Advance Bravely [PL] - Rozdział 187: Nie rób niczego, skoro nie wiesz, czym to grozi.

 

    Kiedy Yuan Zong dotarł do drzwi swojego domu, była tam już karetka, ale ratownicy nie odważyli się wejść do środka. Dowiedzieli się o bombie znajdującej się w środku i woleli poczekać na przyjazd policji.
    Yuan Zong wyminął ich i wbiegł do domu, gdy otworzył drzwi pokoju Xia Yao, zobaczył leżącego tam, skulonego chłopaka.
    Tian Yan Qi szybko zareagował i wycofał się przed strumieniem kwasu, ale i tak spora jego część prysnęła na jego twarz i szyję. Był tak poparzony, że ciężko było go rozpoznać. A co gorsze nawdychał się oparów kwasu siarkowego, który podrażnił mu przełyk. Po ostatnim telefonie Tian Yan Qi stracił przytomność i upadł na podłogę.
    Yuan Zong podniósł go i pobiegł z nim do ratowników, którzy od razu zaczęli działać. Położono go na noszach i zaniesiono do karetki. Oczywiście Yuan Zong pojechał z nim do szpitala. Kiedy Tian Yan Qi odzyskał przytomność, delikatnie otworzył poparzone powieki, spojrzał na siedzącego obok niego Yuan Zonga i z trudem wyszeptał.
    - Boli…
    Mężczyzna czuł się zagubiony, nic nie odpowiedział, tylko złapał go za rękę i trzymał ją przez całą drogę do szpitala.
    - Musimy natychmiast go zoperować. - powiedział lekarz dyżurny. - Jest pan członkiem rodziny?
    - Tak. - odpowiedział Yuan Zong.
    - W takim razie, proszę podpisać zgodę.
    Po przyjeździe do szpitala Tian Yan Qi od razu został zabrany na salę, gdzie zaczęto go przygotowywać do operacji.
    Gdy w końcu się zaczęła, Yuan Zong czekał przed salą operacyjną, co chwilę wychodząc na papierosa.
    Nie zadzwonił do rodziny chłopaka, bo był środek nocy. Wiedział, że nawet jeśli jego najbliżsi jeszcze nie śpią, to i tak nie dadzą rady przyjechać na czas, dlatego nie chciał dodatkowo ich stresować.


    Po wyjściu z samochodu Yuan Zonga Xia Yao pojechał za nim do jego domu. Gdy karetka odjechała, chłopak zaparkował przed domem, wysiadł z auta i wszedł do środka, ponieważ zamek do drzwi był uszkodzony, a Yuan Zong nie miał teraz czasu o nim myśleć.
    Już od wejścia czuł ostry zapach kwasu siarkowego i spalonej ludzkiej skóry. Ten zapach wydobywał się z jego pokoju. Kiedy tam zajrzał, zobaczył miejsce, gdzie leżał Tian Yan Qi. Zostały tam krwawe ślady, zobaczył też torbę podróżną i zegar, który ponownie się aktywował.
    Xia Yao był świetnie przeszkolony w rozbrajaniu bomb. Od razu zauważył, że ta bomba była tak zrobiona, że nie wybuchłaby, nawet gdyby nie została rozbrojona. Jednak materiały wybuchowe, z których została zrobiona były prawdziwe i było ich naprawdę dużo i byle iskra spowoduje eksplozję.
    Aby wyeliminować wszelkie zagrożenia, wyniósł torbę na opuszczone podwórko w pobliżu domu i tam ją zdetonował. Oczywiście był schowany w bezpiecznej odległości, ale i tak czuł wibrację, w jaką wybuch wprawił ziemię. Gdy w końcu pojawiła się policja, kazał technikowi naprawić zamek w drzwiach i dopiero potem w milczeniu wrócił do domu.


    Operacja Tian Yan Qi'ego trwała całą noc. Rano podczas obchodu lekarz odetchnął i stwierdził, że jego życiu już nic nie zagraża.
    Wypadek Tian Yan Qi'ego zmusił Yuan Zonga do powrotu do firmy. Gdy przyszedł do pracy, od razu wysłał dwóch ochroniarzy, żeby strzegli i opiekowali się Tian Yan Qi’im.
    Mężczyzna wiedział, że ten chłopak nie ma w Pekinie nikogo bliskiego, dlatego zaraz po pracy jechał do szpitala, żeby się nim zająć i przez to czas, jaki mógł spędzić z Xia Yao, został drastycznie skrócony.
    Próbował zadzwonić do Xia Yao, ale ten najwyraźniej zablokował jego numer. I tak minął tydzień.
    Kiedy Yuan Zong zobaczył, że stan Tian Yan Qi’ego z dnia na dzień się poprawia, postanowił wygospodarować trochę czasu, żeby odwiedzić głupiego renifera, za którym tak bardzo tęsknił.


    Xia Yao pracował w biurze i zobaczył przez okno samochód Yuan Zonga, który zaparkował przed bramą. Kiedy wysiadł i chciał wejść do środka, strażnik go zatrzymał i nie chciał go wpuścić. Chłopak patrzył na niego, jak próbuje negocjować ze starszym mężczyzną, którego błagał, by go wpuścił, niestety strażnik nie okazał mu choćby cienia współczucia i za nic nie chciał ustąpić. Yuan Zong był bezsilny, a każda minuta była teraz dla niego bardzo cenna, bo w firmie czekało na niego mnóstwo niezałatwionych spraw, dlatego zrezygnowany westchnął i wrócił do pracy.
    Kiedy Xia Yao patrzył, jak wsiada do samochodu i odjeżdża, serce ścisnęło mu się z żalu.


    W weekend chłopak postanowił odwiedzić Tian Yan Qi’ego w szpitalu. Tak się złożyło, że akurat nie było u niego Yuan Zonga.
    Przy pacjentach z oparzeniami trzeba zachować wszelkie środki ostrożności, dlatego Xia Yao musiał nałożyć maseczkę i odzież ochronną, dopiero wtedy pozwolono mu wejść na salę.
    Tian Yan Qi był podłączony do maski tlenowej, a głowę miał całą w bandażach i wyglądał jak wielka ryżowa kulka.
    Gdyby nie karta informacyjna wisząca na łóżku, Xia Yao by go nie rozpoznał. Miał czarno-fioletową twarz, miejscami opuchniętą, gdzieniegdzie widoczne były krwiaki, a na szyi miał ropiejące rany. Cała jego twarz była zniekształcona.
    Zwykle Tian Yan Qi był bardzo czujny, budził go najcichszy dźwięk, ale teraz spał, ponieważ przebudzenie oznaczało ból, który był nie do zniesienia.
    Xia Yao przypomniał sobie chwilę, kiedy zobaczył go po raz pierwszy. Dumny, młody i przystojny chłopak, który chciał się zapisać na kurs ochroniarski z podziwu dla Yuan Zonga. Za każdym razem, kiedy się spotykali, na twarzy Tian Yan Qi’ego pojawiał się szczery, promienny uśmiech. I chociaż nie krył się z tym, że jest zainteresowany Yuan Zongiem, nigdy nie zrobił niczego, o co Xia Yao mógłby mieć do niego pretensje. To właśnie dlatego nie potrafił go znienawidzić.
    Widząc go w takim stanie, miał ochotę na niego nawrzeszczeć.
    Nieważne, co zrobisz, nadal mam kontakt z Yuan Zongiem. Nie musiałeś tak się poświęcać! Przecież ja albo Yuan Zong... Sami byśmy sobie poradzili z tą bombą. Po co się w to pchałeś? Dlaczego aż tak go kochasz? Ty… Jak długo jeszcze masz zamiar ze mną konkurować? Sam jesteś sobie winien. Zasłużyłeś na to, co cię spotkało.
    Jednak gdy patrzył na jego zmasakrowaną twarz, wiedział, że nigdy w życiu nie powie tych słów na głos. Uścisnął jego dłoń, po czym wyszedł z pokoju.


    W połowie stycznia studenci przebierali nogami przed zbliżającą się przerwą semestralną. Yuan Ru nie była wyjątkiem.


    Tian Yan Qi wracał do zdrowia, również jego przełyk ładnie się goił i w końcu mógł normalnie jeść, a co najważniejsze mógł skosztować potraw przygotowanych przez Yuan Zonga. I czuł się przez to bardzo szczęśliwy.
    - Dzisiaj Yuan Ru zaczyna ferie, jedź ją odebrać. - powiedział Tian Yan Qi.
    Yuan Zong spojrzał na niego i zapytał.
    - A poradzisz sobie sam?
    - Opiekują się mną dwie miłe pielęgniarki.
    Yuan Zong nie widział się z siostrą od ponad dwóch miesięcy i bardzo za nią tęsknił. Ostatnią rzeczą, jaką chciał zrobić, to wysłać któregoś z ochroniarzy, żeby ją odebrał. Bardzo chciał zobaczyć się z nią osobiście.
    - Dobrze, to odpoczywaj, wpadnę później.
    Kiedy Yuan Ru zobaczyła brata, podbiegła i wtuliła się niego. Miała gdzieś, że jej znajomi patrzą i zaczęła obsypywać policzki Yuan Zonga solidnymi całusami. A po chwili, jak to miała w zwyczaju, zaczęła narzekać.
    - Bracie, przez ostatnie dwa miesiące ani razu mnie nie odwiedziłeś!
    Yuan Zong pogłaskał ją po głowie.
    - Nie mogłem się wyrwać, jestem bardzo zajęty…
    Dziewczyna zaczęła się rozglądać, aż w końcu zajrzała do samochodu. Najwyraźniej czegoś szukała, a gdy tego nie znalazła, szturchnęła brata i zapytała z uśmiechem.
    - Dlaczego moja szwagierka nie przyszła?
    Kiedy Yuan Zong i Xia Yao zerwali, dziewczyna zaczęła studia na uczelni z internatem, gdzie panowała ostra dyscyplina, a studenci mieli ograniczony dostęp do wifi. Yuan Ru nie miała pojęcia, o tym, co się działo z firmą, a tym bardziej o plotkach, które krążyły o Yuan Zongu i Xia Yao.
    Uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy, wziął walizkę siostry i wsadził ją do bagażnika.
    - No powiedz, dlaczego moja szwagierka nie przyszła? Jest zajęty? Nadal mieszka z nami?
    Po chwili milczenia, mężczyzna odpowiedział.
    - Zerwaliśmy.
    - Zerwaliście? - ta wiadomość wstrząsnęła nią równie mocno, co jej bratem. - Dlaczego?
    Mężczyzna nie odpowiedział.
    Yuan Ru chwyciła go za kołnierz i pewnym, mocnym głosem zaczęła prawić mu kazanie.
    - Bracie, nie możesz z nim zerwać! Możesz zerwać z każdym, tylko nie z nim! Nie obchodzi mnie jaki był powód, masz iść do niego, przeprosić go i błagać, żeby do ciebie wrócił!
    Yuan Zong był zaskoczony, bo w przeszłości dziewczyna była przeciwna ich związkowi. Później faktycznie ich zaakceptowała, ale nie spodziewał się, że będzie go namawiać, żeby wrócił do Xia Yao. Co takiego się wydarzyło?
    A ona im więcej o tym myślał, tym bardziej była wściekła i musiała to z siebie wyrzucić.
    - Tyle dla ciebie zrobił, a ty z nim zerwałeś?!
    - A co takiego zrobił? - zapytał mężczyzna, nie kryjąc zainteresowania.
    Yuan Ru nie potrafiła zachować dla siebie żadnej tajemnicy, a zwłaszcza w takich okolicznościach i chociaż obiecała Xia Yao, że będzie trzymać język za zębami, nie była w stanie dotrzymać tej obietnicy.
    - Mów. - powiedział ostrym tonem Yuan Zong.
    - Bracie, wiesz, że on wiele razy konfrontował się z Czarnymi Panterami? Mówił ci o tym?
    Mięśnie twarzy mężczyzny napięły się jak struna. To była jedna ze spraw, której nie pojmował, miał gdzieś fakt, że Czarne Pantery były konkurencyjną firmą, bo nigdy nie próbował z nimi rywalizować.
    Yuan Ru wzięła głęboki oddech i powiedziała.
    - Ich szef próbował mnie porwać i zgwałcić.
    Yuan Zong natychmiast zjechał na pobocze i zatrzymał auto.
    - Co powiedziałaś?
    Tamto wydarzenie było dla niej traumatyczne i na samo wspomnienie zaszkliły jej się oczy.
    - Gdyby Xia Yao się wtedy nie pojawił, pewnie nie siedziałabym tu z tobą. Wiesz, jak ciężkie odniósł wtedy rany? Jego klatka piersiowa, ramię, twarz… Jak wciągnęli mnie do furgonetki, on nie pozwolił jej odjechać i dał się przeciągnąć przez kilkadziesiąt metrów. Miał rękę zatrzaśniętą w drzwiach, ale się nie poddał, niemal wpadł pod koła.
    Yuan Zong czuł, jakby jego mózg zamarzł, a on nie rozumiał ani słowa, za to w wyobraźni widział całą tę sytuację.
    Oczy dziewczyny błyszczały, gdy w emocjach wyrzucała z siebie słowa.
    - Wpadłam w kłopoty, bo zawsze flirtuję z facetami. Xia Yao już wcześniej mnie ostrzegł, ale nie wzięłam jego słów do serca. A kiedy to się stało… Bałam się do ciebie zadzwonić, dlatego zadzwoniłam do niego. On z kolei się bał, że jeśli się o tym dowiesz, to zrobisz coś nierozsądnego…

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze