Counterattack [PL] - Rozdział 131: Niepewność

 

    Doktor i Guo Chengu wiedzieli, że czeka ich poważna rozmowa. Po chwili milczenia w końcu odezwał się Guo Chengyu:
    - Tamtej nocy nawet cię nie dotknąłem.
    - Wiem - odpowiedział doktor.
    - To dlaczego mnie unikasz? - zapytał mężczyzna. - A może masz mi za złe, że nic nie zrobiłem?
    Jiang Xiao Shuai pokazał mu drzwi, a on patrzył na niego i delikatnie się uśmiechnął. Po chwili doktor powiedział:
    - Wtedy, kiedy wszedłem do twojego pokoju, wiedziałem że mi nic nie zrobisz. Kiedy ktoś cierpi i jest nieszczęśliwy, nie myśli o seksie. Oczywiście możesz zaprzeczyć, tak samo, jak nie chcesz się przyznać, dlaczego tu przyjechałeś.
    - Nieszczęśliwy? Dlaczego miałbym być nieszczęśliwy?
    Jiang Xiao Shuai nie miał zamiaru owijać w bawełnę.
    - Wiesz, dlaczego przyszedłem do ciebie tamtej nocy? Powiem ci. Wymknąłem się do kliniki i zobaczyłem tu dość gorącą i nieprzyzwoitą scenę i tak oto zdemaskowałem twój spisek. A ty za wszelką cenę próbowałeś odwrócić kota ogonem, bo wiedziałeś, że już o wszystkim wiem.
    Guo Chengyu uśmiechnął się i wypuścił z ust kłąb dymu.
    - Czyli się dowiedziałeś.
    Doktor zacisnął ze złości usta.
    - Czy ty nie możesz choć raz przyznać się do winy?
    - Do jakiej winy?
    - Wiesz, że Chi Cheng szaleje, kiedy na ponad godzinę rozstanie się z Wu Suo Weiem? Zawsze do niego dzwoni, są w nieustannym kontakcie. Jego login w mediach społecznościowych jest ustawiony na: Jesteś moim ulubionym frajerem. A w znajomych ma tylko Wu Suo Weia. - Doktor na chwilę przerwał widząc, że wyraz twarzy Guo Chengyu nieznacznie się zmienił. - To już koniec.
    - Koniec czego? - zapytał mężczyzna i zaczął się śmiać. - Tylko na łożu śmierci człowiek przyznaje się do wszystkiego, a jeśli nic mu nie grozi, to po co się narażać?
    Jiang Xia Shuai zmierzył go surowym wzrokiem.
    - Dla twojej wiadomości, on ma się dobrze, jest zdrowy i szczęśliwy.
    - Och, próbujesz mi powiedzieć, jak bardzo jesteś zazdrosny?
    - Możesz przestać żartować? Przestań mierzyć wszystkich swoją miarą. I przyznaj się w końcu.
    Guo Chengyu był nieco zdezorientowany, nie do końca rozumiał, o co mu chodzi i do czego próbuje go nakłonić. Przez myśl mu przeszło, że może ma gorączkę. Dotknął jego czoła, które było ciepłe, ale nie gorące, dlatego zapytał:
    - Co cię opętało?
    Jiang Xiao Shuai machnął ręką i odwrócił się od niego.
    - Wyjdź, nie chce mi się z tobą gadać.
    Jednak mężczyzna nie ruszył się z miejsca, tylko ze wszystkich sił próbował rozgryźć słowa doktora. Po chwili rozmyślań olśniło go, a myśl, jaka pojawiła się w jego głowie, omal jej nie rozsadziła.
    - Nie mów… myślisz, że lubię Chi Chenga?
    Kiedy doktor to usłyszał, westchnął z ulgą.
    - No, w końcu się przyznałeś.
    Guo Chengyu nie był w stanie powiedzieć słowa, wyjął papierosa, którego miał za uchem i zaczął go delikatnie przygryzać. Czuł, że musi się uspokoić. Za to Jiang Xiao Shuai kontynuował.
    - Nie wydaje mi się, żebyś miał duże szanse, nieważne, jak dobre są marynowane warzywa, to nigdy nie będą konkurencją dla stołu pełnego bakalii.
    Mężczyzna nadal milczał, a doktor się rozkręcał.
    - Zapomnij, nigdy nie będziecie razem, nigdy się nie dogadacie.
    Guo Chengyu wyjął z ust papierosa i go złamał, a doktor ciągnął wywód.
    - Widzę, że masz złamane serce. Ale to kiedyś przejdzie. Zadbam o to, żeby rozweselić cię dobrym jedzeniem i mocnymi drinkami.
    - Nie będę ci więcej przeszkadzał - powiedział Guo Chengyu.
    - W takim razie, bardzo dziękuję.
    - A ty lepiej przeanalizuj swoje objawy. - Mężczyzna spojrzał na zdziwioną twarz doktora i wytłumaczył. - Pozwól, że zadam ci pytanie. Kiedy przyłapałeś ich na numerku, dlaczego wściekły przybiegłeś do mnie? Dlaczego tak się zdenerwowałeś, gdy zobaczyłeś, jak się całują? A kiedy Wu Suo Wei został ugryziony przez Żółtego Smoka, dlaczego rzuciłeś mu się na ratunek, nie dbając o własne bezpieczeństwo? Kiedy Wu Suo Wei próbował zdobyć Chi Chenga, ty bezinteresownie mu pomagałeś, nie chcąc niczego w zamian. Według twojego toku myślenia, powinienem zadać ci pytanie: lubisz Wu Suo Weia?
    - Co ty za bzdury opowiadasz?! - krzyknął wściekły Jiang Xiao Shuai.
    - I powiem ci, dlaczego tamtej nocy się z tobą nie przespałem. Po tym, jak cię odurzyłem, ciągle wołałeś imię innego mężczyzny. Nie miałem serca ci tego zrobić. I to ty jesteś żałosnym nieszczęśnikiem, a nie ja.
    - Obyś zdechł!
    Guo Chengyu uśmiechnął się ironicznie.
    - Zanim wyjdę, powiem ci coś jeszcze. Poradź swojemu uczniowi, że jeśli nie chce wpaść w kłopoty, niech jak najszybciej wyzna Chi Chengowi, że był chłopakiem Yue Yue.
    Jiang Xiao Shuai zamarł, czuł się tak, jakby trafił w niego piorun. Kiedy mężczyzna był już przy drzwiach, krzyknął:
    - Czekaj, wracaj tu, do cholery!


    Po powrocie do domu Wu Suo Wei próbował na wszelkie sposoby przejąć telefon Chi Chenga, który był w jego kieszeni. Chciał usunąć tę głupią wiadomość, którą przypadkiem do niego wysłał. Niestety wszelkie próby przejęcia telefonu kończyły się fiaskiem i za każdym razem jego ręka była przechwytywana. Chi Cheng spojrzał na jego dłonie i postanowił, że obetnie mu paznokcie.
    - Tylko odrobinę urosły, po co je obcinać? I nie obcinaj tak krótko, jak ostatnio. Moja sekretarka się ze mnie śmieje, że prawie nie mam paznokci.
    - A co? - Mężczyzna nagle spochmurniał. - Zamierzasz kogoś wyrwać na paznokcie?
    Wu Suo Wei zaczął myśleć, jaki związek mogą mieć paznokcie z uwodzeniem, w końcu wymyślił.
    - Ten twój kelner z klubu ma piękne, długie paznokcie, a z tego, co wiem, to on ci się podoba.
    - Porównujesz się z nim? - zapytał Chi Cheng patrząc na niego uważnie. - Jeśli chciałbyś postawić się na jego miejscu, to pozwól mi, że będę cię chłostał i bił, a wtedy będziesz mógł zapuścić tak długie paznokcie, jak chcesz.
    Wu Suo Wei przestał drążyć temat. Powód, dla którego Chi Cheng obcinał mu paznokcie, był dość banalny. Pewnego dnia zobaczył, jak Wu Suo Wei pomaga jednej z pracownic otworzyć puszkę. Z uśmiechem na ustach podał jej pomocną dłoń i użył do tego paznokci. Dlatego też Chi Cheng stwierdził, że należy pozbyć się tego potencjalnego zagrożenia.
    Wu Suo Wei postanowił wykorzystać moment, kiedy obie ręce Chi Chenga były zajęte i powoli sunął ręką wprost do jego kieszeni.
    - Podaj mi drugą rękę - powiedział mężczyzna, po chwili miał w dłoni obie jego dłonie i spokojnie działał dalej.
    - Nie jest ci za gorąco? Może się rozbierz - powiedział chłopak, gdy jego paznokcie były już idealnie przycięte.
    Chi Cheng spojrzał na niego wyzywająco, jakby mówił: Jeśli chcesz, to mnie rozbierz.
    I dokładnie o to chodziło chłopakowi. Od razu rozpiął mu rozporek. Chi Cheng mocno go do siebie przytulił i zapiął rozporek, a potem naciągnął na niego sweter. Kto by pomyślał, że jesteś taki niecierpliwy. Poczekaj chwilę.
    Chi Cheng jeszcze nigdy w życiu tak za nikim nie szalał. Wystarczyło, że poczuł zapach Wu Suo Weia, a tracił rozum. Z chłopakiem było podobnie, kiedy był blisko Chi Chenga, miał wrażenie, jakby się czegoś naćpał, wystarczyło, żeby mężczyzna przez chwilę popieścił jego sutki, a on już miał orgazm.
    Po krótkiej, odświeżającej rundce chłopak oparł się o wezgłowie łóżka i tak jakby posmutniał.
    - Oglądałeś „W krainie zmysłów”?
    Chi Cheng znał ten film, ale nic nie powiedział.
    - To porno. Główni bohaterowie są tak bardzo spragnieni seksu, że tracą nad sobą kontrolę i coraz ciężej dochodzą do spełnienia. Nie jedzą, nie piją, tylko bez przerwy się bzykają. I nagle kobieta w chwili uniesienia dusi mężczyznę i odcina mu kutasa, byle tylko osiągnąć orgazm.
    - Nie martw się, nam to nie grozi.
    - Skąd wiesz?
    - Nie dasz rady go odciąć.
    Wu Suo Wei czuł, że mózg mu się lasuje.
    - Nie o to mi chodziło! Chciałem tylko zwrócić uwagę na sedno problemu. Przestali jeść, bo cały czas się pieprzyli.
    Chi Cheng nie skomentował.
    - I byli tak cholernie spragnieni, tacy wygłodniali.
    15 minut później Chi Cheng zamówił jedzenie na wynos z pobliskiej restauracji. Wu Suo Wei zaniemówił z wrażenia. Jadł w łóżku i po chwili zdał sobie sprawę, że Chi Cheng bacznie się mu przygląda. Jakoś tak poczuł się nieswojo.
    - Wiesz, czytałem artykuł o dziesięciu rzeczach, które potrafią zniszczyć atmosferę w łóżku. Na przykład jedzenie w łóżku, nieważne jak pyszne i drogie by było, twój partner uzna cię za żarłoka. Myślisz tak o mnie?
    - Czasem dobrze jest zepsuć nastrój, żeby było ciut inaczej.
    Wu Suo Wei zamarł, chciał poznać odpowiedź na to pytanie, a Chi Cheng sprytnie z tego wybrnął. Postanowił, że nie będzie się tym przejmował, odwrócił się tyłem do niego i skończył jeść.
    Z kolei Chi Cheng lubił, kiedy złe nawyki chłopaka nagle wychodziły na jaw, bo to bardzo go podniecało.
    - Już nie wkładasz mi do kieszeni przekąsek - powiedział Chi Cheng, kiedy kładli się spać.
    - Sprawdź kieszenie.
    Chi Cheng włożył ręce do kieszeni i w jednej z nich znalazł dwa opakowania fasoli. Oczywiście wiedział, że chłopak włożył je tam, kiedy wyciągał jego telefon, ale nie wspomniał, że go nakrył, tylko zaczął się z nim drażnić.
    - Jesteś świetnym kieszonkowcem, marnujesz swój talent.
    Wu Suo Wei odpalił telefon Chi Chenga i zaczął przeglądać wiadomości. Odkrył, że wszystkie zostały przeczytane.
    - Z ciebie też świetny glina.
    Po tych słowach zamilkł, zamknął oczy i udawał, że śpi.
    - Wiem, że czujesz się niepewnie - powiedział Chi Cheng.
    Wu Suo Wei poczuł, jak serce mu się kurczy, bo te słowa trafiły w źródło jego niepokoju. Bał się i czuł niepewnie. Codziennie cieszył się miłością i troską Chi Chenga i myślał tylko, kiedy to wszystko straci. Bał się bezgranicznie zaufać miłości i cały czas próbował się kontrolować.
    - Nie bój się - powiedział Chi Cheng. - Naprawdę coś do ciebie czuję.
    Jednak w tej chwili Wu Suo Wei nie był w stanie ocenić, czy może zaufać tym uczuciom.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz