Counterattack [PL] - Rozdział 144: Zdecydowanie cieszysz się życiem bardziej, niż ja

 

    Jest taki rodzaj ludzi, o których mówi się „daj mu palec, a weźmie całą rękę”. Taki też był Wu Suo Wei. Raz zdarzyło mu się zasnąć i Chi Cheng musiał dokończyć za niego pracę. I jakoś tak ostatnio, gdy chciał popracować w domu, zasypiał w 10 sekund. Chi Cheng zanosił go do łóżka, a sam siadał i kończył jego pracę. Oczywiście chłopak leżąc w łóżku był z siebie cholernie dumny, bo dzięki tej wspaniałej strategii robota była wykonana, a on wyspany. A co ważniejsze, dzięki temu, że Chi Cheng miał zajęcie, jego noce były miej burzliwe.
    Wcześniej zabierał pracę do domu, kiedy naprawdę się nie wyrabiał, a teraz nie robił nic podczas dnia i wszystko przynosił do domu. A Chi Cheng nocami nadrabiał zaległości. Dzięki temu Wu Suo Wei mógł całymi dniami siedzieć w piwnicy i drażnić swojego więźnia.
    I tak oto okazało się, że to Chi Cheng jest bardzo pracowitą pszczółką. W ciągu tygodnia poznał już wszystkie produkty, które chłopak wprowadził na produkcję. W sumie ostatnio spędzał każdą wolną chwilę, by się wdrożyć w nowy pomysł Wu Suo Weia, który z kolei ostatnio mógł wyspać się za wszystkie czasy. Niestety chłopak nie był do końca zadowolony, bo odrobinę brakowało mu tych szalonych nocy i twardego, grubego pręta, który tak idealnie go wypełniał. Dlatego zamiast przyjemności z przespanej nocy, czuł narastające w nim uczucie frustracji. Dzisiaj skończył pracę wcześniej i wrócił do domu bez dokumentów. Po obiedzie zapytał Chi Chenga:
    - Może weźmiemy razem prysznic?
    - Skoczę pod prysznic, zanim pójdę spać.
    - Przecież dzisiaj nie musisz pracować.
    - Przyzwyczaiłem się, że kładę się później. Idź spać pierwszy.
    Chłopak nie wiedział, co powiedzieć, dlatego poszedł pod prysznic sam. Podczas kąpieli musiał zająć się swoim kutasem, który był dzisiaj bardzo spragniony uwagi. Po kąpieli ubrał szlafrok i wyszedł z łazienki. Usiadł na łóżku i zaczął obserwować Chi Chenga. Po chwili wydał z siebie głęboki jęk, na który mężczyzna nie zareagował. Chłopak położył się i zaczął grać na telefonie i tak minęło kilka godzin, a Chi Cheng nadal nie położył się do łóżka.
    - Chodź spać, niedobrze tak zarywać nocki.
    - Chcę coś dokończyć przed snem, bo będzie mnie to dręczyło.
    - A może wspólnie coś zrobimy? - zasugerował chłopak.
    Chi Cheng wrócił do pracy ignorując to pytanie. Wu Suo Wei był zły i rozczarowany, odwrócił się do niego plecami i czekał jeszcze dwie godziny, aż w końcu poczuł na łóżku delikatny ruch. Odwrócił się i zobaczył, jak Chi Cheng wchodzi do kołdrę. Klepnął go w ramię i powiedział z uśmiechem:
    - Jeszcze nie zasnąłem.
    Niestety Chi Cheng nie podzielał jego radości odpowiadając mu surowym tonem.
    - Dlaczego?
    - Czekałem na ciebie.
    - Po co na mnie czekałeś?
    - Chcę się z tobą kochać. - W oczach chłopaka zamigotały psotne błyski. - Już dawno tego nie robiliśmy.
    - Idź spać.
    Chi Cheng nie zwrócił uwagi na jego kuszącą propozycję, dlatego chłopak podrapał się w głowę i powiedział zrezygnowany:
    - No to śpijmy.
    Mężczyzna zgasił światło i odwrócił się do niego tyłem. Słyszał, że oddech chłopaka jest nierówny i czuł się tak, jakby spał z krową. Po chwili Wu Suo Wei szturchnął go w ramię.
    - Śpisz?
    - Nie - powiedział Chi Cheng odwracając się do niego.
    Wu Suo Wei spojrzał mu w oczy i szybko się odwrócił.
    - Napisz mi coś na plecach, a ja spróbuję zgadnąć, co to za słowo. Sprawdzimy, czy mamy dobrą chemię.
    Zamiast spać, zaczęli grać w tę grę. Oczywiście mężczyzna dobrze wiedział, do czego zmierza Wu Suo Wei, prawdę mówiąc sam o tym myślał po tygodniu abstynencji, ale nie zamierzał łatwo się poddać. Myślisz, że możesz mnie tak wodzić za nos? Twoje niedoczekanie.
    Chi Cheng pisał na jego plecach, bardzo skrupulatnie i sądził, że to słowo będzie idealne. Chłopak czuł, jak drętwieją mu plecy i krzyknął:
    - Napisałeś: pieprzyć?
    Mężczyzna pacnął go w głowę i powiedział:
    - O czym ty myślisz? Napisałem pchać. (w chińskim słowo pchać i pieprzyć ma taki sam zapis)
    Wu Suo Wei był coraz bardziej wściekły i zawstydzony. Czuł się tak, jakby zamienili się rolami i dobrze wiedział, że on specjalnie mu dokucza. Dlatego odwrócił Chi Chenga tyłem do siebie.
    - No dobra, teraz ty zgaduj.
    Mężczyzna wiedział, że jeśli Wu Suo Wei położy choćby palec na jego plecach, rozpali w nim ogień, który rozprzestrzeni się na całą sypialnię. Złapał go za nadgarstek w ostatniej chwili.
    - Nie musisz pisać, zgadnę, co masz na myśli.
    - No to zgaduj.
    - Wielki kutas.
    Chłopak był w szoku. Co jest, do cholery? Skąd wiedział? Gdyby spojrzał w lustro zauważyłby, że te dwa słowa ma niemal wypisane na twarzy. Zaśmiał się i zapytał:
    - Skąd wiedziałeś? - Spodziewał się odpowiedzi w stylu: bo o czym innym mógłbyś teraz myśleć? Niestety otrzymał nieco inną odpowiedź.
    - Tak tylko strzelałem.
    Chłopak poczuł, jak mroźny wiatr zadął prosto w jego serce, ale jeszcze nie zamierzał się poddać.
    - Tatuśku!
    Słysząc to Chi Cheng omal go nie pożarł na miejscu. Spojrzał na niego bacznie.
    - Oszalałeś? - zapytał, chociaż najchętniej powiedziałby: Próbujesz wykopać sobie grób? Wiesz, co mówisz? Jeśli nie przestaniesz ze mną w ten sposób flirtować, zarucham cię na śmierć.
    Wu Suo Wei poczuł się dotknięty do żywego, bo spodziewał się zgoła innej reakcji. Myślisz, że z przyjemnością tak cię nazywam? Ty niewdzięczniku. Następnym razem powiem do ciebie synku, albo dzieciaczku. Śmiertelnie obrażony odwrócił się i nie zamierzał się do niego odzywać.
    Pół godziny później nie wytrzymał, odwrócił się i zapytał:
    - Śpisz?
    Nie było szans, żeby Chi Cheng zasnął, bo słowo „tatuśku” wirowało mu w myślach.
    - Mogę cię o coś zapytać? Jak najciężej można kogoś ukarać? Sprawić, by jego życie było gorsze, niż śmierć.
    - Chodzi ci o karę fizyczną, czy psychiczną?
    - Jeśli ukarzę kogoś fizycznie, to pozwolę mu cierpieć z bólu, ale to na dłuższą metę nie jest za bardzo przerażające. No chyba, że poszarpałbym jego kończyny, albo zrobił coś równie strasznego.
    - Użyj narzędzi tortur.
    - To znaczy? - zapytał chłopak ze ściśniętym sercem.
    - Na przykład szpiczaste, ostre pręty, druty, które możesz wbić w cewkę moczową albo w tyłek…
    Chi Cheng powiedział to jak gdyby nigdy nic, a Wu Suo Wei aż się spocił od samego słuchania.
    - Nie, to zbyt krwawe, masz coś łagodniejszego?
    - Łagodniejszego? Może elektryczna pałka?
    Wu Suo Wei przypomniał sobie kilka filmów porno, które oglądał i się skrzywił.
    - Myślisz, że zadziała? Niektórym sprawiało to przyjemność.
    - Nie chodzi mi o wibrator, tylko o elektryczną pałkę - powiedział Chi Cheng, a jego oczy zrobiły się niebezpiecznie czerwone.
    - Co to za różnica? - zdziwił się chłopak. - To przecież urządzenia elektryczne.
    - Ale napięcie jest inne - powiedział Chi Cheng wbijając palce w materac.
    Chłopak domyślił się, że prąd w pałce jest mocniejszy.
    - Ale wiesz, prądem można kogoś zabić. Powiedz, porażenie prądem bardzo boli?
    Oddech Chi Chenga stał się głębszy, a jego głos przybrał seksownie chropowatą barwę.
    - Używa się tego podczas przesłuchań, to wyobraź sobie, jak to boli. Jeśli przyłożysz taką pałkę do fiuta, to z delikwenta wylejesz tonę potu, a potem zemdleje. Czujesz już ten ból?
    Wu Suo Wei spocił się od samego słuchania. Raczej nie wyobrażał sobie, że robi coś takiego, chyba jednak wolał tę działkę zostawić Guo Chengyu. A sam, co najwyżej, spryska go jeszcze większą ilością moczu.
    Kiedy już ułożył sobie wszystko w głowie, usłyszał pytanie.
    - Dlaczego mnie o to pytasz?
    Chłopak aż zadrżał, bał się, że Chi Cheng może się czegoś domyślić, jednak nie miał szans odpowiedzieć, bo został przyciśnięty przez niego do materaca. Co za sadysta. Kiedy z nim flirtowałem, nie zareagował, za to podniecił się podczas normalnej rozmowy…


    Dwa dni później była sobota. Po tygodniu wykonywania pracy za Wu Suo Weia Chi Cheng postanowił odwiedzić firmę, żeby przyjrzeć się wszystkiemu z bliska. Dodatkowo zamierzał sprawdzić, czym przez cały dzień zajmuje się pan prezes, że musi zabierać pracę do domu.
    Gdy Chi Cheng pojawił się w biurze, ucichły śmiechy i rozmowy, każdy skupił się na swojej pracy. Mężczyzna poszedł prosto do gabinetu szefa, odpalił komputer i przejrzał historię przeglądanych stron. Historia była wyczyszczona. Jednak Chi Cheng potrafił sobie z tym poradzić, w niespełna 10 minut znalazł linki wszystkich przeglądanych stron, po których buszował Wu Suo Wei. A szukał informacji o różnych metodach tortur i znęcania się.
    Chi Cheng zaczął się zastanawiać, skąd u niego zainteresowanie takim tematem. Lubi taką zabawę? Kiedy wczoraj wieczorem o tym rozmawialiśmy, przyszło mi to do głowy. Być może zaczęło mu się to podobać. Chociaż jak wczoraj wyciągnąłem świecę i ją zapaliłem, był tak przerażony, że uciekł z łóżka i zamknął się w szafie, dopóki świeca się nie wypaliła. To niemożliwe, żeby taki tchórz zainteresował się tym tematem.
    Po chwili do gabinetu weszła sekretarka.
    - Czym ostatnio zajmuje się prezes? - zapytał.
    - Zajmuje się swoimi sprawami - odpowiedziała bardzo ostrożnie kobieta.
    - A na czym skupia się najbardziej?
    - Na nowej fabryce.
    Chi Cheng zmrużył oczy.
    - Czyli często wyjeżdża, a dokąd?
    Sekretarka przez chwilę milczała, a potem udzieliła dość niejasnej odpowiedzi.
    - Sprawdza magazyn podziemny.
    Pięć minut później Chi Cheng już schodził do magazynu. Było tam mnóstwo pudeł z towarem, ale jego uwagę przykuła wydeptana w kurzu ścieżka, która prowadziła prosto do archiwum.


    Zamek wydał głośny brzęk, a po chwili drzwi się otworzyły. Meng Tao spojrzał w ich kierunku. Na rękach miał kajdanki, a nogi skute łańcuchem i był nagi. To nie Wu Suo Wei go rozebrał. Meng Tao nie mógł znieść na sobie śmierdzącego ubrania, dlatego stwierdził, że woli zamarznąć, niż udusić się tym smrodem.
    Chi Cheng spojrzał na niego, a na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmieszek. No proszę, ktoś tu korzysta z życia bardziej, niż ja. I ma nawet sekretnego kochanka.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze