Advance Bravely [PL] - Rozdział 46: Miłość rośnie wokół nas.

 


    Xia Yao obudził się wyspany. Spojrzał na zegarek i rozejrzał się dookoła. W okolicy było kilka domów i sporo wolnej przestrzeni.

    Postukał Yuan Zonga po plecach i zapytał.

    - Gdzie jesteśmy?

    - W okolicach Hebei, niedawno wyjechaliśmy z miasta.

    - Co? Dopiero wyjechaliśmy z Hebei? - zdenerwował się chłopak. - To jak długo jeszcze będziemy jechać do Henan? Nie wstyd Ci zapraszać mnie na przejażdżkę, a potem snuć się z prędkością ślimaka? Zatrzymaj się, zamienimy się, ja poprowadzę.

    Yuan Zong zatrzymał się na stacji benzynowej, zatankował i dał chłopakowi poprowadzić.

    Silnik zaryczał niczym lew, a z rury wydechowej wydobyło się ogniste ciepło.

    Xia Yao sprawnie kontrolował prędkość. Mknął szybko niczym wiatr i gdyby nie przednia szyba, to wywiałoby mu soczewki.

    To poczucie wolności było jak narkotyk, momentalnie zapomniał o wszystkich smutkach, troskach i cieszył się jazdą.

    Yuan Zong siedział za nim, a jego krocze ciasno przylegało do ubranych w skórę pośladków chłopaka, a do jego uszu co chwilę dochodził pełen radości okrzyk Xia Yao.

    - Zajebiście! To takie podniecające! Zaraz oszaleje!

    Yuan Zong pragnął wyryć tę scenę w swojej pamięci.

    Gdy przejechali około 200 kilometrów, Xia Yao musiał zwolnić. Postanowili, że pojadą na skróty, a droga okazała się nieco wyboista. Zresztą chłopak czuł lekkie zmęczenie i wolał jechać z mniejszą prędkością.

    Ręce Yuan Zonga owinęły się wokół jego pasa, lecz okazał się bardzo wrażliwy na dotyk i omal nie spadł z motocykla. Obrócił i wrzasnął.

    - Co robisz?

    - Trzymam się, żeby nie spaść. - odpowiedział spokojnie mężczyzna.

    Chłopak się zagotował.

    - Przed chwilą pędziłem, ile fabryka dała i nie musiałeś się trzymać, a teraz, jak zwolniłem, to nagle boisz się, że spadniesz?

    - Wtedy jechaliśmy po gładkiej szosie, teraz po wybojach.

    Jak tylko skończył mówić, wjechali w dziurę, a potem na kamienie i piasek. Tyłek Xia Yao podskoczył i otarł się o krocze Yuan Zonga, dość mocno go stymulując. Mężczyzna od razu wykorzystał sytuację i przywarł do chłopaka mocno, by móc z przyjemnością doświadczać tarcia.

    Chłopak czuł się bardzo niekomfortowo, ale nie odważył się poruszyć, bo bał się, że na tych wybojach motocykl może się przewrócić. Starał się, jak mógł nie zwracać uwagi na to, co się dzieje za jego plecami i powoli przyzwyczaił się do bliskości Yuan Zonga. Po chwili jego napięte ciało nieco się rozluźniło.

    - Możesz mnie obejmować, ale żadnego macania.

    Yuan Zong oparł brodę na jego ramieniu i zapytał z uśmiechem.

    - Masz łaskotki?

    - A co cię to obchodzi? - burknął wściekły.

    Chwile potem poczuł łaskotkowy atak pod pachą, w okolicy żeber i na brzuchu… Motocykl zaczął wić się po drodze, a Xia Yao krzyczał coraz głośniej.

    - Odwal się!

    - Patrz na drogę, przed nami coś jedzie.

    - Rób tak dalej, a cię wykopię, zobaczysz!

    Xia Yao narobił sporo hałasu i po chwili poczuł się kompletnie wyczerpany, bo jazda po tak fatalnej drodze dodatkowo go zmęczyła. Zatrzymał się, zsiadł i oparł się o przydrożny kamień.

    - Głodny? - zapytał Yuan Zong.

    Oczywiście, zawsze po awanturze mnie ssie.

    Chłopak rozejrzał się po okolicy, kilka kilometrów stąd była stacja benzynowa, a teraz zatrzymali się w szczerym polu. Wiedział, że jeśli czegoś nie przekąsi, nie da rady jechać dalej.

    - A masz coś? - zapytał niepewnie.

    - Mam wszystko, czego zapragniesz.

    Chłopak nie uwierzył mu na słowo, dlatego przeszukał bagażnik i stwierdził, że jest tam tylko płaszcz przeciwdeszczowy, ładowarka do telefonu i kilka niezbędnych narzędzi.

    - Kłamiesz. Nie zabrałeś niczego do jedzenia. - krzyknął z wyrzutem.

    - Powiedz mi tylko, na co masz ochotę.

    Xia Yao zaśmiał mu się w twarz.

    - Mam ochotę na orzeszki ziemne.

    Oczywiście był pewien, że ktoś tak do bólu praktyczny, jak Yuan Zong nigdy nie pomyślałby o orzeszkach. Jednak chwilę potem paczka orzeszków ziemnych poleciała w jego stronę.

    - Skąd je masz?

    W sumie Xia Yao był ciekawszy, gdzie mężczyzna ukrył przekąski, niż samym faktem, że tak szybko paczka orzeszków poleciała w jego stronę. Szybko złapał go za rękawy i je przeszukał, ale niczego tam nie znalazł.

    - Myślisz, że dam się nabrać? - zapytał zadziornie. - Chcę paczkę kulek wołowych z czarnym pieprzem.

    Tym razem chłopak nie spuszczał z niego oczu i zobaczył, jak sięga do kieszeni na rękawie, wyciąga z niej paczkę kulek wołowych z czarnym pieprzem i podaje mu ją.

    - Rolki Feniksa. - powiedział Xia Yao, ewidentnie rzucając mu wyzwanie. Nie wierzę w te sztuczki. Na pewnie nie będziesz miał wszystkiego.

    Niestety okazało się, że Yuan Zong ukrył smakołyki w różnych zakamarkach swojej kurtki i po chwili przed nosem chłopaka pojawiły się Rolki Feniksa.

    Xia Yao postanowił zagrać ostro.

    - Mam ochotę na pierogi prosto z pieca.

    Kąciki ust Yuan Zonga lekko się uniosły.

    - Aż tak chcesz mnie rozpalić?

    Chłopak wydął usta i zaczął rozpinać jego kurtkę, guzik po guziku. I odkrył dwie rzeczy, że pod spodem miał bardzo dopasowaną do ciała koszulkę i że było tam ukrytych mnóstwo przekąsek, na których widok pociekła mu ślinka, bo wszystkie uwielbiał.

    Xia Yao nie krył zdziwienia.

    - Mogłeś je włożyć do bagażnika. Nie jest ci ciężko?

    - Nie mogłem.

    - To trzeba było zamontować jeszcze jeden bagażnik z przodu.

    - Wtedy bardzo utrudniłby jazdę.

    - To może plecak?

    - Wtedy nie byłoby ci wygodnie.

    Xia Yao był zły i zawstydzony. Nie wiedział, co powiedzieć, dlatego zakończył tę wymianę zdań jednym słowem.

    - Głupek!


    O drugiej po południu, z trzygodzinnym opóźnieniem, w końcu dotarli do celu. Pojechali w miejsce mniej oblegane przez turystów. Musieli przejechać przez most w kierunku brzegu rzeki, gdzie z daleka było słychać ryk szalejących fal, które rozciągały się po horyzont. W tym miejscu rzeka była tak szeroka, że zdawała się nie mieć końca. Patrząc na jej majestatyczność i moc, poczuli dumę w sercach.

    Bywa, że kiedy człowiek dotrze na bezkresną równinę, gdzie króluje matka natura, jego serce zostanie uwolnione. Xia Yao zastanawiał się, kiedy ostatnio czuł coś takiego. Żadnych narzekań i pretensji rodziców, żadnych kłótni z kolegami, zero polityki i trudów dnia codziennego… Tylko pędzący motocykl, wiatr i potęga natury. Czuł się prawdziwie wolny.

    Nagle do uszu Yuan Zonga dobiegł głośny krzyk.

    - Hej, a może coś mi zaśpiewasz?

    - Co chcesz usłyszeć?

    - Heavy metal! Niech nam się krew zagotuje w żyłach!

    Yuan Zong nie był fanem tego gatunku muzyki, znał ledwie kilka piosenek. Jednak nie chciał gasić entuzjazmu chłopaka.

    - A co w tym takiego fajnego? Zaśpiewam ci coś dużo bardziej intensywnego.

    Xia Yao oparł dłonie na jego ramionach i nachylił się, żeby lepiej słyszeć piosenkę.

    - Miecz na niebie jest symbolem naszej walecznej postawy, ukazuję dumę i siłę armii. Sprawiedliwość zawsze zwycięży, bo jest prawdziwą potęgą. Strzeż się niewidzialnego wroga czającego się jak tygrys…

    Usta chłopaka zadrżały i na początku myślał, że Yuan Zong z niego żartuje, jednak opanował emocje, wsłuchał się w tekst i poczuł, jak zupełnie nowe doznania wypełniają jego pierś.

    Podczas śpiewania Yuan Zong dodał gazu i motocykl z ogromną prędkością skierował się w stronę rzeki. Xia Yao krzyknął, a motocykl zahamował tak ostro, że poczuli piach na twarzach. Chwilę później Yuan Zong ruszył z impetem i pomknął przez fale, rozbryzgując wodę na wszystkie strony.

    - A niech to!

    Xia Yao otrzepał wodę z włosów, klnąc w duchu, a motocykl ponownie zrobił gwałtowny zwrot i teraz pędził przez wodę, która rozbryzgiwała się z obu stron, zalewając ich po uszy.

    - Yuan Zong, pieprzony sukinsynu! Aaaaa!

    Xia Yao był typem, który na zewnątrz stara się trzymać fason, a w środku cieszy się jak dziecko. Kiedy motocykl mknął przez fale, chłopak nabrał wody w kask i wlał ją za kurtkę Yuan Zonga.

    A Żółta Rzeka, jak sama nazwa wskazuje, to piach zmieszany z wodą.

    Gdy już się wybawili, zaparkowali motocykl i usiedli na brzegu. Ich ubrania były mokre. Xia Yao postarał się, żeby Yuan Zong był znacznie bardziej przemoczony, woda kapała z niego od stóp do głów. Na szczęście słońce było wysoko na niebie i przygrzewało tak mocno, że nie czuli zimna.

    Xia Yao obserwował to, jak wyciera dłonią mokrą twarz i jak włosy przyklejają mu się do czoła. Wyciągnął dłoń i dotknął jego karku. Po chwili szybko ją wycofał.

    - Co robisz? - zapytał mężczyzna, zerkając na niego.

    - Nic. Sprawdzałem, czy nie zmarzłeś.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***

Uroczy widoczek znad Żółtej Rzeki:






   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. I chłopaki na motocyklu 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Żółtą Rzeka piękną 🥰🥰 a Xia Yao się rozkręca, nawet sam nie zdając sobie z tego sprawy 😁😁

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz