Advance Bravely [PL] - Rozdział 179: Bezczelny bachor.

 

    Xuan Da Yu i Xia Yao zostali sami. Xia Yao przysunął się do przyjaciela, odchylił głowę lekko na bok, a w oczach zapłonęły mu seksowne ogniki. Serce Xuan Da Yu’ego natychmiast przyspieszyło i zakrył dłonią jego oczy.
    - Nie patrz tak na mnie.
    - O co ci chodzi?
    - Nieważne. - powiedział Xuan Da Yu z niezręcznym uśmiechem na ustach.
    Xia Yao głęboko westchnął i położył głowę na ramieniu przyjaciela, którą ten pogłaskał i zapytał nie ukrywając podniecenia.
    - Dlaczego zerwaliście?
    Chłopak spojrzał na niego i zapytał.
    - Dlaczego jesteś taki szczęśliwy?
    - Odpowiedz mi. - nalegał Xuan Da Yu, a jego poziom szczęścia znacznie zmalał.
    - Nie wiem, co powiedzieć.
    Zniecierpliwiony Xuan Da Yu zaczął zgadywać.
    - Nie mów, że to przez tego Tian Yan Qi’ego?
    Milczenie przyjaciela było wystarczającą odpowiedzią.
    - A nie mówiłem? - ciągnął, szturchając go w czoło. - Tak to już bywa, że ludzie do siebie podobni, kończą razem w związku. On jest jak sos Dong Bei i nie pasuje do zupy z Salanganes, którą ty jesteś.
    Xia Yao nie zwrócił uwagi na różnicę w kosztach obu produktów, skupił się na innych walorach obu potraw.
    - Ale sos Dong Bei jest smaczniejszy niż zupa z gniazd Salangages… Zwłaszcza ten, który własnoręcznie robi Yuan Zong… - Xia Yao z bólem wydusił z siebie te słowa, na to Xuan Da Yu spojrzał na niego wściekły i ryknął.
    - Tylko spójrz na siebie! Kompletnie ci odbiło! I właśnie dlatego znalazłeś się w takiej sytuacji. Nigdy się nie doceniasz, za to innych wychwalasz pod niebiosa.
    - Wcale tak nie jest, stwierdzam tylko fakty. Spójrz na Tian Yan Qi’ego, jak jest wszechstronnie utalentowany. - Xia Yao zaczął wymieniać wszystkie zalety młodego ochroniarza.
    - A niby w jaki sposób to mam mu pomóc w zdobyciu faceta? Yuan Zong chce kochanka, a nie generała. Powiem ci coś, mężczyźni łatwo potrafią się zatracić w pragnieniach seksualnych, ale by je obudzić trzeba mieć w sobie odrobinę niewinności i seksapilu.
    Xia Yao uścisnął ramię przyjaciela. Xuan Da Yu wyraźnie czuł, jak bardzo on drży.
    - Jeśli nadal jest ci zimno, to pójdę po jakiś sweter. Pamiętasz, w zeszłym roku o tej porze nosiłeś cienkie spodnie i ciągle było ci gorąco.
    - W zeszłym roku? Wtedy miałem ciepłe miejsce, do którego mogłem pójść. A teraz, gdzie mam się podziać?
    Westchnął głęboko, puścił rękę przyjaciela i oparł się o sofę, patrząc w sufit.
    - Ech… Nie mam gdzie pójść, by zatracić się rozpaczy.
    - Na pewno wszystko z tobą w porządku?
    - Jest dobrze. Już się z tym oswoiłem, tylko ostatnio swędzi mnie kutas.
    - Jeśli chcesz, to ja jestem…
    - Użyj tego! - Wang Zhi Shui pojawił się w salonie, wchodząc w słowo Xuan Da Yu’emu. Podał Xia Yao niewielką piłeczkę i powiedział z uśmiechem. - Kiedy byłem singlem, zawsze tego używałem. Trwałe i niezawodne.
    - Miałeś zostawić nas samych, po co przyszedłeś?! - fuknął na niego Xuan Da Yu.
    - Chcesz powiedzieć, że już nie jesteś singlem? - zapytał Xia Yao patrząc na niego podejrzliwie.
    Xuan Da Yu też na niego spojrzał.
    - Dlaczego nic nie wiem, że się z kimś spotykasz?
    Wang Zhi Shui spojrzał Xuan Du Yu’emu w oczy i podpowiedział.
    - A kim jest dupek, który wczoraj zmacał moje nogi?
    - To dlatego, że wepchnąłeś mi się do łóżka, które jest za wąskie dla dwóch osób, dlatego musiałem gdzieś położyć moje ręce. - usłyszał w odpowiedzi.
    - Oficerze Xia, słyszysz te głupie wymówki? Naprawdę tak powinien zachować się mężczyzna?
    - Zaraz cię walnę, jeśli nie przestaniesz wygadywać tych bredni.
    - Śmiało, uderz mnie.
    Xuan Da Yu wstał, złapał chłopaka i rzucił go na sofę, po czym dał mu kilka mocnych klapsów.
    Xia Yao patrzył na nich z zaciekawieniem. Byli w o wiele bardziej zażyłej relacji niż latem. Zapewne ciężko było uniknąć uczuć do osoby, z którą przebywa się prawie non stop. Tak jak w przypadku Yuan Zonga i Tian Yan Qi’ego… Pewnie Yuan Zong nawet nie zauważył, kiedy zaczął go lubić… Chłopak nagle wstał i krzyknął.
    - Podjąłem decyzję!
    Xuan Da Yu i Wang Zhi Shui zamarli i obaj na niego spojrzeli. Xia Yao miał radosny błysk w oku, tak jakby właśnie pozbył się wszystkich zmartwień.
    - Nie zamierzam tak żyć!
    Wang Zhi Shui odetchnął i poklepał go po ramieniu.
    - Tak, powinieneś zacząć wszystko od nowa. Musisz odzyskać jego miłość! Jesteś mężczyzną, bądź odważny!
    - Nie o to mi chodzi. - odpowiedział mu Xia Yao. - Zamieszkam z wami. Oficjalnie dołączę do waszego kurzego gniazda.
    - Co?!!! - krzyknął Wang Zhi Shui.
    Wieczorem Xia Yao przyjechał do domu Xuan Da Yu’ego ze swoimi rzeczami. A kiedy się rozgościł, zaczął rywalizować z Wang Zhi Shui'im o względy pana domu. To było jak starcie kochanki z żoną.
    - Zhi Shui, pozwolisz mi wykorzystać Da Yu dzisiejszej nocy?
    Jak przystało na pokorną żonę, Wang Zhi Shui machnął ręką i odpowiedział z chłodną elegancją.
    - Śmiało, wykorzystuj go do woli.
    Jednak kochanka miała swoją dumę, dlatego Xia Yao zostawił sypialnię do dyspozycji Wang Zhi Shui'ego, a sam spał z Xuan Da Yu’im na sofie. Leżąc w łóżku rozmawiali swoim o dzieciństwie i dorosłości.
    Niestety Wang Zhi Shui, chociaż bardzo się starał, nie potrafił zachować się jak przykładna żona. Co chwilę przybiegał na dół, wymyślając absurdalne wymówki.
    - Ja tylko lecę siku, nie przeszkadzajcie sobie i nie zwracajcie na mnie uwagi.
    Po chwili dźwięk opróżnianego pęcherza rozniósł się po całym domu. Gdy wrócił do sypialni, krzyknął po kilku minutach.
    - Jeszcze nie śpicie? Hehehe… Pewnie macie ciekawe tematy do rozmowy.
    Dziesięć minut później drzwi salonu się otworzyły i pokazała się w nich postać w masce demona.
    - Łaaaa! Przestraszyłem was?
    Oczywiście nikt się nim nie przejmował ani nie zwracał na niego uwagi, dlatego zdołowany usiadł na łóżku w pustej sypialni i zaczął śpiewać.
    - Leżę sobie w gnieździe i kopię nogą pisklę. Chciałbym złożyć dla ciebie jajo. Powoli do mnie pochodzisz, zostawiasz ślady, zaskakując mnie, a gdy się odwróciłem…
    Xia Yao z całych sił starał się nie roześmiać, po chwili zamknął oczy i udawał, że śpi. Pół godziny później śpiew Zhi Shuiego stał się jeszcze bardziej smutny i przepełniony tęsknotą. Xia Yao usłyszał ciche kroki tuż obok siebie, a chwilę później głębokie westchnienie.
    Xuan Da Yu stał w milczeniu i patrzył na śpiącego na sofie przyjaciela. Opatulił go kołdrą i wykradł się do sypialni. Rzewna piosenka po chwili ucichła, a dwie osoby wtulone w siebie pogrążyły się w spokojnym śnie.
    Xuan Da Yu traktował Wnag Zhi Shui'ego jak poduszkę. Jego ramiona mocno go oplatały, a ich nogi były ze sobą splątane, a on od czasu do czasu ocierał się o gładkie udo chłopaka. Była to bardzo intymna scena, którą obaj nieświadomie stworzyli. Z biegiem czasu wzajemna bliskość stała się ich nawykiem.
    Kiedy Xuan Da Yu poszedł rano do łazienki na siku, odkrył, że chociaż słońce jeszcze nie wzeszło, to Xia Yao już wyszedł.
    W popielniczce było kilkanaście niedopałków po papierosach… Xuan Da Yu poczuł nieopisany ból w sercu.


    Tydzień później Xuan Da Yu zorganizował przyjęcie z okazji premiery pierwszego filmu, w jaki zainwestował. Oprócz przedstawicieli świata show biznesu zaprosił kilka znanych osobistości. Byli też aktorzy, modelki, którzy chcieli za wszelką cenę zdobyć nowe kontakty. Każdy starał się wyglądać jak najlepiej, by skupić na sobie uwagę. Dzięki czemu impreza była ożywiona i liczna.
    Wang Zhi Shui rozglądał się i w końcu wypatrzył w tłumie znajomo wyglądającego mężczyznę w klasycznym garniturze. Tuż za nim podążało dwóch ochroniarzy. Chłopak podbiegł do niego wołając.
    - Och, mój ideale!
    Yuan Zong od kilku dni się nie golił, a delikatny zarost dodawał mu męskiej zadziorności. Odwrócił się i zobaczył Wang Zhi Shui'ego, delikatnie się do niego uśmiechając.
    - Gratuluję.
    Chłopak był wzruszony. Wysłał mu zaproszenie, ale nie spodziewał się, że je przyjmie. W sumie wszyscy jego współpracownicy byli równie zaskoczeni, że Yuan Zong zamierza iść na imprezę, gdzie pojawią się jedynie żądni sławy i pieniędzy dranie.
    - Mój ideale. Wiem, że jestem nachalny, ale mógłbyś mi pomóc wynająć ochroniarza z twojej firmy?
    Na to pytanie odpowiedział jeden z mężczyzn towarzyszących Yuan Zongowi.
    - Musisz się zgłosić do zastępcy prezesa, Yuan Zong przeszedł na emeryturę, nie zajmuje się już sprawami firmy.
    - Zastępca?
    Chłopak nie wiedział co powiedzieć, gdy nagle usłyszał, jak ludzie wokół zaczęli między sobą szeptać. Spojrzał w kierunku, w którym patrzyli wszyscy i tak jak oni był zaskoczony. Na sali pojawił się Xia Yao w srebrnym garniturze z nadrukiem, do tego miał czarną koszulę i buty. Biła od niego pewność siebie i seksapil, przez co przyćmił wszystkie sławy obecne na sali.
    Nawet Teng Luo nie mógł oderwać od niego oczu.
    - Kurwa, kto to jest?
    - Podobno to przyjaciel pana Xuana, pochodzi z zamożnej rodziny szlacheckiej.
    Bystry wzrok Yuan Zonga skierował się w stronę Xia Yao. Patrzył na niego tak intensywnie, jakby chciał spojrzeniem wypalić w nim dziurę.
    Chłopak udawał, że go nie widzi. Najpierw przywitał się z Xuan Da Yu’im, a potem z kilkoma znajomymi. Po pewnym czasie znalazł się niedaleko Yuan Zonga, ale nadal nie podjął inicjatywy, żeby się z nim przywitać, dlatego to Yuan Zong odezwał się jako pierwszy.
    - Bezczelny bachor.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze