Advance Bravely [PL] - Rozdział 90: Następstwa

 


    Przez trzy kolejne dni Xia Yao nie kontaktował się z Yuan Zongiem. Zbliżał się nowy rok i większość ludzi rozpoczęła swoje urlopy. Chłopak co chwilę był bombardowany wszelkiej maści zaproszeniami na imprezy i spotkania. Niestety w policji nie było tak łatwo z wolnymi dniami, nie mógł nigdzie wyjechać, bo musiał być dostępny w razie jakiejś akcji. Cały czas zadręczał się tym, że Yuan Zong wyjechał bez pożegnania i dlatego teraz ignorował wszystkie jego wiadomości.
    Xuan Da Yu dorwał go w drzwiach wejściowych i wszedł za nim do domu.
    - Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?
    Chłopak usiadł na łóżku i zaczął obcinać sobie paznokcie u nóg, z wyjątkowo znudzoną miną.
    - Nie miałem czasu ani ochoty.
    - Co za wspaniały przyjaciel. - wyśmiał go Xuan Da Yu.
    - Nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Jaka jest przyjemność z przebywania z krzyczącymi i miotającymi się ludźmi. Zwłaszcza ten dupek Tao, zawsze wszędzie go pełno. Kiedy go widzę, mam ochotę go, kurwa, kopnąć.
    - Nie będzie go, spotykamy się w małym gronie, sami najbliżsi przyjaciele.
    Xia Yao uspokoił się, zwłaszcza że od pewnego czasu jego relacje z Peng Ze były dość napięte, a to była dobra okazja, żeby się pogodzić.
    - Jutro mam dyżur w pracy. - burknął chłopak.
    - To spotkamy się wieczorem, jak już skończysz.
    - Być może wezmę nadgodziny.
    - Ale marudzisz, rany. - Xuan Da Yu pacnął go w czoło, zmuszając go, by na niego spojrzał. - Co złego jest w spotkaniu z kumplami i wypiciu kilku piw. Mniejsza z tym. I tak jutro po ciebie przyjadę.
    Xia Yao nic nie odpowiedział, tylko nadal obcinał paznokcie. Xuan Da Yu wyrwał mu cążki ze złością.
    - Mówię do ciebie! Jesteś głuchy? Słyszałeś mnie, czy nie?
    Chłopak wkurzył się i jego stopa wylądował niemal na twarzy przyjaciela. Na szczęście ten zrobił krok w tył i uniknął uderzenia. Widząc to, Xia Yao wybuchnął gromkim śmiechem.
    - Ty pieprzona biała rzepo, prosisz się o klapsa! - burknął urażony Xuan Da Yu.
    - Przestań się wygłupiać, hahaha…


    Następnego dnia wieczorem Xia Yao poszedł na spotkanie z przyjaciółmi. Umówili się w cichym, kameralnym pokoju i przyszli we trzech. Był on, Peng Ze i Xuan Da Yu.
    Na początku panowała odrobinę napięta atmosfera. Xia Yao i Peng Ze nie rozmawiali ze sobą, dlatego też Xuan Da Yu przez większość czasu prowadził monolog. A kiedy alkohol zabuzował im w żyłach, zaczęli wspominać czasy dzieciństwa i wytykać swoje złe nawyki. Dzięki czemu pokój wypełnił się śmiechem.
    - Pamiętacie, jak byliśmy dziećmi, to był jeden chłopiec, któremu pies odgryzł penisa. Po tym incydencie chłopak zapadł się pod ziemię. Wpadłem na niego dwa dni temu i wiecie co? Wygląda teraz jak piękna młoda kobieta, na dodatek bardzo apetyczna.
    Xuan Da Yu szturchnął Xia Yao i powiedział.
    - Widzisz? On zwraca uwagę tylko na takich ludzi.
    Xia Yao spojrzał na Peng Ze’ego i obaj zaczęli się śmiać. Węzeł, jakim były związane ich serca, nagle się rozwiązał i poczuli błogą ulgę.
    Peng Ze napił się i powiedział.
    - Jak byliśmy młodzi, nasze relacje były dobre, ale wy zawsze byliście bliżej i czułem się trochę odtrącony. Da Yu, dopiero kiedy wyjechałeś, diabełek Yao trzymał się ze mną, ale kurwa wróciłeś. Ech i teraz jesteście sobie jeszcze bliżsi.
    - Gadasz bzdury. - wybełkotał już nieźle wstawiony Xuan Da Yu. - Zresztą wiadomo, co czuję do naszego diabełka…
    Xia Yao zaczął się śmiać pijackim rechotem.
    Peng Ze spojrzał Xuan Da Yu'ego i pomachał mu palcem.
    - Wygląda na to, że kiedy wyjechałeś, diabełek przywdział habit i został mnichem. A kiedyś był taki towarzyski, zmieniał dziewczyny, jak rękawiczki i wyrywał też laski dla nas.
    Te słowa były dla Xuan Da Yu’ego jak najsłodsza muzyka, która napełniła jego serce radością. Spojrzał czule na Xia Yao i zapytał.
    - Naprawdę? To dlatego, że wyjechałem?
    Pijany Xia Yao przytaknął i dodał niewyraźnym głosem.
    - Ty… Dlaczego nic nie powiedziałeś, że wyjeżdżasz… Po prostu uciekłeś…
    Dzisiejszego wieczora chłopak wlewał w siebie drinka za drinkiem, był już kompletnie pijany i szukał wygodnego miejsca, by się położyć. Ściągnął buty, wyciągnął nogi na kanapie i zaczął układać się w wygodnej pozycji, a jego noga przypadkiem trafiła w krocze Xuan Da Yu’ego. Przez chwilę badał ten obszar, a ponieważ jego przyjaciel był tam miękki, szturchnął go tam palcami u nóg.
    Xuan Da Yu był jak mały kotek, którego ktoś czule smyra po brzuszku. I chociaż był wstawiony, to jednak nie stracił resztek świadomości. Wyrzuty Xia Yao, jego intymne podchody wobec niego, sprawiły, że obudziło się w nim dzikie zwierze. Chwycił go i powiedział mu do ucha kilka słów.
    - A może zaniosę cię do mnie do domu?
    Całkowicie pijany i nieświadomy Xia Yao zgodził się na wszystko, o co go poproszono.
    Zanim Peng Ze wsiadł do auta, sprzedał mu plaskacza w policzek, żeby go otrzeźwić.
    - Wiem, dlaczego mnie olewałeś… Przyznaj, nie lubisz go… Li Zhenzhena…
    - Ach… - Xia Yao popatrzył na niego zdziwiony i otworzył usta, z których wydobył jedynie kilka nieskładnych sylab. – O… Jaa… Pie…
    Peng Ze roześmiał się, po czym wsiadł do taksówki i zapiał pasy. Po chwili auto zniknęło za zakrętem.
    Xuan Da Yu pochylił się i nadstawił ręce, by wziąć Xia Yao na plecy.
    - Wskakuj.
    Chłopak bez chwili namysłu wykonał polecenie. Gdy tak szli ulicą, Xuan Da Yu co chwilę obracał się i sprawdzał, kogo niesie. Jakoś tak podświadomie bał się, że za chwilę Xia Yao zmieni się w Wang Zhi Shuiego. Dlatego wolał się upewnić.
    - Hej, pamiętasz, że zawsze musisz kogoś ugryźć, kiedy jesteś pijany? - parsknął, patrząc na chłopaka. - No dalej, ugryź mnie, ulżyj sobie.
    Po chwili Xia Yao wgryzł się w jego ucho, a Xuan Da Yu zawył z bólu.
    - Jak cudownie.
    Jednak chłopak tylko przez chwilę zacisnął zęby na jego uchu, bo odkrył, że to nie jest ucho, które chciałby gryźć, dlatego puścił je ze złością… W sumie pierwszy raz zdarzyło mu się, że jego ugryzienie trwało tak krótko.
    - Dlaczego odpuściłeś? - zapytał Xuan Da Yu i spojrzał na niego nieco zirytowany. Kurwa, chyba nie zamieniasz się w Wang Zhi Shuiego? - kiedy zobaczył, że niesie na plecach Xia Yao, odetchną z ulgą. Dobrze, że to wciąż mój mały diabełek. Jego serce przepełniła radość, a w umyśle zaczęły roić się bardzo nieprzyzwoite plany. Nie da się ukryć, że Xuan Da Yu podczas drogi był szalenie zadowolony.
    Oczywiście w jego żyłach krążył alkohol i czuł w sobie widmo tamtej feralnej nocy. Kiedy rzucił chłopaka na łóżko, poczuł, że ma deja vu. Wszystkie wspomnienia tamtej nocy wróciły, a jego mina stała się drapieżna i złowroga.
    - Kim ty, kurwa, jesteś?
    Xia Yao zasnął od razu, jak tylko jego ciało dotknęło łóżka. Jedynie w głowie majaczyła mu się odpowiedź. Gówno cię to obchodzi…
    - Obudź się! - Xuan Da Yu miał lekki atak paranoi i chwycił Xia Yao za kołnierz, po czym pociągnął go w górę. - Jakim cudem wskoczyłeś na moje plecy?
    Nieco wybudzony chłopak wybełkotał kilka słów.
    - Sam mnie tu przyniosłeś.
    Xuan Da Yu czuł, że to zbyt duży zbieg okoliczności i dał się ponieść pijackim omamom.
    - Że niby ja cię tu przyniosłem?
    Xia Yao odpowiadał dokładnie tak, jakby duch Wang Zhi Shuiego go opętał.
    - Ja cię o to nie prosiłem.
    Po tych słowach chłopak obrócił się i ponownie zasnął.
    Fakt, że obecna sytuacja była niemalże taka sama, jak tamtej nocy, Xuan Da Yu nie był w stanie się uspokoić, a przy okazji był o wiele bardziej nakręcony i podekscytowany. Odgrywał tę scenę w myślach tysiące razy, licząc, że w końcu odegra się za krzywdę, jaka go spotkała. I nareszcie dzisiaj miał ku temu okazję.
    Xuan Da Yu nie myśląc wiele skopał chłopakowi tyłek.
    - A masz!
    Kiedy Xia Yao poczuł ból, otworzył szeroko oczy i zeskoczył z łóżka niczym lampart. I chociaż był pijany, to poruszał się całkiem sprawnie. Zaserwował napastnikowi kilka mocnych ciosów, w efekcie czego Xuan Da Yu upadł na podłogę. Widząc to, Xia Yao jeszcze dobił go kopniakiem w krocze, a potem wskoczył do łóżka i zasnął.
    Wściekły Xuan Da Yu czołgał się po podłodze, a po chwili wdrapał się na łóżko. Zaczął szarpać chłopaka, klnąc przy tym siarczyście.
    Xia Yao ponownie się obudził i nie był z tego powodu zadowolony. I chociaż wiedział, że ma przed sobą przyjaciela, to jego ciało poruszało się automatycznie. Został sprowokowany, dlatego od razu ustawił się w pozycji obronnej, a gdy wywalczył sobie przestrzeń, zrobił to, co po pijaku wychodziło mu najlepiej. Wgryzł się w jego ramię tak mocno, że po chwili poczuł w ustach krew.
    - Jak śmiesz mnie kurwa gryźć! - krzyknął Xuan Da Yu i chwycił go za gardło.
    Xia Yao wstrzymał oddech i złapał go za włosy. Szarpali się tak przez kilka sekund, aż obaj wylądowali na podłodze, gdzie walczyli dalej.
    Nie wiadomo, który przerwał pierwszy tę szarpaninę. W każdym razie Xia Yao był zmęczony, śpiący i wściekły. Poszedł znaleźć sobie wygodne miejsce do spania, a kiedy się położył, już się stamtąd nie ruszył.
    Kiedy Xuan Da Yu zobaczył, jak chłopak śpi na kanapie w salonie, wymamrotał pod nosem.
    - Tym razem dopilnuję, żebyś nic nie wyniósł.
    Przeszukał cały dom i znalazł jakąś linę. Rozebrał go, a potem go związał. Oczywiście chłopak rzucił przyjacielowi kilka przekleństw, ale nie miał ochoty się z nim szarpać, dlatego pozwolił mu się rozebrać, bo jakby nie było, ubrania nie były mu potrzebne do spania.
    Xuan Da Yu bał się, że Xia Yao pomimo więzów może mu uciec, dlatego zaniósł go do swojej sypialni i położył na łóżku. Potem przywiązał go do ramy łóżka, a na koniec spojrzał zadowolony na swoje dzieło.
    Tym razem mi nie uciekniesz.
    Xia Yao spał w tej dziwniej i niewygodnej pozycji do rana. Kiedy się obudził, chciał się obrócić, ale nie był w stanie przekręcić się na bok. Otworzył oczy i zobaczył, że jest związany. To wystarczyło, żeby od razu oprzytomniał.
    - Co jest kurwa…
    Xuan Da Yu też się obudził i był równie zaskoczony zastaną sceną.
    Xia Yao był w szoku, nie dość, że był nagi, to jeszcze związany liną i przywiązany do ramy łóżka. A co gorsze, całe jego ciało było pokryte małymi czerwonymi plamami. Xuan Da Yu był poobijany, miał rozwalony nos i podbite oko. Miał też krwawiącą ranę na ramieniu po ugryzieniu i ogólnie widać było, że w nocy się działo.
    W najgorszym stanie były włosy Xuan Da Yuego, dość mocno przerzedzone. Było ich pełno na łóżku i w sumie wyglądały trochę jak włosy łonowe Xia Yao.
    To jednak nie koniec dramatu… Chłopak czuł ból w okolicach lędźwi, a Xuan Da Yu’ego bolało w kroczu.
    Można by pokusić się o stwierdzenie, że Wang Zhi Shui wyreżyserował ciekawą sztukę, która zeszłej nocy miała swoją premierę w domu Xuan Da Yu’ego.
    Xuan Da Yu tak brutalnie pobity, zwlókł się z łóżka i zaczął przepraszać przyjaciela, który w sumie nie odniósł większych obrażeń, poza bolącym tyłkiem i śladami po linie.
    - Diabełku, daj mi wyjaśnić…
    - Nie chcę o tym rozmawiać. - powiedział ostro chłopak.
    - Nie wiem jak do tego… - Xuan Da Yu próbował się tłumaczyć, ale słowa więzły mu w gardle.
    - Zamknij się.
    - Diabełku…
    W końcu Xia Yao nie wytrzymał i wrzasnął.
    - Możesz mnie kurwa, najpierw rozwiązać? Cały zdrętwiałem!

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***















   Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Prześlij komentarz