twarz płonęła mu żywym ogniem, była tak gorąca, że aż czuł fizyczny ból.

           Prezes za to miał lekki stan przedzawałowy.

           Kiedy wręczono mu kopertę i zerknął do środka, od razu się zorientował, że to zdjęcia erotyczne jego syna. Nie miał pewności co do drugiej osoby ze zdjęcia. W najgorszych koszmarach nie przyśniło mu się, że jego rodzony syn może uprawiać seks z mężczyzną, bo to ewidentnie był zupełnie nagi mężczyzna. A co więcej, wyglądał całkiem znajomo...

          Yuan Li Jiang powiedział drżącym głosem:

           - Kto... kto to jest?

            Był bezgranicznie wściekły, oczy miał wytrzeszczone do granic możliwości, gdy walnął pięścią w stół. Gdzieś w głębi doskonale wiedział, czyje nogi były splecione z nogami jego syna, mimo zaczerwienionej skóry i nieco zniekształconych rysów twarzy, rozpoznał tego mężczyznę. To młody, utalentowany biznesmen, którego podziwiał i którego zatrudnił za ciężkie pieniądze, dyrektor generalny jego nowej spółki - Gu Qing Pei.

             Yuan Yang szybko włożył wszystkie zdjęcia do koperty. Miał spuszczoną głowę, płytki oddech i nie mógł wydobyć z siebie choćby słowa.

             Gdyby ktokolwiek inny zobaczył te zdjęcia, nie czułby się aż tak zawstydzony. Zwyczajnie, złapałby tego kogoś za fraki i zagroził, że jeśli piśnie słówko, to wydłubie mu oczy. Jednak zdjęcia zobaczył jego własny ojciec.

             Również Yuan Li Yiang nie potrafił opisać, jak bardzo jest zawstydzony i zażenowany widząc zdjęcia swego syna uprawiającego seks z mężczyzną... z Gu Qing Peiem....

             Z całych sił starał się uspokoić, ponownie wyciągnął z koperty notatkę z prostym przekazem. Miał wycofać pozew, przygotować 500 tysięcy juanów i zadzwonić pod wskazany telefon. W kopercie znajdowała się również płyta CD. Prezes nie musiał zgadywać, co się na niej znajdowało.

              Yuan Yang wyrwał notatkę z ręki ojca, wizualizując w myślach, co zrobi Liu Qiangowi, jak go dorwie.

              Prezes widząc, że syn nie ma nic do powiedzenia, zagotował się, podszedł do niego i uderzył go w twarz, dwa razy.

              - Co się do cholery z wami dzieje?! To przecież ty i Gu Qing Pei!!!

              Yuan Yang odpowiedział.

             - Nie mogę zaprzeczyć. Przecież widziałeś zdjęcia.

             - Widziałem?! Kurwa! Omal nie oślepłem patrząc na nie!

              Yuan Li Jiang był tak zły, że miał ochotę udusić syna.

              - Ty... Ty i Gu Qing Pei, obaj jesteście kompletnie szaleni! Jak mogliście coś takiego zrobić?! I na dodatek ktoś was nagrał! A teraz macie jeszcze pamiątkowe zdjęcia!

              Yuan Yang wyszeptał.

              - Tato, to wszystko moja wina. Gu Qing Pei nie ma z tym nic wspólnego. To było wtedy, kiedy zacząłem pracować w firmie i nie mogłem się z nim dogadać. Chciałam mu dać nauczkę, dlatego podałem mu narkotyk i stało się to, co się stało, a te zdjęcia to efekt kradzieży mojego laptopa przez Liu Qianga.

              Rozjuszony Yuan Li Jiang ponownie uderzył syna w twarz, aż z kącika ust poleciał mu stróżka krwi.

           - I masz czelność ot tak mi o tym mówić?!

           Chłopak czuł, jak wargi mu drżą.

           - Tato, przepraszam.

           Prezes usiadł na krześle, zlany zimnym potem. Nagle ktoś zapukał do drzwi, to była Wu Jing Lang, przyszła zawołać ich, by wrócili do salonu.

           - Co wy tam robicie? Chodźcie na pierogi.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny

   

Komentarze