Advance Bravely [PL] - Rozdział 143: Dziękuję szwagierko.

 

    W drodze do domu Xia Yao pocieszał przyjaciela, a w duchu czuł wyrzuty sumienia. Xia Yao, sprzedajesz przyjaciela za kilka butelek żelu. Zobaczysz, karma cię dopadnie.
    Kiedy dręczył się tą myślą, zadzwonił jego telefon.
    - Xia Yao, przyjdź szybko i mnie uratuj… Ach… - krzyczała Yuan Ru, a w tle słychać było dziwne hałasy.
    Serce chłopaka zabiło mocniej, szybko zapytał, gdzie jest, a gdy tylko podała adres, połączenie zostało zerwane.
    - Co się stało? - zapytał Peng Ze, widząc przerażenie na jego twarzy.
    - Peng Ze, złap taksówkę i wracaj do domu, ja muszę coś załatwić.
    Xia Yao nawet nie czekał na odpowiedź, tylko popchnął go w kierunku postoju taksówek. A kiedy Peng Ze krzyknął, że nie ma pieniędzy, Xia Yao szybko wyciągnął z portfela 200 juanów i mu je podał.
    Chłopak przyjął kasę i stał smutny na chodniku, przeklinając pod nosem.
    - Skurwielu, potraktowałeś mnie jak psa…
    

    Kiedy Xia Yao przyjechał na wskazane przez Yuan Ru miejsce, zobaczył zażartą walkę. Sześciu silnych i wysokich mężczyzn próbowało wepchnąć dziewczynę do samochodu, a jej dwaj ochroniarze próbowali powstrzymać porywaczy. Byli już cali w sińcach i krwi, ale za nic nie chcieli odejść od drzwi samochodu.
    Xia Yao bez namysłu rzucił się im z pomocą. Przeciwnicy byli silni i wyszkoleni, z ich zachowania i podjętej taktyki można było wywnioskować, że planowali to od dawna.
    Szczerze mówiąc, kiedy Xia Yao tu jechał, domyślił się, co go czeka. W tym samym dniu, kiedy przypadkowo spotkał Leoparda, trzech nieznanych typów próbowało zaciągnąć Yuan Ru do baru. Wtedy nabrał pewnych podejrzeń, dlatego powiedział obu jej ochroniarzom, żeby nie spuszczali z niej oczu. Jednak nie spodziewał się, że oddział specjalny Czarnych Panter zaatakuje tak otwarcie.
    Yuan Ru wiedziała, że sama sprowadziła na siebie kłopoty, dlatego bała się zadzwonić do brata i poprosiła o pomoc Xia Yao.
    Sytuacja wyglądała nieciekawie, bo porywacze mieli przewagę, do tego byli uzbrojeni. Nagle jeden z ochroniarzy dostał w ramię stalowym prętem, aż słychać było dźwięk łamanej kości. Yuan Ru została wciągnięta do auta, miała podarte ubranie i potargane włosy, i krzyczała z całych sił.
    Xia Yao przebił się przez blokujących go agresorów silnymi i precyzyjnymi ciosami i rzucił się w stronę furgonetki.
    Napastnicy nie mieli odwagi poważnie go zranić, bo czuli przed nim dziwny respekt, co tylko utwierdziło chłopaka, że to ludzie Hei Bao.
    Nagle drugi ochroniarz Yuan Ru został uderzony prętem w kark i stracił przytomność. Xia Yao był teraz sam przeciwko czterem napastnikom. Wiedział, że nie może liczyć na ochroniarza, który ze złamaną ręką ledwo trzymał się na nogach.
    W tym czasie Yuan Ru wyśliznęła się z auta i złapała go za ramię. Xia Yao też ją złapał i za nic nie chciał puścić, dlatego wciągnęli do auta ich oboje, by tam ich rozdzielić. Gdy im się udało, wyrzucili chłopaka na zewnątrz, ale on jedną ręką złapał się drzwi samochodu, a drugą chwycił dziewczynę za ramię. Nie poddawał się i z całych sił próbował ją stamtąd wyciągnąć. Nie puścił drzwi, chociaż na jego rękę spadł grad ciosów.
    Po chwili wściekli napastnicy zaczęli przytrzaskiwać jego rękę drzwiami. Jego dłoń i ramię po chwili zrobiły się fioletowe, ręka zaczęła puchnąć i sztywnieć. Chłopak nie mógł tego wytrzymać i poluzował z bólu chwyt. Widząc, co się dzieje, Yuan Ru zaczęła ich błagać i krzyczała jeszcze głośniej.
    - Proszę, zostawcie go, zostawcie…
    W tym momencie dziewczyna zrozumiała, że Xia Yao kochał ją, o wiele mocniej niż ona jego.
        

    W samochodzie zaparkowanym w pobliżu siedział mężczyzna i obserwował zajście. Przyjechał w nadziei, że uda mu się dopaść Yuan Zonga, ale ku jego zaskoczeniu pojawił się jego idol, dzięki czemu mógł cieszyć się widowiskiem.
    - Ten chłopak jest cudowny, życie nie miałoby bez niego sensu.
    Nagle furgonetka ruszyła, a Xia Yao upadł na ulicę i wylądował trzy metry dalej, co sprawiło, że oczy Leoparda zrobiły się czerwone.
    - Kurwa, ci idioci naprawdę szukają śmierci.
    Kiedy wysiadł z auta, zza rogu wyjechała ciężarówka, która kierowała się wprost na Xia Yao. Chłopak leżał w martwym punkcie kierowcy, który nie miał szansy, go zobaczyć. Leopard rzucił się w jego stronę i podniósł go z ziemi, a sekundę później ciężarówka przejechała przez miejsce, gdzie leżał Xia Yao.
    Mówi się, że jeśli kogoś kochasz, podświadomie go przytulisz, a wtedy twoje serce zaczyna bić jak szalone. I właśnie tego dzisiaj doświadczył Leopard.
    Jednak jego serce przyspieszyło chwilę później. Chłopak wyrwał się z jego objęć i zaczął biec za odjeżdżającą furgonetką. Jej drzwi nadal były otwarte, a Yuan Ru próbowała wyskoczyć, ale co chwilę któryś z ochroniarzy szarpał ją za ubrania. Xia Yao biegł jak szalony i dogonił samochód, i nawet ze zmiażdżoną ręką był w stanie złapać za lusterko i powiesić się na drzwiach. Gdyby samochód gwałtownie skręcił, mógłby wpaść pod koła.
    - Kurwa, ten dzieciak oszalał!
    Jego stopy zsuwały się co chwilę i szurał nimi o ziemię. Ale nie puszczał lusterka.
    Leopard patrzył na niego z niedowierzaniem.
    Kiedy zobaczył, że lusterko, na którym wisiał Xia Yao zaraz się urwie, chwycił za telefon i wybrał numer.
    - Zatrzymaj samochód!
    Kierowca wcisnął hamulec i czekał na dalsze rozkazy.
    - Wypuście dziewczynę!
    - Ale dlaczego? Nawet jeśli nic jej nie zrobimy, będzie naszą zakładniczką.
    - Jeśli jej nie wypuścisz, rozjadę cię twoim własnym autem.
    Kierowca już się nie odezwał, rzucił telefon i powiedział, do swoich ludzi siedzących z tyłu.
    - Wypuście ją.
    Po chwili Yuan Ru została wypchnięta z furgonetki.


    Na ulicy zostali tylko Yuan Ru i Xia Yao, który miał zamiar się na nią wydrzeć, ale kiedy zobaczył, jak drży i płacze, serce mu zmiękło.
    Objął ją i pocieszył.
    - No już, przestań płakać.
    - Kiedy mój brat… - dziewczyna mówiła, łkając. - Kiedy mój brat się o tym dowie… To mnie zabije…
    - Nie dowie się.
    Odkąd Xia Yao dowiedział, że to Yuan Zong przyczynił się do eksplozji samochodu Czarnych Panter, którym szmuglowali broń, nie mógł przestać myśleć o tym, w jak wielkim był niebezpieczeństwie. Postanowił, że dopóki sam będzie w stanie sobie poradzić z tymi draniami, to nic mu nie powie.
    - Mam nadzieję, że wyciągniesz wnioski z dzisiejszej lekcji i nie będziesz się spotykać z przypadkowymi facetami. - powiedział Xia Yao surowym głosem.
    Yuan Ru płakała, kiwała głową i kurczowo trzymała się jego ramienia.
    Chłopak zaprowadził ją do swojego samochodu, po drodze zbierając rannych ochroniarzy.
    - Wszystko w porządku?
    - Nic nam nie jest.
    - Dobra, wsiadajcie do auta, pojedziemy do szpitala.
    Po opatrzeniu ran Xia Yao powiedział do obu ochroniarzy.
    - Zanim spotkacie się z szefem, weźcie kilka dni wolnego, poczekajcie, aż poczujecie się lepiej.
        Mężczyźni spojrzeli na siebie i przytaknęli.
    Yuan Ru nie odniosła żadnych ran. Kiedy się umyła i poprawiła ubrania, wyglądała jak zawsze, jedynie oczy miała czerwone od płaczu.
    - A co z tobą? Jak twoja ręka? - zapytała cichutko.
    - Nic mi nie jest. Kość mam całą. A opuchlizna zejdzie.
    - Odwieziemy Yuan Ru do domu. - powiedział jeden z ochroniarzy.
    Xia Yao się na to zgodził. Zanim dziewczyna wsiadła do auta, spojrzała na chłopaka nieśmiałym wzrokiem, ale nic nie powiedziała.
    - Nie martw się, na pewno się na nich zemszczę. - powiedział Xia Yao poważnym zimnym głosem.
    - Dziękuję, szwagierko. - powiedziała i uroczo się do niego uśmiechnęła.
    Xia Yao zarumienił się, bo nie spodziewał się, że ktoś go tak nazwie. Odchrząknął i zerknął w stronę ochroniarzy, po czym nieco zirytowany wyszeptał.
    - Co ty mówisz, nie nazywaj mnie tak.
    - Szwagierka, szwagierka, szwagierka, szwagierka…
    Chyba ty! Xia Yao zazgrzytał zębami, machnął ręką, poganiając dwóch chichoczących ochroniarzy.
    - Jedźcie, szybko, zawieźcie tę awanturnicę do domu.
    Kiedy w końcu wsiadł do samochodu, co chwilę patrzył w lusterko na swoje zaczerwienione i opuchnięte oczy.
    Dziwne! Pomyślał, miał lekką ranę przy jednym oku, ale reszta twarzy była w idealnym stanie.
    Stwierdził, że jak ta rana już się zabliźni, to w końcu jego oczy będą znowu symetryczne, zupełnie jakby przeszedł zabieg chirurgiczny.


    W tym samym czasie trwał konkurs na najlepszego ochroniarza. Trzy dni zaciekłej rywalizacji i 16 wymagających konkurencji, a ten, kto zdobędzie najwięcej punków, wygra tytuł mistrzowski.
    A to było naprawdę coś. Wygrana gwarantowała, że kariera takiego ochroniarza rozwinie się w błyskawicznym tempie. Bo ci najlepsi od razu znajdą pracę u bogatych biznesmenów i celebrytów za grube pieniądze.
    W przeszłości Yuan Zong zabierał na konkurs siedmiu lub ośmiu rekrutów, w tym roku zdecydował, że wystartuje tylko Tian Yan Qi.
    Po 15 konkurencjach jego firma zajmowała 1 miejsce i było prawie pewne, kto zostanie mistrzem. Między Tian Yan Qi’im a ochroniarzem znajdującym się na 2 miejscu była przepaść punktowa.
    Oczywiście na drugim miejscu znajdował się przedstawiciel Czarnych panter, na którego wołano Czarna Burza. Przed nimi była ostatnia konkurencja, od której zależało wszystko, ponieważ była punktowana naprawdę wysoko. Tian Yan Qi wiedział, że musi dać z siebie wszystko. Walki trwały niemal bez przerwy, a ich zwycięzcy przechodzili dalej. Ostatecznie do finału zakwalifikowali się Tian Yan Qi i Czarna Burza.
    Co dziwne, nikt z zarządu Czarnych Panter nie pojawił się na Turnieju. Wystawiono jedynie czterech ochroniarzu i trzech z nich już dawno odpadło, przegrywając swoje walki.
    Szansę na zwycięstwo miał tylko jeden, Czarna Burza.
    A trzeba powiedzieć, że Pantery specjalizowały się w walce wręcz.
    Kiedy Tian Yan Qi stanął naprzeciwko swojego przeciwnika, to nikt nie miałby do niego pretensji, gdyby przegrał walkę. Szczerze by go docenili za samo podjęcie wyzwania.
    Jednak w słowniku Tian Yan Qiego nie istniało słowo „przegrana”.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz