Beloved Enemy [PL] - Rozdział 93: Niezręczna atmosfera

             Gu Qing Pei uspokoił się, nacisnął przycisk i drzwi windy ponownie się otworzyły. Popatrzył ponurym wzrokiem na Yuan Yanga i powiedział:

          - Zejdź mi z oczu.

          - Wciąż jesteś mi winien posiłek. Zapraszam do mnie, ugotuj mi coś i będziemy kwita.

         Pan Gu zaśmiał się sarkastycznie:

       - Yuan Yang, czego ty do cholery chcesz? Masz dziewczynę i powiedziałeś, że nie będziesz mnie niepokoił, a teraz zapraszasz mnie do swojego domu, żebym dla ciebie gotował? Myślisz, że coś takiego jest odpowiednie, że tak wypada?

           Chłopak uniósł brwi:

         - Przecież to nic złego. Jeśli nie przyjdziesz do mnie dzisiaj, to znowu wpadnę do twojej firmy. Pamiętaj, że wisisz mi obiad.

         Dyrektor zmrużył oczy i zaśmiał się pod nosem.

          - Próbujesz mnie zaciągnąć do łóżka, czy co? Przecież według ciebie wyglądam tak staro! Chcesz tylko zaspokoić ciekawość i sprawdzić, jak będzie po tak długim czasie? O to ci chodzi?

           Usta Yuan Yanga lekko zadrżały, ze wszystkich sił próbował stłumić uczucie dławienia, chwycił mężczyznę za brodę i powiedział cicho:

           - Tak.

           - Przykro mi, ja tego nie chcę. I co teraz zrobisz? Zgwałcisz mnie tak jak kiedyś?

          Chłopak zacisnął zęby i powiedział lekko zachrypniętym głosem:

         - Naprawdę myślisz, że jesteś tak atrakcyjny, że nie sposób ci się oprzeć? Jeśli zechcę, to zdobędę każdą piękną kobietę i każdego przystojnego faceta. Myślisz, że nadal jesteś wart mojej uwagi?

         W sercu Gu Qing Peia zakiełkował srogi ból, ale zmusił się do uśmiechu.

        - Skoro tak mówisz, to mi ulżyło. Dobra, chodźmy, ugotuję ci coś i już nic nie będę ci winien.

        Odblokował windę zabierając stopę, a Yuan Yang zacisnął dłonie w pięści, starając się powtrzymać targający nim mroczny impuls, by jednak zrobić z nim te wszystkie niegrzeczne rzeczy, które chodziły mu po głowie.

        Mieszkanie chłopaka było bardzo przestronne. Po wejściu do salonu jasne światło słoneczne odbijało się od dębowej podłogi dając wrażenie, że pokój jest niezwykle przytulny i jasny.

         Smukłe palce mężczyzny zaczęły rozluźniać krawat, po chwili uniósł lekko brodę, by go zdjąć. Jego idealny boczny profil i swobodne ruchy, które wykonywał, podkreślały tylko jego seksapil. Yuan Yang, gdy tak na niego patrzył, miał ochotę rozebrać go do naga i skosztować tego boskiego ciała.

        Dyrektor złożył krawat i włożył go do kieszeni, następnie podwinął rękawy koszuli.

        - Gdzie jest kuchnia?

        Yuan Yang nic nie odpowiedział, tylko ruszył w stronę kuchni, Gu Qing Pei podążył w ślad a za nim. Gdy już byli na miejscu, dyrektor od razu otworzył lodówkę i wyciągnął z niej składniki, po czym zabrał się za przygotowanie obiadu. Stanął tyłem do chłopaka i nie odzywał się.

        Yuan Yang oparł się o drzwi i patrzył na jego plecy. Miał wrażenie, że pan Gu zaraz się odwróci, spojrzy na niego z ciepłym uśmiechem na ustach i poprosi go, żeby poszedł po rybę, tak jak zwykł to robić zawsze. On wtedy podejdzie do niego, obejmie go w pasie i przytuli się do jego pleców, położy głowę na jego ramieniu i powie, że nie ma ochoty na rybę. Potem zaczną czule ze sobą rozmawiać o nic nieznaczących rzeczach. Jednak wiedział, że to wszystko jest niemożliwe. Od dnia, w którym ten mężczyzna go opuścił, takie sceny nie mogły się zadziać. Wpatrywał się w plecy dyrektora tak natarczywie, że jego oczy stały się czerwone.

        Gu Qing Pei ze spuszczoną głową siekał cebulę, czując na sobie wzrok chłopaka. To spojrzenie niosło ze sobą tak duży ładunek intensywnych emocji, że zdawało mu się, iż jego plecy płoną. Stracił koncentracje i zaciął się nożem, w efekcie czego jego palec zaczął dość obficie krwawić.

         Pan Gu potrząsnął zranionym palcem i natychmiast włożył go pod kran. Szybko odkręcił wodę, by zmyć krew.

         Rana był całkiem głęboka, trzymał już palec pod wodą jakiś chwilę, a ten ciągle krwawił. Nie czuł bólu, ale z taką raną nie mógł dokończyć krojenia warzyw. Kiedy rozglądał się za czymś, czym mógłby zatamować krew, Yuan Yang chwycił go za rękę.

         - Oszalałeś? Myślisz, że woda zatamuje krwawienie?

         - Zaraz przestanie.

         Mężczyzna cofnął rękę i owinął palec papierowym ręcznikiem i powiedział:

         - Za chwilę skończę siekać warzywa.

         Chłopak objął go w pasie, a mężczyzna podświadomie się wygiął, by uniknąć rąk chłopaka. Jednak na nic się to zdało i Yuan Yang złapał go mocno w pasie i patrzył na niego zimnym wzrokiem. Po czym zdjął z niego fartuch i sam go założył.

         - Idź do salonu.

        Pan Gu był oszołomiony, zwłaszcza kiedy zobaczył, że chłopak już się odwrócił i zabrał się za krojenie. Zauważył, że jego umiejętności znacznie się polepszyły.

       Teraz to on patrzył na jego plecy, a jego serce wypełniało się bólem. Widok Yuan Yanga, gdy w skupieniu gotuje - to scena tak głęboko zakorzeniona w jego pamięci... tak głęboko, że nigdy w życiu nie będzie w stanie jej wymazać.

        Nie przypuszczał też, że będzie miał szansę, by raz jeszcze ją zobaczyć.

        Gdy tak stał lekko zszokowany, chłopak odwrócił się i spojrzał na niego, dzięki czemu kontur jego nosa był bardzo wyraźnie widoczny. Pan Gu spuścił wzrok, odwrócił się i poszedł do salonu. Po chwili jedzenie było gotowe.

        Mężczyzna spojrzał na Yuan Yanga, który co chwilę wchodził i wychodził z kuchni przynosząc kolejne potrawy. To było takie znajome, jakby nagle wrócili do przeszłości. Nie był w stanie znieść tego dłużej, dlatego postanowił przerwać tę niezręczną ciszę:

        - Sam zdecydowałaś się dokończyć, dlatego nie waż się powiedzieć, że jestem ci winien posiłek.

         Ręka chłopaka zamarła w bezruchu, podniósł głowę i odpowiedział kpiącym głosem.

         - Jesteś mi winien dużo więcej niż obiad.

         Gu Qing Pei spiął się nagle.

         - O czym ty mówisz? Niby co jestem ci winien?

        Chłopak spojrzał na niego zaciekle.

        - Wcześniej czy później ci powiem.

        Twarz pana Gu zbladła. Czuł, że kłótnia z nim o to, kto jest komu, co winien, nie ma teraz znaczenia. Jeśli mieliby to policzyć, to jak można oszacować jego straty? Wolał o tym nie myśleć, nie chciał żyć przeszłością. Jednak nie spodziewał się, że chłopak może mu powiedzieć, że ma on u niego dług. To musi być jakiś kiepski żart.

        Gdy już obiad był na stole, Yuan Yang powiedział niemal rozkazującym tonem:

       - Jedz.

       Gu Qing Pei zacisnął zęby i usiadł przy stole. Siedzieli naprzeciwko siebie, w na tyle małej odległości, że dyrektor widział dokładnie delikatną i gładką skórę Yuan Yanga. Ech, ta młodość, pan Gu zaczął zadręczać się myślami. Przypomniał sobie słowa Yuan Yanga, wypowiedziane podczas ich pierwszego spotkania po dwóch latach rozłąki. A dokładnie stwierdzenia, że teraz wygląda staro. W sumie miał już 35 lat i to oczywiste, że z każdym rokiem będzie wyglądać coraz starzej. Za to Yuan Yanga ciągle jest w świetniej formie, z czasem będzie nabierał coraz większego doświadczania i ostatecznie wszystkie jego młodzieńcze i impulsywne zachowania będą znikać, a on będzie stawał się coraz bardziej atrakcyjny. Nic dziwnego, że chłopak zaczął patrzeć na niego z góry. W myślach dyrektor śmiał się sam z siebie, by odgonić od siebie te myśli, zaczął jeść. Yuang Yang przerwał ciszę i zapytał:

         - Co robiłeś przez te dwa lata?

         Pan Gu zamyślił się i swoim niezwykle spokojnym tonem głosu zaczął opowiadać o pracy w Singapurze. Chłopak słuchał uważnie, a po chwili zadał kolejne pytanie:

         - A co z tobą i Wang Jingiem?

         Starał się, by jego głos brzmiał spokojnie i obojętnie, ale nie mógł powstrzymać jego drżenia, bo jeśli z ust mężczyzny padnie odpowiedź, której nie chce usłyszeć...

         - Nic by z tego nie wyszło.

         Serce Yuan Yanga nieco się uspokoiło.

         - A co z innymi?

         W rzeczywistości przez te dwa lata zawsze ktoś obserwował Gu Qing Peia, dlatego chłopak dobrze wiedział o niemalże każdym kroku dyrektora. Jednak wolał to potwierdzić i usłyszeć o wszystkim od niego samego, bo bał się, że mógł przegapić jakiś szczegół.

         Mężczyzna odpowiedział cicho:

         - To nie twoja sprawa.

        Yuan Yang czuł, jakby w jego piersi zaczęła unosić się wielka kula ognia. Jednak zapanował nad sobą i odpowiedział w nieco żartobliwym tonie.

       - Domyślam się, że nic z ciebie nie wyduszę, ale przecież krąży o tobie tyle plotek, że musiałeś kogoś zaliczyć.

        Pan Gu wzruszył ramionami i nie skomentował. Dobrze wiedział, że w ciągu ostatnich dwóch lat praktycznie jego pożycie seksualne nie istniało, zapewne w przeciwieństwie do Yuan Yanga. Dlatego nie zamierzał kontynuować tego tematu?

          Ten dość dwuznaczny brak odpowiedzi i obojętność Gu Qing Peia doprowadziły chłopaka do wrzenia. Całe dwa lata się powstrzymywał, by w końcu się z nim spotkać i skonfrontować. To pytanie, którego dyrektor tak unikał, było tym, które najbardziej dręczyło Yuan Yanga.

         Chłopak wiedział, że prędzej czy później pan Gu będzie musiał mu na nie odpowiedzieć. Zwłaszcza że teraz wrócił i znowu pojawił się w jego życiu. Znów mógł patrzeć na żywą osobę, a nie tylko na zdjęcia zrobione z ukrycia. Dlatego właśnie tak bardzo chciał się tego dowiedzieć.

         Oczywiście zdawał siebie sprawę, że Gu Qing Pei łatwo nie odpuści, ale to teraz nie miało znaczenia. Prędzej czy później otrzyma odpowiedź. Przez dwa lata żył jak w letargu... aż do dnia, w którym mógł go ponownie zobaczyć. Powoli zarzucał sieci, by mieć pewność, że Gu Qing Pei nie będzie w stanie z nich uciec.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                                


Komentarze