Counterattack [PL] - Rozdział 112: Mętna woda

 


    Kiedy Wu Suo Wei odrobinę się uspokoił, powiedział:
    - Jesteś mój.
    Chi Cheng nie ukrywał zaskoczenia i z czułością na niego spojrzał. Objął swymi dużymi dłońmi jego policzki i odpowiedział niskim, pewnym siebie głosem:
    - Tak, jestem twój.
    Chłopak przylgnął do niego jeszcze bardziej i powiedział rozkazującym tonem.
    - Nie możesz się z nim pieprzyć.
    Chi Cheng pochylił się i wraz z wydechem wyszeptał mu do ucha:
    - Będę się pieprzył tylko z tobą.
    Po tych słowach próbował dotknąć jego brody, ale chłopak go zatrzymał.
    - Nie możesz o nim myśleć, kiedy będziesz się ze mną pieprzyć.
    Chi Cheng nie bardzo rozumiał, o co mu chodzi.
    - Dlaczego w takiej chwili miałbym myśleć o kimś innym?
    - Nie udawaj, że nie wiesz. I nie obchodzi mnie to, że jest super utalentowany. Od teraz możesz słuchać tylko mojego śpiewu. I nie ważne, jak jest przystojny i seksowny. Lepiej martw się bliznami na mojej szyi i klatce piersiowej. I nawet, jeśli jest odważny i gotowy na wszystko, to nie porównuj mnie do niego, zwłaszcza w łóżku.
    Chi Cheng wywnioskował, że Jiang Xiao Shuai był całkiem zręcznym kłamcą. Nie chcąc psuć tej uroczej chwili, postanowił zakończyć ten wątek i wrócić do sedna sprawy. Zapytał chłopaka masując jego tyłek:
    - To znaczy, że teraz mogę się z tobą kochać?
    Wu Suo Wei spuścił wzrok i spojrzał nieśmiało na swoje palce oparte o klatkę piersiową Chi Chenga.
    - Tego nie powiedziałem.
    - W takim razie, co mówiłeś przed chwilą?
    - Powiedziałem, że jesteś mój, nic więcej.
    - A ty jesteś mój?
    Chłopak uważał, że rozmowa o takich rzeczach z drugim facetem jest zawstydzająca. Za wszelką cenę chciał, żeby Chi Cheng przestał go męczyć pytaniami, dlatego odpowiedział z wyrzutem:
    - A to nie oczywiste?
    Mężczyzna zaczął się śmiać, przesunął ręce na jego uda i spojrzał na niego rozpalonym wzrokiem.
    - Potrzebuję dowodu, że jesteś mój. W naszym społeczeństwie na wszystko trzeba mieć papier lub certyfikat. Zresztą też nie masz dowodu, że jestem twój. W każdej chwili mogę z kimś uciec i zniknąć z twojego życia. Co wtedy zrobisz?
    Chłopak parsknął śmiechem.
    - A uciekaj sobie, znajdę kogoś innego.
    Chi Cheng złapał go za kołnierz i pociągnął w kierunku sofy stojącej tuż obok i wycedził przez zaciśnięte zęby:
    - Zabiję każdego, kto odbierze mi to, co moje.
    Chwilę później zadzwonił telefon Chi Chenga. Wu Suo Wei spojrzał na zegarek, była północ. Od razu pomyślał, że to Wang Shuo. Mężczyzna wyczuł, że chłopak nagle się spiął, złapał go za rękę i powiedział:
    - Nie bój się, to mój ojciec.
    Po chwili wyszedł na balkon, żeby odebrać.
    - Gdzie jesteś? - zapytał Chi Yuan.
    - U mojego przyjaciela, a co?
    - Natychmiast wracaj do domu.
    - Jestem teraz zajęty.
    - Jeśli natychmiast nie przyjedziesz, poświęcę cały jutrzejszy dzień, żeby zniszczyć firmę twojego przyjaciela.
    Kiedy Chi Cheng wrócił do pokoju, zobaczył, że chłopak leży na sofie. Wu Suo Wei był wykończony, ale nareszcie miał czystą głowę, uśmiechnął się i pomachał do Chi Chenga.
    - Chodź, przypieczętujmy akt własności.
    Te słowa sprawiły, że w ciele Chi Chenga zderzyły się dwie sprzeczne emocje. Tak długo na to czekałem. Marzyłem, żeby usłyszeć te słowa. Sam wyciągnął do mnie rękę, a ja nie mogę jej złapać. Chi Cheng zagryzł zęby. Miał zamiar dowiedzieć się, kto tak rozjuszył jego ojca i komu zawdzięcza utratę takiej okazji. Bez względu na to, czy to kobieta czy mężczyzna, miał zamiar się zemścić.
    - Ojciec chce się ze mną widzieć, muszę lecieć - powiedział Chi Cheng.
    - Jesteś pewien, że to twój ojciec?
    Chi Cheng posłał mu uspokajające spojrzenie.
    - Wrócę, jak tylko z nim porozmawiam, nie zamierzam tam zostać na noc.
    Wu Suo Wei spojrzał na niego czule swoimi wielkimi, roziskrzonymi oczami i powiedział:
    - Idź, będę czekał.
    Walcząc ze sobą mężczyzna wyszedł. Wu Suo Wei mówił te słowa naprawdę szczerze. Spojrzał, jak zamykają się za nim drzwi i wyszeptał:
    - Będę czekał. - A sekundę później zasnął. Jakby nie było, od kilku dni cierpiał na bezsenność, a teraz, kiedy po raz pierwszy od dawna poczuł się zrelaksowany, jego ciało postawiło na zdrowy, mocny sen.


    Chi Yuan kazał synowi przyjść z powodu 12 wibratorów. Na początku nie miał zamiaru im przeszkadzać, ale sprawa była zbyt poważna. Nie mógł o tym porozmawiać z żoną, bo bał się, że wpadnie w paranoję. Dlatego poczekał, aż pójdzie spać i zażądał spotkania z synem.
    Na początku Chi Cheng twierdził, że nie wie, o co chodzi i nie ma z tym nic wspólnego. Oczywiście Chi Yuan nie był na tyle naiwny, żeby w to uwierzyć.
    - To nie ma z tobą nic wspólnego? To powiedz mi, komu sprzedałeś swój samochód? A może sam mam go poszukać?
    Chi Cheng chciał za wszelką cenę chronić Wu Suo Weia, a jednocześnie nadal trzymać gardę.
    - Zleciłem komuś, żeby to zrobił.
    Twarz Chi Yuana pociemniała.
    - Wiem, że nie masz za grosz wstydu. Jak śmiałeś rzucać tym czymś we własnego ojca? A co gorsza, uderzyłeś tym w głowę zastępcę komendanta. Najgorsze, co mnie w życiu spotkało, to fakt, że wychowałem takiego łajdaka jak ty.
    Chi Cheng nie zwracał uwagi na jego słowa, pozwalał mu mówić i robić, co chce, a mężczyzna sobie nie żałował.
    - Lubisz używać pięści? To świetnie. Proszę, zgnieć, rozwal, zmiażdż wszystkie te rzeczy własnymi pięściami. A jeśli tego nie zrobisz, jutro rozkażę moim ludziom, żeby rozwalili firmę twojego kochasia w drobny mak. Wybieraj.
    Żeby zrobić na ojcu wrażenie, Chi Cheng wybrał najtwardszy wibrator, najbardziej szorstki, który miał pomóc Wu Suo Weiowi przyzwyczaić się do tego, co go czeka. Los okazał się na tyle przewrotny, że sam skończył, obejmując go w dłoni i ściskając z całych sił. Zmiażdżenie wszystkich wibratorów zajęło mu 4 godziny.
    

    Następnego dnia Li Wang i Guo Chengyu jechali do pracy. Aby droga się nie dłużyła, Li Wang wspomniał o Jiang Xiao Shuaiu.
    - On naprawdę przestraszył się Chi Chenga?
    - Tak - prychnął Guo Chengyu.
    - Spodziewałeś się tego, co? - kontynuował Li Wang. - Tego, że Żelazna Głowa będzie cię szukać?
    Mężczyzna nie odpowiedział, a jego myśli pozostały nieodgadnione.
    - Nadal zamierzasz pozwolić, żeby Chi Cheng go dręczył? Może okażesz mu odrobinę współczucia?
    Guo Chengyu oblizał usta.
    - Jedź do Centrum Biznesu, muszę porozmawiać z Wu Suo Weiem.
    

    Wu Suo Wei nie miał pojęcia, że obrzucił wibratorami Chi Yuana. I w czasie, gdy ojciec suszył głowę Chi Chengowi, chłopak smacznie spał. Kiedy Chi Cheng odbywał karę, on odwracał się na drugi bok. Kiedy obudził się rano, zauważył, że Chi Cheng nie wrócił. Najgorsze, że zostawił tu telefon i chłopak nie wiedział, jak ma się z nim skontaktować.
    Kiedy wstał z łóżka, umył się. Był wyspany i bardzo energiczny, również jego nastrój był znakomity. Nagle usłyszał, jak jedna z pracownic puka do drzwi.
    - Szefie, ktoś pana szuka.
    Wu Suo Wei zszedł na dół i zobaczył Guo Chengyu, który siedział na kanapie i żartował z dwiema pracownicami.
    - Co tu robisz? - zapytał.
    Guo Chengyu uśmiechnął się i postanowił się z nim podroczyć.
    - Nigdy do mnie nie dzwonisz, niepokoję się. Co się dzieje? Dlaczego mnie nie odwiedzasz?
    - Umowa została zerwana. Spotykam się z Chi Chengiem.
    - Zrobiłeś mi płonną nadzieję. - Guo Chengyu nie odpuszczał.
    - Chcesz, żeby mój facet to usłyszał? - ostrzegł go chłopak.
    Mężczyzna spojrzał na niego i zaśmiał się w duchu. Co za idiota. Zostałeś sprzedany przez najlepszego przyjaciela i nadal chcesz się targować?
    - Znajdźmy miejsce, gdzie możemy porozmawiać - powiedział Guo Chengyu klepiąc go po ramieniu. - Przez jedną dobę byliśmy parą. I niezależnie od wszystkiego, było nam razem dobrze. Skoro związałeś się z kimś innym, chyba należą mi się wyjaśnienia?
    A niby kiedy było nam razem dobrze? Chłopak czuł się lekko zdezorientowany, ale wsiadł z nim do auta, a po drodze zapytał:
    - Dzisiaj wrócił Wang Shuo, nie pojechałeś po niego?
    Mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony.
    - Wrócił? Nic o tym nie wiem.
    - Nie żartuj - zaśmiał się chłopak. - Przecież sam powiedziałeś o tym Jiang Xiao Shuaiowi. Próbujesz zrobić ze mnie głupka, co?
    Kiedy Guo Chengyu rozeznał się w sytuacji, zaczął się śmiać.
    - A jeśli powiem, że nie widziałem się z Jiang Xiao Shuaiem od tygodnia, uwierzysz mi?
    - Nie uwierzę.
    Mężczyzna poklepał go po głowie. On jest tak naiwny, że sam się prosił, żeby go oszukać.
    Po chwili Wu Suo Wei spojrzał na niego.
    - Przecież mówiłeś, że Wang Shui jest bardzo utalentowany, potrafi grać na instrumentach muzycznych, świetnie śpiewa, nawet komponuje piosenki.
    Słysząc te słowa, Guo Chengyu i Li Wang zaczęli się śmiać.
    - Uwierzysz, jeśli powiem, że potwornie fałszuje?
    - Nie uwierzę - powtórzył chłopak. - Powiedziałeś Xiao Shuaiowi, że w liceum Wang Shuo był świetnym sportowcem.
    Mężczyzna śmiał się nadal.
    - Uwierzysz, jeśli powiem, że ten facet nie da rady przebiec kilometra?
    Wu Suo Wei pokręcił głową.
    - Spałeś z nim i nie mogłeś o tym zapomnieć przez sześć lat?
    Nagle w samochodzie zrobiło się cicho, dopiero po chwili padły słowa wypowiedziane szeptem:
    - Nigdy z nim nie spałem.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz