Advance Bravely [PL] - Rozdział 185: Czekaj ile chcesz.

 

    Xia Yao zatrzymał się, a serce płonęło mu ze złości. Słyszał za plecami dźwięk szybkich kroków, które nagle ucichły.
    - Widzę, że stałeś się głupi jak to jabłko.
    To określenie sprawiło, że płonący w nim ogień eksplodował.
    - Jak chcesz kogoś przezywać, to najlepiej swoją babcię.
    Nagle olbrzymie jabłko, które trzymał w dłoni, poleciało w kierunku Yuan Zonga i trafiło go w głowę. Gdyby na jego miejscu był ktoś inny, zemdlałby rażony siłą uderzenia.
    Mężczyzna podniósł jabłko, wytarł je ze śniegu i ugryzł je w miejscu, gdzie były odbite zęby Xia Yao.
    - Całkiem smaczne jabłko, skąd je masz?
    Chłopak łypnął na niego spod byka, po czym odwrócił się i ruszył przed siebie.
    Yuan Zong złapał go i zaczął naśladować sposób w jaki mówił, gdy miał podły nastrój.
    - Oficer Xia ma dziś muchy w nosie. Ktoś cię rozzłościł?
    - Skoro zdajesz sobie sprawę, że mam zły humor, to zejdź mi z drogi.
    Oczywiście Yuan Zong nie zamierzał pozwolić mu odejść. Im bardziej Xia Yao mu dogryzał, tym mocniej stawiał opór. W końcu chłopak stracił cierpliwość i uderzył go w ramię. Mężczyzna już miał zamiar wdać się z nim w przyjemną potyczkę, kiedy zobaczył jego ponurą minę.
    Cień troski i miłości błysnął w jego oczach i odpuścił.
    - Co się stało? - zapytał, delikatnie gładząc go po szyi.
    Xia Yao nie zamierzał odpowiedzieć, a jego spojrzenie stało się jeszcze mroczniejsze.
    Yuan Zong zaczął analizować wszelkie możliwe scenariusze i był coraz bardziej zaniepokojony. Pochylił się i spojrzał mu prosto w oczy.
    - Ktoś ci dokuczał?
    Kiedy Xia Yao usłyszał to pytanie, cała złość wywołana wiadomością od Tian Yan Qi’ego minęła, a nastrój momentalnie mu się poprawił.
    - Chciałem, żebyś się martwił. - powiedział z nonszalancją. - I widzę, że mi się udało.
    Yuan Zong czuł, że kręci mu się w głowie, jakby jechał na rollercoasterze. Żałował, że ma tylko jedne usta, którymi mógł wydać pełen złości krzyk. Widząc jego reakcję, w Xia Yao obudził się „głupi renifer”.
    - No dalej, uderz mnie. - powiedział, chwytając go za ramię. - Nie jesteś w stanie podnieść na mnie ręki, co? To może na mnie nakrzyczysz? - oczywiście nie zamierzał dać dojść Yuan Zongowi do głosu. - Oj, chyba nie jesteś w stanie otworzyć ust, jaka szkoda.
    Mężczyzna obserwował w milczeniu jego głupawe i głośnie zachowanie i przeszło mu przez myśl, że może te długie chwile rozłąki nie były takie złe. Dzięki temu obaj mieli więcej przestrzeni dla siebie, dzięki czemu mógł poznać kolejne oblicze Xia Yao. A potyczki słowne niewątpliwie ich do siebie zbliżały. Niestety, żeby się o tym dowiedzieć, musieli się rozstać.
    Xia Yao usiadł na murku, a Yuan Zong zjadł do końca jabłko.
    - Kupiłeś je dla mnie? - zapytał.
    Chłopak wiedział z doświadczenie, że jeśli zaprzeczy, to w efekcie przyzna się do wszystkiego i Yuan Zong zatryumfuje. Dlatego zastanawiał się, czy nie lepiej powiedzieć prawdę i przy okazji wbić mu szpile w serce.
    - Masz rację, dostałem w sumie sześć takich jabłek, ale nie przejem wszystkich, dlatego jedno zachowałem dla ciebie. Prawdę mówiąc, wciąż o tobie myślę i za tobą tęsknię.
    Zgodnie z oczekiwaniem te słowa mocno zadziałały na Yuan Zonga, który trzymał w dłoni ogryzek i omal nie zadławił się kawałkiem jabłka, które miał w buzi. Widząc to, Xia Yao zaczął się śmiać.
    Wzruszyły cię moje słowa? Nie możesz znieść tej tortury? No przyznaj się, że żałujesz, że powiedziałeś, żebym się wynosił. No, gdzie ten twardziel, który będzie czekał, aż do niego przyjdę i będę go błagał, żeby do mnie wrócił, no gdzie? Prędzej zdechniesz, niż to zrobię.
    W tej chwili Yuan Zong pragnął tylko jednego, wbić swój gigantyczny ogryzek w stokrotkę Xia Yao.
    Kiedy chłopak nie doczekał się odpowiedzi, przestał się śmiać i zapytał.
    - Gdzie śpisz każdej nocy?
    - Peng Ze ci powiedział?
    - Widziałeś go? - zapytał zaskoczony chłopak.
    Yuan Zong bacznie mu się przyglądał.
    - A jeśli powiem, że śledziłem Peng Ze’ego i specjalnie przed nim udawałem, uwierzysz mi?
    Xia Yao nie odpowiedział, chociaż w życiu by w to nie uwierzył.
    - Skoro w to nie wierzysz, to jakim cudem uwierzyłeś, że coś mnie łączy z Tian Yan Qi’im?
    Na to pytanie Xia Yao nie był w stanie odpowiedzieć, ale zauważył, że Yuan Zong patrzy na niego wyczekująco, dlatego szybko zmienił temat.
    -Nie mam czasu gadać z tobą o pierdołach, muszę wracać do domu.
    Yuan Zong zobaczył, że chłopak ma tyłek mokry od śniegu i położył na nim swoją ciepłą dłoń. Xia Yao poczuł się, jak rażony prądem i odskoczył na odległość trzech kroków.
    - Co ty robisz?
    - Sprawdzałem, czy masz na sobie majtki z niskim stanem.
    - Wypraszam sobie, nie masz prawa sprawdzać, w co jestem ubrany.
    Po tych słowach arogancko zsunął spodnie na tyle nisko, żeby Yuan Zong mógł zobaczyć pasek jego majtek, po czym szybko naciągnął je z powrotem.
    - Co się tak szybko zakrywasz, zachowujesz się, jakbym nigdy wcześniej nie oglądał tych widoków. - zażartował mężczyzna.
    - Dopiero co wróciłem z Korei, gdzie poprawiłem to i owo. To nie są tanie rzeczy.
    Yuan Zong zaśmiał się chłodno i skomentował.
    - Mam rozumieć, że podniosłeś swoje obwisłe pośladki?
    Xia Yao zzieleniał ze złości. Moje pośladki? Obwisłe? Coś ty kurna powiedział?
    - Jak jeszcze raz powiesz coś tak głupiego, to cię pobiję! - ryknął chłopak i porządnie naciągnął spodnie na tyłek.
    Yuan Zong nie odrywał wzroku od jego pośladków.
    - Nadal nosisz takie obcisłe spodnie? Widać ci w nich rowek.
    Chłopak rzucił się na niego z pięściami, ale szybko został zneutralizowany przed dwie duże dłonie, które ścisnęły jego tyłek. I chociaż to było bardzo delikatne miętoszenie, to cały drżał.
    Yuan Zong pochylił się i wyszeptał mu do ucha.
    - Pragnę cię.
    Konar Xia Yao zapłonął. A kiedy Yuan Zong zamierzał jeszcze raz zgnieść w dłoniach te dwa jędrne pośladki, dostał kopa w piszczel. Chłopak odwrócił się na pięcie i poszedł do swojego samochodu. Kiedy wrócił do domu, jego matka właśnie pichciła coś w kuchni. Widząc syna o tak wczesnej porze, zapytała.
    - Wróciłeś na obiad?
    - A mówiłem, że zamierzam jeść poza domem?
    - Jest Boże Narodzenie, myślałam, że spotykasz się z przyjaciółmi.
    - Wszyscy mają swoje drugie połówki, z którymi spędzają Święta. Tylko ja jestem samotnym wilkiem, który w święta będzie sam.
    Kobieta nic nie powiedziała i wróciła do kuchni.
    Wieczorem usiedli razem przy stole i wspólnie zjedli kolację. Od kiedy pani Xia dowiedziała się o nim i Yuan Zongu, prawie przestali ze sobą rozmawiać. I chociaż wiedziała, że zerwali, a Xia Yao wrócił do pracy, to nadal była ostrożna, bo tak naprawdę nie miała pojęcia, co czuje jej syn.
    - Najadłem się. - powiedział chłopak i wstał od stołu.
    - Zaczekaj.
    Xia Yao spojrzał na nią zaskoczony.
    - Spotkałeś się dzisiaj z Yuan Zongiem?
    Krople potu pojawiły się na jego czole.
    - Wynajęłaś kogoś, żeby mnie śledził?
    Kobieta wycedziła odpowiedź przez zaciśnięte zęby.
    - Zgadywałam.
    Xia Yao miał ochotę udławić się własną śliną, a pani Xia w milczeniu obserwowała syna.
    - Nie będę ci mówić, co masz robić, chyba że może jednak powinnam, jak myślisz?
    Nie czekając na odpowiedź, wstała i zaniosła puste naczynia do kuchni, a Xia Yao w fatalnym nastroju poszedł do swojego pokoju.
    Tej nocy nie mógł zasnąć. I to nie przez słowa matki, ale przez tego faceta, który miętosił jego pośladki i powiedział, że są obwisłe.
    Gdy minęła północ, wstał z łóżka i zaczął ćwiczyć. Miał nadzieję, że jak się zmęczy, to w końcu zaśnie. Gdy wrócił do łóżka, najpierw położył się na plecach, potem na brzuchu, ale nic nie pomagało. Jego nagie ciało było otulone grubą kołdrą, która tłumiła jego przyspieszony oddech. Poczuł swędzenie na całym ciele i ciepło, które kumulowało się w jego podbrzuszu. Zaczął ocierać się o prześcieradło, coraz szybciej i mocnej. Patrząc na niego z zewnątrz, można było łatwo zgadnąć, co tam się pod kołdrą dzieje.
    Jednak swędzenie nie przeszło, dlatego w końcu pomógł sobie ręką. Czuł, jak przyjemny prąd rozchodzi się po jego kręgosłupie, a znajome, przyjemne uczucie wnika w każdą komórkę jego ciała, przypominając mu tego, który dawał mu tyle przyjemności.
    Zabawiał się pod kołdrą dość długo, aż poczuł silne drżenie, jęknął kilka razy i napiął w kulminacyjnym momencie mięśnie pośladków.
    - Aaaach... Yuan Zong....
    Po chwili jego oddech się wyrównał, a on poczuł przerażającą pustkę w sercu.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Postaram się nie wykończyć,przez to oczekiwanie,do poniedziałku 🤣🤣🤣 dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz