Counterattack [PL] - Rozdział 101: Pewnego dnia będzie twój

 


    Odkąd ciężarówka z wężami została porwana, Chi Yuan nie mógł w nocy spać. Wiedział, że jego syn wysłał w tym celu swoich ludzi i mógłby go śmiało za to zbesztać, gdyby nie fakt, że ponad 50 węży zostało pożartych jeszcze w obozie. I to niestety znacznie zmniejszało jego przewagę w konfrontacji z Chi Chengiem. Teraz nie miało już znaczenia, czy któryś z opiekunów wygadał, że węże nie żyją, czy też jego syn zaplanował całą akcję, by wytrącić mu z ręki argumenty. Wiedział jedno, tym razem poniósł porażkę.

    Był dowódcą od wielu lat i zawsze potrafił przekonać ludzi do swoich racji racjonalnymi argumentami. I tak samo starał się wychować swoje dzieci. Od małego powtarzał Chi Chengowi, że może popełniać błędy, ale powinien mieć ku temu dobry powód i go uzasadnić. Jeśli go przekonał, nie był karany i ojciec od razu mu wybaczał.

    Przez całe życie kierował się tą filozofią, a teraz jego syn użył jej przeciwko niemu. Obecnie Chi Yuan miał spory problem z powodu śmierci 50 węży i bez względu na to, jak bardzo chciał mieć kontrolę nad synem, to musiał zwrócić mu węże. Niestety nie wiedział, gdzie były. Węże Chi Chenga to najrzadsze gatunki, których nie da się ot tak kupić. Mężczyzna stał przed dylematem, bo łatwiej byłoby przestać się wtrącać w życie syna, niż odkupić utracone węże.

    Skonfiskował synowi węże, bo ktoś mu doniósł, że Chi Cheng źle się prowadzi i sypia z jednym studentem. A teraz, czy ma jakikolwiek powód, by zatrzymać jego węże? Nie może mu zarzucić, że całymi dniami się obija, bo pracuje w drogówce i znakomicie wywiązuje się ze swoich obowiązków. A co najważniejsze, nie rzucił tej roboty po odbiciu węży. Nie może mu też zarzucić, że się zabawia na prawo i lewo, bo od miesięcy ma dziewczynę, z którą zgodził się wziąć ślub. Niestety ta dziewczyna chciała zabić jednego z jego węży.

    Jakby nie spojrzeć, Chi Yuan nie mógł mu niczego zarzuć, bo jego syn zachowywał się nad wyraz odpowiedzialnie. Mężczyzna łamał sobie głowę, co ma teraz zrobić. Najgorsze, że podczas odbicia ciężarówki jeden z przyjaciół Chi Chenga został poważnie ranny i cudem przeżył. Ta sytuacja sprawiła, że Chi Juan miał wyrzuty sumienia, iż pośrednio się do tego przyczynił. Wszystko działało na jego niekorzyść, a on ciągle zadawał sobie to samo pytanie: Co mam teraz zrobić?

 

    Od kilku dni Chi Cheng nie wychodził z oddziału intensywnej terapii. Zatrudnił też profesjonalną pielęgniarkę, która jednak nie miała zbyt wiele do zrobienia, ponieważ prawie we wszystkim ją wyręczał.

    Gdy rano lekarz przyszedł na obchód, Chi Cheng podciągnął chłopakowi rękawy piżamy. Widząc to, lekarz powiedział, wskazując na pielęgniarkę stojącą nieopodal.

    - Niech ona to zrobi.

    - Wolę zrobić to sam - odpowiedział mężczyzna.

    Pielęgniarka poczuła się urażona. Myślisz, że nie potrafię podciągnąć rękawów? Zwichnę mu nadgarstki, czy co? Myślałam, że taki wspaniały mężczyzna jest prawdziwym twardzielem, a okazało się, że jest marudny jak stara baba.

    Nagle na salę wszedł Gang Zi, klepnął Chi Chenga w ramię i powiedział:

    - Twój ojciec przyszedł.

    - Powiedz mu, że mnie nie ma.

    - Widział twój samochód.

    - To powiedz, że ty nim przyjechałeś.

    - Zaparkowałem swój samochód obok twojego.

    - W takim razie powiedz mu, że jestem zajęty.

    Gang Zi nie ukrywał, że jest nieco zirytowany.

    - Nie ignoruj go, skoro już tu przyszedł. Wiesz, że popchnięty do ostateczności jest gotów wejść na salę. I pamiętaj, że nikt nie odważy się go powstrzymać.

    Chi Cheng rozejrzał się wokół i skupił wzrok na syczącym z bólu Wu Suo Weiu. Nagle wrzasnął na pielęgniarkę, która podczas tej krótkiej rozmowy zajęła się pacjentem.

    - Ile razy mam ci powtarzać, żebyś przy zmianie opatrunku uniosła go do góry? W tej pozycji wszystko go boli!

    Odkąd Chi Cheng przeniósł Wu Suo Weia do sali dla VIP-ów, upomniał już kilka pielęgniarek, nie przejmując się ich wiekiem czy doświadczeniem. Wszyscy wykonywali jego polecenia, bo nikt nie śmiał pisnąć słówka w jego obecności. Trzeba przyznać, że ten niespełna trzydziestoletni facet wyglądał groźniej i miał większy autorytet, niż niejeden dowódca po pięćdziesiątce.

    Pielęgniarka natychmiast złapała chłopaka za lędźwie, próbując go unieść.

    - Sam to zrobię - powiedział i podniósł go lekko w górę, dzięki czemu Wu Suo Wei poczuł się komfortowo.

    Po zmianie opatrunku, pomógł mu się położyć. Mężczyzna zdjął rękawiczki i wyrzucił je do kosza, po czym zwrócił się do Ganga Zi:

    - Miej na niego oko, zaraz wracam.

    Chi Yuan czekał w szpitalnym holu od ponad 10 minut. Jak tylko zobaczył syna, od razu zapytał:

    - Jak się czuje twój przyjaciel?

    - Tak sobie - odpowiedział Chi Cheng bez jakiejkolwiek emocji.

    Mężczyzna spodziewał się, że jego syn nie będzie miły, jednak jego zachowanie od razu go rozdrażniło.

    - Przychodzę do ciebie nie dlatego, że chcę. Mam ci jedynie coś do przekazania. Możesz hodować węże. Jeśli chcesz, to możesz rzucić pracę, ale nie możesz pozbawić mnie synowej. Jeśli Yue Yue ci nie odpowiada, znajdź inną, bylebyś się ożenił.

    Chi Cheng spojrzał na niego chłodno i powiedział:

    - Straciłeś ponad 50 moich węży, w zamian pozbyłem się twojej synowej. Myślę, że tak jest sprawiedliwie.

    - Nie bawmy się w słowne przepychanki, szkoda naszego czasu - powiedział ostro Chi Yuan.

    - W takim razie przejdźmy do konkretów. Oddaj moje 50 węży, a ja postaram się, żebyś miał synową.

    Te słowa rozwścieczyły Chi Yuana, jednak zdołał się opanować, bo wiedział, że musi wypracować z synem kompromis.

    - Nie jestem w stanie odkupić ci tych węży, zwrócę ci za nie pieniądze.

    Chi Cheng parsknął śmiechem.

    - W takim razie też ci zwrócę pieniądze za synową.

    - Ty…

    Chi Cheng odwrócił się i wrócił na oddział. Z kolei Chi Yuan tak mocno zagryzł zęby, że omal ich nie skruszył. Co mnie podkusiło, żeby tu przyjść i z nim rozmawiać?!

    Chi Cheng spotkał Ganga Zi na korytarzu.

    - Co ty tu robisz, kazałem ci go pilnować?

    Gang Zi zbliżył się do niego i powiedział:

    - Nie wydaje ci się, że coś tu jest nie tak? Od początku Yue Yue nie znosiła Zazdrości, ale nigdy nie próbowała się go pozbyć.

    Chi Cheng w milczeniu słuchał.

    - Jesteście razem jakoś od pół roku. Wcześniej była ci całkowicie obojętna i nigdy nie była specjalnie blisko z twoją matką. A jak już o niej mowa, to znam jej charakter. Sprawia wrażenie delikatnej i miłej starszej pani, ale potrafi być stanowcza i bezpośrednia. I nigdy z nikim tak się nie spoufalała. Jak dla mnie to oczywiste, że ktoś tu próbuje namieszać…

    Chi Cheng nadal milczał, a Gang Zi mówił z coraz większym zaangażowaniem.

    - Sam pomyśl, jak było. Najpierw zmieniło się nastawienie twojej matki, potem Yue Yue próbowała zabić Zazdrość i co ciekawe, przyłapałeś ją na gorącym uczynku. Myślę, że to wszystko w jakiś sposób się ze sobą łączy. Nie wydaje ci się, że ktoś za tym stoi i pociąga za sznurki? I za każdym razem ta osoba pojawia się w decydującym momencie. Nie zauważyłeś, że…

    - Nie wydaje ci się, że jesteś dziś zbyt rozmowny? - przerwał mu Chi Cheng i spojrzał na niego ze złością. - Myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy? Sądzisz, że kogokolwiek obchodzą te twoje teorie?

    Gang Zi pobladł i nic nie odpowiedział, za to Chi Cheng mijając go rzucił mu ostrzeżenie:

    - Pomyśl trzy razy, zanim znowu się odezwiesz, bo kiedyś odetnę ci ten długi język.

 

    Wieczorem Wu Suo Wei leżał w łóżku i potwornie się nudził, dlatego zaczął rozmyślać. Wiedział, że bliska relacja Yue Yue i Zhong Wenyu stała się dla Chi Chenga problemem, przez co nie mógł z nią zerwać. Zastanawiał się, co zrobić, żeby zniszczyć wizerunek Yue Yue w oczach Zhong Wenyu. Gdy tak się nad tym głowił, wyciągnął spod poduszki portfel i spojrzał na kartę, którą dostał od Chi Chenga i doznał olśnienia.

    Drzwi się otworzyły i chłopak szybko schował portfel pod kołdrą. Gang Zi przyniósł dwie torby pełne jedzenia. Była to kolacja dla Wu Suo Weia i Chi Chenga. Położył jedzenie na stole i bez słowa ruszył w stronę wyjścia.

    - Gan Zi - zawołał go chłopak.

    Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na niego.

    - Co jest?

    Wu Suo Wei przyglądał mu się uważnie.

    - Mogę cię prosić o przysługę?

    Mężczyzna podszedł do niego.

    - Wiem, że to trochę podłe, ale pomożesz mi? - zapytał chłopak.

    Gang Zi nie mógł mu odmówić. Chi Cheng dał mu jasno do zrozumienia, że przymyka oko na wszystkie drobne i większe grzeszki Wu Suo Weia.

    - Jasne, mów.

    Chłopak skinął na niego, żeby się zbliżył, po czym zaczął coś mu tłumaczyć. Skończył dopiero, gdy się upewnił, że mężczyzna wszystko zrozumiał. Gang Zi podniósł kciuk do góry i powiedział:

    - Pewnego dnia Chi Cheng będzie cały twój.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Dziękuję Antha i Nikkolaine ❤️😘❤️😘
    Mirka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ❤️❤️ i

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz