Następnego dnia rano Wu Suo Wei spotkał się z Li Zhi Ling i dał jej pudełko z pierścionkiem.
- Chi Cheng prosił, żebym ci to przekazał.
Dziewczyna nie była w stanie ukryć, jak jest szczęśliwa, ale wydęła usta i odpowiedziała z udawanym dąsem:
- Nie ma w tym ani grama szczerości. Dlaczego daje mi prezent przez kogoś innego? Sam mógł mi go dać.
Wu Suo Wei odparł z udawanym skrępowaniem:
- Chyba czułby się zawstydzony. Pomyśl, skoro jestem waszym pośrednikiem, to oznacza, że między wami jest jeszcze bariera, która nie została przełamana. Zresztą daj mu szansę, żeby się wytłumaczył.
Li Zhi Ling szybko podchwyciła myśl.
- Dzisiaj wieczorem wydaję przyjęcie, tam będzie miał idealną okazję, by mi wszystko wyjaśnić. Tylko upewnij się, żeby na nie przyszedł.
Chłopak uśmiechnął się zadziornie i powiedział:
- Chyba nie ja powinienem go zapraszać.
Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę.
- W sumie racja. Pójdę go poszukać i zaproszę go osobiście.
Wu Suo Wei pomyślał, że jeśli Chi Cheng odrzuci zaproszenie, to będzie najlepszy dowód na to, że nie jest nią zainteresowany, dlatego nawet jeśli w końcu go przekona do pójścia na przyjęcie, to kompletnie się tym nie przejmie. Ale jeśli Chi Cheng przyjmie zaproszenie od razu, nieważne, czy to z powodu uczuć do dziewczyny, czy zachowania dobrych relacji ze swoim przełożonym, będzie to znak, że w przyszłości ich związek będzie zagrożony. I chociaż zrzucanie całej winy za to na Chi Chenga byłoby odrobinę niesprawiedliwe, to chłopak uznał, że to jedyny sposób, żeby zdobyć nad nim przewagę, ukarać go i się na nim zemścić.
- W takim razie zwróć pierścionek Chi Chengowi - odparła dziewczyna.
Wu Suo Wei był jej wdzięczny za to, że tak dobrze reagowała na jego intrygę. Pięknie, widzę, że szybko się uczysz.
- Masz rację. Wiesz, że jeśli przyjdzie na twoje przyjęcie, to samo wręczenie prezentu nie będzie wystarczające.
Li Zhi Ling zarumieniła się po uszy.
- Jak mu będziesz oddawał pierścionek, to powiedz, że zwracam go nie dlatego, że mi się nie podoba. Sam powinien dać mi go w odpowiednim czasie.
- Nie martw się, wszystko mu wytłumaczę.
Około piątej po południu chłopak odebrał telefon od Chi Chenga.
- Nie zjem dzisiaj z tobą kolacji.
Serce Wu Suo Weia zacisnęło się z bólu.
- Dokąd idziesz?
- Na przyjęcie urodzinowe przyjaciela.
Kiedy chłopak to usłyszał, od razu się rozłączył. Chociaż wszystko szło zgodnie z jego planem, i nie musiał się męczyć, żeby go przekonywać, chociaż czuł, że zdobędzie dowód zdrady, na którym tak mu zależy, to sam fakt, że on tak od razu przyjął zaproszenie, sprawił, że czuł się sfrustrowany.
Jednak niezależnie od tego, jak źle mu z tym było, postanowił wytrzymać i walczyć do końca. Był pewien, że wygra wojnę.
Tego dnia po pracy wrócił od razu do domu i poczynił małe przygotowania w sypialni. Przebrał się i pojechał na urodzinowe przyjęcie Li Zhi Ling. Gdy podjechał pod hotel, zaparkował samochód po drugiej stronie ulicy, wyjął lornetkę i zaczął obserwować wejście.
Około godziny siódmej pojawiła się rodzina i przyjaciele dziewczyny. Jej rodzice byli tam najstarsi, dzięki czemu chłopak odetchnął z ulgą, bo przygotowana przez niego scena mogła być nieco żenująca. Niecałe pół godziny później na sali było już ponad 20 osób.
Po chwili przyszła kolejna grupa, w której był Chi Cheng. Oprócz niego i kilku jego kolegów, było też sporo dziewczyn z sąsiednich działów. Wu Suo Wei był pewien, że Li Zhi Ling zechce zademonstrować im wszystkim swoje prawa do Chi Chenga i pokazać każdej, gdzie jej miejsce. Przy okazji zamierzała uciąć wszelkie krążące o nich plotki.
Wu Suo Wei widział przez lornetkę, jak Li Zhi Ling rozmawia z przyjaciółkami i jak rozpromieniała na widok Chi Chenga. I nie musiał słyszeć, bo dobrze wiedział, o czym między sobą szepczą.
- To Chi Cheng? Chyba coś o nim słyszałam.
- Tak, on jest znany w pewnych kręgach. Podobno kocha węże i zawsze ma jednego przy sobie.
- Ach? Naprawdę? To takie przerażające. Na myśl o wężach dostaję gęsiej skórki. Ling Ling, ty się nie boisz?
Dziewczyna uśmiechnęła się do przyjaciółek i powiedziała:
- Kiedy się widujemy, odkłada węża, żebym się nie przestraszyła.
- Ach, Ling Ling, to niesamowite. Udało ci się złapać takiego twardziela.
- Ach, niby kiedy? Nadal się do tego nie przyznał. Być może to tylko moje jednostronne uczucie.
- O rany. Nie wierzę, czyli czekasz na pierścionek?
Po chwili ta plotka rozeszła się po całej sali odrobinę zmodyfikowana. Co chwilę ktoś podchodził do Li Zhi Ling ciągnąc ją za rękę.
- Pokaż, pokaż pierścionek.
Dziewczyna rumieniąc się cofnęła rękę.
- Nie ekscytujcie się tak. Jeszcze mi go nie dał.
Te słowa wywołały falę rozczarowania, dlatego Li Zhi Ling szybko dodała:
- Ale niedługo go dostanę.
- Jej, on naprawdę zamierza się oświadczyć, tak przy wszystkich?
Tym razem przez salę przeszła fala euforii.
- Powiedz, ile karatów, wybrałaś wzór?
Dziewczyna pamiętała doskonale, jak wyglądał pierścionek.
- To nie diament, raczej szmaragd, wpisany we wzór węża. Na pierścionku jest też wyryte moje imię. Ach, nie pamiętam dokładnie wszystkich szczegółów. Cierpliwości, jak już go dostanę, to same zobaczycie.
W tym momencie w drzwiach pojawił się Chi Cheng w towarzystwie swoich kolegów z działu. Gdy tylko wszedł na salę, wszyscy zamilkli, jego silna aura odebrała im mowę. Podszedł do komendanta Li i się z nim przywitał, a następnie usiadł na jednym z wolnych miejsc, po czym wyciągnął papierosa i zapalił.
Kiedy Wu Suo Wei zobaczył Chi Chenga, poczuł dziwne napięcie, pewnie dlatego, że w przeciwieństwie do obecnych na przyjęciu ludzi patrzył na niego z innej perspektywy. Kurwa, nawet się przebrał. Kto by pomyślał, że możesz się tak zachowywać. Kiedy trzymasz papierosa w ustach, wyglądasz jak prawdziwy macho, pewnie o to ci chodziło, co? I chociaż chłopak wymyślał mu w myślach, nie odrywał od niego oczu. A im więcej ludzi się pojawiało, tym bardziej Chi Cheng wyróżniał się na ich tle.
Nagle mężczyzna odwrócił się w stronę okna, a krew w żyłach Wu Suo Weia omal nie zamarzła. Poczuł, że on patrzy dokładnie w lornetkę, miał wrażenie, że przez ułamek sekundy patrzyli sobie w oczy. Po plecach przeszły mu ciarki i szybko odłożył lornetkę.
Gdy ponownie przez nią spojrzał, mężczyzna już zmienił pozycję. Oddech chłopaka się wyrównał i uznał, że był to zwykły zbieg okoliczności.
Gdy wszyscy goście już przybyli, przyjęcie oficjalnie się rozpoczęło. Było to klasyczne urodzinowe przyjęcie, jedynie serwowane dania były bardziej wykwintne, a dekoracje drogie i ekstrawaganckie. Komendant Li, zawsze poważny i surowy, dzisiaj uśmiechał się serdecznie. Nawet zaśpiewał piosenkę urodzinową dla swojej córki, pokazując, jakim kochającym jest ojcem.
Po dwóch godzinach opróżniono sporo butelek, zrobiło się wesoło i gwarno. Nagle ktoś z tłumu krzyknął, a reszta sali mu zawtórowała:
- Wyznanie! Wyznanie! Wyznanie!
Nagle wszyscy zaczęli patrzeć na Chi Chenga, który jak gdyby nigdy nic nakładał sobie na talerz coś do zjedzenia.
- Chi Cheng, nie ma co zwlekać. Czas na twój prezent.
- Tak, gdzie pierścionek dla Ling Ling?
Zawstydzona dziewczyna pociągnęła przyjaciółkę za ramię i odparła:
- Przestań.
- No dalej, pokaż nam ten pierścionek.
Wokół Chi Chenga zrobiło się tłoczno, ale on zachował stoicki spokój i obojętność.
- Jaki pierścionek?
- Nie zgrywaj się. - Dość mocno wstawiona przyjaciółka Li Zhi Ling zaczęła na niego krzyczeć. - Ling Ling powiedziała nam, że kupiłeś jej bardzo ładny pierścionek. Chcesz, żebyśmy cię przeszukały?
Kilka kobiet jak na komendę ruszyło w jego stronę, ale bezwzględne spojrzenie mężczyzny zahamowało ich zapędy.
- Nie wiem, o jakim pierścionku mówicie.
Gdyby na miejscu Chi Chenga był ktoś inny, to na pewno wszystkie zgromadzone wokół niego dziewczyny zaczęłyby mu dokuczać, jednak w tym przypadku żadna nie odważyła się na komentarz. Za to Li Zhi Ling poczuła się zawstydzona. Co się dzieje?
W tym momencie ktoś wszedł na salę i wręczył małe pudełeczko pierwszej osobie z brzegu.
- Przekaż ten pierścionek Chi Chengowi, ale tak, żeby nikt się nie zorientował. Powiedz, żeby dał go Pannie Ling, by nie została publicznie upokorzona.
Po chwili małe pudełeczko było przekazywane z ręki do ręki, co nie uszło uwadze komendanta Li. W końcu trafiło w ręce Xiao Zhanga, który był kompletnie pijany. Podniósł pudełko i krzyknął na całą salę:
- Ktoś powiedział, że to dla Chi Chenga. Miałem mu to po cichutku przekazać, żeby mógł wręczyć prezent pannie Li i uchronić ją przed kompromitacją. Co za akcja, hahahaha!
Te słowa wywołały salwę śmiechu, wszyscy byli ciekawi, co jest w pudełku.
- Co się dzieje?
- Co to za sekrety?
- To pierścionek kupiony przez Chi Chenga?
Pijany chłopak tłumaczył wszystkim sytuację.
- Ktoś mi go dał, żebym przekazał w tajemnicy Chi Chengowi. Wtedy on będzie udawał, że sam kupił pierścionek księżniczce Li. Co za akcja, hahahaha!
Twarz Li Zhi Ling płonęła, chciała się wytłumaczyć, ale śmiech kolegów Chi Chenga był tak donośny, że nie mogła się przez niego przebić.
Ktoś otworzył pudełko i wyjął z niego pierścionek, który wywołał jeszcze większe zamieszanie. Osoby znające się na biżuterii oszacowały jego koszt na około 100 juanów. I każdy przyznał, że wyglądał tak, jak go opisała dziewczyna.
- To przecież szkło! Żaden szmaragd.
- Ale jest wzór węża.
- Zobaczcie, pod spodem jest wygrawerowane imię Ling.
- Ling Ling, to pierścionek, o którym mówiłaś? To ten, który miałaś dostać od Chi Chenga?
Dziewczyna była zawstydzona i zła, jednak wiedziała, że nie może działać pochopnie, zwłaszcza, że Xiao Zhang ciągle się wydzierał.
- Kto uwierzy, że Chi Cheng kupił coś tak taniego? Nie bądźcie śmieszni. Nie wierzcie w te bzdury. Ktoś tu najwyraźniej próbuje zniszczyć jego wizerunek.
Nagle zrobiło się ogromne zamieszanie, w którego centrum była Li Zhi Ling.
- Ale jak to?
- Przecież sama mówiła, że ten pierścionek jest od niego?
- Spójrzcie na Chi Chenga. Czy on wygląda, jakby chciał dać jej pierścionek? Nie miał o nim pojęcia.
- Tylko Ling Ling o nim wiedziała, jak to możliwe?
Li Zhi Ling była tak wściekła, że nie była w stanie nad sobą zapanować. Podeszła do Chi Chenga i krzyknęła:
- Co ty robisz?
- Co robię? - zapytał dość szorstko mężczyzna.
- Ty już dobrze wiesz! - Dziewczyna wybuchła płaczem i krzyczała łkając. - Jeśli mnie nie lubisz, to dlaczego przyjmujesz moje prezenty? Nigdy nie spotkałam takiego hipokryty, jak ty. Podły, wstrętny hipokryta.
Chi Cheng wyciągnął z portfela plik pieniędzy i powiedział:
- Kup sobie pierścionek, a jeśli coś zostanie, to potraktuj to jako zwrot pieniędzy za kupione mi rzeczy. Jeśli to za mało, to ci dopłacę.
- Chi Cheng, oszukałeś mnie, jesteś bezwstydnym draniem, nienawidzę cię!
Mężczyzna kompletnie ją ignorując ruszył w stronę komendanta. Wszyscy zgromadzeni na sali myśleli, że zaraz padnie ofiarą gniewu ojca, ale ten go szczerze przeprosił.
- Mój drogi chłopcze. Nie bierz tego do siebie. I tak urodziny mojej Ling Ling zostały zniszczone.
Pani Li siedziała obok męża i płonęła ze wstydu. Patrzyła, jak wszyscy patrzą na pudełko z tanim pierścionkiem i śmieją się po cichu. A ona wstydziła się, że jej córka posunęła się do czegoś takiego.
- Dziewczyny lubią popisywać się przed znajomymi.
Chi Cheng nie skomentował, tylko opuścił salę. Za to Li Zhi Ling płakała rzewnymi łzami wisząc na ramieniu ojca.
- Tato, nie obchodzi cię, że się nade mną znęcał?
Twarz komendanta spochmurniała.
- Zamiast cię rozpieszczać, powinienem dać ci nauczkę.
- Tatku, nie wierzysz mi?
- Bardzo chciałbym ci wierzyć, ale czy zasługujesz na moje zaufanie? - zapytał surowym tonem pan Li. - Doszły do mnie plotki, że śledzisz Chi Chenga. Wiesz, jak to wpływa na wizerunek naszej rodziny? Jak dotąd nie chciałem się wtrącać, ale miarka się przebrała.
Dziewczyna nagle zaniemówiła, tak jakby w końcu zdała sobie sprawę ze swojego położenia.
- Jeśli jeszcze raz zobaczę cię na komisariacie, to nie omieszkam cię surowo ukarać.
- O to się nie martw - odpowiedziała Li Zhi Ling. - Nie pójdę tam, nawet, jeśli mi każesz!
Tłumaczenie: Antha
Korekta: Nikkolaine
No teraz coraz między Chengiem a Wu Suo Wei
OdpowiedzUsuńContra miało być :(
OdpowiedzUsuńBędzie ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńJa chcę wiedzieć więcej o ich miłość
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale będzie dość sporo ciekawym smaczków ;)
Usuń