Advance Bravely [PL] - Rozdział 172: Szczerość do bólu.

 

    Pani Xia uważała, że trzymanie syna w zamknięciu nie jest najlepszym pomysłem. Bała się, że Xia Yao może podupaść na zdrowiu, zwłaszcza że w tak nieciekawym i burzliwym okresie, stracił swojego małego gwarka. I właśnie dlatego postanowiła wysłać go na kilka dni do ojca, żeby mógł się zrelaksować i zaczerpnąć świeżego, wiejskiego powietrza.
    - Mamo, zanim wyjadę, chcę odwiedzić przyjaciela.
    - Którego?
    - Tian Yan Qi’ego.
    Pani Xia nie miała pojęcia, o kim mówił jej syn. Uważała, że tylko wymyślił siebie pretekst, żeby spotkać się z Yuan Zongiem.
    - Dobrze, ale pójdę z tobą.
    Od czasu ostatniego zajścia, kiedy wynajęci ochroniarze zostali znokautowani, postanowiła zawsze towarzyszyć synowi.
    - Naprawdę musisz? Myślisz, że w takim stanie wymykałbym się na randkę?
    Kobieta spojrzała na niego uważnie. Rzeczywiście, wyglądasz jak siedem nieszczęść.
    Wiedziała, że ostatnio stan psychiczny Xia Yao jest bardzo zły, był blady, niewyspany i wyglądał na zagubionego. Gdyby nie to, na pewno nie kazałaby mu jechać do ojca.
    - Jeśli chcesz, żebym bez oporów pojechał do ojca, to puść mnie samego.
    Kobieta wbiła w niego wzrok, bijąc się z myślami.
    - Dobrze, jeśli pozwoli ci to oczyścić głowę, tylko wróć przed szóstą wieczorem.
    - Nie potrzebuję aż tyle czasu.
    Po chwili chłopak poszedł się przebrać i wyszedł z domu.


    Tian Yan Qi odebrał od niego telefon i zrobił co w jego mocy, by znaleźć chwilę w swoim napiętym harmonogramie na spotkanie z Xia Yao.
    - Jak tam w firmie? - zapytał chłopak.
    - Dlaczego nie zapytasz o to Yuan Zonga?
    - Odpowiedz.
    Tian Yan Qi zaśmiał się i zdał mu relację.
    - W sumie udało nam się przetrwać najgorszy kryzys, a teraz zbieramy dowody, by dorwać tego drania. Nawet jeśli zmieni tożsamość, znajdziemy go i zrobimy wszystko, by został ukarany.
    Xia Yao przytaknął.
    - Skoro ty się tym zajmujesz, jestem pewien, że się uda.
    - Nie nabijaj się ze mnie. Nie chciałem wracać. Yuan Zong i tak by mi na to nie pozwolił. Chcę jedynie doprowadzić do końca tę jedną sprawę, ponieważ dotyczy mnie osobiście.
    - Nie miałem okazji cię przeprosić. - powiedział Xia Yao.
    - Nie musisz. To moja wina, że wypiłem zawartość kubka bez zastanowienia. Muszę teraz zebrać plony, jakie zasiałem.
    - A może zabierzesz mnie do swojego nowego domu? Chciałbym go zobaczyć.
    - Do mojego domu? - zapytał zaskoczony chłopak.
    - Chyba że nie masz czasu.
    - W tej chwili jestem wolny.
    Tian Yan Qi zawiózł Xia Yao do domu, który kupił dla niego Yuan Zong. Gdy weszli do środka, na korytarzu stały dwie pary kapci.
    To o niczym nie świadczy. Każdy ma w domu dodatkową parę kapci dla gości. Pomyślał Xia Yao, chociaż rozmiar jednej z par pasowałby na duże stopy Yuan Zonga. Lepiej, żeby były za duże niż za małe.
    Przeszli do schludnego i gustownego salonu. Wnętrze nie było luksusowe, ale czuć było, że nie są to najtańsze rzeczy. Od razu było widać, że Yuan Zong zadał sobie sporo trudu, by urządzić to wnętrze.
    Xia Yao wszedł do każdego pokoju, z wyjątkiem sypialni. Zajrzał na salę treningową. Widać było, że spora część sprzętu była wykonana samodzielnie przez Tian Yan Qi’ego. Xia Yao od razu wypróbował każdy z nich i wyobrażał sobie zdziwioną minę Yuan Zonga, gdy wypróbowywał je osobiście.
    Był też pokój pełen książek z dziedziny zarządzania przedsiębiorstwem. Na biurku stał laptop ulubionej przez Yuan Zonga firmy, a podkładka pod myszkę była z logiem firmy.
    Na półce stały segregatory z planami rozwoju, teczki kursantów i dokumenty do zatwierdzenia przez Yuan Zonga.
    Kiedy Xia Yao wszedł do kuchni, zobaczył na szafce dwa zestawy misek i pałeczek. Nie mniej, nie więcej, tylko dwa.
    W lodówce były ulubione napoje Yuan Zonga, a także marynowane warzywa, które były jego specjalnością i które jakiś czas temu obiecał mu przygotować.
    - Częstuj się wszystkim, na co masz ochotę. Wybacz, ale nie zaproponuję ci herbaty. - powiedział Tian Yan Qi.
    - A mogę zajrzeć do sypialni?
    - Oczywiście, że możesz. Dzieliłem już pokój z wieloma rekrutami, dlatego śmiało możesz wejść wszędzie.
    Oczywiście Xia Yao skorzystał z tej okazji. Na środku sypialni stało duże podwójne łóżko i na obu połówkach znajdowała się idealnie zasłana pościel. Patrząc na nie, człowiek wiedział, że mieszka tu osoba z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi.
    Możliwe, że nie on jeden taki jest… pomyślał Xia Yao, po czym zajrzał do szafy. Była tam piżama idealnie dopasowana do wzrostu Yuan Zonga i trzeba przyznać, że jej widok go zmroził. I chociaż wyglądała na nową, to jednak, z jakiegoś powodu znalazła się w tej szafie.
    Również w łazience znajdowały się same niezbędne akcesoria. Nieodpakowane szczoteczki do zębów, szampony, ręczniki. Wszystkie zostały ułożone parami, co sprawiało wrażenie, że mieszkają tu dwie osoby.
    Chwilę później Xia Yao usłyszał głos gwarka, dobiegający z balkonu i od razu tam pobiegł. Kiedy ptak go zobaczył, ożywił się i zaczął skrzeczeć radośnie.
    - Witaj, witaj, dawno cię nie było, dawno cię nie było…
    W firmie bardzo często Tian Yan Qi zajmował się gwarkiem, zwłaszcza kiedy Yuan Zong był zajęty. Obok klatki z ptakiem stała druga, w której zwykle siedział Hei. Ten widok całkowicie wybił Xia Yao z równowagi. Przypomniał sobie, jak oba gwarki ze sobą rozmawiały, a jego serce ścisnęło się z bólu.
    - Od dwóch dni gwarek jest bardzo osowiały. Kupiłem mu drugiego dla towarzystwa. - powiedział Tian Yan Qi.
    - Dobry pomysł. - powiedział Xia Yao i żegnając się z Tian Yan Qi'im, szybko wyszedł z domu. Zanim pęknie i kompletnie się rozklei.
    Pojechał od razu do firmy Yuan Zonga i zastał go, kiedy rozmawiał z kierownikiem działu inwestycji.
    - Kup tę działkę.
    Kierownik spojrzał na szefa zaskoczony. Rozmawiali właśnie o działce, która znajdował się tuż obok inwestycji nowej firmy Leoparda. Jednak w porównaniu z jego działką, ta była niewielka i nie przedstawiał żadnej wartości.
    - Ale po co? - zapytał kierownik. - Ostatnio osiągnęliśmy spore zyski. Stać nas na zakup o wiele większej działki, w korzystniejszej lokalizacji.
    - Ta nam całkowicie wystarczy. Założymy nową firmę związaną z obrotem nieruchomości.
    - Dlaczego mamy zaangażować się w nieruchomości? W tej branży jest ogromna konkurencja.
    - Nieruchomości rujnują mężczyzn tak, jak prostytucja kobiety. - przerwał mu Yuan Zong. - Kiedy obecna działalność przestanie być dochodowa, nie możemy zostać z niczym.
    Kierownik nie potrafił odbić piłeczki i zamilkł. Po chwili usłyszeli pukanie do drzwi. Kiedy Yuan Zong spojrzał w ich kierunku, zobaczył promienną twarz Xia Yao, a jego serce momentalnie zadrżało. Natychmiast wyprosił kierownika i zamknął za nim drzwi, po czym rzucił się do ust Xia Yao, całując go namiętnie.
    Yuan Zong nie wiedział, co się stało, ale język chłopaka nie był tak zwinny, jak zawsze. Być może powodem była zbyt długa abstynencja.
    - Jak namówiłeś matkę, żeby cię wypuściła?
    - Za dwa dni jadę na trochę do ojca, dlatego pozwoliła mi zaczerpnąć świeżego powietrza.
    - Jedziesz do ojca? - mężczyzna patrzył na niego palącym wzrokiem, jakby nie mógł się z tym pogodzić. - Musisz jechać? Kiedy wrócisz?
    - A co to za różnica. - zaśmiał się chłopak. - Przecież i tak się nie zobaczymy, niezależnie, czy wyjadę, czy nie.
    - Ale będę spokojniejszy, jeśli będziesz w Pekinie.
    - Czyli nie poszło tak dobrze, jak się spodziewałeś? - Xia Yao zmierzył go podejrzliwym wzrokiem.
    Yuan Zong ze wszystkich sił starał się nie myśleć o dniu, w którym Xia Yao wyjedzie, nie chciał też wywierać na nim presji. Czuł, jakby miał na sercu ogromnego bolącego guza, a jeśli go usunie, zostanie mu bolesna blizna.
    A Xia Yao postanowił dźgnąć go właśnie w to najbardziej bolesne miejsce.
    - Dlaczego nie zapytałeś mnie, co się stało tamtego dnia, kiedy zostałem odurzony?
    Oczy Yuan Zonga przepełnione były bólem, tak wielkim, że zwykły zjadacz ryżu, nie byłby w stanie go znieść.
    - Powiem ci dlaczego... Ponieważ się boisz. Boisz się usłyszeć, że mu na to pozwoliłem. Boisz się, że powiem, że nie byłem w stanie się oprzeć. Masz mizofobię i boisz się, że nie będziesz w stanie mnie tknąć, skoro zostałem zbrukany przez innego faceta. Nigdy nie zamierzałeś tego wyjaśnić, kurwa, nigdy!
    Yuan Zong westchnął i krzyknął na niego.
    - Nie mówiłem o tym, bo cię kocham. Jestem normalnym facetem i czuję się winny, że nie zadbałem o twoje bezpieczeństwo. I jestem tak cholernie zazdrosny...
    Xia Yao zagryzł wargi, by powstrzymać łzy, które cisnęły mu się do oczu. Yuan Zong, naprawdę we mnie nie wierzysz?
    Po chwili chłopak się uspokoił i powiedział.
    - Pozwoliłem mu to zrobić.
    Yuan Zong poczuł, jak jego serce zamarza.
    - Nie chcę stawiać cię w niezręcznej sytuacji, dlatego pozwól, że cię wyręczę… Zerwijmy.
    Mężczyzna chwycił go w pasie i rzucił na biurko. Wszystkie dokumenty i sprzęty spadły z hukiem na podłogę. Kubek tak mocno uderzył w ścianę, że roztrzaskał się na drobne kawałki.
    - Co powiedziałeś?
    Chłopak odpowiedział, patrząc mu w oczy.
    - Możesz urwać mi głowę, a i tak to powtórzę: zerwijmy.
    Yuan Zong chwycił go za szyję i ścisnął. Po chwili Xia Yao zrobił się blady i czuł, że jego kark za chwilę zostanie zmiażdżony.
    - Powtórz to jeszcze raz.
    Oczy chłopaka zrobiły się czerwone, ale patrzył na Yuan Zonga zdeterminowany.
    - Zerwijmy.
    Pod tym mocnym uściskiem wargi chłopak zaczęły drżeć, gdy po raz kolejny powiedział:
    - Zerwijmy…
    W tym momencie Yuan Zong miał ochotę go zabić. Osoba, którą kochał bardziej niż swoje życie, zadała mu tak cholernie bolesną ranę, wbijając mu w serce słowo ostre niczym sztylet. Czuł, jakby w jego ciele przestała krążyć krew, czuł, że jego serce rozsypało się na milion drobnych kawałków, czuł się coraz słabszy, z każdą chwilą...
    Nawet jeśli chciałby go uderzyć, to nie był w stanie ruszyć palcem. A Xia Yao tylko na niego patrzył i powtarzał w kółko jedno i to samo słowo.
    Yuan Zong puścił go, odwrócił się i wskazał mu drzwi.
    - Wynoś się.
    To słowo zraniło chłopaka, tak samo mocno, jak słowo „zerwijmy” dotknęło Yuan Zonga.
    Xia Yao powoli ruszył w stronę drzwi, ledwie powłócząc nogami i jakoś udało mu się wyjść z gabinetu, a potem z budynku i za bramę, by w końcu stracić z oczu miejsce, gdzie przebywał Yuan Zong.
    Czuł pustkę w sercu, a ból paraliżował mu zmysły.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze