Counterattack [PL] - Rozdział 139: Rozchmurz się!

 



    Po tak niespodziewanie przerwanej rozmowie Wu Suo Wei próbował dodzwonić się do przyjaciela, ale żadne z jego połączeń nie zostało odebrane. Zaczął się martwić, dlatego zostawił problemy produkcji swoim inżynierom, a sam pojechał do kliniki.
    Bywało już, że nie mógł skontaktować się z Jiang Xiao Shuaiem, ale nigdy nie czuł takiego niepokoju, jak teraz. Jakby wyczuwał, że dzieje się coś złego. Dlatego musiał się upewnić, że doktor jest bezpieczny.
    Gdy dotarł do kliniki, wbiegł do środka. Doktor siedział obok biurka, miał wyprostowane nogi, a ręce zwisały mu bezwładnie wzdłuż ciała. Głowę miał opuszczoną i sam nie wiedział, jak długo znajdował się w tej pozycji. Wu Suo Wei poczuł ulgę, ale jednocześnie zezłościł się na niego.
    - Dlaczego nie odbierałeś moich telefonów? Myślałem, że coś ci się stało! Kurwa, na śmierć mnie przestraszyłeś! Następnym razem…
    Chłopak przerwał, bo Jiang Xiao Shuai podniósł głowę. Nigdy wcześniej nie widział, żeby doktor był aż tak przygnębiony. Jego spojrzenie było jakby zamglone i ogólnie wyglądał żałośnie, przez co Wu Suo Wei poczuł w sercu ból.
    - Co się stało?
    - Nic.
    Chłopak podszedł do niego i usiadł naprzeciwko, po czym spojrzał mu prosto w oczy.
    - Shuai, nie zachowuj się tak. Odkąd się poznaliśmy, mówię ci wszystko. Znasz każdą historię mojego życia, wiesz o mnie wszystko.
    - Nie znam hasła do twojego konta.
    Chłopak zakrztusił się i fuknął:
    - To co innego.
    Delikatny uśmiech powrócił na twarz doktora, czuł, jak jego przyjaciel powoli burzył mur obronny, jaki wokół siebie postawił.
    - Pojawił się, bo chciał mnie odnaleźć.
    On? Wu Suo Wei zaczął się zastanawiać.
    - Tylko nie mów, że chodzi o tego... Lia Tao?
    - Meng Tao - poprawił go doktor.
    - Tak, tak, Meng Tao - powtórzył chłopak nie kryjąc zaskoczenia. - Naprawdę tu przyszedł?
    Jiang Xiao Shuai opowiadał mu o nim, gdy wspominał swoją przeszłość. Jednak nie zdradzał szczegółów ich związku, dlatego Wu Suo Wei zdążył już o tym zapomnieć. Wiedział tylko, że ten facet zdradził jego przyjaciela.
    - W sumie to dobrze - powiedział podekscytowany. - Mówiłeś, że zamierzasz się na nim zemścić. I teraz masz szansę. Na co czekasz? Musisz tylko… - Wu Suo Wei przerwał, widząc minę doktora.
    Po chwili ciszy Jiang Xiao Shuai odpowiedział:
    - Zwykle ludzie, którym wymyślamy za ich plecami, na których jesteśmy wściekli, są tymi, wobec których jesteśmy najbardziej bezbronni.
    - Nic już do niego nie czujesz, prawda? - zapytał chłopak. - Wiesz, jak cię potraktował.
    - Od dawna nic nie do niego nie czuję - powiedział doktor z gorzkim uśmiechem na ustach.
    - To dlaczego jesteś taki nieszczęśliwy?
    - Nie wiem, po prostu jestem na siebie zły.
    Widząc go w takim stanie, Wu Suo Wei, nie wiedzieć czemu, od razu pomyślał o Chi Chengu.
    - Nie rozumiem cię. Dlaczego tak się zadręczasz? Spójrz na mnie. W przeszłości Yue Yue tak mocno mnie zraniła i zobacz, co się stało. Wpadła do grobu, który sama sobie wykopała.
    Jiang Xiao Shuai wiedział, że jego przyjaciel jest niezniszczalny i cholernie silny. Dlatego milczał i słuchał jego słów.
    - Pamiętasz, co mi kiedyś powiedziałeś? Jajko jest pokarmem, jeśli włamujesz się do niego od zewnątrz, a gdy się z niego wykluwasz, jest życiem. Zostałem złamany, ale zdołałem wydostać się ze skorupy. A ty? Chyba nie pozwolisz, żeby ktoś ugotował cię żywcem?
    I jak to zwykle bywa między nauczycielem i uczniem, słowa chłopaka trafiły wprost do serca doktora.
    - Masz rację, już wiem, co mam robić. Możesz wracać do pracy.
    - Zostanę z tobą, dopóki nie poradzisz sobie z tym problemem.
    - Nie musisz. Obawiam się, że zanim uda mi się go rozwiązać, będę musiał zmierzyć się innym problemem. Lepiej już idź, to nie potrawa długo, naprawdę… - mówiąc to Jiang Xiao Shuai zaczął pchać Wu Suo Weia w stronę drzwi kliniki. Oczywiście chłopak opierał się ze wszystkich sił.
    - Shuai, kiedy miałem kłopoty, ty zawsze mnie wspierałeś. Za nic cię teraz nie zostawię. Nie musisz nic mówić, wystarczy, że będę przy tobie.


    Guo Chengyu wyszedł na chwilę, a kiedy wrócił, zastał ich przepychających się pod drzwiami. Dwaj młodzi, przystojni mężczyźni złączeni uściskiem. Dłoń Wu Suo Weia spoczywała na karku doktora.
    - Dziękuję, że się nim zająłeś, możesz już mi go zwrócić - powiedział Guo Chengyu wyciągając ręce w ich stronę i sugerując chłopakowi, że powinien pchnąć Jiang Xiao Shuaia wprost w jego ramiona. - Zaufaj mi, ze mną będzie mu o wiele lepiej.
    Wu Suo Wei nie był co do tego przekonany.
    - A niby dlaczego?
    - Masz za miękką dziurkę.
    Chłopak zamarł. Niemożliwe, on widział mój tyłek, kiedy Shuai go badał? Kurwa! Przecież to oczywiste… ten klub należy do niego!
    Podczas gdy Wu Suo Wei bił się z myślami, mężczyzna wyrwał doktora z jego ramion.
    - Ochronię Shuaia, martw się o siebie, nie o niego.
    - A niby dlaczego mam się o siebie martwić? To było tylko badanie. Jestem dumny z mojego tyłka. Jak chcesz, możesz powiedzieć o tym Chi Chengowi. W końcu jesteś niezłym intrygantem. I powiem ci coś jeszcze, możesz nas śmiało rozdzielić i związać się z Chi Chengiem, wtedy ja na spokojnie zajmę się Shuaiem.
    Doktor czuł, że zaraz mu rozsadzi głowę. Co tu się dzieje? Nie mam chwili spokoju, żeby to wszystko przemyśleć.
    Guo Chengyu jednym ruchem przygwoździł rywala.
    - W sumie historią o tobie i Yue Yue mogłoby mi się to udać.
    Nagle wyraz twarzy chłopaka uległ zmianie.
    - Co-co masz na myśli?
    Zanim usłyszał odpowiedź, cofnął się, a gdy znalazł się za drzwiami, te zatrzasnęły się tuż przed jego nosem. Co on miał na myśli? To chyba oczywiste. O rany, skąd tu się wzięła ta furgonetka od przeprowadzek?


    Tymczasem doktor próbował uwolnić się z uścisku Guo Chengyu, ale nie miał na tyle siły. Mężczyzna spojrzał na niego ze złością.
    - Jemu pozwalasz się przytulać, a mnie nie?
    - Tak.
    Guo Chengyu uśmiechnął się szelmowsko i powiedział:
    - Wprowadzam się tutaj.
    - Ty… - Doktor wysyczał ze złością.
    Mężczyzna pochylił się chcąc mu skraść całusa, ale dostał plaskacza w twarz.


    Wu Suo Wei wracał do pracy w podłym nastroju. Sam nie wiedział, czy jest zły o to, że został wyrzucony, czy dlatego że Guo Chengyu zna jego tajemnicę. Po chwili przypomniał sobie przygnębiające słowa doktora i od razu pomyślał o Chi Chengu i Wang Shuo, a jego humor siadł jeszcze bardziej.
    Kiedy wrócił do biura, okazało się, że musi zająć się kilkoma pilnymi sprawami. Gdy skończył, na zewnątrz zapadł już zmrok. Spojrzał na zegarek, było po siódmej. I nagle przypomniał sobie, że miał odebrać Chi Chenga z pracy.
    Kiedy podjechał pod komisariat, Chi Cheng właśnie wychodził z budynku w towarzystwie starszego mężczyzny i młodej kobiety. Kobieta miała na około 20 lat i niczym się nie wyróżniała. I w sumie dobrze, bo w tym nastroju Wu Suo Wei pewnie by ją rozjechał. Chi Cheng rozstał się z nimi i podszedł do samochodu chłopaka. Kiedy wsiadł, zobaczył że Wu Suo Wei opiera głowę na kierownicy i wygląda na wykończonego.
    - Zamieńmy się, ja poprowadzę.
    Chłopak bez słowa zamienił się z nim miejscami i jak tylko usiadł, oparł głowę i zamknął oczy.
    Zwykle Chi Cheng jeździł bardzo szybko, ale widząc, w jakim stanie jest jego pasażer, zwolnił i omijał wszelkie dziury i wertepy. Po chwili ciszy Wu Suo Wei w końcu się odezwał.
    - Powiedz, czy to, czego nie możesz mieć, co straciłeś, jest dla ciebie najcenniejsze?
    - Myślę, że tak - odpowiedział Chi Cheng.
    Serce chłopaka zamarło. To znaczy, że nie mam szans stać się dla niego najważniejszy.
    Chi Cheng zerknął na niego i chociaż w aucie było ciemno, zauważył jego przygnębienie. Odkąd wsiadł, czuł, że coś jest nie tak. Tymczasem Wu Suo Wei martwił się o miejsce, jakie zajmuje w jego sercu.
    Mężczyzna z każdą chwilą czuł, że narastają w nim dziwne emocje, których nie umiał nazwać. Nikt nie potrafił wpłynąć na jego nastrój. Nawet gdy patrzył, jak członkowie jego rodziny płaczą, czuł współczucie jedynie przez krótką chwilę. Jednak kiedy Wu Suo Wei był smutny, miał wrażenie, jakby ktoś przeszywał mu serce tysiącem igieł. Przymykał oko na intrygi swojego chłopaka, ale nie był w stanie znieść jego przygnębienia. Zatrzymał samochód na poboczu. Gdy tak nagle zahamował, ciało chłopaka poleciało do przodu, ale Chi Cheng go złapał, po czym objął swoimi wielkimi dłońmi jego twarz.
    - O czym myślisz?
    Wu Suo Wei chciał się wyrwać z uścisku, ale nie mógł i w końcu się poddał. Odpowiedział cichym i zrezygnowanym głosem:
    - O niczym.
    - W takim razie dlaczego jesteś taki smutny?
    - Jestem zmęczony.
    Wu Suo Wei nie usłyszał słów pocieszenia, za to Chi Cheng uszczypnął go w jądra i wydał mu polecenie:
    - To się rozchmurz!
    Chłopak zawył z bólu.
    - Ale jestem wykończony!
    - Nie obchodzi mnie to. Wyprostuj się i otwórz oczy!
    Wu Suo Wei był wściekły. Co on odwala? Zmusza mnie, żebym był pełen energii nawet wtedy, kiedy mu powiedziałem, jak bardzo jestem zmęczony?!
    Tak, jest tylko jedna osoba na świecie o imieniu Cheng, która próbując pocieszyć ukochanego, zmusza go, żeby udawał, że jest szczęśliwy.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze