Advance Bravely [PL] - Rozdział 180: Cholernie dobre.

 

    Xia Yao podszedł do Yuan Zonga i zatrzymał się tuż przed nim. Patrzył na niego prowokacyjnym wzrokiem i wycedził przez zęby.
    - Spróbuj to powtórzyć. I co masz na myśli, mówiąc, że jestem bezczelny?
    - Nie widzisz, jak teraz wyglądasz?
    - No jak, jak? - warknął chłopak, ale Yuan Zong nie odpowiedział, mierząc go lekko ironicznym spojrzeniem.
    Xia Yao z pogardą strzepnął niewidzialny kurz z jego garnituru i powiedział z szelmowskim uśmieszkiem na ustach.
    - Jaka szkoda, że wszyscy poza tobą mają o mnie inne zdanie.
    Po tych słowach odwrócił się, objął Wang Zhi Shui'ego i razem poszli w tłum gości.
    - Ach, czy to ty, Xia Yao? - mężczyzna o wąskich oczach i małym nosie podszedł do niego od tyłu. Xia Yao patrzył na niego i nie mógł sobie przypomnieć, skąd go zna.
    - To ja, Tao San Xian, zapomniałeś? Byliśmy w jednym klubie tanecznym.
    Jakim klubie tanecznym? Chłopak kompletnie o tym zapomniał.
    Tao San Xian patrzył na niego, śmiejąc się głośno.
    - Myślałem, że nie bierzesz udziału w takich imprezach. - kiedy to mówił, położył dłoń na jego pośladkach i lekko je ścisnął.
    - A skąd ten wniosek? Mówisz tak tylko dlatego, że na żadnej mnie nie spotkałeś?
    Tao San Xian i Xia Yao stuknęli się kieliszkami i wypili ich zawartość do dna. Mężczyzna nie mógł oderwać oczu od Xia Yao. Po chwili jednak musieli udać się na ceremonię otwarcia, po której zaczął się bankiet i pokaz taneczny dla gości. Gdy pokaz się skończył, zachęceni imprezowicze, zaczęli wychodzić na parkiet.
    Tao San Xian uniósł brwi i zapytał.
    - Zatańczymy?
    - Jasne. - Xia Yao z radością przyjął zaproszenie.
    Po chwili razem wyszyli na parkiet i dali popis przepełnionego erotyzmem tańca. Oczywiście w tej parze przede wszystkim błyszczał Xia Yao i powoli skupił na sobie wzrok wszystkich gości na sali. Yuan Zong wypił kieliszek Tequili i poczuł, jak alkohol zapłonął mu w gardle.
    Gdy muzyka ucichła, Tao San Xian pochylił się i szepnął Xia Yao do ucha.
    - Tam jest facet, który nie spuszcza z ciebie wzroku.
    Chłopak nie musiał się odwracać, żeby wiedzieć, o kim mówi.
    - To Yuan Zong, prawda? - zapytał z szelmowskim błyskiem w oku Tao San Xian.
    Po chwili muzyka ponownie rozbrzmiała, a Xia Yao zaczął kręcić biodrami jeszcze intensywniej niż wcześniej.
    - I co z tego?
    - Sporo osób jest nim zainteresowanych i chętnie wskoczyliby mu do łóżka.
    Xia Yao chwycił pełny kieliszek i wypił go na raz, po czym pokazał go kumplowi, mówiąc.
    - Jeszcze jeden.
    Tao San Xian napełnił jego kieliszek i gdy szedł w jego kierunku, żeby mu go podać, specjalnie otarł się o jego krocze.
    - Ten skandal, który wybuchł jakiś czas temu? To ty byłeś tym tajemniczym funkcjonariuszem?
    Chłopak miał ochotę wylać mu zawartość kieliszka na twarz.
    - A ty co? Próbujesz mnie wkurwić?
    - Już dobrze, dobrze… Tylko żartowałem. - tłumaczył się mężczyzna. - Uważam, że jesteś czarujący, jest w tobie coś więcej niż tylko przystojna twarz.
    - Niby co?
    Tao San Xian klepnął go w tyłek i wyszeptał wprost do jego ucha.
    - Sprawiasz, że każdy chce cię pieprzyć.
    - Spierdalaj! - krzyknął Xia Yao z wyjątkowo ponurą miną i już miał zamiar kopnąć go w krocze, gdy ktoś do nich podszedł i powiedział.
    - Tao San Xian, ktoś cię szuka.
    Mężczyzna poszedł za kelnerem, niechętnie opuszczając Xia Yao.
    Yaon Zong stał niedaleko drzwi i lodowatym wzrokiem śledził każdy krok Tao San Xian'a. Nagle znalazł się tuż przy nim i wbił mu w kark odłamek szkła.
    - Aaach…
    Xia Yao ruszył w kierunku, skąd dochodził krzyk i zobaczył ślady krwi na podłodze. Tao San Xian stał oparty o ścianę i był bardzo blady.
    Yuan Zong chwycił Xia Yao za kołnierz i wyciągnął go z sali bankietowej.
    - Odpierdol się ode mnie i nie ciągnij mnie za ubrania.
    Mężczyzna nic sobie nie robił z jego krzyków i przeciągnął go przez recepcję na zewnątrz, po chwili popchnął go na swoje auto, które zaparkował w jednej z bocznych uliczek. Spojrzał na niego przekrwionymi do czerwoności oczami.
    - Xia Yao, możesz mi wyjaśnić, co próbujesz zrobić?
    - O co ci chodzi? - parsknął chłopak. - A może chciałem sobie z nim potańczyć, co? Zresztą to nie ma nic wspólnego z tobą! Przecież teraz Yan Qi grzeje ci łóżko, a ja już do niczego nie jestem ci potrzebny.
    Yuan Zong przycisnął go do drzwi samochodu i wycedził przez zęby.
    - Doskonale wiesz, jaką mam z nim relację. I wiesz, że nic nas nie łączy, więc po co te słowa? Próbujesz mnie sprowokować?
    Xia Yao spojrzał na niego, krzywiąc się i odpowiedział wściekłym tonem.
    - Nie wiem.
    - Naprawdę nie wiesz?
    - Nie wiem.
    Yuan Zong patrzył na jego twarz, na której malował się upór, a jego serce po raz kolejny rozsypało się na kawałki.
    Na zewnątrz było zimno. Xia Yao miał na sobie tylko cienki garnitur i zaczął drżeć z zimna. Yuan Zong, chociaż gotował się ze złości, to nadal był w nim zakochany. Wyciągnął ramiona i objął go mocno.
    Kiedy Xia Yao zderzył się z jego ciepłą klatką piersiową, poczuł w sercu potworny ból. Również Yuan Zong czuł się zgubiony, nie wiedział, co tak naprawdę stanęło na ich drodze. Czuł, jakby miał w piersi ogromny cierń i jedyne, co mógł teraz zrobić, to mocno go do siebie przytulić, poczuć jego ciepło, a także niepokój.
    Po chwili dość brutalnie wcisnął Xia Yao do samochodu, zamknął drzwi i włączył ogrzewanie.
    - Yuan Zong, wypuść mnie. Nie potrzebuję, żebyś mnie ogrzał.
    Mężczyzna nie odpowiedział, tylko rozebrał go do samej bielizny. Chłopak zrozumiał, co jest grane i z całej siły kopnął w drzwi.
    - Pozwól, że coś ci powiem. Zerwaliśmy i mam nadzieję, że nie zrobisz nic, przez co będę zmuszony tobą gardzić.
    Mężczyzna obejrzał go sobie od stóp do głów.
    - Nie zamierzam cię zgwałcić.
    Ciało chłopaka nagle się napięło, tak, jakby właśnie dostał w twarz.
    - Prawda, przecież nie jesteś już mną zainteresowany. Przespałem się z innym facetem i w twoich oczach jestem zwykłą dziwką.
    Słysząc te słowa, Yuan Zong omal nie eksplodował ze złości, nie był w stanie nad sobą zapanować i krzyknął na niego.
    - Gdybym miał cię za dziwkę, to już dawno bym cię zerżnął.
    Xia Yao spojrzał na jego krocze i poczuł, jak przez jego ciało przepływa intensywnie gorący prąd, tak silny, że aż zabrakło mu tchu.
    - Gdybym uważał cię za dziwkę, od razu sprawdziłbym twój tyłek… Wtedy, kiedy leżałeś w łóżku z tym skurwielem. Gdybym to zrobił, to nie musiałbym teraz słuchać tych bredni.
    Serce chłopaka zmiękło, ale nie zamierzał się poddać.
    - To dlaczego mnie rozebrałeś?
    Mężczyzna trzymał w dłoni jego ubrania.
    - Chcesz wyjść, to idź.
    Chłopak miał na sobie tylko majtki.
    - Yuan Zong, w co ty pogrywasz?
    - Jeśli uważasz, że nie jesteś jeszcze dostatecznie wolny, to zdejmę też twoje gacie, wtedy poczujesz całkowitą swobodę. No wychodź, wracaj na imprezę i kontynuuj swój taniec.
    Xia Yao o dziwo był spokojny, zmrużył powieki i patrzył spod nich na Yuan Zonga.
    - Skoro tak mnie do tego zachęcasz…
    Po chwili chłopak był już na zewnątrz i zatrzasnął za sobą drzwi auta.
    Miał gdzieś, że ktoś go zobaczy, bo nawet jeśli, to tylko przez chwilę się z niego pośmieje. Zdecydowanie gorsze było przeszywające zimno, które poczuł i już po kilku krokach zaczął się trząść jak galareta.
    Zachowanie chłopaka sprawiło, że Yuan Zong omal nie wyszedł z siebie. Przez ponad trzydzieści lat życia myślał, że niewiele rzeczy jest go w stanie zaskoczyć. Jednak Xia Yao robił to non stop.
    Wysiadł z auta i krzyknął na niego:
    - Wsiadaj do samochodu.
    - Nie zamierzam, a ty trzymaj się ode mnie z daleka!
    Mężczyzna ruszył w jego stronę, ale tak się złożyło, że akurat Xuan Da Yu szedł uliczką, bo wyszedł z imprezy w poszukiwaniu przyjaciela. Kiedy Xia Yao go zobaczył, rzucił mu się na szyję, a Xuan Da Yu zdjął płaszcz i go nim owinął.
    - Gdzie masz samochód?
    Ruszyli w stronę zaparkowanego nieopodal auta. Xia Yao wskoczył do środka i zamknął drzwi oddzielając się od Yuan Zonga.
    - Mógłbyś mnie zabrać do domu?
    Impreza powoli dobiegała końca, dlatego Xuan Da Yu się na to zgodził, zwłaszcza że mieszkali niedaleko siebie.
    Oczywiście próbował się dowiedzieć, co się stało, że wylądował na ulicy w samych majtkach, ale otrzymał wymijającą odpowiedź.
    - A jakie to ma znaczenie? Masz coś ciepłego do picia?
    Xuan Da Yu podał mu kubek z wrzątkiem. Po chwili minęli miejsce, gdzie Yuan Zong stał obok swojego auta. Gdy go minęli, jego sylwetka zaczęła robić się coraz mniejsza, aż w końcu zniknęła w oddali.
    Xia Yao upił łyk wrzątku i krzyknął.
    - Cholernie dobra woda.
    Po kilku kolejnych łykach w końcu przestał drżeć z zimna.
    - Naprawdę dobra.
    Odchylił głowę do tyłu i wypił duszkiem całą ciepłą wodę z kubka, po czym rzucił go pod tylne siedzenie z głośnym trzaskiem.
    - To było, kurwa, fantastyczne. - wrzasnął ile sił w płucach.
    Z kolei ręce Xuan Da Yu’ego tak się trzęsły, że omal nie stracił panowania nad samochodem i nie wjechał w słup.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze