Beloved Enemy [PL] - Rozdział 86: Wszystko stracone

           Pan Gu otworzył drzwi do auta i już miał zamiar wsiąść, kiedy Yuan Yang go dogonił i złapał za rękę. Odwrócił się i obaj spojrzeli sobie w oczy, a powietrze między nimi momentalnie zgęstniało.

          Yuan Yang wycedził przez zaciśnięte zęby.

          - Nie waż się wsiadać.

          Mężczyzna chciał odpowiedzieć, ale kiedy patrzył na krew płynącą po twarzy chłopaka, zabrakło mu tchu, a jego ciało stało się wiotkie. Odwrócił się, otworzył drzwi i usiadł na fotelu kierowcy, po czym spojrzał na swoją wciąż drżącą rękę.

         Oprócz drobnych bójek za dzieciaka nigdy nikogo nie skrzywdził. Yuan Yang jest pierwszą osobą, którą uderzył tak mocno, że polała się krew.

        Kręciło mu się w głowie, bo nie mógł zrozumieć, dlaczego to zrobił. Nie wiedział, czy stracił do niego cierpliwość przez tak dużą różnicę wieku, jaka była między nimi, czy też przez wyjątkowo ciężką osobowość chłopaka. Nie mógł uwierzyć, że spotkał na swej drodze życia tak nieracjonalną i trudną osobę. Czuł, że nie potrafi się z nim dogadać.

         Przepaść między nimi była coraz głębsza, a oni nie byli w stanie nic z tym zrobić i tylko coraz bardziej się od siebie oddalali.

         Gu Qing Pei spojrzał na chłopaka zmęczonym wzrokiem, kiedy ten otwierał drzwi od strony pasażera, po czym się odezwał.

          - Zabiorę cię do szpitala.

          - Nie trzeba.

          Dyrektor wyciągnął rękę i dotknął jego czoła, uważając przy tym, by nie urazić rany, po czym złapał go za ramię i próbował wciągnąć go do auta.

          - Jedźmy do szpitala, nie zgrywaj twardziela.

          Yuan Yang patrzył na niego przez dłuższą chwilę, po czym odpowiedział.

          - Droga jest fatalna, poprowadzę.

          - Wykluczone. Nie możesz wsiąść za kółko w tym stanie.

          Pan Gu złapał go za brodę.

          - Pośpiesz się, wsiadaj.

          Chłopak bez słowa spełnił polecenie i grzecznie usiadł obok kierowcy.

          Gu Qing Pei ruszył wąską, krętą i stromą górską szosą, która była bardzo niebezpieczna. Skoncentrował się całkowicie na drodze, bał się jechać zbyt szybko, z obawy, że może wpaść w poślizg, a jednocześnie nie chciał się wlec, bo martwił się o Yuan Yanga.

          Gdzieś w połowie tej wymagającej i trudnej trasy nie mógł znieść napięcia i zapytał.

          - Co to ma być do cholery. Jak daleko stąd jest szpital?!

          Chłopak odburknął cicho.

          - Już blisko, jeszcze jakieś dziesięć minut.

          Faktycznie po dziesięciu minutach dotarli w końcu do pierwszych zabudowań. Było to niewielkie miasteczko na pograniczu Hebei i Pekinu. Dyrektor poprosił przechodniów, by wskazali mu drogę do szpitala, po czym szybko pojechał we wskazanym przez nich kierunku.

          Gdy wysiedli z auta, od razu ruszyli w stronę izby przyjęć. Yuan Yang mimo spokojnego wyrazu twarzy był bardzo blady, a kołnierz jego koszuli był cały we krwi. Pan Gu miał ogromne wyrzuty sumienia, nie wiedział, co powiedzieć, chociaż zwykle słowa same wypływały mu z ust. Lekarz od razu ich przyjął i zlecił zdjęcie rentgenowskie.

          Yuan Yang trzymał Gu Qing Peia za rękę, bo bał się, że ten będzie chciał uciec. Mężczyzna spojrzał na niego i powiedział z bardzo poważną miną:

          - Poczekam tu na ciebie.

          Yuan Yang uspokojony tą deklaracją wszedł do pokoju RTG.

          Na szczęście to nie był zbyt poważny uraz, ale założono mu trzy szwy. Gu Qing Pei próbował sobie przypomnieć, o czym myślał, kiedy go uderzył, zapewne był zaślepiony gniewem i desperacko chciał uciec. Bardzo żałował tego, co zrobił za każdym razem, gdy zerkał na obandażowaną głowę Yuan Yanga.

          Lekarz zalecił chłopakowi dwudniowy pobyt w szpitalu, na obserwację. Oczywiście na początku Yuan Yang nie chciał się na to zgodzić, ale w tej chwili żaden z nich nie miał ochoty, ani siły na godzinną wyprawę tą koszmarną górską drogą. Oczywiście Gu Qing Pei w ogóle nie miał ochoty wracać do tamtego domku na końcu świata, dlatego stanowczo nalegał, by chłopak został w szpitalu. Po długich namowach Yuan Yang w końcu się na to zgodził i poszedł do przydzielonego mu pokoju. I tak oto tę noc obaj spędzili w szpitalu.

           Półtorametrowe łóżko nie było zbyt wygodne dla dwóch wielkich facetów, zwłaszcza że Yuan Yang nalegał, że chce się przytulić do pana Gu.

           Znieczulenie jakie dostał, sprawiło że był trochę senny, jednak wykorzystał wszystkie pokłady swej silnej woli, by nie zasnąć. Wiedział, że jeśli pogrąży się we śnie, Gu Qing Pei z pewnością sobie pójdzie.

           Z kolei dyrektor zdawał sobie sprawę, że Yuan Yang zmusza się do czuwania, była już trzecia w nocy, a on nie zmrużył oka. Wiedział, że długo tak nie wytrzyma, dlatego postanowił się przespać, zanim chłopak w końcu zaśnie.

           Mężczyzna miał bardzo niespokojny sen, podświadomie odtwarzał w głowie przeżycia związane z Yuan Yangiem, Yuan Li Yuangiem i przetargiem. Wszystko wydawało się tak cholernie zagmatwane, aż w końcu jego umysł wypełniły koszmary. Im dłużej spał, tym bardziej czuł się zmęczony.

         Obudził się o świcie i zerknął na śpiącego chłopaka. Normalnie to Yuan Yang budził się jako pierwszy, dlatego pan Gu czuł się dziwnie, gdy widział go pogrążonego we śnie. Panował jeszcze lekki półmrok, a on przez dłuższą chwilę patrzył na niego, na jego pięknie rysy twarzy. Potem delikatnie wstał i wyszedł.

         Postanowił nie marnować czasu i od razu pojechał do biura, a każdy, kto go zobaczył, miał wypisane na twarzy: „No, nareszcie wrócił".

         Nawet nie zdążył dojść do swojego gabinetu, gdy podbiegła do niego zdyszana sekretarka.

        - Dyrektorze Gu, nareszcie pan się pojawił. Prezes Wang pilnie cię szuka. Już do niego zadzwoniłam, będzie tu lada chwila.

         Gu Qing Pei skinął głową i z poważną miną wszedł do gabinetu, po czym wezwał kilku swoich pracowników.

         - Dyrektorze Gu, nareszcie pan wrócił. Gdzie pan był przez te wszystkie dni?

         Mężczyzna machnął ręką zbywając pytanie.

         - Nie rozmawiajmy o tym, powiedzcie mi lepiej, co się dzieje.

         Odbyli krótką naradę i wyjaśnili dyrektorowi sytuację, w jakiej się znaleźli, a także przedstawili bieżący rozwój zdarzeń.

         Wszyscy myśleli, że pan Gu specjalnie wyłączył telefon, by w spokoju zrelaksować się w jakimś miłym miejscu. Nie mieli pojęcia, czego przez tych kilka dni doświadczył ich szef.

         Wang Jing pojawił się w firmie pół godziny później i od razu wezwał do siebie Gu Qing Peia.

         Kiedy dyrektor wszedł do jego gabinetu, prezes Wang spojrzał na niego ponurym wzrokiem, jednak nie stracił nad sobą panowania.

         - Nie zamierzam prawić ci kazań, wierzę, że zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji.

         Podstawowym wymogiem na wysokich kierowniczych stanowiskach była dostępność 24 h na dobę. Dyrektor zdawał sobie sprawę, że bez względu na to, jak bardzo byłby zmęczony, musi odebrać telefon. To było konieczne, by zapobiec właśnie takim sytuacjom, jaka teraz miała miejsce. Gu Qing Pei znał i popierał tę zasadę, bo sam skrupulatnie jej przestrzegał i wymagał od swoich podwładnych podobnej postawy. Najgorsze, że nie mógł się wytłumaczyć, że został zamknięty i odizolowany od świata przez Yuan Yanga, dlatego powiedział tylko skruszonym głosem.

         - To moja wina. Jestem gotów ponieść wszelkie konsekwencje.

         - Nie rozmawiajmy teraz o tym. Orientujesz się w sytuacji?

         - Tak.

          - Zwołaj spotkanie w sali konferencyjnej. Omówimy dalszy plan działania.

          - Dobrze.

          Wang Jing spojrzał na niego i dodał:

          - Dostałem wiadomość, że zgłoszenie nieprawidłowości pochodziły od firmy chcącej wziąć udział w przetargu. Główne zarzuty były skierowane do nas i spółki Yuan Li Jianga. Jednak na tę chwilę nie wiemy, kto za tym stoi... Jedno jest pewne, ten ktoś ma odwagę i tupet, żeby rzucić nam wyzwanie. To nie jest do końca czysta sprawa, a co gorsza, są to informacje zasłyszane i niepotwierdzone. Asystent zamieszany w wyciek informacji został przesłuchany i jest cały czas obserwowany. Zapewne skończy się to unieważnieniem przetargu i myślę, że tego właśnie chce ten informator... Chciał też, żebyśmy skończyli w sądzie, ale dowody są za słabe, najgorsze, że teraz presja opinii publicznej jest ogromna, dlatego X Steel Group otworzy nowy przetarg, z którego my i Yuan Li Jiang, z powodu oskarżeń o korupcje, powinniśmy się honorowo wycofać. Zatem ewidentnie skorzysta z tego właśnie ta jedna firma, która chce przystąpić do gry.

            Wang Jing nie znał prawdy, a Gu Qing Pei czuł narastający niepokój. Yuan Yang miał precyzyjny plan ataku, który wcielił w życie tuż po zakończeniu przetargu. Biorąc pod uwagę obecny rozwój zdarzeń, ponowne otworzenie przetargu to najlepszy sposób, by złagodzić i uspokoić opinię publiczną.

           Oczywiście cała ta sytuacja miała ogromny wpływ na cenę akcji wszystkich firm zamieszanych w sprawę, zwłaszcza X Steel Group, która ucierpiała najbardziej. Wartość akcji tej spółki drastycznie spadła, co wygenerowało stratę rzędu 40 miliardów juanów i to tylko w ciągu trzech dni. QingDa Real Estete odniosła niewiele niższą stratę. W odrobinę lepszej sytuacji była spółka Yuan Li Jianga, ale prezes stracił twarz, ponieważ przegrał w starciu z Wang Jingiem, mimo że zapłacił za informacje o cenie granicznej. Podsumowując, sprawy zaszły tak daleko, że teraz ciężko było z czegokolwiek się wycofać.

          Gu Qing Pei powiedział z przygnębieniem.

          - Czyli gramy o zminimalizowanie strat.

          Wang Jing podszedł do niego i poklepał go po ramieniu.

         - Twoje zniknięcie oczywiście jest w pewnym sensie zaniedbaniem obowiązków, ale dzięki przygotowanej przez ciebie ofercie, już zmniejszyłeś nasze straty do minimum. Gdyby nie to, to nie tylko X Steel Group, ale i my bylibyśmy w epicentrum tego chaosu. Takie już jest życie, raz na wozie, raz pod wozem. Nie obwiniaj się, nadal jesteśmy w grze.

         Przygnębiony dyrektor skinął głową.

         - Chodźmy na spotkanie.

         Po zakończeniu narady, pan Gu zabrał się ostro do pracy, zebrał swój zespół i rozpoczął analizy i konsultacje. Pracował na pełnych obrotach przez cały dzień.

         Jego telefon i klucze do mieszkania nadal były w rękach Yuan Yanga. Miał tylko garnitur, w który był ubrany, nawet rachunek za taksówkę, która przywiozła go do firmy, musiał przekazać recepcjonistce. W zasadzie nie miał jak dostać się do swojego mieszkania. Jednak nie myślał teraz o tym, chciał skupić się na rozwiązaniu problemu, zanim Yuan Yang go znajdzie.

          Postanowił zostać w firmie i wypracować trochę nadgodzin. Na szczęście mógł się tu przespać i umyć. Jedyną niedogodnością było to, że nie zdążył zjeść obiadu i gdzieś w okolicach dziesiątej w nocy poczuł, jak kiszki mu marsza grają. Już zamierzał zamówić coś na wynos, gdy zadzwonił jego telefon stacjonarny. Odebrał.

          - Jestem pod twoją firmą. O której zamierzasz wyjść?

          W słuchawce zabrzmiał chłodny głos Yuan Yanga.

          Gu Qing Pei nie miał nawet siły, by się zezłościć. Wymamrotał cicho:

          - Mam jeszcze sporo pracy. Yuan Yang nie naciskaj na mnie. Jak zakończę tę sprawę, to złoże wypowiedzenie i wyjadę, by być jak najdalej Wang Jinga.

          Chłopak milczał przez chwilę.

          - Dam ci czas, ale nie marnuj energii. X Steel Group na pewno anuluje przetarg, czyli wszystko, co zrobisz, pójdzie na marne. Najlepiej jakbyś od razu odszedł.

          Mężczyzna słuchał i milczał przez chwilę, po czym odpowiedział.

          - Yuan Yang, miałem nadzieję, że kiedyś w końcu dojrzejesz... ale teraz widzę, że zmierzasz w złym kierunku. Robisz wszystko, by oddalić nas od siebie.

          Yuan Yang po chwili zastanowienia powiedział.

          - To co mam zrobić?

          - Sam chciałem cię o to zapytać. Co chcesz, żebym zrobił? Nie chcesz, żebym robił karierę, ani miał jakiekolwiek interakcje społeczne. Chcesz mnie zamknąć w domu, jak jakąś bezbronną kobietę, bym robił wszystko, co mi powiesz. Yuan Yang, myślisz, że to w ogóle możliwe?

          - Wcale tego nie chcę.

          - To dlaczego mnie uwięziłeś?

          Głos chłopaka był szorstki.

          - Nie chcę, żebyś się widywał z Wang Jingiem.

          - To z kim się widuję i jaką pracę wykonuje, zależy ode mnie, bo mam wolność wyboru. Mam prawo wieść takie życie, jakie chcę. Najwyraźniej nie jesteś w stanie tego pojąć. Ciągle mnie do czegoś zmuszasz, wywracasz moje życie do góry nogami. Zniszczyłeś moją reputację, na którą pracowałem od dekady, dlatego teraz moje szanse na dobrą pracę i spokojne życie są cholernie małe. Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolony. Jednak powiem ci coś, już dłużej tego nie zniosę, to był ostatni raz. Rozumiesz, ostatni.

           Po raz pierwszy pan Gu z takim spokojem wylał całą gorycz, którą miał na sercu, a to sprawiło, że zimny dreszcz przebiegł chłopakowi po plecach. Nie miał argumentów i odpowiedział jedynie:

          - Naprawdę zrezygnujesz?

          - Tak.

         Pan Gu zniżył głos i dodał.

         - I zostaw mnie do tego czasu w spokoju.

         Gdy odłożył słuchawkę, oparł się na krześle i został tak przez chwilę próbując ochłonąć.

        Jego ogromny gabinet był pusty i ciemny. Na pierwszy rzut oka niemalże czarny i tak cichy, że aż przerażający. Wstał, podszedł do okna i rozsunął zasłony. Na dole zobaczył Yuan Yanga stojącego przy samochodzie i gdy tak z góry na niego patrzył – on wydawał się być tak odległy.

         Z kącików oczu dyrektora zaczęły płynąć łzy i to go bardzo zaskoczyło, bo nie sądził, że jest zdolny do takich wzruszeń. Dotknął swojej twarzy, otarł łzy i pogrążył się w myślach, nie pamiętał, kiedy ostatnio tak płakał. Stał przez chwilę patrząc na przezroczysty płyn na koniuszkach swych palców i czuł się bardzo zagubiony.

         Pan Gu obudził się, gdy ludzie zaczynali już pojawiać się w pracy. Umył się i przebrał, po czym przekazał swojej sekretarce komunikat dla mediów, nad którym pracował cały wieczór. Kobieta zaniosła go do działu PR. Po śniadaniu zamierzał spotkać się z prawnikiem, aby dowiedzieć się nieco więcej o prawnych aspektach całej sprawy. Jednak gdy tylko skończył jeść, przyszedł do niego Wang Jing.

         Gu Qing Pei był zaskoczony, gdyż z racji swojej funkcji i stanowiska Wang Jing nie miał powodu, by odwiedzać go w jego gabinecie.

         Dyrektor wstał i zapytał.

         - Wang Jing, co się stało?

         Prezes miał dość dziwną, nieprzeniknioną minę, tak różną od tej, jaką wszyscy znali. Zaraz po wejściu rzucił z impetem na biurko teczkę, którą ściskał w dłoni.

         - Wyjaśnij mi, co to jest?

         Pan Gu nie wiedział, o co chodzi, ale gdy zajrzał do dokumentów, zobaczył że jest to jednostronne wypowiedzenie umowy i nagle przypomniał sobie, że Yuan Yang wspomniał mu, że wysłał je w jego imieniu. Poczuł się jednocześnie przybity i zirytowany. Jednak gdy pierwsza fala gniewu odpłynęła, poczuł jedynie bezsilność i szczerze odpowiedział.

         - Yuan Yang to wysłał.

         Wang Jing był dość mocno zaskoczony.

         - Nadal utrzymujesz z nim kontakt?!

         Prezes nieświadomie podniósł głos.

        - Przez te cztery dni, kiedy zniknąłeś, byłeś z nim?!

        Gu Qing Pei był tym wszystkim przytłoczony, potarł brwi i odpowiedział.

        - Wang Jing, to sprawa między mną a nim, nie potrafię tego wyjaśnić. Zostawmy to i skupmy się na ważniejszych rzeczach.

          Prezes westchnął.

          - Dobrze. Skoncentruj się na zespole śledczym, a ja zajmę się firmą X Steel Group. Jednak nie ma co się łudzić, anulowanie przetargu jest raczej pewne.

          Pan Gu zamknął oczy, czuł się cholernie rozgoryczony. Poświęcił tyle wysiłku, pracy, czasu, a to wszystko na nic... Smak goryczy był nie do zniesienia.

         Wang Jing poklepał go po ramieniu.

         - Zespół śledczy ma przygotować raport i zostanie on opublikowany w ten weekend, a od jego treści zależy, czy uda nam się uratować wizerunek firmy.

          - Wang Jing, możesz być spokojny, nie mają wystarczających dowodów, by wnieść oskarżenie. Znajdę sposób, by reputacja firmy nie została nadszarpnięta.

          Chwilę później dyrektor, razem z kilkoma osobami ze swojego zespołu udał się na spotkanie ze śledczym prowadzącymi sprawę. Znał tego urzędnika, dzięki czemu był on wobec niego niezwykle uprzejmy. Poinformował dyrektora, że prokuratura nie wniesie oskarżenia, ponieważ kadra kierownicza firmy X Steel Group dopuściła się naruszeń i ze względu na to, nie chcą za bardzo nagłaśniać sprawy. Wolą pójść na ugodę i uniknąć poważniejszych konsekwencji prawnych.

          Gdy pan Gu usłyszał te słowa, uspokoił się nieco, bo wiedział, że teraz najważniejszy jest jedynie raport, który zostanie opublikowany w mediach. Urzędnik pokazał mu szkic, a dyrektor natychmiast wyłapał akapity dotyczące QingDa Real Estate i od razu wprowadził poprawki. Po tej drobnej korekcie cała odpowiedzialność za przebieg przetargu spadła na firmę X Steel Group. Widząc to urzędnik spojrzał na niego i potrząsnął głową.

          - Dyrektorze Gu, jesteśmy Agencją Rządową, ten raport powinien najpierw trafić do działu ochrony przedsiębiorczości i...

          Gu Qing Pei z uśmiechem wszedł mu w słowo.

          - Przecież ogólne znaczenie w ogóle się nie zmieniło, poprawiłem tylko stylistykę, tak był łatwiej się czytało. Panie Liu, ja i mój prezes będziemy ci bezgranicznie wdzięczni.

          Pan Liu spojrzał raz jeszcze na raport.

         - Skonsultuję to z moimi ludźmi, a potem się z wami skontaktuję.

         - Mój drogi Liu, zjedzmy dziś razem kolacje.

         - Niestety dzisiaj jestem zbyt zajęty, ale może jutro?

         Kiedy Gu Qing Pei i członkowie jego zespołu opuścili gabinet urzędnika, twarz dyrektora spochmurniała i natychmiast wydał podwładnym polecenia:

         - Sprawdźcie, jakie pan Liu ma powiązania biznesowe. To niezwykle pilna sprawa. W raporcie słowa nie było o firmie Yuan Li Jianga, za to pojawiła się nazwa naszej firmy i trzeciego oferenta. To oczywiste, że celują w nas i X Steel Group. Prezes Yuan już podjął działanie, jesteśmy zbyt powolni.

         - Tak, dyrektorze Gu.

        - Daj mi swój służbowy telefon.

        - Co?

        - Pożyczę go na dwa dni. W międzyczasie poproszę moją asystentkę, żeby kupiła mi nowy.

        - Ach, w porządku.

        Pan Gu wsiadł do samochodu i zadzwonił do Wang Jinga. Rozmawiali długo wymieniając się informacjami. Dyrektor poprosił go o szybki kontakt z szefem biura śledczego, by zatwierdził sugerowaną przez niego zmianę w raporcie. Nie mogli pozwolić, by pojawiał się w nim nazwa ich spółki.

         Gu Qing Pei i Wang Jing własnymi kanałami próbowali dotrzeć do właściwej osoby i po wielu rozmowach, namowach i wysiłkach, osiągnęli swój cel. Zamieniono nazwę „QingDa Real Estate" na „prywatną spółkę".

         Gdy raport został opublikowany, Wang Jing zorganizował konferencję prasową, na której przedstawił swoją firmę jako renomowane przedsiębiorstwo, które ucierpiało będąc niesprawiedliwie oskarżanym. Oficjalnie obiecał, że jeśli zostanie ogłoszony nowy przetarg, on zamierza wziąć w nim udział.

         Z drugiej strony Yuan Li Jiang wycofał się z tej rywalizacji.

         Po kilku dniach burza ucichła, firma X Steel Group wydała oświadczenie, że niebawem ponownie otworzy przetarg, jednak potrzebuje trochę czasu na reorganizację.

         Gu Qing Pei i Wang Jing mieli w końcu chwilę, by odetchnąć i skupić się na bieżących sprawach.

          Po trzech dniach od powrotu dyrektora do firmy Yuan Yang odesłał mu portfel, klucze i telefon, na który wysłał mu krótką wiadomość: „Lepiej żebyśmy się nie widywali. Jeśli cię zobaczę, będę chciał cię objąć i zabrać do domu".

          Pan Gu patrzył oszołomiony na tych kilka słów, po czym głęboko westchnął. Gdy wrócił do domu, wyciągnął umowę o pracę, którą podpisał z Wang Jingiem i zaczął dokładnie ją studiować.

         Obiecał zrezygnować z pracy, nie miał innego wyjścia... Umowę podpisał na rok, a w firmie nie przepracował nawet dwóch miesięcy. Na początku myślał, że mógłby coś wnieść i zrobić coś dla firmy, a jedynie był przyczyną tego całego zamieszania. Strasznie go to irytowało, mimo że Wang Jing za nic go nie winił.

         Tak wiele było jeszcze do zrobienia, a on musi złożyć rezygnacje...

         Nawet nie chciał myśleć, co pomyślą o nim współpracownicy. Chciał im jakoś wynagrodzić zamieszanie, jakie wywołał swoim zniknięciem, ale nie miał czasu, by to zrobić. Teraz, zrywając umowę, pogrąży się w ich oczach jeszcze bardziej.

         Cały czas zadawał sobie pytanie, jakim cudem, po tym wszystkim, co się stało, nadal kocha tego bachora? Jednak niezależnie jak silne było jego uczucie, nie był w stanie znieść dłużej tej udręki.

          Trzymał w dłoni telefon i patrzył na numer Wang Jinga, jednak nie odważył się zadzwonić, nie był też w stanie stanąć z nim twarzą w twarz, był zbyt zawstydzony.

         Jednak niespodziewanie, to prezes Wang do niego zadzwonił. Pan Gu był w szoku, jednak uspokoił emocje i odebrał.

         - Halo?

         W odpowiedzi usłyszał ponury głos swojego szefa.

         - Qing Pei, właśnie wracam ze spotkania oferentów, firma China Investemnt przyprowadziła partnera, zgadnij kogo?

         China Investement to nowa firma, która zgłosiła chęć udziału w przetargu. W porównaniu z QingDa Real Estate ich możliwości były nieporównywalnie mniejsze. Jednak na tę chwilę tylko ta firma była krystalicznie czysta.

         Serce Gu Qing Peia załomotało:

         - Kogo?

         Wang Jing zacisnął zęby i wycedził wściekły.

         - Yuan Yanga.

        Po czym dodał.

        - Myślę, że właśnie dlatego prezes Yuan się wycofał. Cały czas był krok przede mną! A co z tobą? Wiedziałeś o tym?!

         Pan Gu uśmiechnął się niemrawo i odpowiedział:

         - Właśnie teraz się dowiedziałem.

         W zasadzie powiedział prawdę. Wiedział tylko, że Yuan Yang złożył doniesienie o podejrzeniu korupcji. Jednak o tym, że chłopak stał się partnerem China Investement, naprawdę dowiedział się przed chwilą.

         Wang Jing powiedział cicho:

         - Qing Pei, myślisz, że ci uwierzę? Kiedy tylko rozpoczęła się ta cała afera korupcyjna, moja firma przeszła spory kryzys finansowy, a ty zniknąłeś na cztery dni. Byłeś w tym czasie z Yuan Yangiem, nie odbierałeś telefonów, nie odpowiadałeś na maile. Wyglądało to tak, jakbyś rozpłynął się w powietrzu. A teraz nagle dowiaduję się, że Yuan Yang jest poniekąd zaangażowany w całą tę sprawę. Qing Pei, myślisz, że mogę ci zaufać?

          Dyrektor odpowiedział z powagą w głosie:

         - Wang Jing, nigdy nie zrobiłem niczego, co mogłoby zaszkodzić firmie. Są sprawy, za które szczerze cię przepraszam, ale uwierz mi.

         Prezes odetchnął z ulgą:

         - Pozwól, że zadam ci osobiste pytanie. Co robiłeś z Yuan Yangiem w ciągu tych czterech dni?

         - Ja i on... w sumie nic.

         Mężczyzna westchnął rozczarowany.

         - Qing Pei, ten przetarg... nie musisz już nim zarządzać. Mam kilka spornych spraw o prawo własności, którymi możesz się zająć, pracy ci nie zabraknie.

        Dyrektor już chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się. Zdawał sobie sprawę, że w tych okolicznościach lepiej nic nie wspominać o rezygnacji.

        Gdy zakończył rozmowę z Wang Jingiem, na wyświetlaczu jego telefonu pojawił się nieznany numer, choć czuł, że już gdzieś go widział, tylko nie pamiętał gdzie. Dopiero gdy odebrał, zdał sobie sprawę, że był to numer, który jakiś czas temu usunął z listy kontaktów, numer Yuan Li Jianga.

          Skoro prezes Yuan do niego dzwonił, wiedział, że to nie będzie miła konwersacja. Uspokoił się i opanował swój głos, gdy od niechcenia przywitał się z rozmówcą.

          Głos Yuan Li Jianga był pozbawiony jakiejkolwiek emocji.

         - Domyślam się, jak wygląda teraz twoja sytuacja. Nie utrzymasz się długo u boku Wang Jinga, to bardzo sceptyczny i podejrzliwy mężczyzna, który nie pozwoli na nielojalność jego pracowników.

          Pan Gu odpowiedział po chwili namysłu.

          - Prezesie, od kiedy tak się o mnie martwisz?

          - Możesz mi wierzyć lub nie, ale żałuję tego, co zrobiłem. Zdaje się, że nie do końca rozważyłem ewentualne konsekwencje swoich działań. Teraz mój syn na każdym kroku ze mną walczy, a to przyprawia mnie o ból głowy.

         Gu Qing Pei nic nie odpowiedział.

          - Wiem o was wszystko, nawet o tych kilku dniach w okolicach Hebei. Dyrektorze Gu, mój syn zawsze był lekkomyślny i działał impulsywnie, zwłaszcza jeśli w grę wchodziła bliska mu osoba. Zdaję sobie sprawę, że tobie też nieźle musiał dopiec.

          Żyła pojawiał się na czole mężczyzny, był wściekły, ale opanował się i odpowiedział chłodno.

          - Naprawdę nie potrzebuję pańskiej litości.

          - Wiem, że obwiniasz mnie za wszystko, ale to nie ma znaczenia, bo teraz możemy pomóc sobie nawzajem.

           - Co pan przez to rozumie?

           - Chcę odseparować go od ciebie. A ty... zapewne też nie chcesz dalej ciągnąć tego związku. Prawda?

           - Panie prezesie, jeśli ma pan coś do powiedzenia, to proszę mówić wprost.

           - Oferta pracy w Kanadzie, o której wspomniałem ci jakiś czas temu, jest nadal aktualna. Możesz ją przyjąć w każdej chwili. Wystarczy, że się zgodzisz, a ja pomogę ci rozwiązać umowę z Wang Jingiem. Możesz tam wyjechać w dowolnym momencie. Już załatwiłem, że Yuan Yang nie może opuścić kraju, dlatego to jedyne rozsądne rozwiązanie. Dwa lata wystarczą, żeby rozwiązać wasz problem. On w końcu dorośnie, a ty będziesz mógł rozpocząć nowe życie w zupełnie innym miejscu. Czy to nie jest rozsądne rozwiązanie? To jakby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.

           Pan Gu uśmiechnął się i odburknął sarkastycznie.

          - Zaraz będę płakał ze wzruszenia.

         - Nie musisz ze mnie kpić. Inteligentni ludzie potrafią zrozumieć dobre intencje. Dlatego właśnie postanowiłem do ciebie zadzwonić. Po dwóch latach, jeśli zechcesz wrócić, to wrócisz.

         Tym razem dyrektor nie odmówił od razu, tylko milczał, za to Yuan Li Yiang kontynuował ponurym głosem:

          - Qing Pei, uwierz mi, Wang Jing na pewno cię podejrzewa, a ten brak zaufania, z czasem się pogłębi. Nie wspomnę o tym, że Yuan Yang będzie tylko podsycał ten płomień, a ty w końcu nie będziesz w stanie tego znieść. I dobrze wiesz, że jeśli będziesz czekać do tego momentu, to będzie już za późno.

          Ręka, w której Gu Qing Pei trzymał telefon, zaczęła niekontrolowanie drżeć.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                                    


Komentarze