Advance Bravely [PL] - Rozdział 122: Nie zmuszaj mnie do podjęcia drastycznych kroków

 

    Przez kilka ostatnich dni Xuan Da Yu codziennie zawoził Wang Zhi Shuiego do szpitala.
    Podczas upadku, po zabójczym ciosie Yuan Zonga, chłopak był cały poobijany, a co najgorsze, rana na jego czole ponownie się otworzyła. Xuan Da Yu dobrze wiedział, że jeśli da mu pieniądze na leczenie, to na pewno ich na ten cel nie przeznaczy. I dlatego postanowił sam osobiście zadbać o jego zdrowie, a dodatkowo pozbyć się tej blizny, a razem z nią wyrzutów sumienia.
    Kiedy przyjeżdżał po niego, za każdym razem Wang Zhi Shui próbował się z tego wykręcić, tak jakby miał jakiś uraz do szpitali.
    W piątek po południu Xuan Da Yu jak zwykle chciał go zawieźć do szpitala, ale okazało się, że chłopak gdzieś pojechał na skuterze. Był pewien, że ten niewdzięczny bachor specjalnie uciekł, żeby uniknąć wizyty u lekarza, dlatego zadzwonił do niego i od razu zbombardował go wiązanką przekleństw. Okazało się, że Wang Zhi Shui właśnie jeździł po mieście i dostarczał przesyłki.
    - Dzień dobry, czy to Liu Si Yu? Może pan otworzyć i odebrać przesyłkę? - zapytał, po czym włożył telefon do kieszeni i zobaczył tuż przed sobą znajomą i srogą twarz.
    - Och, widzę, że jesteś zajęty… - Xuan Da Yu był tak wściekły, że już nad sobą nie panował. - Gdzie ty się włóczysz?! Lekarz kazał ci odpoczywać minimum przez dwa tygodnie, czy ty w ogóle chcesz wyzdrowieć?
    - Przecież odpoczywam. - powiedział Wang Zhi Shui i mrugnął do niego. - Jeżdżę sobie skuterem i dostarczam paczki, wiatr przyjemnie smaga moją twarz, prowadzę miłe pogawędki z ludźmi, a przy okazji wpadnie mi do kieszeni kilka groszy.
    W międzyczasie Liu Si Yu zszedł na dół, chłopak poprosił go o pokwitowanie odbioru, a potem dał mu małą paczkę. Chwilę później Xuan Da Yu wcisnął Wang Zhi Shuiego do auta.
    - Natychmiast jedziemy do szpitala.
    - Mam jeszcze kilka przesyłek do doręczenie.
    - Mam to gdzieś. - Xuan Da Yu aż kipiał ze złości. - Też mam na głowie ważne sprawy, którymi muszę się zająć, dlatego nie marnuj mojego czasu.
    Chłopak uśmiechnął się i postanowił zażartować.
    - W takim razie możesz dać mi pieniądze na szpital. Sam pójdę i nie będę ci więcej przeszkadzać.
    - Dobrze cię znam. Natychmiast roztrwonisz wszystkie pieniądze.
    - Ale teraz jestem w pracy, nie mogę jej rzucić. Klienci czekają na swoje przesyłki. Zostało mi tylko kilka paczek i wszystkie w okolicy. Pozwól mi je rozwieźć. To zajmie 20 minut… - poprosił Wang Zhi Shui, robiąc bardzo uroczą minę.
    - Przestań się wydurniać. Chodźmy po paczki, pomogę ci je rozwieźć.
    - A co z moim skuterem?
    - Zostaw go tu, po badaniu po niego przyjedziemy. I nie martw się, na pewno nikt nie ukradnie takiego rzęcha.
    Xuan Da Yu pomógł chłopakowi przepakować przesyłki, a potem jeździli od domu do domu i dostarczali je odbiorcom. Co ciekawe, każdy, kto wyszedł po swoją przesyłkę, patrzył z zaskoczeniem na Wang Zhi Shuiego. No proszę, ale znalazł sobie szofera. W Pekinie wystarczy spojrzeć na rejestrację, żeby dowiedzieć się, ile kosztował samochód, a auto Xuan Da Yuego było bardzo drogie. A niech to, z taką rejestracją koleś jeździ i dostarcza przesyłki? To niedorzeczne…
    Kiedy skończyli, ruszyli w stronę szpitala.
    - Dałem ci już tyle pieniędzy, że powinieneś mieć odłożoną niezłą sumkę. Po co tak się zadręczasz i pracujesz dorywczo? - zapytał Xuan Da Yu.
    - Nawet mając pieniądze nie można spocząć na laurach.
    - Przestań szukać wymówek. Co zrobiłeś z kasą, którą ci dałem? Nigdy nie widziałem, żebyś wydawał na siebie.
    - Oszczędzam.
    - Na co oszczędzasz?
    - Żeby podrywać przystojnych facetów. - zaśmiał się Wang Zhi Shui.
    Xuan Da Yu wiedział, że to kłamstwo, ale pomyślał, że to może być dla chłopaka ciężki temat, o którym nie chce mówić, dlatego nie naciskał.
    Kiedy Wang Zhi Shui czekał na badania, leżąc w łóżku szpitalnym, Xuan Da Yu siedział obok i grał na telefonie. Nagle jego telefon zadzwonił. Wang Zhi Shui zacisnął dłoń na ramie łóżka i zapytał.
    - Ile razy do ciebie dzwonił?
    - 351.
    - To jeszcze za mało.
    Po wydarzeniach tamtego niefortunnego wieczoru, Wang Zhi Shui podsunął Xuan Da Yuemu pewien pomysł. Xia Yao musi zadzwonić 499 razy i dopiero kolejne połączenie może zostać odebrane, oczywiście dodał, że jeśli Xuan Da Yu zmięknie i odbierze wcześniej, nie będzie lepszy od świni.
    Tamtej nocy Xia Yao dzwonił prawie 100 razy, przy takiej częstotliwości cała sprawa miała szanse zakończyć się po kilku dniach. Niestety z biegiem czasu połączeń było coraz mniej, najpierw było kilkadziesiąt dziennie, kilkanaście, kilka, a dzisiaj zadzwonił tylko raz. W tym tempie będą w stanie porozmawiać dopiero w przyszłym roku.
    Xuan Da Yu powoli tracił cierpliwość i od dwóch dni walczył ze sobą.
    - Jak myślisz, jak było naprawdę? - zapytał. - Podejrzewam, że Xia Yao i ta dziewczyna spotykali się i ona go zdradziła, a jak przyszło co do czego, zaczęła kłamać. A kiedy przyłapaliśmy ją na gorącym uczynku, Xia Yao zobaczył, jaka jest naprawdę i na pewno poczuł się zawstydzony, że wybrał kogoś takiego i dlatego powiedział, że spotyka się z jej bratem, żeby mnie zmylić.
    - Gdyby Xia Yao spotykał się z tą dziewczyną, to myślisz, że ona próbowałaby go zdradzić?
    Racja… Xuan Da Yu nie mógł temu zaprzeczyć.
    - W takim razie, co się wtedy wydarzyło?
    - Jeśli będę upierał się przy swoim i powiem, że brat Yuan Ru i Xia Yao są razem, to mnie uderzysz?
    - Oczywiście.
    - W takim razie uważam, że twoje przypuszczenia są prawdopodobne. - Wang Zhi Shui wypowiedział te słowa z uroczo niewinną miną.
    Xuan Da Yu wcale nie poczuł się lepiej, a wręcz przeciwnie, zwłaszcza że jego telefon ponownie zadzwonił.
    - Cholera, znowu ten nieznany numer. Kto tak usilnie do mnie wydzwania? To wkurzające.
    - Nieznany numer? O czym ty mówisz? To przecież numer Yuan Ru?
    Xuan Da Yu się skrzywił, w sumie miał w telefonie jej numer, ale jakiś czas temu go usunął, bo ta dziewczyna piekielnie go wkurzała. A teraz spojrzał na Wang Zhi Shuiego, po czym odebrał telefon.
    - Wiem, że jesteś w szpitalu. Natychmiast przyjdź pod główną bramę, czekam.
    Od kilku dni Xuan Da Yu prawie nie bywał w domu, noce spędzał grając w karty w klubach, gdzie też spał. I przez ten czas nie tylko Xia Yao próbował się z nim skontaktować, Yuan Ru też go szukała.
    Dziewczyna zmarszczyła brwi, na jego widok. A on podszedł do niej dumnie i w wyjątkowo arogancki sposób zmierzył ją wzrokiem.
    - O co chodzi?
    - O wszystko! - krzyknęła wściekła dziewczyna. - Nie udawaj, że nie obrzuciłeś mnie zgniłymi jajkami.
    - A ktoś widział, że to byłem ja?
    - Twój przyjaciel!
    - No i co z tego. Po całej tej akcji on nadal leży w szpitalu.
    Yuan Ru nie bardzo wiedziała, co ma powiedzieć. Intelektualnie była między nimi przepaść, za to mieli ze sobą coś wspólnego, arogancja Xuan Da Yuego była tak duża, jak duże były możliwości ciętego języka Yuan Ru.
    - A poza tym, czy to było coś złego? Powiedziałaś, że nie spotykasz się z Xia Yao, masz jakieś dowody?
    - Przecież sam się do tego przyznał, czego chcesz więcej?!
    - Nawet jeśli, to mógł mieć swoje powody, żeby tak powiedzieć. Gdybyś była moją dziewczyną i nakryłbym cię na zdradzie w obecności mojego przyjaciela, też bym się ciebie wyparł. Nie sądzisz, że to prawdopodobne?
    - Gówno, nie prawdopodobne.
    - Jeśli się nie spotykaliście, to czemu Xia Yao odwiedzał cię w firmie ochroniarskiej? To przez wasz związek zajmował się sprawami firmy podczas przerwy noworocznej? Po co pojechał do Harbin w środku zimy?
    - Nie zmuszaj mnie do podjęcia drastycznych kroków!
    - Tylko mi nie mów, że Xia Yao cię podrywał, a ty go odrzuciłaś i dlatego znalazł sobie innego faceta. Jeśli to zamierzasz powiedzieć, to postaram się, żebyś została obrzucona toną zgniłych jajek.
    - Powtarzam, nie zmuszaj mnie do podjęcia drastycznych kroków.
    - A ja ci powtórzę, że twoje kłamstwa będą miały swoją cenę, którą zapłacisz.
    - Nie zmuszaj mnie do podjęcia drastycznych kroków!
    - Jasne, jasne. Cokolwiek powiesz, nie uwierzę ci. I pamiętaj, nawet jak kurczak będzie kręcił się obok smoka, nie stanie się feniksem.
    - Aaaach! - Yuan Ru w końcu eksplodowała. - I że niby ja jestem tym kurczakiem, a ty smokiem? To niech ci oczy wypali pieprzony smoku!
    Po chwili wyciągnęła z kieszeni telefon, kliknęła galerię zdjęć i znalazła zdjęcie Yuan Zonga i Xia Yao.
    - Sam zobacz. - powiedziała, podając mu telefon.
    Xuan Da Yu ledwie rzucił okiem na to zdjęcie i od razu na nią fuknął.
    - Co ty mi tu za obrzydlistwa pokazujesz?
    - Masz oczy? To ich użyj i zobacz, kto jest na zdjęciu.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze