Counterattack [PL] - Rozdział 15: Myślisz, że mogę go odzyskać? [!]

          Li Wang spojrzał wymownie na Guo Chengyu, po czym zasugerował mu, że jednak pójdzie po Xiao Longa.

        - Spójrz na niego. Na pewno słyszał najnowsze plotki. Raczej nie uda ci się go nabrać. Nawet nie próbuj.

        Po tych słowach Li Wang odwrócił się i odszedł.

        Chi Cheng z uśmiechem na ustach nie przestawał dogryzać Guo Chengyu.

        - W porządku, jeśli nie możesz tego znieść.

        - Nie.

       Guo Chengyu zarzucił ramiona na jego szyję i mocno go przytulił.

       - Jesteśmy przyjaciółmi!

       Ściągnięto kratę akwarium i dwóch ludzi Chi Chenga weszło do środka, by wyciągnąć ponad 5-metrowego pytona, po czym położyli go na ziemi. Pyton w dalszym ciągu był odurzony i bez podania mu szybko surowicy, zapewne umrze od ilości trującego jadu, jaki zaaplikowała mu kobra.

       Guo Chengyu podszedł do niego i przykucnął, a kiedy nikt nie patrzył, dźgnął pytona nożem w serce. Wąż uniósł ogon i w agonii uderzył nim na oślep, trafiając w kark stojącego obok niego człowieka, nokautując go tym ciosem.

        - Co robisz?!

        Ktoś ze zdumieniem krzyknął na Guo Chengyu. Jednak on nie odpowiedział, za to rozciął brzuch pytona, odkroił kawałek mięsa i włożył go sobie do ust.

  Chi Cheng stał obok niego i przyglądał się temu z szeroko otwartymi oczami. Każdy z obecnych dobrze wiedział, że w tym miejscu zabijanie węży jest zabronione, tak samo, jak jedzenie ich mięsa.

        Guo Chengyu mlasnął i uśmiechnął się nieżyczliwie.

        - Całkiem znośny...

        Po tych słowach odciął kolejny kawałek i nabił go na czubek noża, po czym wycelował nim w Chi Chenga.

        - Chcesz spróbować?

       Jeden z obecnych gapiów nie wytrzymał presji i krzyknął: - Tutaj nie jemy węży!

       Guo Chengyu łypnął na niego spod byka i zwrócił się go Chi Chenga.

       - Nie jem twojego węża! Zjadam swoją płaską głowę. Tak się składa, że była w przełyku twojego pytona. Nie mógłbym się do niej dobrać, jeśli nie rozprułbym mu brzucha, prawda?

       Chi Cheng nie odezwał się ani słowem, tylko w absolutnej ciszy trwającej ponad dziesięć minut, wpatrywał się w Guo Chengyu.

       Po chwili wrócił Li Wang w towarzystwie Xiao Longa. Zdobycie tego chłopaka kosztowało Guo Chengyu niemało wysiłku. Miał zaledwie 20 lat, nadal studiował i był naprawdę śliczny. Chi Cheng od razu to zauważył i przez kilka sekund nie mógł oderwać od niego wzroku.

      - Lubisz ten typ, co?

      Chi Cheng zapytał kpiącym tonem, a Guo Chengyu odpowiedział dosadnie.

      - Jeśli w dolnej części ciała jest dziura, to każdy mi pasuje.

      Chi Cheng zaśmiał się kpiąco i udał się do pokoju.

      Guo Chengyu spojrzał na Xiao Longa ze ściśniętym gardłem, jakby utknęła w nim wielka ość.

      - To mój najlepszy kumpel. Idź porozmawiać z nim w środku.

      Xiao Long obrzucił go nieco zaintrygowanym spojrzeniem, po czym odrobinę zaskoczony całą sytuacją, wszedł do środka.

      Guo Chengyu i Li Wang zostali na zewnątrz, a po kilku chwilach dało się słyszeć dobiegające z wnętrza jęki, niewymuszone, naturalne, soczyste i podniecające.

      Li Wang rzucił niedopałek po papierosie na ziemię i mocno go zmiażdżył.

      - Ale z niego dziwka. Minęła ledwie chwila. Posłuchaj, jak on się zachowuje.

      Guo Chengyu miał bardzo poważną minę.

      - Kurwa, przecież mam uszy.

      Li Wang pozostawił to bez komentarza.

      Xiao Long miał nogi oparte o ramę łózka, a między nimi Chi Cheng mocno na niego napierał. Pchnięcia były tak intensywne, że łzy płynęły z oczu chłopaka, a jego biodra poruszały się rytmicznie. Gdy Chi Cheng dał mu klapsa w pośladek, chłopak ledwie mógł złapać oddech i rozpłakał się jeszcze bardziej.

      Guo Chengyu wyraźnie wszystko słyszał, zwłaszcza to, jak Xiao Long krzyczał, płakał i błagał o jeszcze.

      Kiedy byli razem w łóżku, nigdy nie wydawał z siebie takich dźwięków.

      Li Wang zajrzał przez okno i wymamrotał:

      - O kurwa.

      To był pierwszy raz, kiedy był świadkiem tak intensywnego, brutalnego i na swój sposób zachwycającego aktu seksualnego.

      Po chwili z pokoju dało się słyszeć głos Chi Chenga.

      - Guo, może dokończysz? Myślę, że on nie chce być przeze mnie pieprzony!

      Guo Cheng nie odpowiedział, bo doskonale wiedział, w jakim celu padły te słowa. Po chwili usłyszeli krzyk Xiao Longa:

      - Nie!

      Guo Chengyu miał teraz w głowie jedną myśl:

      - Chi Cheng. Ty skurwielu!

     Kiedy Chi Cheng skończył, wyszedł poprawiając spodnie. Był bardzo zrelaksowany i czuł się świetnie. Objął ramieniem Guo Chengyu i oznajmił ze spokojem.

      - Zemdlał.

      Li Wang zapytał zerkając niepewnie na Guo Chengyu:

      - Powinniśmy go stąd zabrać?

      Ten roześmiał się tak, że przyprawił Li Wanga o dreszcze.

      - Naprawdę myślisz, że mogę go odzyskać?

      Po tych słowach Guo Chengyu pstryknął palcami w kierunku Chi Chenga i odjechał.

                                                                         


Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze