Advance Bravely [PL] - Rozdział 208: Wiadomość tekstowa.

 

    - Słyszałem, że Yuan Zong przekazał firmę temu łajdakowi. - powiedział Xua Da Yu.
    - Nie przypominaj mi o tym, ciągle nie mogę się z tym pogodzić.
    - Kurwa, czyli to jednak prawda? Na początku pomyślałem, że to żart. Jak dałeś radę wytrwać przy nim w Stanach po tym, co zrobił? I mam gdzieś, że stracił palce u nóg, ratując ci życie. Kwestie firmy powinien omówić z tobą.
    - I tak na niewiele by się to zdało. - powiedział ze smutkiem Xia Yao. - Szczerze mówiąc, Tian Yan Qi też nie chciał tego zaakceptować.
    - Mięczak z ciebie. Naprawdę zgadzasz się, żeby tyle stracić? To, jakby ktoś rozbił słoik z twoim ulubionym dżemem.
    Peng Ze wstał, by pocieszyć Xia Yao.
    - Pieniędzmi nie kupisz czyjegoś serca. Widziałem, jak on wygląda. Za nic nie chciałbym, żeby ktoś tak mnie oszpecił.
    Xia Yao przytaknął.
    - Na dodatek on nie chce zgodzić się na operację plastyczną, podobno wiąże się to z dużym ryzykiem.
    - A co Yuan Zong planuje, czym się zajmie?
    - Kto go tam wie. - powiedział sfrustrowany chłopak. - Pytam i pytam, a on nawet słowem nie piśnie. Jest tak cholernie tajemniczy.
    - Chyba nie zamierza zająć się przemytem broni?
    - Za nic. Wie, że gdyby spróbował, to ja na pewno nie przymknę na to oka.
    Nagle oczy Xuan Da Yu’ego rozbłysły.
    - Powiedz mu, żeby zakręcił się w branży filmowej. Nie musi grać, ale cieszy się renomą w światku ochroniarzy, zresztą jego umiejętności są niebywałe, sprawdziłby się jako kaskader. A z jego wyglądem, mógłby szybko stać się popularny. Niestety w moim kolejnym filmie mam już pełną obsadę.
    - Oszalałeś? - krzyknął Xia Yao. - Nawet nie próbuj mnie przekonywać. Prędzej umrę, niż pozwolę, by jego dobre imię spłynęło do tego rynsztoka.
    - Tylko mi nie mów, że sam nie pomyślałeś, żeby spróbować. - zaśmiał się szelmowsko Xuan Da Yu.
    - W tej branży nie ma ani jednej laski z naturalnymi cyckami, bez plastiku. Myślisz, że on byłby w stanie znieść ich widok, skoro ja nie mogę?
    Xua Da Yu zanosił się śmiechem, klepiąc go po policzku.
    - Dlaczego twoja żona nie przyszła? - zapytał chłopak, zmieniając temat.
    - Przestań się wydurniać. Nic mnie z nim nie łączy. - skarcił go, nadal chichoczący przyjaciel.
    Xia Yao spojrzał na niego zadziornie, co tylko wzbudziło ciekawość Peng Ze’ego.
    - Jaka żona? Czyja żona?
    - Nie waż się powiedzieć ani słowa więcej. - Xuan Da Yu przestał się śmiać i zmierzył Xia Yao ostrym wzrokiem.
    - Myślisz, że się nie odważę? Wiesz, Ze, musisz wiedzieć, że Da Yu i …
    - Cicho…
    Xuan Da Yu w ostatniej chwili zasłonił mu usta i się zaczęło. Xia Yao zaczął się z nim szarpać, a po chwili dołączył do nich Peng Ze, którego zżerała ciekawość i za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, o co chodzi.
    Po chwili usiedli i Xia Yao zapytał.
    - Co tam słychać u Wang Zhi Shuiego? Odkąd pojechałem do Stanów, nie miałem z nim kontaktu.
    - Narobił mi wstydu.
    - Jak to się stało? Jakieś problemy w pracy?
    - Szczerze mówiąc, jego popularność nie przyniosła niczego dobrego. - żalił się Xuan Da Yu. - Kiedyś był zwykłym, żałosnym dupkiem, który przez całe życie dostawał po tyłku. A ja zrobiłem z niego gwiazdę. A on nadal je śmieciowe żarcie, ubiera się w sieciówkach i kompletnie nie korzysta z zarobionych pieniędzy, a trzeba przyznać, że nie zarabia mało. Żyje jak zwykły człowiek.
    - To źle?
    Nagle Xuan Da Yu szturchnął Xia Yao, by spojrzał na Peng Ze’ego, który gapił się w telefon, a jego oczy lśniły ognistym blaskiem.
    Xia Yao podkradł się do niego od tyłu i wyrwał mu telefon z dłoni.
    - Zabiję cię.
    Peng Ze odebrał swój telefon, ale chłopak zdążył przeczytać wiadomości na ekranie.
    „Moja dziurka cała drży”.
    „A mój duży kutas jej pragnie”.
    Kurwa! Pomyślał Xia Yao i aż go zemdliło. On i Yuan Zong nigdy nie wysyłali sobie takich wiadomości. Nie pisali do siebie tak zboczonych tekstów, jedynie podczas seksu wymsknęło im się kilka pikantniejszych słów.
    Nie zdążył zobaczyć, z kim sms-uje Peng Ze, dlatego zaczął go podpuszczać.
    - Powiedz… Co jest w tobie takiego dobrego?
    Peng Ze szybko odbił piłeczkę, bo nie zamierzał stać się jego ofiarą.
    - Da Yu, jak myślisz, jak zareaguje Yuan Zong, jeśli wyślę mu taką wiadomość z telefonu Yao?
    Spojrzenie Xuan Da Yu było już nieco zmącone alkoholem, a kąciki jego oczu poczerwieniały, gdy próbował zabrać telefon Xia Yao.
    - Też jestem ciekawy.
    - Kurwa, nawet o tym nie myślcie. Za nic nie dam wam telefonu, prędzej was pozabijam…
    Xia Yao walczył jak lew o swój telefon, ale niestety jego przyjaciele go przejęli. Po chwili zbladł, gdy zobaczył, jak wiadomość „Moja dziurka cała drży” była w trybie wysyłania, wyrwał telefon i go wyłączył. Kiedy ponownie go odpalił, zobaczył, że sms został wysłany i go zmroziło.
    Chcę umrzeć…
    Jeszcze tliła się iskierka nadziei, że Yuan Zong nie zauważy tej wiadomości, bo zwykle miał zapchaną skrzynkę i rzadko ją przeglądał. Niestety zauważył i od razu do niego oddzwonił.
    - Co ty odwalasz? - zapytał głosem, który skrywał dzikie pragnienie.
    Twarz chłopaka zrobiła się purpurowa.
    - To… Peng Ze i Xuan Da Yu napisali tę wiadomość! Zabrali mi telefon i wysłali…
    Gdy już wszystko wyjaśnił, odłożył telefon i czuł, jak uszami wylatuje mu para.
    Xuan Da Yu i Peng Ze ryczeli ze śmiechu, dlatego chłopak się na nich rzucił z pięściami, przy okazji nie szczędząc im dość wulgarnych epitetów.
    - Kurwa, jestem z was najsilniejszy i najbardziej męski, jak myślicie, dlaczego nie udało mi się zdobyć przewagi? Jak to możliwe, że skończyłem na dnie, a wy jesteście na górze?
    Dwóch jego przyjaciół śmiało się tak bardzo, że ledwo się trzymali. Ich śmiech sprawił, że Xia Yao jeszcze mocniej okładał ich pięściami, aż w końcu Xuan Da Yu i Peng Ze zjednoczyli siły i się odgryźli. Gdy już się uspokoili, byli ledwo żywi i dyszeli tak głośno, jakby właśnie przebiegli maraton.
    - Jak chcesz, to prześpię się z tobą dziś wieczorem. - powiedział Xuan Da Yu, szturchając Xia Yao.
    - W sumie, czemu nie? Chyba nie raz wspominałem, że mam dość bzykania się z Yuan Zongiem. Potrzeba mi odświeżenia.
    - To dlaczego do niego wróciłeś. Nadal mam co do niego wątpliwości.
    Xia Yao oparł głowę na ramieniu przyjaciela i mruczał pod nosem.
    - Jakiś czas temu też się wahałam…
    Pang Ze był przyklejony do swojego telefonu, do którego uśmiechał się jak idiota. Dziesięć minut później do ich prywatnej loży zajrzał Li Zhenzhen i bez słowa zaczął zbierać z kanapy pijanego Peng Ze’ego. Xia Yao zezłościł się, kiedy to zobaczył i powiedział kilka kąśliwych uwag.
    - Po co przyszedłeś? Pewnie twoja stokrotka czuje się samotna, co? Próbujesz tak bezwstydnie zaspokoić swoje zboczone pragnienia?
    Na Li Zhenzhenie nie zrobiło to wrażenia i wyszedł, prowadząc zataczającego się Peng Ze’ego, który od razu przylgnął do niego jak glonojad do szyby. I chociaż chłopak próbował zachować się, jak wzór cnót i rozwagi, to jego mina zdradzała, że to właśnie on pisał te pikantne wiadomości.
    Xuan Da Yu objął ramieniem Xia Yao.
    - Chodź, chodź do mnie.
    Chłopak uśmiechnął się zakłopotany.
    - Naprawdę chcesz to zrobić?
    - Przecież sam mówiłeś, że masz dość bzykania się z Yuan Zongiem i chcesz we mnie znaleźć odświeżenie.
    - Zgadza się. Chodźmy.
    Mówiąc te słowa, Xia Yao był już nieźle wstawiony, a kiedy wyszli z klubu, zobaczył samochód Yuan Zonga stojący na poboczu. I chociaż czuł, że jego świadomość była zmącona, to nie na tyle, żeby zapomnieć o wiadomości, jaka została wysłana z jego telefonu. Yuan Zong wysiadł z auta i spojrzał na niego płomiennym spojrzeniem.
    Xuan Da Yu był od niego nieco trzeźwiejszy, dlatego postanowił dolać oliwy do ognia.
    - To co, diabełku, idziemy do mnie?
    - Do… Do ciebie?
    - No szybko, decyduj się. - powiedział Xuan Da Yu, otwierając drzwi do auta. Na szczęście jego kierowca okazał bystrość umysłu i, gdy zobaczył spojrzenie Yuan Zonga, szybko wepchnął swojego szefa do auta. Xuan Da Yu posłał wściekłemu mężczyźnie złośliwe spojrzenie i odjechał w stronę domu.
    Xia Yao czuł, że zaczyna się pocić, bo nie wiedział, jak powinien go uspokoić.
    - Wsiadaj. - powiedział spokojnie Yuan Zong,
    Chłopak czuł się okropnie winny, przygnębiony wsiadł do auta. Podczas drogi zerkał ukradkiem na Yuan Zonga i w końcu się odezwał.
    - Ta wiadomość…
    - Co z nią?
    - Xuan Da Yu i Peng Ze zabrali mi telefon i zrobili mi głupi żart.
    - Coś mówiłeś? - Yuan Zong udawał, że nie usłyszał tłumaczeń chłopaka.
    Xia Yao zerwał się i złapał go za ramię. Po chwili samochód zatrzymał się na poboczu, a Yuan Zong rozgrzał się jak piec, patrząc na podnieconą minę chłopaka.
    - Wolałbym, żebyś powiedział mi to osobiście. - powiedział.
    Xia Yao zarumienił się po same uszy.
    - Nie masz litości. Jeśli chcesz posłuchać zboczonych słówek, idź do Li Zhenzhena. Ja na pewno nie powiem czegoś takiego…
    Yuan Zong wysiadł z samochodu. I nagle otworzył drzwi od strony chłopaka i wyciągnął go na zewnątrz. Zaniósł go w stronę krzaków. Było tam tak ciemno, że Xia Yao nie widział kompletnie nic.
    - Daruj mi, nie rób niczego głupiego. Yuan Zong, zimno mi.
    - Trochę poćwiczymy, to się rozgrzejesz.
    Pół godziny później z krzaków dobiegały stłumione jęki…
    - Aaach… Dochodzę…
    Po chwili słychać było też szepty, westchnienia i przyspieszone oddechy.
    Gdy wsiedli do auta, nadal czuli tę podniecająca atmosferę. Xia Yao rozsiadł się wygodnie, a jego oczy wyrażały zadowolenie i spełnienie.
    Yuan Zong odwiózł go do domu.
    - Dlaczego nie pojedziemy do ciebie? - zdenerwował się chłopak.
    - Nie wyszedłeś, żeby spotkać się ze mną. Dlatego wróć domu i nie sprawiaj mamie problemów.
    - Jest późno, może zostaniesz na noc?
    Chłopak miał wypisane na twarzy swoje pragnienia, był pijany i napalony. Yuan Zong zaparkował w pewnej odległości od domu państwa Xia. Zarzucił go sobie na plecy i zaniósł go do domu. Niestety jego stopy nadal bolały, dlatego mógł sobie pozwolić tylko na krótki spacer. W tym czasie Xia Yao przywarł do jego pleców i zaczął gryźć go w kark, na szczęście był na tyle przytomny, żeby nie gryźć go z całej siły.
    - W najbliższych dniach musisz dobrze traktować swoją mamę. - powiedział mężczyzna. - Nieważne, jak będzie się do ciebie zwracać, musisz być idealnym synem. Postaraj się z nią nie kłócić i słuchaj tego, co mówi. Zrozumiałeś?
    - Taaa…
    Tymczasem pani Xia krążyła zaniepokojona po domu, bo jej syn jeszcze nie wrócił ze spotkania z przyjaciółmi. Gdy wyjrzała przez okno, zobaczyła Yuan Zonga, który go niesie. Ze wszystkich sił próbowała nad sobą zapanować. Z jednej strony czuła sympatię do Yuan Zonga, ale za nic nie chciała się do tego przyznać.
    - Następnym razem nie przyprowadzaj do domu tego pijaka. Przez niego nie odpocznę.
    Mężczyzna nie odpowiedział, tylko zaniósł go do jego pokoju. Oczywiście Xia Yao nie chciał puścić jego ręki. Był lekko zarumieniony, wstawiony, a w jego oczach płonęło pożądanie.
    - Odpocznij. - powiedział Yuan Zong, po czym uszczypnął go w policzek i wyszedł z pokoju, ignorując surowe spojrzenie pani Xia. Przy drzwiach odwrócił się i powiedział.
    - Dobranoc, ciociu.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz