Counterattack [PL] - Rozdział 86: Związany

 


    Chi Cheng nie spieszył się z wejściem do kliniki. Specjalnie narobił trochę hałasu, bo chciał dać chłopakowi czas na przygotowanie. Dodatkowo był ciekawy, jak Wu Suo Wei się zachowa.

    Chłopak zdołał wyciągnąć z szafy szlafrok i szybko go ubrał. Chi Cheng najpierw poszedł do gabinetu, żeby napić się szklanki wody. W tym czasie Wu Suo Wei poprawił szlafrok i z bijącym sercem podszedł do drzwi swojego pokoju, oparł się o framugę i z zainteresowaniem przyglądał się mężczyźnie.

    - Po co przyszedłeś?

    Chi Cheng dokładnie się tego spodziewał. Ten bachor, który chwilę temu siedział zwinięty w kłębek na krześle i czytał głupawą mangę, skubiąc paznokcie u nóg, teraz stał w dość zawadiackiej pozie, nie pozbawionej elegancji, z inteligentnym wyrazem twarzy. W pośpiechu nie zdążył się dokładnie okryć szlafrokiem i jego tors był lekko odsłonięty. Nogi miał skrzyżowane, jedną stopę opierał na palcach i wyglądał, jakby czekał jedynie na muzykę, by ruszyć do tańca.

    Chi Cheng zdał sobie sprawę, że ten chłopak ciągle go czymś zaskakuje i tak cholernie go podnieca.

Wu Suo Wei szturchnął dłonią pierś Chi Chenga, wpatrując się w niego agresywnie.

    - Mówię do ciebie, nie słyszysz? Po co przyszedłeś?! - krzyknął, a w duchu czuł zadowolenie. Nie zapomniałeś, gdzie mieszkam, co?

    Mężczyzna uśmiechnął się seksownie.

    - Przywiał mnie tu wiatr rozpusty.

    Chłopak spojrzał na niego i odpowiedział poważnym tonem.

    - Zachowuj się, w końcu obaj jesteśmy dobrze wychowani.

    - Dobrze wychowani, czyżby? - powtórzył Chi Cheng z dużym zainteresowaniem, po czym chwycił go za podbródek i uniósł mu głowę. Po chwili ich czoła zetknęły się ze sobą. - Taka dziwka jak ty nie może być dobrze wychowana.

    - Kogo nazywasz dziwką? - odburknął chłopak. Chi Cheng uśmiechnął się odsłaniając swoje ostre kły.

     - A jak myślisz, co?

    Sekundę później Wu Suo Wei został uniesiony w powietrze i przewrócony do góry nogami. Szlafrok opadał mu na twarz, za to miał całkowicie odsłonięte nogi i slipki, które ciasno opinały jego pośladki i jądra. Wu Suo Wei próbował zakryć, co się dało, bo wiedział, że jest właśnie pożerany wzrokiem.

    - Łysolu, postaw mnie na podłogę, liczę do trzech...

    - A licz sobie choćby do trzystu, nic mnie to nie obchodzi. - odpowiedział mężczyzna i ponownie skupił całą swoją uwagę na tej części ciała chłopaka, na której punkcie miał obsesję.

    Wu Suo Wei walczył z całych sił, wijąc się i krzycząc. Za wszelką cenę chciał się wyrwać z tego silnego uścisku.

    - Ułóż dla mnie wiersz, a cię postawię.

    Twarz chłopaka zrobiła się czerwona.

    - Za nic.

    Chi Cheng chwycił go mocno jedną ręką, a drugą zaczął bawić się tymi dwoma wielkimi jądrami, o których napisał wers czy dwa.

    - Kiedy nie patrzę, to jesteś całkiem płodnym poetą, a teraz? Wena cię opuściła?

    Oddech chłopaka był coraz szybszy, był też coraz bardziej wściekły.

    - Postaw mnie, mam coś dla ciebie! - krzyknął. - Nie kłamię, sprzedałem jaja węży i za zarobione pieniądze kupiłem ci prezent.

    Mężczyzna milczał przez chwilę, po czym postawił chłopaka na podłogę. Wu Suo Wei poprawił włosy i poszedł w stronę szafy, przeklinając pod nosem. Wyjął stamtąd małe pudełko i otworzył je, podając mężczyźnie pasek.

    - Dla ciebie.

    Chi Cheng obejrzał go, powstrzymując się od śmiechu, po czym spojrzał na chłopaka.

    - Kupiłeś to dla mnie?

    Oczy Wu Suo Weia pociemniały, wyciągnął rękę, by wyrwać mu pasek z dłoni.

    - Jak ci się nie podoba, to oddawaj. Zatrzymam go dla siebie.

    Mężczyzna nie dał mu szansy na wyrwanie paska, tylko zmierzył go przenikliwym wzrokiem.

    - Nie zrobiłeś go własnoręcznie?

    - A niby jak? - odburknął chłopak.

    Chi Cheng nie spuszczając z niego wzroku odpowiedział.

    - Masz pewnie trochę wężowej skóry, wystarczyłoby na pasek.

    Nagle Wu Suo Wei poczuł się oszukany, a po chwili był na siebie naprawdę wściekły. Dlaczego na to nie wpadłem? Zaoszczędziłbym 300 juanów. Jeszcze przez chwilę chłopak opłakiwał w duchu swoje wydane na darmo pieniądze.

    Chociaż pasek był prosty, bardzo spodobał się Chi Chengowi. W końcu dostał go od Wu Suo Weia i był dowodem, że chłopakowi zależy.

    Mężczyzna rozwinął pasek, a następnie złożył go na pół i lekko uderzył chłopaka w tyłek. Wu Suo Wei syknął i momentalnie zakrył dłońmi pośladki.

    - Co mnie bijesz?

    - Tylko go testuję. - odpowiedział i uderzył się paskiem w dłoń.

    Chłopak był naprawdę wściekły.

    - Nie dałem ci go, żebyś mnie nim bił!

    - Do tego też można go użyć. Jak cię kiedyś zaswędzi tyłek, to po kilku klapsach poczujesz ulgę. - powiedział Chi Cheng, uśmiechając się bezwstydnie.

    Wu Suo Wei zwymyślał go w duchu od zboczeńców, po czym odwrócił się, żeby zamknąć szafę. Ale gdy tylko ruszył w jej stronę, został zatrzymany.

    - Pomóż mi go założyć. - Powiedział Chi Cheng.

    Chłopak był zaskoczony.

    - Przecież masz ręce.

    - Nie tak zręczne jak twoje. - odpowiedział mężczyzna i wcisnął mu w dłonie pasek.

    Wu Suo Wei zamarł na chwilę, po czym chwycił pasek za jeden koniec i zaczął go przeciągać przez szlufki spodni Chi Chenga. Gdy skończył, zapiął pasek i poczuł zadowolenie z dobrze wykonanej misji.

    Chi Cheng złapał go za ręce i przycisnął je do swojego pasa, po czym szepnął mu do ucha głębokim seksownych głosem.

    - Nie ruszę się stąd.

    - Dlaczego?

    - Skoro mnie związałeś, nie mogę się stąd ruszyć.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***


Ups... ktoś zostanie na noooc ;) 



   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz