Advance Bravely [PL] - Rozdział 12: Szybka akcja

 



    Xia Yao siedział w sypialni i czekał. W końcu wybiła godzina, o której zwykle kończył pracę i zgodnie z jego oczekiwaniem, na balkonie coś się poruszyło. Z dwóch susach znalazł się przy drzwiach, zerknął przez zasłonę delikatnie ją odsłaniając. I zobaczył osobę, której szczerze nienawidził.
Yuan Zong powoli otworzył okno, aby zabrać klatkę ze swoim gwarkiem. W mniej niż trzy sekundy trzymał już klatkę w dłoni.

    - Ty draniu! - Krzyknął Xia Yao.

    Mężczyzna spojrzał na niego spokojnie.

    - Masz zbyt rozciągnięty podkoszulek, widać ci sutki.

    Chłopak przebrał się zaraz po przyjściu z pracy, bo jego ubrania były przepocone. Założył koszulkę bez rękawów i spodnie od piżamy, których nogawki zwykł podwijać, tak by odsłaniały jego łydki. A trzeba przyznać, że nogi miał wyjątkowo proporcjonalne z ładnie zarysowanymi mięśniami, które tak wyeksponowane wyglądały niezwykle kusząco.

    A ty co, chciałeś mi dopiec? Odwal się od moich sutków! Xia Yao kipiał ze złości, wyciągnął rękę w stronę okna i krzyknął.

    - Dawaj to!

    Yuan Zong odpowiedział równie spokojnych tonem, co poprzednio:

    - Co mam ci dać?

    Chłopak zmierzył go lodowatym spojrzeniem i odburknął.

    - Prezent od twojej siostry.

    Mężczyzna błyskawicznie się odwrócił, wrócił do auta i zabrał z niego pudełko po ciastkach i to po karmie dla gwarka.

    Gdy Xia Yao dostał, co chciał, ryknął ile tchu w płucach:

    - Zakończyłeś swoją durną misje, to nie chcę cię więcej widzieć!

    Po czym zatrzasnął okno i szczelnie zasłonił zasłony.

    W pierwszym odruchu chciał wyrzucić prezent do śmieci, jednak postanowił zobaczyć, co znajduje się w pudełkach. W końcu było tam coś, przez co doświadczał ostatnio tych wszystkich niefortunnych zdarzeń.

    Xia Yao najpierw otworzył pudełko po ciastkach. Gdy zobaczył, co jest w środku, zamarł w bezruchu.

    Był tam bambusowy dzwonek buddyjski Tocsin. Chłopak otworzył drugie pudełko, a tam znajdowała się księga Shu Ching opisująca historie Chin w VI wieku p.n.e.

    Xia Yao był naprawdę wściekły, czuł się tak, jakby głowa miała mu zaraz eksplodować na milion drobnych kawałków. Trzymając w ręce prezenty, otworzył okno z zamiarem wyrzucenia ich przez nie. Jednak Yuan Zong cały czas był i teraz patrzył na niego.

    - Świetnie, że jesteś. - powiedział chłopak czując, jak wzrasta w nim gniew. - Powiedz swojej siostrze, że się z nią umówię. A jeśli chce zrobić na mnie wrażenie, to niech nie ubiera się w tak cholernie krótkie spódnice!

    Pod wieczór, gdy Yuan Zong powtórzył siostrze słowa Xia Yao, dziewczyna była szalenie podekscytowana.

    - O raju! Braciszku, jesteś najlepszy! Próbuję się z nim umówić od tak dawna, a on... on nigdy nie chciał się ze mną spotkać.

    Yuan Zong troszczył się o siostrę, ale rzadko to pokazywał, tym razem postanowił zrobić wyjątek.

    - Dobrze przemyśl, w co się jutro ubierzesz.

    - Tak, tak. - odpowiedziała dziewczyna i pobiegła do swojej garderoby, by przejrzeć ciuchy.

    - Ta sukienka będzie idealna. Bardzo wyważona, a nawet za bardzo. Nie. Ta będzie o wiele lepsza. Tylko nie mam do niej butów...

    Ostatecznie ubrała bardzo krótką sukienkę... Zawsze gdy się tak ubierała jej brat był niezadowolony, dlatego spojrzała na niego niepewnie obawiając się kolejnego kazania.

    Yuan Zong stał i patrzył na nią przez długi czas, a jego zaciśnięte usta w końcu się rozluźniły, gdy powiedział.

    - Może być.


    Są ludzie tak pechowi, że byle podmuch, a oni już są chorzy. Yuan Ru była właśnie jednym z takich pechowców.

    Xia Yao robił co mógł, żeby przed spotkaniem z nią zmienić swoje nastawienie, zwłaszcza, że trzymało go jeszcze po wczorajszym zajściu. Zamierzał być taktowny, konkretny i nie dawać dziewczynie złudnych nadziei. A gdy zobaczył ją idącą ku niemu w wyjątkowo krótkiej sukience, szczerze zrobiło mu się jej żal.

    - Kiedy w końcu przestaniesz się za mną uganiać? - odezwał się, gdy zatrzymała się tuż przy nim. Uniosła swoje smukłe dłonie poprawiając kosmyk włosów, który zsunął się na jej policzek. Przy czym spojrzała mu namiętnie w oczy.

    - Nie przestanę. Nigdy nie pozwolę ci odejść.

    Xia Yao odpowiedział dość beznamiętnym tonem.

    - Co masz na myśli mówiąc, że nigdy nie pozwolisz mi odejść?

    - Będę o ciebie walczyć aż do śmierci.

    - ...- chłopak westchnął i zanim odpowiedział, przez chwilę intensywnie o czymś myślał.

    - Wiesz, mam pewien problem.

    - Jaki problem? Każdy ma jakieś problemy. Przecież miłość polega na tolerancji i wzajemnej akceptacji. Dla mnie jesteś idealny. Wszystko w tobie uwielbiam. Będę cię kochać takiego jakim jesteś i postaram się zawsze cię rozpieszczać. Nawet jeśli ktoś obleje ci twarz kwasem, zostanę przy tobie. Jeśli będziesz miał wypadek i zostaniesz przykuty do łóżka, będę się tobą opiekować. Nawet jeśli...

    - Jestem impotentem? - wszedł jej w zdanie Xia Yao. Dziewczyna była tym tak zaskoczona, że dojście do siebie zabrało jej kilka minut.

    - Co powiedziałeś?

    - Może nie do końca jestem impotentem, ale zwykle całą akcję kończę w trzy sekundy.

    Yuan Ru podrapała się po głowie nie mogąc wyjść z szoku.

    - Właśnie sobie przypomniałam, że mam coś pilnego do zrobienia. Nie będę dłużej marnować twojego czasu. Pozwolisz, że już pójdę?

    Xia Yao skinął głową, a dziewczyna niemal wybiegła z kawiarni, do której w międzyczasie weszli.   

 

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***



   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Szybko poszło 🤭
    Mam nadzieję, że teraz Yuan Ru da mu spokój 😉 choć może... przecież to miłość, pełna akceptacji 🤭🤭
    Dziękuję za rozdział 😘
    Mirka 👻🐼

    OdpowiedzUsuń
  2. Xia Yao ja Cìę biorę nawet impotenta 😜

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz