Counterattack [PL] - Rozdział 129: Nie odzywaj się

 

    Po kilku dniach Wu Suo Wei ponownie zaczął odwiedzać klinikę. Jiang Xiao Shuai był tym mile zaskoczony. Jego uczeń, którego od dawna nie widział, nagle się pojawił. To sprawiło, że serce zabiło mu mocniej i z jednej strony naprawdę się cieszył, z drugiej czuł się trochę nieswojo. Skoro wziąłeś ślub, dlaczego ciągle wracasz do domu rodziców?
    - Twoja firma zbankrutowała, czy co? - zapytał doktor.
    - O czym ty mówisz? Mamy coraz większą sprzedaż, nasze towary są w ciągłym obrocie. Ta firma ma przed sobą świetlaną przyszłość.
    - Kłócicie się? - Jiang Xiao Shuai zadał kolejne pytanie.
    - Skąd - westchnął chłopak. - Nawet nie wyobrażasz sobie, jaki spokój panuje w naszym domu. Zgadzamy się we wszystkim i kompletnie nie mamy się o co kłócić.
    Doktorowi ciężko było sobie wyobrazić tak cichy i zgodny dom, zwłaszcza, że doskonale wiedział, że żaden z nich nie jest spokojny, zwłaszcza Chi Cheng. I właśnie ten jego spokój był zastanawiający. Z kolei Wu Suo Wei z tym swoim charakterkiem był jak tykająca bomba. Kiedy połączy się powyższe fakty, to pojawia się powód do niepokoju. Jednak chłopak nie wyglądał, jakby działo się coś złego, dlatego doktor zapytał:
    - To po co przyszedłeś?
    - Nasz związek jest przerażająco idealny i muszę trochę odetchnąć.
    - Skoro i tak większość osób już wie, że jesteście parą, to nie ma co utrzymywać waszego związku w tajemnicy. I pierwszy raz słyszę, że ktoś chce odpocząć, bo wszystko się w związku układa. A może boisz się, że wpadniesz w to za mocno? Chociaż z tą twoją manią zimnej kalkulacji pewnie ci to nie grozi.
    - Nie rozumiesz - powiedział z powagą chłopak. - Obaj jesteśmy mężczyznami.
    Jiang Xiao Shuai przewrócił oczami.
    - Ale się obudziłeś. Przecież już jakiś czas jesteście razem, wcześniej nie pomyślałeś o waszej seksualności, czy znowu szukasz problemu?
    Chłopak zdał sobie sprawę, że przyjaciel źle go zrozumiał.
    - Chodzi mi o to, że obaj jesteśmy mężczyznami i kiedy się nakręcimy, nie jesteśmy w stanie przestać, a wtedy…
    Jiang Xiao Shuai zaczął się śmiać.
    - To chyba dobrze, łączy was jedno pragnienie, dzięki czemu wasze życie będzie nieustanną zabawą.
    - Co za dużo, to niezdrowo - powiedział wyraźnie przygnębiony Wu Suo Wei. - Kiedy się tylko widzimy, jesteśmy jak dwa wygłodniałe samce i jedyne, o czym myślimy, to seks. Zwłaszcza on... może to robić codziennie. Ma na mnie ochotę, jak tylko wróci do domu i z samego rana, zanim wyjdzie do pracy. W weekendy tarzamy się w łóżku przez cały dzień, jakby nas ktoś skleił, nic nas nie rozłączy.
    Doktor śmiał się coraz głośniej, aż zauważył ostre jak brzytwa spojrzenie przyjaciela.
    - Dlaczego mu nie odmówisz? Musicie współpracować, żeby wasze miłosne życie było zdrowe, a jeśli jedna strona jest zbyt szorstka, druga musi ją wygładzić. Jesteś jego partnerem, zajmij się tym.
    Wu Suo Wei spojrzał na niego z pełnym wyrzutów sumienia wzrokiem.
    - To nie tylko jego wina. Ja też nie mogę się powstrzymać i współpracuję z tym demonem. - Nagle zaczął uderzać się pięścią w głowę.
    Doktor przestał się śmiać i powiedział:
    - Nie sądzę, żeby Chi Cheng zasłużył na to miano. Oczywiście wierzę, kiedy mówisz, że jest spragniony i wytrzymały, ale przecież nie ma go przy tobie przez 24 godziny na dobę.
    - Przekonasz się, jak sam spróbujesz - powiedział chłopak. - Też kiedyś myślałem, że on nie jest demonem seksu, bo przez kilka pierwszych miesięcy zachowywał się całkiem normalnie, ale przez ostatnie dwa tygodnie zachowuje się, jakby coś go opętało, chce to ze mną robić bez przerwy. I nie tylko to… on zawsze nas nagrywa. - Wu Suo Wei w miarę opowieści był coraz bardziej wzburzony. - Pojęcia nie masz, jak wygląda nasza sypialnia. Jak studio nagrań, na ścianach mamy zawieszone różne tła, pojawiła się huśtawka, klatka i mnóstwo gadżetów. Jakby ktoś tam zajrzał, to mógłby pomyśleć, że to dom wariatów. Poprosił mnie, żebym zamontował na suficie ekran LCD, żeby mógł tam puszczać nasze nagrania.
    - Obaj macie udane życie seksualne - powiedział doktor, czując gdzieś w sobie dziwny chłód.
    - Jedna lub dwie takie akcje są całkiem fajne, ale jeśli to staje się codzienną rutyną, to już zakrawa o szaleństwo.
    - Już rozumiem, przyszedłeś, żeby się przechwalać - powiedział Jiang Xiao Shuai szturchając go palcem w czoło.
    - Myślisz, że się chwalę, kiedy mówię, że pozwalam swojemu facetowi robić mi tysiące nagich zdjęć?
    Doktor ponownie się roześmiał i poklepał go po ramieniu.
    - Powodzenia! Pamiętaj, żeby zatrzymać miłość i zainteresowanie mężczyzny, nie możesz pozwolić najeść mu się do syta.
    Wu Suo Wei zastanowił się, po czym odpowiedział lekko nadymając usta:
    - Nie jestem w stanie nakarmić go do syta, bo on nie wie, kiedy jest najedzony.
    Po chwili zawibrował jego telefon.
    - Pewnie znowu on - mruknął pod nosem i spojrzał na wyświetlacz. Po chwili wyraz jego twarzy się zmienił i zakrył wyświetlacz przed doktorem, bo nie chciał, żeby zobaczył, jaką dostał wiadomość. Po chwili wsunął telefon do kieszeni i wyglądał, jakby coś ukrywał.
    - Aż tak cię pilnuje? Możesz w ogóle do mnie przychodzić?
    Chłopak zignorował to pytanie i kontynuował myśl.
    - Nie wiem, dlaczego ma w szufladzie przy łóżku środki nasenne. Może wsypię mu kilka do jedzenia, wtedy uniknę niebezpieczeństwa.
    - Oj, wtedy to dopiero będziesz zagrożony.
    - Niby dlaczego?
    Doktor szturchnął go w nogę i się uśmiechnął.
    - Nie wiesz? A może powinieneś sam się dzisiaj natrzeć tymi tabletkami.
    - Dzisiaj nie muszę.
    - Dlaczego?
    - Poznałem jedną z jego współpracownic i namówiłem ją, żeby zorganizowała kolację całego wydziału, co będzie dobrą okazją, by wszyscy lepiej poznali Chi Chenga. Podobno jego szef się zgodził, dlatego Chi Cheng na pewno mu nie odmówi.
    Jiang Xiao Shuai miał wątpliwości, czy tak błahy fortel zatrzyma tego zboczonego dominatora.

    Była już prawie godzina fajrantu, a przy drzwiach działu finansów robiło się tłoczno. Stały tam głównie kobiety i coś między sobą szeptały. Próbowały wytypować jedną dziewczynę, która pójdzie do Chi Chenga i powie mu o wspólnym wyjściu.
    Na początku każda dziewczyna chciała pójść, bo uważała, że to właśnie ona jest na tyle czarująca, by go skusić. Jednak jeśli odmówi, to będzie oznaczało koniec i brak kolejnej szansy, by się do niego zbliżyć.
    - Zhan Ran, ty idź. Chi Cheng kilka razy z tobą rozmawiał.
    Zhang Ran była introwertyczką i nie zależało jej na dobrych relacjach z kimkolwiek. Pochodziła z dobrej rodziny i była bardzo ładna. Zwykle z wysoko podniesioną głową przechadzała się po korytarzu i miała kilku wiernych absztyfikantów. Ale nie zwracała na nich uwagi, nie odrzucała ich, ani nie odwzajemniała zainteresowania, dlatego sporo osób o niej plotkowało.
    Teraz każdy ją przekonywał, żeby poszła do Chi Chenga. Jeśli zgodzi się z nimi wyjść, wszyscy będą zadowoleni, a jeśli odmówi, to i tak będzie dobrze, bo dziewczyna raczej nie była zainteresowana flirtem w pracy.
    - Zhang Ran, jesteś z nas najładniejsza i najsłodsza.
    - Tak, kiedyś widziałam, jak Chi Cheng przyglądał ci się z ukrycia.
    - Kiedy powiesz słowo, żaden mężczyzna ci nie odmówi. Idź i go zapytaj.
    I chociaż Zhang Ran uważała się za lepszą od proszących ją dziewczyn, udawała zakłopotanie, przyłożyła dłoń do piersi i skromnie zapytała:
    - Naprawdę mogę to zrobić? Nie jestem aż tak pewna siebie…
    Nie zdążyła dokończyć, bo dziewczyny poprowadziły ją pod drzwi biura Chi Chenga, a po chwili ją przez nie wepchnęły, zatrzaskując je za nią z hukiem. Zhang Ran zachwiała się i delikatnie krzyknęła dając do zrozumienia, że nie przyszła tu z własnej woli. Chi Cheng nawet na nią nie spojrzał.
    - O co chodzi?
    Dziewczyna przygryzła wargi i zapytała wyjątkowo słodkim tonem:
    - Chi Cheng, szef organizuje kolację dla całego działu. Będzie sporo osób, które jeszcze nie miały okazji z tobą porozmawiać. Może wykorzystasz okazję, żeby lepiej się z nami poznać?
    - Nie zamierzam - odpowiedział Chi Cheng dając do zrozumienia, że nie ma ochoty na jakiekolwiek negocjacje.
    To sprawiło, że Zhang Ran prawie wyszła z siebie, jednak nie dała tego po sobie poznać.
    - Nie bądź taki. Dzięki tej kolacji wszyscy w dziale lepiej się poznamy. Jeśli nie przyjdziesz, to nasze spotkanie nie będzie miało sensu.
    - W takim razie lepiej je odwołajcie. - Po tych słowach wziął swoją torbę i wyszedł, a chwilę później wsiadł do samochodu.
    - Dokąd? - zapytał Gang Zi.
    - Do kliniki.
    - A nie masz wieczorem firmowej kolacji?


    Wu Suo Wei był człowiekiem czynu, ledwie o czymś pomyślał, już zaczynał działać. Obawiał się tylko, żeby nikt się nie dowiedział, że zostawił swojego kochanka na pastwę wyposzczonych policjantek.
    Chi Cheng zdawał sobie z tego sprawę, ale nie przejął się tym, tylko włożył słuchawki do uszu, żeby posłuchać seksowych jęków Wu Suo Weia, a przy okazji wysłał mu wiadomość. I to było to, co chłopak tak zawzięcie starał się zasłonić.
    Trzeba przyznać, że Chi Cheng był zdecydowanie lepszym strategiem. Nie mógł wymusić na nim, żeby wysyłał do niego smsy, dlatego podpisał umowę, w której chłopak miał do wykorzystania 5000 darmowych wiadomości. A Wu Suo Wei bardzo lubił wykorzystywać to, co mu się należało. Teraz dbał o to, żeby zużyć darmowy pakiet, nawet kosztem jedzenia i spania.
    Gang Zi spojrzał na Chi Chenga i dobrze wiedział, że właśnie z kimś flirtuje. Kiedyś wiele razy widział, jak Chi Cheng szybko nudzi się związkiem, dlatego jego zaangażowanie i oddanie było dla niego czymś nowym i w pewnym sensie ekscytującym. Jednak zaczął podejrzewać, że jego szef znudził się Wu Suo Weiem i zamierza go zdradzić.
    - Do kogo tak piszesz?
    - Do Da Bao - odpowiedział nie odrywając wzroku od telefonu.
    Gang Zi nie był w stanie tego pojąć. Kiedyś mówiłeś, że jesteś znudzony, jeśli codziennie masz w łóżku tę samą osobę, a teraz? Nawet flirtujesz z nim przez telefon. Może powinniście od siebie odetchnąć? Jeśli za bardzo się nakręcisz, ten ogień w końcu cię strawi.
    Oczywiście za nic nie powiedziałby tego na głos, zamiast tego jak najdelikatniej ubrał w słowa swe obawy.
    - Stary wiem, że przez wiele lat się miotałeś, a teraz znalazłeś prawdziwą miłość i to jest fantastyczne. Ale wiesz, czasem warto od siebie odpocząć, nie męcz się tak. Jeśli za szybko się wypalisz, to przez kolejne lata będziesz się regenerować.
    - Nie odzywaj się, skoro nigdy z nim nie spałeś.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze