Counterattack [PL] - Rozdział 77: Igraszki z ogniem [w zasadzie 18+]

 


     Zimna, twarda podłoga i dwa serca pełne niepokoju i pożądania.

    Nagle zadzwonił telefon Wu Suo Weia, ale on jakby go tego nie słyszał. W jego głowie kłębiły się myśli: To było nieporozumienie? Jaka jest prawda? Muszę zrobić to, co dyktuje mi serce, a jeśli ktoś zechce mnie powstrzymać, to go zabiję.

    Chi Cheng napierał na chłopaka rozszerzając jego nogi. Przywarł swoją męskością do krocza Wu Suo Weia i obaj poczuli wzajemne ciepło, nawet przez wszystkie warstwy ubrań.  

    Chi Cheng zaczął się ocierać o chłopaka, który rytmicznie poruszał biodrami, w górę i w dół, tracąc powoli oddech.

    Mężczyzna uwolnił ze spodni swojego kutasa, po czym sięgnął do rozporka Wu Suo Weia, rozpiął go i ściągnął mu spodnie. Objął dłonią oba penisy i powoli zaczął je pocierać, gładzić i ściskać. Chłopak spojrzał na niego nieco rozdrażniony.

    - Nie baw się w ten sposób!

    - Myślisz, że się bawię? - Chi Cheng ugryzł go w podbródek. - Nie pozwalasz mi iść na całość, a teraz jeszcze nie mogę używać rąk? - Gdy to mówił, jego palce stały się bardzo aktywne. - To co mogę?

    Chłopak ledwo stłumił jęk, wziął głęboki oddech i odpowiedział:

    - Może zajmij się nimi po kolei. Najpierw moim, a potem... ach... twoim...

    Mężczyzna przyspieszył ruchy ręki.

    - Dzięki temu zaoszczędzimy czas.

    Wu Suo Wei wygiął do tyłu szyję, oddychał coraz ciężej, a jego noga drżała w rytm ruchów ręki Chi Chenga.

    - I jak? - Zapytał mężczyzna, ciesząc wzrok efektem swych starań.

    Chłopak spalił raka i odpowiedział rwącym się głosem:

    - Faktycznie, oszczędzamy na czasie.

    Po chwili dłoń Chi Chenga przyspieszyła, zaczął też napierać swoim kutasem na wrażliwą strefę między pośladkami chłopaka. Wu Suo Wei poczuł, jak przez całe jego ciało przebiega dreszcz, jednak opamiętał się i zatrzymał dłoń mężczyzny.

    - Nie możesz tego znieść? - Chi Cheng spojrzał na niego wzrokiem pełnym pożądania. - A to oznacza, że jeśli użyję ust, oszalejesz.

    Nie czekając na odpowiedź, zarzucił nogi chłopaka na ramiona.

   Chi Cheng uwielbiał wbijać swojego kutasa w tę wąską dziurkę, tak mocno, aż pojawi się krew. Lubił ją widzieć na swoim fiucie, gdy wychodził z ciała kochanka. Jednak za nic nie chciał zranić Wu Suo Weia, a wręcz przeciwnie, dla niego był gotów zrobić to, czego zwykle nie robił. Bo to właśnie przed nim się otworzył i wyrzucił z siebie te wszystkie duszące go emocje. Wu Suo Wei był wyjątkowy.

    Penis chłopaka był już w ustach Chi Chenga. Wu Suo Wei w jednej chwili zapomniał o wstydzie. To ciepło, które go otuliło, było nieziemskie. Czuł, jak mężczyzna zasysa jego męskość coraz głębiej, jak językiem smakuje każdy jego centymetr.

    Z chłopaka pot lał się strumieniami i spływał w dół rowkiem miedzy pośladkami. Chi Cheng był coraz bardziej podniecony i zadowolony z siebie. Masował i ugniatał pośladki chłopaka, a jego spojrzenie płonęło coraz intensywniej. Wu Suo Wei jęczał z rozkoszy i napierał biodrami coraz mocniej.

    Chi Cheng po chwili uwolnił usta i spojrzał na chłopaka pełnym złości wzrokiem.

   - Igrasz z ogniem.  

    Wu Suo Wei, nie zważając na te słowa, wbił kutasa z powrotem w jego usta i krzyknął.

    - Kurwa, wypieprzę cię na śmierć.

    Tak, to były słowa, które wyszły prosto z ust Wu Suo Weia, wzorowego ucznia, uprzejmego nastolatka, absolwenta renomowanej uczelni, który oblewał się rumieńcem, gdy przypadkiem jego dłoń musnęła dłoń jego sympatii. To ten sam Wu Suo Wei, który teraz wyginał się i prężył, by wbić się jak najgłębiej w to ciepłe gardło. Podczas seksu z Yue Yue nigdy nie stracił nad sobą kontroli, zdaje się, że dopiero Chi Cheng obudził drzemiący w nim niepohamowany zwierzęcy instynkt.

    Również Chi Cheng nie był wobec nikogo innego na tyle pobłażliwy, by pozwolić tak do siebie powiedzieć. Po raz kolejny uwolnił usta i przewrócił chłopaka na brzuch, przyciskając go do podłogi.  

    - Co robisz? - Zapytał zdenerwowany Wu Suo Wei.

    - Mam ochotę pobawić się twoim tyłkiem.

    Chłopak próbował się wyrwać, ale nie był w stanie się poruszyć. Jego pośladki były lekko wypięte i nagle poczuł na nich język Chi Chenga.  

     - Musisz być kozą. - Powiedział mężczyzna, złośliwie się uśmiechając.

    - O co ci chodzi? - Zapytał chłopak całkowicie zbity z tropu.

    - Bo jesteś tak cholernie napalony.

    - Kurwa! Ja pierdolę! Ach! - Krzyknął Wu Suo Wei myśląc, że ta chwila nadeszła, że Chi Cheng zaraz wedrze się do środka i zaznaczy swój  teren. Najgorsze, że nie miał nic przeciwko temu. Uważał, że to będzie dobra rekompensata za to całe nieporozumienie.

    A jednak Chi Cheng jedynie pomógł mu się uwolnić od napięcia, po czym zajął się sobą. Gdy dochodził, pocałował chłopaka, który z chęcią przyjął ten pocałunek.

    Wu Suo Wei poczuł zapach alkoholu i z każdą sekundą czuł się coraz bardziej odurzony. A potem zaczęli wszystko od nowa. Chłopak był tak wyczerpany, że na chwilę stracił przytomność. Gdy ją odzyskał, Chi Cheng ocierał się brodą o jego policzki. Wu Suo Wei spojrzał na zegar wiszący na ścianie i zauważył, że już jest dawno po północy. Poczuł się przez to dziwnie szczęśliwy, objął Chi Chenga i zasnął.  


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***


Znikam na dwutygodniowe wakacje i zapraszam na kolejne dwa rozdziały.



   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz