Counterattack [PL] - Rozdział 151: Intrygant

 



    Gdy Wu Suo Wei pożegnał się z Li Zhi Ling, wszedł do budynku komendy i rozdał torby z identycznymi przekąskami kolegom Chi Chenga. Robił to od czasu do czasu, żeby ocieplić wizerunek swojego mężczyzny wśród jego kolegów z pracy, a przy okazji wyciągał od nich informacje.
    - Znowu przyniosłeś przekąski? - zapytał Xiao Zhang, po czym zażartował. - Ciekawe od kogo są tym razem?
    Wu Suo Wei mrugnął do niego i rzekł:
    - A jak myślisz?
    Xiao Zhang roześmiał się serdecznie i odpowiedział:
    - Od córki szefa, dlatego będę jadł, aż pęknę. Zawsze to my dajemy prezenty jej ojcu, a i tak na niewiele nam się to zdaje.
    Wu Suo Wei poczuł się jednocześnie szczęśliwy i przygnębiony. Był szczęśliwy, że koledzy Chi Chenga zaprzyjaźnili się z nim, a przygnębiony, że już wiedzieli, że coś się święci na linii Chi Cheng - Li Zhi Ling.
    Wieczorem chłopak przyjechał po Chi Chenga do pracy i zobaczył go, jak niesie siatki z przekąskami.
    - Kupiłeś je dla mnie? - zapytał chłopak.
    - Ktoś zostawił je na moim biurku.
    Wu Suo Wei był zadowolony ze swojej intrygi.
    - Super, to moje ulubione.
    Pewnie się zastanawiacie, dlaczego Wu Suo Wei kupił identyczne przekąski i rozdał je kolegom Chi Chenga, a te, które właśnie dostał, z przyjemnością przyjął? Ponieważ uważał, że jedzenie kupione przez kogoś innego lepiej smakuje.
    Kiedy chłopak wyszedł spod prysznica, Chi Cheng nie pozwolił mu założyć piżamy i poprosił go, żeby uklęknął nago na łóżku. Rozchylił jego pośladki, wylał na dłonie jakiś płyn i zaczął smarować nim małą stokrotkę. Chłopaka przeszły dreszcze, odwrócił się i zapytał:
    - Co robisz?
    Mężczyzna potrząsnął słoikiem, który trzymał w dłoni.
    - To mój specjalny sok morelowy. Dzięki niemu twoja dziurka będzie lśniąca i elastyczna.
    Chłopak wziął sobie do serca jedynie pierwszą cześć wypowiedzi: „sok morelowy” i natychmiast złapał go za nadgarstek.
    - Jaki sok? Morelowy? Skąd go niby wziąłeś?
    - Własnoręcznie wycisnąłem. Mamy tyle moreli, że grzechem by było ich nie wykorzystać. Oczywiście głównym składnikiem jest sok morelowy, ale zmieszałem go z kilkoma innymi specyfikami. Wiesz, że morele dobrze wpływają na skórę? W wielu kosmetykach stosuje się olejki z ich pestek.
    Wu Suo Wei miał to gdzieś, interesowały go jedynie jego morele, a zwłaszcza te, których jeszcze nie zdążył zjeść, a które, mimo to, jakoś trafiły na koniec jego układu pokarmowego. Aaa! Oddawaj moje morele! Ty draniu, żeby tak je zmarnować!
    Chi Cheng dalej nakładał smarowidło. Delikatnie wsunął palec do środka, by również tam zaaplikować morelową gładkość. Oczywiście jego starania nie zostały docenione, bo chłopak ubolewał nad swoimi owocami.
    - Jak mogłeś tak zmarnować moje ulubione owoce!
    - O co ci chodzi?
    - To tylko tyłek. Po co, do cholery, zadajesz sobie tyle trudu? On nie musi być piękny. Będziesz go pieprzył bez względu na jego wygląd.
    - To nieprawda. Jak będzie elastyczny i lśniący, lizanie sprawi mi cholerną przyjemność.
    Wu Suo Wei zaniemówił. Tylko poczekaj, niech zbiorę mocne dowody, że masz romans z Li Zhi Ling, to zobaczysz. A wiedz, że na pewno cię przyłapię i wymyślę dla ciebie okrutną karę!


    Następnego dnia Wu Suo Wei pojechał na komisariat, żeby sprawdzić, czy jego fortel działa. Zgodnie z oczekiwaniem, Li Zhi Ling przyszła do biura Chi Chenga, żeby sprawdzić, czy zjadł przekąski.
    Rany, zjadł wszystko? Zerknęła do kosza na śmieci i zobaczyła w nim jedynie pestki moreli, co oznaczało, że nie wyrzucił żadnej z przekąsek. Ale przecież kupiła mu pistacje w skorupce i słonecznik w łuskach i to było dziwne, że w koszu nie ma żadnych łusek i skorupek. Przeszukała jego szafki i nic tam nie znalazła. Może zabrał wszystko do domu? A może schował gdzieś na później?
    Nagle do pokoju wszedł Xiao Zhang, a widząc ją uśmiechnął się złośliwie.
    - Księżniczko Li, pozwól że zapytam, gdzie kupiłaś tak smaczny słonecznik? Był fantastycznie przyprawiony.
    Serce dziewczyny zamarło.
    - O jaki słonecznik ci chodzi?
    Wyjął prawie pustą paczkę słonecznika z kieszeni i powiedział:
    - Przecież kupiłaś wczoraj Chi Chengowi sporo przekąsek, a on się nimi z nami podzielił.
    Li Zhi Ling skrzyżowała ręce na piersi i odezwała się ostrym tonem:
    - Na pewno wymusiłeś na nim, żeby ci je dał.
    Xiao Zhang roześmiał się i odparł:
    - Księżniczko, nie rozśmieszaj mnie. O nic się nie prosiłem, sam mi to dał i jeszcze to… - rzekł wyciągając z kieszeni paczkę głogu.
    Na twarzy dziewczyny pojawił się nieładny grymas. Kiedy Xiao Zhang to zauważył, spróbował załagodzić sytuację.
    - Nie tylko ja dostałem przekąski, wszyscy w dziele coś dostali. Jak mi nie wierzysz, to sama zapytaj.
    Li Zhi Ling była wściekła, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi. Xiao Zhang krzyknął za nią:
    - Nie powiedziałaś, gdzie kupiłaś słonecznik!
    Dziewczyna miała gdzieś łuski słonecznika, za to świerzbiła ją ręka, żeby kogoś spoliczkować.


    Kiedy wyszła przed budynek, żeby się uspokoić, zobaczyła samochód Wu Suo Weia zaparkowany przed komisariatem.
    - Szwagierko! - zawołał do niej chłopak.
    Wściekła Li Zhi Ling podeszła do niego i od razu przeszła do ataku.
    - Powiedziałeś, że Chi Cheng uwielbia te przekąski! To dlaczego oddał je kolegom?
    - Naprawdę? - Wu Suo Wei udał zaskoczonego. - Zapomniałem ci powiedzieć. Nie zostawiaj niczego na jego biurku. Bo on zawsze podzieli się ze swoimi kolegami. A oni pewnie tak do tego przywykli, że często sami się częstują.
    Te słowa odrobinę ją uspokoiły.
    - Czyli tak to było.
    - Pewnie tak - uśmiechnął się Wu Suo Wei. - A ty pewnie pomyślałaś, że nie spodobał mu się twój prezent, co?
    Dziewczyna zacisnęła usta.
    - To nie tak, że mu się nie spodobał, raczej miał go gdzieś. - Chłopak niczym dobry, starszy brat, starał się ją pocieszyć. - Wiesz, on ma ostry język, ale miękkie serce. Wczoraj, przy kolacji, cały czas cię komplementował. Powiedział, że jesteś mądra i wiesz, czego chcesz.
    Li Zhi Ling zarumieniła się i wyszeptała:
    - To wszystko dzięki twoim radom.
    - Nic mu nie wygadałem, że rozmawialiśmy.
    Nagle jej zaufanie do tego tak szczerze uśmiechniętego młodego mężczyzny znacznie wzrosło, dlatego postanowiła dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
    - Jesteś jego kierowcą?
    Zanim jej odpowiedział, zawahał się przez chwilę.
    - W pewnym sensie jestem jego asystentem.
    Jestem też jego kochankiem i adoptowanym synem.
    Oczy Li Zhi Ling rozbłysły.
    - To znaczy, że jesteście sobie bliscy. Powiedz, czy oprócz tego, że czasem przyjeżdżasz po niego do pracy, spędzacie ze sobą czas?
    - I to całkiem sporo - odpowiedział Wu Suo Wei starając się, żeby zabrzmiało to dwuznacznie. - Razem jemy, wychodzimy na miasto, gramy w karty i takie tam…
    I chociaż zatrzymał kilka wspólnych aktywności dla siebie, Li Zhi Ling i tak kipiała z zazdrości.
    - Mam prośbę. Mógłbyś przekazywać mu moje prezenty?
    - Oczywiście, możesz liczyć na moją pomoc, szwagierko.
    Te słowa po raz kolejny ją oczarowały. Od razu zaczęła wypytywać o ulubione potrawy Chi Chenga, a Wu Suo Wei z uśmiechem na ustach wymieniał wszystkie przekąski i dania, które sam lubił jeść. Przypomniał sobie też guang tang bao, które zjadł wczoraj i powiedział:
    - Wiesz, podczas kolacji Chi Cheng nawet pochwalił kluski, które zrobiła twoja służąca.
    Dziewczyna była zaskoczona.
    - Przecież mówiłeś, że ich nie lubi.
    Wu Suo Wei od razu wyjaśnił:
    - Pochwalił je, bo wiedział, że są od ciebie. Kiedy zacząłem je jeść na kolację, myślałem, że mnie zabije. Krzyknął nawet „Jak śmiesz jeść kluski od Ling Ling! Daj mi je, same je zjem, nawet jeśli nie będą mi smakować”.
    Tym razem dziewczyna została oczarowana słowami „Ling Ling” i odpowiedziała z zapałem:
    - Powiem służącej, żeby zrobiła ich więcej i specjalną porcję dla ciebie.
    - Dziękuję, szwagierko.
    Dziękuję, że dzięki tobie zaoszczędzę pieniądze na jutrzejszy obiad.


    Przez kilka następnych dni dziewczyna postępowała według wskazówek Wu Suo Weia. Codziennie kupowała mnóstwo jedzenia, które mu dawała, żeby przekazał je Chi Chengowi. Chłopak oczywiście tego nie robił, za to był z siebie bardzo zadowolony, bo nie wydawał pieniędzy, a jadł jak król. Oczywiście on też był dla niej bardzo hojny. Mówił jej, jak bardzo Chi Cheng ją ceni, robił co mógł, by uwierzyła, że między nimi rodzi się uczucie, nawet jeśli nie było widać żadnych symptomów.
    Naturalnie dziewczyna zastanawiała się, dlaczego stosunek Chi Chenga do niej nic a nic się nie zmienił. Z jednej strony słyszała tak wiele ciepłych słów, z drugiej czuła chłodne nastawienie mężczyzny. Dlatego też po tygodniu straciła cierpliwość.
    - Powiedz, dlaczego on nie odbiera moich telefonów?
    - Bo od nikogo nie odbiera. Jak tylko wejdzie do domu, wycisza telefon. Nie lubi, jak ktoś mu przeszkadza podczas odpoczynku. Jak chcesz, to pisz do niego na komunikatorze. Zdecydowanie woli pisać, niż rozmawiać.
    Li Zhi Ling poczuła ulgę i odrzekła z uśmiechem:
    - Podaj mi jego nick.
    Wu Suo Wei bez mrugnięcia okiem podał jej nick do swojego tajnego konta.    

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz