Advance Bravely [PL] - Rozdział 11: Hej, hej.

 


     Yuan Ru przyjechała do ośrodka treningowego Yuan Zonga, w którym osobiście szkolił swoich ludzi. Niedawno jego firma zatrudniła kilku nowych pracowników, którzy właśnie rozpoczęli miesięczne szkolenie. Zapewne mniej niż połowa z nich je ukończy.

     Właśnie kilku rekrutów niosło na ramionach ogromne i ciężkie opony. Mężczyźni nie byli równego wzrostu, co bardzo utrudniało im zadanie. Dodatkowo mieli do przebycia dość długą trasę. Dla zwykłego zjadacza ryżu byłoby to prawdziwą mordęgą.

     Po trzech rundach jeden z nowych nie był w stanie się ruszyć z miejsca, stał jak wmurowany. Zastępca dowódcy, stojący tuż obok Yuan Zonga, podszedł do niego i kopnął go w podeszwę butów. Chłopak był tak obolały, że zachwiał się i uklęknął, jęcząc żałośnie. 

    - Wstań! - krzyknął zastępca dowódcy.

     Młody rekrut, zamiast się podnieść, padł z wyczerpania na ziemię. Również Yuan Zong do niego podszedł i nastąpił na odcinek krzyżowy pleców chłopaka. Biedak poczuł jak jego wnętrzności zostały zgniecione i jęcząc wił się z bólu.

     Taki widok był tu na porządku dziennym, dlatego żaden z instruktorów czy rekrutów, nawet nie zwrócił na to uwagi.

     - Wstań. - ponownie powiedział Yuan Zong zdejmując z biedaka nogę. Rozkaz został wypowiedziany spokojnym głosem, ale rekrut poczuł się jakby ktoś właśnie przyłożył mu do głowy pistolet. Przez całe jego ciało przeszedł zimny dreszcz i chłopak ostatkiem sił, i ze łzami w oczach, podniósł się z ziemi. 

    - A teraz biegiem. - powiedział dowódca wskazując palcem na plac treningowy. Szóstka rekrutów bez słowa potruchtała we wskazanym kierunku. 

     - Szefie, Yuan Ru na ciebie czeka. 

     Yuan Zong spojrzał spod byka na jednego ze swoich zastępców, który właśnie do niego podszedł. Dowódca poprosił go, żeby miał oko na ćwiczących nowicjuszy i dopiero wtedy oddalił się w kierunku swojego biura.

    Gdy tylko zniknął z pola widzenia, zastępca zarządził przerwę. Wszyscy obecni na placu usiedli i, korzystając z chwili odpoczynku, zaczęli plotkować. 

     - Wiesz, czym ostatnio szef jest tak zajęty? Słyszałem, że chodzi o jego siostrę. Jej wysokość Ru zakochała się w jakimś 24-latku, podobno przystojnym i z wysoko postawionej rodziny.

     - Nie żartuj. Yuan Zong ma już 30 na karku, może w końcu powinien zacząć myśleć o sobie? Ostatnio dołączyły do nas śliczne dziewczyny. Nawet ubrały bikini, kiedy trenowaliśmy na plaży. Gdzie się nie obróciłeś wszędzie były jędrne, kołyszące się cycuszki, na które on nawet nie spojrzał. 

     - Może ma kiepski gust.

     - Co ty kurna... Jak możesz tak mówić?

     - Nie zrozumiałeś mnie. On jest skoncentrowany na swojej pracy, a tu nie ma miejsca na miłość. Swoją drogą fakt, że nie zawiesił oka na tych boskich cyckach, był istnym wyczynem. 

     - A może nie jest kobieciarzem. I już dawno zapomniał, jak to jest być zakochanym. Jest podobny do mojego wujka. Miał 35 lat i nadal był singlem. Wszyscy w rodzinie bali się, że jest gejem. Niepotrzebnie, bo przyszedł dzień, że stracił głowę dla mojej cioci, od tego czasu są nierozłączni. 

    - Koniec przerwy. - krzyknął zastępca i wszyscy rekruci momentalnie wrócili do treningu.


    Yuan Ru przyjechała do brata, by opowiedzieć mu o swoim ukochanym.

    - Wiesz, że Xia Yao ma gwarka? Ten ptak jest przesłodki, zupełnie jak jego właściciel.

    Oczywiście Yuan Zong dobrze o tym wiedział. Przez cały wczorajszy wieczór musiał wysłuchiwać siarczystych przekleństw, którymi częstował go gwarek. -Bracie, nie byłoby romantycznie, wspólnie z Xia Yao, zadbać o tę ptaszynę?

    - Do czego zmierzasz? - zapytał mężczyzna. 

    Yuan Ru uśmiechnęła się i odpowiedziała.

    - Zawieź mu karmę dla gwarka. Prosiłam, żeby została przygotowana specjalnie dla niego, by jego głos stał się bardziej dźwięczny. Kiedy się pobierzemy, ten gwarek będzie nam śpiewał romantyczne piosenki.  

    Yuan Zong nie powiedział ani słowa, tylko wziął pudełko od siostry. Dziewczyna zauważyła, że jej brat powoli przekonuje się do Xia Yao. Być może już nawet zaakceptował go, jako swojego przyszłego szwagra.

    Niestety Yuan Ru nie wiedziała o jednym. Jej brat też ma gwarka, którego kupił dzisiaj rano. Był to ptak odrobinę większy, miał czarniejsze pióra i nieco twardszy głos. Kupił też magnetofon, by nauczyć gwarka mówić. 

    Zanim wrócił na plac treningowy nakarmił go karmą, którą dała mu siostra. 

    Dwa dni później Xia Yao zauważył, że jego gwarek zamilkł i stał się dziwnie ospały. Ptak nie reagował nawet, kiedy dostawał smakołyki. Uwielbiał orzeszki ziemne, a teraz nawet nie chciał ich tknąć. Pomyślał, że przez ostatnie dni za bardzo obciążyła go nauka przekleństw. Schował więc magnetofon i postanowił dać gwarkowi odpocząć. 

    Niestety sytuacja się nie poprawiła, a nawet stała się jeszcze bardziej niepokojąca. Gwarek nadal milczał i wyglądał, jakby wpadł w depresję.

    Xia Yao tak bardzo martwił się o swojego pupila, że zwolnił się z pracy i wrócił do domu wcześniej niż zazwyczaj. Przed wejściem do sypialni usłyszał znajomy głosik.

    Już mu lepiej? Pomyślał i pełen nadziei otworzył drzwi. Wszedł do środka, a to co zobaczył sprawiło, że zaniemówił. 

    Obok klatki z jego gwarkiem stała podobna, a w niej znajdował się drugi gwarek, nieco większy, który swoim skrzeczącym głosem powtarzał w kółko.

    - Nie ma mowy! Nie ma mowy!

    Z kolei, jego młodziutki i głupiutki ptaszek, odpowiadał mu równie zachrypniętym głosem:

    - Idź do diabła! Idź do diabła! 

    Każde wypowiedziane przez ptaka „Idź do diabła!” było coraz bardziej skrzekliwe, aż serce Xia Yao pękało z bólu. Kiedy gwarek już nie miał siły, by otworzyć dziób, skulił się w rogu klatki i zamknął oczy. Oczywiście większy z ptaków nie przestawał gadać i zdawał się być w pełni sił.  

    Widząc to Xia Yao omal nie zemdlał.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***



   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. No, to już przesada 😠 tak znęcać się nad naszym gwarkiem 😔
    Dziękuję za tłumaczenie i korektę ❤️❤️😘😘❤️❤️
    Mirka 👻🐼

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz