Beloved Enemy [PL] - Rozdział 67 : Ultimatum

             Gu Qing Pei przetarł dłonią twarz i wykończony spojrzał na Yuan Li Jianga, po czym powiedział prawie szepcząc.

           - Potrzebuję trochę czasu, żeby sobie z tym poradzić.

            Prezes milczał dłuższą chwilę, a potem podszedł do drzwi i położył rękę na klamce. Zanim ją nacisnął, powiedział ponurym głosem.

           - Nie masz zbyt wiele czasu i postaraj się go wykorzystać jak najlepiej.

           Po tych słowach otworzył drzwi i wyszedł. Pan Gu usłyszał szybkie kroki Yuan Yanga, który już do niego pędził, odwrócił się, by na niego spojrzeć. Zobaczył malującą się na jego twarzy panikę, był tak bardzo zmartwiony. Gu Qing Pei pomyślał, że to przecież jeszcze dzieciak. Za to on z wiekiem stawał się coraz bardziej niedojrzały, bo dla tego dzieciaka odrzucił swoją świetnie zapowiadająca się karierę. A co gorsze teraz musiał zadbać o własną przyszłość, co wcale nie było łatwe.

            Dyrektor nie umiał sobie z tym poradzić, nie wiedział, co robić i bez przerwy zadawał sobie pytanie, czy było warto? Czy to wszystko było tego warte?

           Yuan Yang podszedł do niego.

            - Co ci powiedział mój ojciec?

             Mężczyzna spojrzał na niego pustym wzrokiem. 

             - Domyśl się.

             Chłopak otworzył usta, ale nie był w stanie wydobyć z nich choćby słowa.

             - Wiedziałeś o tym i nic mi nie powiedziałeś... Wiesz, jak bardzo mnie to zaskoczyło? Myślisz, że to zabawne?

              Chłopak spuścił głowę i nadal milczał.

              - Jak prezes się dowiedział?

              Gu Qing Pei czuł się jak automat wypluwający z siebie słowa. Wszystko, co przed chwilą powiedział, mówił podświadomie, bez zastanowienia.

              - On... on widział nasze smsy.

              Odpowiedział chłopak ukrywając przed dyrektorem pewne fakty. Czuł, że jego głowa ciąży mu tak bardzo, że ledwo jest w stanie utrzymać ją w pionie.

              Pan Gu skinął głową, był przygnębiony, spojrzał na półkę z książkami stojąca przed nim i powiedział.

              - Wracaj do domu. Chcę zostać sam.

               Chłopak natychmiast chwycił go za rękę i powiedział drżącym głosem.

               - Nawet o tym nie myśl.

               Mężczyzna spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie.

               - Yuan Yang, tu nie ma o czym myśleć. Niebawem i tak będę musiał zrezygnować z pracy. Tak czy inaczej, zostaniemy rozdzieleni.

               Chłopak milczał.

               - Wiesz, co mam na myśli, mówiąc o rozdzieleniu.

                Yuan Yang mocno ścisnął jego ramie.

               - Wiem, że mój ojciec jest przeciwny, ale ja...

               Gu Qing Pei zabrał jego rękę i uciszył go gestem, potem spojrzał na niego z wyrzutem i wymamrotał.

              - Yuan Yang, przecież jesteśmy tylko seks kumplami. Nie mieszajmy w to twojego ojca. W zasadzie to co się dzisiaj stało, było nieuniknione, wcześniej czy później i tak by do tego doszło.

               Chłopak poczuł przeszywający ból w sercu.

               - Czyli musisz być bardzo szczęśliwy, co? W końcu pozbędziesz się mnie ze swojego życia?

               Pan Gu zamknął oczy.

               - Ne chcę się ciebie pozbyć. Jednak najwyższy czas, żeby to zakończyć.

              Gu Qing Pei niewątpliwie był skupionym na sobie egoistą. Nie miał pojęcia, jak doszło do tego, że naraził się prezesowi. Wszystko z powodu chłopaka, z którym sypia? Jak mógł być tak głupi? Jego kariera, status, wszystko, na co tak ciężko pracował przez ponad 10 lat. Być może dla Yuan Yanga to nic nie znaczyło, ale dla niego, to było wszystkim, co miał. Dlaczego miałby aż tak ryzykować dla tego bachora? Gdzie podział się jego rozsądek? Kim do cholery jest dla niego Yuan Yang? A co ważniejsze, kim on był dla Yuan Yanga? Pewnie tylko facetem, z którym lubi się pieprzyć.

               Chłopak stał z zaciśniętymi zębami.

               - Chcesz to zakończyć? Gu Qing Pei, pewnie nie mogłeś się doczekać tego dnia?

               - Wcale nie.

               Oczy dyrektora błądziły bez celu, a jego umysł robił się kompletnie pusty. Nie panował nad tym, co mówi.

               - Nie obchodzi mnie to, że mój ojciec nie chce zaakceptować naszego związku i nie interesuje mnie, czy liczysz się z jego zdaniem, czy nie. To moje życie i sam wybiorę, z kim chce być. A chcę ciebie, tylko ciebie. Kurwa! No powiedz to w końcu.

               - Co mam powiedzieć?

               - Powiedz...

               Wargi chłopaki drżały.

               - Powiedz, że mnie kochasz.

              Nagle Gu Qing Pei skupił na nim wzrok, spojrzał mu głęboko w oczy i odburknął.

              - Jakim prawem mnie o to prosisz, co? A co z tobą? Kochasz mnie? Jestem dla ciebie najważniejszy? Jesteś głupcem! Sam nie jesteś w stanie wyznać mi swoich uczuć, nie potrafisz powiedzieć prawdy! Myślisz, że ktoś taki jak ty zasługuje na moją miłość?!

             Yuan Yang mocno go przytulił i krzyknął.

             - Cholernie cię kocham... bardzo! Mówię szczerze, naprawdę mi na tobie zależy. Wcisnąłem ci się do mieszkania, a przecież jesteś mężczyzną i gdybym cię nie kochał, to by znaczyło, że jestem kompletnie szalony.

              Gu Qing Pei poczuł taki ból, jakby ostry nóż przebił mu serce, oczy go piekły, jakby zaraz miał się rozpłakać.

              Yuan Yang odsłonił się całkowicie i zaryzykował wszystko.

             - Kocham cię. Nie chcę być od ciebie oddzielony i ty też nie myśl o rozstaniu ze mną... a tym bardziej o znalezieniu sobie kogoś innego. W tym życiu będziesz tylko mój, nie próbuj myśleć o nikim innym.

             Pan Gu poczuł się dziwnie, z jednej strony chciało mu się płakać, a z drugiej śmiać.

             - Jesteś kompletnie szalony.

             Wyciągnął ręce i objął chłopaka.

              Yuan Yang zachłysnął się powietrzem.

             - Kochasz mnie? Odpowiedz...

             Mężczyzna objął dłońmi jego głowę i wyszeptał.

             - Trochę... bardzo...

             Ciało chłopaka zadrżało i jeszcze mocniej go przytulił. Dyrektor poczuł, że on zaraz pogruchocze mu wszystkie kości, ledwo łapał oddech, a mimo tego, gdy był tak tulony, czuł się najbezpieczniej. Pomyślał, że naprawdę z wiekiem staje się coraz bardziej niedojrzały. Miał ponad 30 lat i zaangażował się w związek z młodym, kłopotliwym chłopcem. Gdzie się podział ten poukładany, stanowczy mężczyzna... został zaślepiony przez miłość?

              Nie potrafił jasno określić, kiedy się w nim zakochał, bo początek mieli fatalny. Najsmutniejsze, że zawsze, kiedy z nim był, wytykał mu niedojrzałość, a teraz kiedy nadszedł moment, że musi się z nim rozstać, to on za nic nie chce tego zrobić, nie jest w stanie odpuścić. Czy da radę zakończyć ten związek? Czy pozwoli mu odejść?

             Pan Gu chciał, by ta chwila trwała jak najdłużej, bo za nic nie chciał wykonać kolejnego kroku. Jednak wiedział, że jeśli nic nie zrobi, to czeka ich tylko niepewna, ciężka i pełna problemów przyszłość. A on nie był pewien, czy da radę tak się poświęcić.

             Po raz pierwszy w życiu Gu Qing Pei czuł się całkowicie zagubiony. Rozsądek podpowiadał mu, że powinien całkowicie odciąć się od Yuan Yanga, bo straci wszystko, jednak on...

            Chłopak pociągał nosem i wypuścił go z objęć. Jego twarz była pełna przepełniona emocjami.

            - Nie zrywaj ze mną. Zajmę się ojcem, nie pozwolę, żeby coś ci zrobił.

            Pan Gu delikatnie pogładził jego włosy.

            - To nie takie proste. Nie obchodzą mnie twoje relacje z ojcem, ale ja nie mogę sobie pozwolić na zatarg z nim.

              Dyrektor opuścił głowę i kontynuował.

              - Naprawdę nie mogę sobie na to pozwolić.

             - Mój tata nic ci nie zrobi, ochronię cię.

             - Niby jak?

             Mężczyzna spojrzał na niego.

              - Ty nie masz nic, a ja mam zbyt wiele do stanienia.

              Yuan Yang chwycił go za ramię i wycedził przez zaciśnięte zęby.

               - Postaram się dać ci wszystko, czego pewno ci to dam, ale nie możesz mnie teraz zostawić, jesteś mój. Ani mój ojciec, ani ktokolwiek inny, nikt nie może nas rozdzielić.

              Pan Gu ponownie opuścił głowę.

              - Yuan Yang wróć do domu. Teraz... chcę pobyć sam.

              Chłopak spojrzał na niego i zawahał się przez moment. Uniósł jego podbródek i go pocałował, intensywnie i namiętnie, po czym powiedział łagodnie.

               - Gu Qing Pei... nikomu cię nie oddam.

               Dyrektor odwrócił głowę i powiedział.

               - Idź do domu.

              Chłopak mocno zacisnął pięści, odwrócił się i wyszedł.

              Pan Gu usiadł na krześle i rozejrzał się po gabinecie. Zdawało się, jakby czas się zatrzymał. Patrzył na przedmioty leżące przed nim, a jakby ich nie widział.

              Mieszkanie bez Yuan Yanga, bez względu na to, jak ciepły był kaloryfer, było przerażająco zimne.

              Kiedy pomyślał, że już nigdy więcej nie przeżyją chwil pełnych harmonii i szczęścia, jego serce ścisnęło się w kłębek.

              Życie bywa okrutne. Zakończyć związek w chwili, gdy jest się tak mocno przywiązanym do drugiej osoby, jest przerażająco bolesne. Czuł się, jakby ktoś miał mu zaraz wyrwać jeden z organów. Bo gdy ma się w sercu ukochaną osobę, to ona jest wszędzie, we wspomnieniach, w myślach, pod zamkniętym powiekami, we wszystkich planach na przyszłość. Jak trzeba być silnym, żeby odrzucić takie uczucie? Gu Qing Pei nawet nie chciał o tym myśleć.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa


Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                                            

Komentarze