Advance Bravely [PL] - Rozdział 121: Wyjaśnione nieporozumienia [18+].

 

    Xia Yao stał przez chwilę w drzwiach. Zapiął spodnie i chciał wybiec na korytarz.
    - Co robisz? - zatrzymał go Yuan Zong.
    - Co to za pytanie? Zamierzam stąd wyjść, a co? - odpowiedział wściekły chłopak.
    Mężczyzna złapał go i objął, po czym spojrzał na niego.
    - Chcesz go gonić?
    Xia Yao wyrywał się, bo jeszcze nie dotarło do niego znaczenie tego pytania. Był wściekły na samo wspomnienie tej znikającej w cieniu postaci.
    - Czemu mnie trzymasz? Nie masz dość?
    - Ty doszedłeś, ja jeszcze nie.
    - To znajdź kogoś, kto ci w tym pomoże, a mnie puść! - krzyknął Xia Yao.
    Oczy Yuan Zonga pociemniały, przerzucił go sobie przez ramię, kopniakiem zamknął drzwi i ruszył w stronę pokoju przy biurze.
    Rzucił go na łóżko z takim impetem, że chłopakowi zakręciło się w głowie. I chociaż próbował wstać, Yuan Zong przytrzymywał go kolanem, którym naciskał na jego klatkę piersiową.
    - Pragnę cię, chcę cię pieprzyć do nieprzytomności.
    Yuan Zong podniósł ramiona Xia Yao ponad jego głowę i je unieruchomił. A im bardziej chłopak się szarpał, tym bardziej dzikie stawało się spojrzenie Yuan Zonga.
    - Zejdź ze mnie… Aaa… Yuan Zong, przeklinam wszystkich twoich przodków… - krzyczał Xia Yao.
    Ignorując jego krzyki, mężczyzna zdarł z niego spodnie i wsunął swojego twardego penisa między jego pośladki, a potem wgryzł się w jego ramię niczym dziki tygrys łapiący swoją ofiarę.
    Chłopak czuł się jakby był przez niego pożerany, jego ciało i umysł walczyły ze sobą, w końcu nie wytrzymał i eksplodował.
    - Kiedy chcesz sobie zrobić dobrze, to nagle mnie pragniesz! Dlaczego zostawiłeś mnie wtedy na środku ulicy?!
    Sprowokowany mężczyzna nie pozostał mu dłużny.
    - A uważasz, że nie powinienem tego robić? Zasługujesz na to, żebym przyjął cię z powrotem?
    - Nie wiem, jestem beznadziejny! Jestem cholernym tchórzem, nie potrafię ot tak się otworzyć, nie mam odwagi mówić o swoich uczuciach! W przeciwieństwie do kogoś, kto biega do ciebie z każdą drobnostką. Znam cię prawie rok i zawsze, wchodząc do twojego biura, czuję się lekko skrępowany, a on zna cię kilka dni, a już był tu u ciebie, na dodatek w nocy. W porównaniu z nim jestem beznadziejny, jestem jak zgniłe jajko, które trzeba wyrzucić!
    Yuan Zong zmrużył oczy, ale nie wypuścił chłopaka.
    - O czym ty mówisz?
    - Chcesz wiedzieć? A kto się po nocy wspinał po ścianie? No kto? Nie wiesz?
    Mężczyzna był w szoku, ale nie odpuścił, za to ścisnął mocno pośladek chłopaka.
    - Co to za wyssane z palca oskarżenia?
    Xia Yao był tak zły, że podniósł się i ugryzł Yuan Zonga. Po chwili mężczyzna wyrwał się i złapał go za ramiona.
    - To ty zapłaciłeś za jego czesne, jak tylko go poznałeś. Przyjąłeś w prezencie sprzęt treningowy, który zrobił i nikomu nie pozwalasz na nim ćwiczyć. I najwyraźniej świetnie się znacie, skoro on wiedział, że potrafisz tańczyć. A tamtej nocy, przyszedł i poprosił mnie o kilka wskazówek, tylko mu pomagałem. Nie chciałem też, żeby dozorca zarywał przez to nockę i czekał, aż skończymy.
    - Aaach… - krzyknął Xia Yao. - A niech cię szlag, nie próbuj zgrywać niewiniątka!
    Yuan Zong nagle ścisnął policzki chłopaka, jakby chciał je zmiażdżyć.
    - Przeklnij mnie jeszcze raz, a cię pogryzę.
    - On ciebie lubi! Byłem zazdrosny, dlatego przyjąłem od niego prezent. A kiedy publicznie zaprosił mnie na scenę, miałem udawać, że tego nie słyszę, co?
    Yuan Zong zanurzył dłonie w jego włosach i pocałował go. Chciał pochłonąć każde z wypowiedzianych słów, jego język intensywnie napierał, a pocałunek stawał się cholernie intensywny. Wyjaśnienia Xia Yao poruszyły go, ale był już w takim stanie, że chciał jedynie cieszyć się smakiem jego ust, pochłonąć go bez reszty.
    Xia Yao ugryzł go w wargę i obaj poczuli w ustach smak krwi.
    - Przyznaję, jestem zazdrosny. On jest pieprzonym ideałem, a ja się bałem, że cię stracę. I zachowaliście się dwuznacznie. Co takiego razem robiliście, że on musiał wymknąć się i przechodzić przez mur? Nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić, w przeciwieństwie do ciebie, oazy spokoju.
    Yuan Zong zachował powagę, a jego zakrwawione wargi ponownie otoczyły usta chłopaka. Smak krwi i śliny zmieszał się ze sobą, sprawiając, że ich zmysły zaczęły szaleć. Xia Yao opierał się jeszcze przez chwilę, ale powoli zaczął odpuszczać, aż w końcu całkowicie dał się owładnąć namiętności. Pocałunek stał się tak intensywny, że obaj zadrżeli.
    Po chwili chłopak powiedział.
    - Przyznaję, że cię lubię. Przyznaję, że jesteśmy razem. Przyznaję się, że cholernie się boję, że ktoś mi cię odbije. Dlatego chowam do kieszeni swoją dumę i proszę cię, błagam, nie zostawiaj mnie. Czy takie wyznanie cię zadowala?
    Xia Yao wypowiedział te słowa prosto z serca, był tak rozemocjonowany, że się rozpłakał. Troszkę się obawiał, że Yuan Zong będzie mu dokuczał, dlatego zarzucił mu ramiona na szyję i przyciągnął do siebie, po czym wtulił się w jego ramię i zaczął zanosić się płaczem.
    - Przecież powiedziałeś, że nigdy nie zmusisz mnie do czegoś, czego nie chcę. - wypłakał mu do ucha, szarpiąc go za włosy.
    Te słowa Yuan Zong wypowiedział pół roku temu, a dzisiaj przebiły mu serce.
    - Mówiłeś też, że nie ma potrzeby niczego potwierdzać…
    Wszystkie frustracje i obawy Yuan Zonga zniknęły, gdy spojrzał w zapłakane oczy Xia Yao. Objął dłońmi jego twarz i mocno go do siebie przytulił. Po chwili usiadł i położył jego głowę na swoich kolanach. Xia Yao otarł łzy, a każda z nich był jak sztylet, który wbił się w serce Yuan Zonga.
    Ta chwila była dla niego bardzo emocjonalna, jak wtedy, kiedy chłopak przyszedł do niego przez zaśnieżoną ulicę, jak wtedy, kiedy niósł go do samochodu, gdy został brutalnie pobity. Uczucia, które towarzyszyły tym chwilom, rozwalały go emocjonalnie.
    - Proszę, nie płacz. Bo spuchną ci oczy i nic nie będziesz przez nie widział.
    Xia Yao rozpłakał się jeszcze bardziej i uderzył Yuan Zonga w pierś, po czym wtulił się w niego i łkał jeszcze przez chwilę. Gdy wypłakał wszystkie frustracje, poczuł ulgę i dziwną radość w sercu.
    - Powiedz, tamtej nocy na sali tylko trenowaliście, prawda? - zapytał, bo jakby nie było, kiedy on zostawał na noc z Yuan Zongiem, to działy się różne, dziwne rzeczy. Objął go mocno za szyję i przyciągnął do siebie, po czym oplótł na nim nogę.
    Yuan Zong zbliżył się do jego twarz i zapytał seksownie niskim głosem.
    - Czyli oficjalnie jesteśmy razem?
    Xia Yao skinął głową.
    - Skoro też się we mnie zakochałeś, to co powinniśmy z tym zrobić? - zapytał, wskazując palcem na wybrzuszenie między nogami chłopaka. - Ty się tym zajmiesz, czy ja?
    Xia Yao uśmiechnął się nieśmiało i zaczął się wiercić.
    - Nie zadawaj głupich pytań i zacznij działać…
    Yuan Zong uwolnił spod spodni białą twardą rzepę i zaczął ją pieścić opuszkami palców.
    Xia Yao zawstydził się jeszcze bardziej.
    - Co ty robisz?
    - To taka drobna kara, podoba ci się?
    Chłopak rozchylił uda, po czym obaj rozpoczęli grę, w której było trochę łaskotania i sporo ocierania. Oddech Xia Yao był nieregularny i czuł, że zaraz straci kontrolę, dlatego zerwał się i powiedział.
    - Jest coś, co muszę sprawdzić.
    - Co takiego?
    Xia Yao wstał i poszedł po swoją torbę, w której nosił nawilżacz, gratis, który dostał jakiś czas temu w seks shopie. Rozsmarował go wokół swojej dziurki. Wylał też część nawilżacza na penisa Yuan Zonga, a następnie usiadł na nim, wciskając go w siebie.
    Twarz chłopaka zrobiła się fioletowa, ale nie pisnął z bólu.
    Yuan Zong był tak zaskoczony i owładnięty pożądaniem, że zapomniał, jak się nazywa. Miał w głowie tylko same brudne myśli: Mocniej, głębiej. Uderzył pięścią w kanapę, bo nie mógł znieść, że Xia Yao cierpi w milczeniu. Jakiś czas temu miał pękniętą kość udową i lekarz zabronił mu trenować przez trzy miesiące, czyli został mu jeszcze miesiąc rehabilitacji… Jeśli to zrobimy, to na pewno ból w kości się odezwie…
    W tym czasie Xia Yao nabijał się na tego ogromnego kutasa, który wszedł w niego na kilka centymetrów, a dźwięk mięśni, które stawiały opór, dotarł do uszu mężczyzny. Yuan Zong szybko podniósł go do góry i powiedział.
    - Oszalałeś?
    Zawstydzony chłopak położył się, zakrywając w dłoniach twarz. Chwilę później, Yuan Zong go wytarł i nałożył maść na lekko napuchniętą dziurkę.
    - Boli? - zapytał.
    - Tak.
    - To nie rób tego więcej.
    Xia Yao wydął wargi, a serce Yuan Zonga zmiękło w sekundę. Pogładził go po głowie i powiedział.
    - Spokojnie, nie będzie klapsa.
    - Przez jakiś czas nie spaliśmy razem i jak mnie swędziały plecy, to nie miałem kogo poprosić, żeby mnie podrapał. - powiedział chłopak sennym głosem.
    Yuan Zong wsunął dłoń pod jego koszulę i zaczął go drapać jak zawsze z idealną intensywnością i siłą. Chwilę później Xia Yao zasnął. Była to pierwsza noc, którą przespał spokojnie od czasu ich rozłąki.


    Następnego dnia po pracy Xia Yao przyjechał do firmy Yuan Zonga. W tym czasie skończyły się treningi i rekruci powoli opuszczali salę. Został w niej jedynie Tian Yan Qi, ponieważ chciał jeszcze potrenować. Kiedy zobaczył Xia Yao, podbiegł do niego pełen entuzjazmu.
    - Oficerze Xia. Przyszedłeś?
    I chociaż ten chłopak próbował to ukryć, to Xia Yao wiedział, że to on ich wczoraj widział.
    - Chodzi o to, że wczoraj w nocy…
    Tian Yan Qi spojrzał na niego i bezczelnie się uśmiechnął, po czym potwierdził jego obawy.
    - Widziałem wszystko…
    - Oj…
    - Nie martw się, nikomu nie powiem.
    Xia Yao poczuł wyrzuty sumienia, że miał co do tego chłopaka tyle podejrzeń. Objął go ramieniem i uśmiechnął się do niego. Czuł, że w tej chwili wszystkie niedomówienia, zostały wyjaśnione.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Czuję, że Tian Yan Qi, będzie jak kamień rzucony w gładką taflę jeziora... wzburzy i zmąci spokojne wody XY i YZ. Dziękuję za rozdziały.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz