Counterattack [PL] - Rozdział 67: Nie zawiedź mnie [18+]

 


     Zaraz po posiłku Chi Cheng poszedł pod prysznic. Wu Suo Wei został sam w pokoju i czuł się bardzo niezręcznie, ledwo był w stanie usiedzieć w miejscu. Wpatrywał się w drzwi łazienki i zastanawiał się, czy to nie dobry moment, żeby się jednak wycofać. Nagle zadzwonił telefon Chi Chenga, a chłopak podskoczył jak poparzony.  

     To było bardzo dziwne, że Chi Cheng nie wpisał numeru Yue Yue do kontaktów. I chociaż na wyświetlaczu nie było opisu, to chłopak doskonale znał ten numer telefonu. Ciekawość go zżerała i odebrał.

      - Mężulku.

      Tym jednym słowem Yue Yue zrównała z ziemią siedem lat ich związku, włącznie z uczuciem, jakim Wu Suo Wei ją darzył. Zawsze był wobec niej lojalny, łagodny i ustępował jej we wszystkim, a w zamian ona nazwała go tłuściochem. A tego władczego, nieszczerego flirciarza nazwała mężulkiem.

      Gdy chłopak był pogrążony w myślach, Chi Cheng wyszedł z łazienki, niemal zupełnie nagi.

       - Kto dzwoni?  

      Oczy chłopaka zwróciły się w kierunku, z którego dochodził głos. A gdy zobaczył Chi Chenga, zamarł. Jego ciało było idealne, w kształcie odwróconego trójkąta, a każdy mięsień był pięknie zarysowany, dzięki czemu idealne linie i krzywizny były dobrze widoczne. Chi Cheng stał przed nim niczym posąg bóstwa, a on zazdrościł mu w duchu tego ciała.  

      Gdy tak intensywnie na niego patrzył, chłopak podświadomie zaczął dotykać swojej klatki piersiowej, brzucha, ramion.  

      - Jak ćwiczysz, żeby tak wyglądać?

      Zamiast odpowiedzi został przyciśnięty do łóżka. Dłoń Chi Chenga zsunęła się do jego talii i Wu Suo Wei momentalnie oblał się potem.

     - Masz łaskotki? - Zapytał mężczyzna.

     - Nie, nie miałem ich nawet jako dziecko. - Odpowiedział stanowczo. I miał do tego pełne prawo, ponieważ był wyjątkowo odporny na łaskotanie. Podczas gdy inne dzieci zwijały się ze śmiechu i traciły oddech, on stał niewzruszony w miejscu.

     Chcesz mnie połaskotać? Śmiało, łaskocz, ile chcesz, nawet okiem nie mrugnę. Myślał sobie w duchu.  

      Chi Cheng najwyraźniej chciał to sprawdzić i zaczął go łaskotać. I o dziwo w każdym miejscu, które dotknął, Wu Suo Wei czuł, jakby prąd go poraził, czuł dziwne mrowienie na całym ciele, ale zagryzł zęby i nie pisnął choćby słówkiem.

      Kurwa! Co się dzieje! Krzyczał w myślach.

      Wszędzie tam, gdzie dotykał go Chi Cheng, uszy, szyja, jabłko Adama, obojczyk...to miejsca, które nigdy nie były wrażliwe. Dlaczego teraz ten dotyk był wręcz nie do zniesienia?

       - Odurzyłeś mnie czymś?

      Chi Cheng zaśmiał się pod nosem.

      - A co, jesteś napalony i szukasz usprawiedliwienia?

      - Niby kto jest napalony? Hej, poczekaj chwilę, och…

      Wargi mężczyzny zassały płatek ucha Wu Suo Weia, a sekundę później język przesunął się po konturze małżowiny. Chłopak czuł, jak jego oddech przyspiesza. Co jest, kurwa. Co to za uczucie?

      Po chwili już całowali się namiętnie, a szorstkie palce Chi Chenga drażniły sutki chłopaka, gdy tylko wsunął dłoń pod jego koszulkę.

      Nagle po twarzy Wu Suo Weia zaczęły płynąć strużki potu. Cały się spiął, naprężając mięśnie nóg i marszcząc brwi. Sprawiał wrażenie, jakby go coś bolało. Bóg seksu, którym niewątpliwie był Chi Cheng, zerknął na niego i jako, że starał się zadbać o dobre samopoczucie chłopaka, zapytał.

      - Coś nie tak?

      Wu Suo Wei odpowiedział próbując złapać oddech.

      - Było mi tak cholernie dobrze.

      Słysząc tę odpowiedź na ustach Chi Chenga zagościł zadziorny uśmieszek.

      - A jeszcze nawet nie zaczęliśmy.

      Po tych słowach podwinął koszulkę chłopaka i językiem zatoczył kilka okrążeń wokół dość nabrzmiałego sutka, po czym zakończył drażniąc go zaciekle czubkiem języka. Chłopak zaczął dyszeć i tracić kontrolę nad oddechem, zwłaszcza, gdy Chi Cheng zaczął go podgryzać, ssać... nie był w stanie się opanować i wydał z siebie seksowny jęk.  

      Chłopak objął nogami Chi Chenga, jęcząc i dysząc z bólu i rozkoszy.

      - Przestań.

     Oczywiście mężczyzna go nie posłuchał, tylko zajął się drugim sutkiem.

     Wu Suo Wei nie mógł już tego znieść, nie potrafił znaleźć słów, którymi mógłby opisać, jak się teraz czuł. Gdzieś w myślach majaczyły mu wspomnienia z chwil uniesienia, jakie przeżył z dziewczynami, ale tego nie dało się porównać.

      - Dotknij mnie. - Wyjęczał chłopak.

      - Gdzie?

      - Tam.

      - Gdzie?

      - Tam.

      - A dokładniej...

      Chłopak już chciał odpowiedzieć, gdy nagle dłoń Chi Chenga sięgnęła do jego pachwiny, masując wewnętrzną stronę jego ud. Szelmowski uśmieszek nie schodził z twarzy mężczyzny, gdy powtórzył pytanie.

     - Gdzie mam cię dotknąć?

      Chłopak zagryzł zęby i wydusił z siebie:

      - Dotknij mojego kutasa.

     Chi Cheng natychmiast spełnił tę prośbę. Jego mocna dłoń szybko przedarła się przez dżunglę, by dosięgnąć i ująć w garść ptaka, który się w niej chował. Od razu poświęcił mu sporo uwagi, masując go, gładząc, pocierając. Po chwili podniósł się, by dobrze mu się przyjrzeć. A było to całkiem spore i pełne wigoru ptaszysko. Chi Cheng był zachwycony, dlatego ściągnął chłopakowi bieliznę, by mieć lepszy widok na to zjawisko.

     Wu Suo Wei czuł się nieswojo, gdy patrzył na Chi Chenga, który trzymał w dłoni jego twardego penisa.

     - Na co się gapisz?

     Mężczyzna ujął jego dłoń i przycisnął ją do prześcieradła, jego druga ręka czule zajmowała się kutasem Wu Suo Weia. Szorstkie palce mężczyzny pocierały wrażliwy czubek penisa, a gorąca dłoń pocierała całą jego twardą długość. Po chwili jednak Chi Cheng postanowił skupić się na tych jakże dorodnych jajach, które zaczął ugniatać i pocierać. Wszystko co robił, było płynnym, rytmicznym i silnym ruchem, którym wprawiał ciało chłopaka w drżenie i spazmatyczne drgania.

     Wu Suo Wei poddawał się temu i topił się w przyjemności, nie miał pojęcia, że może być tak zajebiście dobrze. Jednak po chwili, gdy poczuł, że zbliża się do granicy, oparł się o ramiona Chi Chenga, bo bardzo nie chciał dojść na jego oczach.

     Oczywiście mężczyzna domyślił się tego i ten delikatny opór nie zrobił na nim wrażenia, wręcz przeciwnie, teraz starał się, by wzniecić jeszcze większy ogień, niż ten, który już płonął. Wu Suo Wei nie mógł już tego znieść, skulił nogi i odwrócił się do niego plecami, ukrywając przez jego wzrokiem swoją męskość.  

     Chi Cheng odwrócił go siłą i już po chwili uwolnił ze spodni swojego kutasa, którego zaczął pocierać po całej długości. Oplótł sobie wokół pasa nogi chłopaka, który nawet nie protestował, tylko posłusznie je rozłożył, by zapewnić mu lepszy dostęp.  

     - Dłużej nie wytrzymam...

     Chłopak próbował się wydostać spod palców mężczyzny, które ponownie zacisnęły się na jego kutasie. To była istna tortura, bo za każdym razem, gdy pukał już do bram raju, momentalnie się wycofywał. To było tak wyczerpujące, że ledwie łapał oddech, drżał i wił się cały, gdy ta niegrzeczna dłoń ruszała do kolejnego ataku. A każda kolejna pieszczota był intensywniejsza, wywołując u niego tak szaleńcze pożądanie, że omal nie zemdlał.

     Prawie się rozpłakał, gdyby był w stanie wydobyć z siebie choćby dźwięk - przekląłby siarczyście albo kogoś pobił...

     Gdy Chi Cheng zobaczył, że chłopak zaraz dojdzie, zwolnił, co sprawiło, że Wu Suo Wei stracił cierpliwość i zaczął napierać na jego dłoń. Chi Cheng przytrzymał jego biodra, chciał, żeby Wu Suo Wei jeszcze odrobinę wytrzymał, chciał się nacieszyć widokiem chłopaka na chwilę przed eksplozją, w jej trakcie i po.

     Nie czekał na to zbyt długo, bo nagle Wu Suo Wei się naprężył, żyły na jego szyi stały się wyraźne, a twarz przybrała pełny napięcia grymas, po czym wydał z siebie długi, głośny jęk.

     Chi Cheng patrzył i nie przestawał poruszać ręką, dzięki czemu chłopakiem szarpnęła druga fala rozkoszy. Pot lał się z niego strumieniami, cała pościel była już mokra.

     Chi Cheng nadal drażnił się z nim i prowokował kolejne eksplozje... Wu Suo Wei dochodził przez pół minuty, a jego jęki stały się bardzo głębokie.

     Na koniec Chi Cheng postanowił użyć obu rąk, wzniecając kolejną iskrę między nogami chłopaka, który był już ledwie przytomny, a jednak poddając się pieszczocie, uniósł biodra w górę cały drżąc, jego wzrok stał się mętny, a głos zaczął się łamać...

     Minęła dłuższa chwila, zanim odzyskał wszystkie zmysły.

     - Wiele się wydarzyło. - Powiedział Chi Cheng, pokazując mu lepką od spermy dłoń.

     Gdy chłopak na nią spojrzał, jego penis znów drgnął z podniecenia. To sprawiło mężczyźnie bardzo miłą niespodziankę, przesunął dłonią po czerwonym kutasie chłopaka i zażartował.

     - Och, masz świetną broń, możesz z niej strzelać seriami.

    Kiedy człowiek obudzi w sobie bestię, odrzuci obłudę i uprzedzenia, i ujawni swoje prawdziwe ja, wtedy poczuje się naprawdę dobrze. I tak właśnie było, Wu Suo Wei czuł się jak nigdy wcześniej. A teraz, kiedy już raz spróbował, poczuł tę adrenalinę, czy da radę na tym poprzestać. Zanim doszedł, jego mięśnie były napięte i twarde jak skała, a spojrzenie przepełnione rozkoszą...

     Wu Suo Wei wyciągnął ręce, a widząc ten gest, Chi Cheng zaśmiał się ironicznie.

     - Masz ochotę na więcej?  

    W międzyczasie chłopak uszczypnął go w pośladek i spojrzał na niego rozpalonym, namiętnym wzrokiem i bez cienia wstydu zaczął masować jego pośladki, by po chwili mocno je ścisnąć i rozciągnąć na bok.

    Chi Cheng był w szoku, bo po raz pierwszy ktoś ośmielił się to zrobić. Chcesz umrzeć! Pomyślał.

    - Mogę cię przelecieć? - Niewinnie zapytał chłopak.  

    Źrenice mężczyzny rozszerzyły się i spojrzał na niego przerażającym wzrokiem.

    - Co powiedziałeś?

    Wu Suo Wei patrzył mu prosto w oczy i odpowiedział bez cienia strachu.

    - Robiłeś to już z tyloma osobami, że mógłbyś ten jeden raz pozwolić mi to zrobić. Nigdy wcześniej nie pieprzyłem faceta. Daj mi się zabawić.

    - Mam pozwolić ci się zabawić?

    Każde słowo, które wychodziło z ust Chi Chenga wystarczyło, by zmieść z powierzchni ziemi budynek, w którym byli, a Wu Suo Wei, jak gdyby nigdy nic, kontynuował.

    - Masz solidny, twardy tyłek, myślę, że nic ci nie będzie. Szczerze mówiąc, jesteś pierwszym facetem, który sprawił, że mi stanął, nie zawiedź mnie. 

***

Uwielbiam Wu Suo Weia, on nigdy się nie poddaje.



                                                                Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Oj ja też go uwielbiam. 😏Dalej nie przyjmuje do siebie że jego czeka rola żony ( bottom),aż w dramie przypomina mi się scena jak się chciał zamienić ale i tak mu się nie udało 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam fakt, że próbuje - czyni z niego bohatera :)

      Usuń
  2. Uwielbiam dramę jak i tą nowelkę. Mam nadzieję, że niedługo dostaniemy kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. novelka jest taka fajna, ale przez tak rzadko dodawane rozdziały traci na dynamice a szkoda ! bohaterowie są fajni, nie jest ckliwie i przesłodzone a novelka się marnuje porzucona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto powiedział, że jest porzucona? :) Były wakacje, każdy z nas na nie zasługuje, plus dom, obowiązki, itp :) Antha na pewno za niedługo tu wróci z dalszymi rozdziałami.

      Usuń
  4. Jest tak, jak napisała Bella. Już za chwileczkę, już za momencik - a dokładnie w przyszłym tygodniu - nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anthuś kochana moja warto było chwilkę poczekać i cieszyć się czasem spędzonym z chłopakami ❤️😍 choć wiesz jak ja czytam nawet jak rozdziały dodawane regularnie przy tych 18+ czasem warto poczekać ❤️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz