Wu Suo Wei zignorował zakazy Chi Chenga. Kiedy przychodził do firmy, od razu zaczynał trening i godzinami próbował przebić igłą szkło. Był tym tak pochłonięty, że zapominał czasem o obiedzie. Poświęcał jedynie chwilę na zadania, które wymagały jego udziału, a pozostałe przydzielał pracownikom, by mieć jak najwięcej czasu na ćwiczenia.
Jiang Xiao Shuai przez kilka ostatnich dni nie kontaktował się z nim, ale dzisiaj postanowił odwiedzić przyjaciela. Gdy doktor wysiadł z samochodu, od razu przykuł uwagę pracowników. Patrzyli, jak ten przystojniak idzie prosto do gabinetu ich szefa. Zapukał trzy razy, w odpowiedzi usłyszał trzy głośne trzaski dochodzące z wewnątrz. Zaniepokojony otworzył drzwi i wszedł do środka. Zamarł, gdy zobaczył, co się tam działo.
Balony były rozwieszone po całym pokoju, niektóre były już przebite, inne całe. Wszędzie porozrzucane były pudełka z igłami, a także same igły. Wu Suo Wei pewnym ruchem nadgarstka przebijał igłą tekturę, a znajdujący się za nią balon pękał. Póki co nie był w stanie zrobić tego ze szkłem, dlatego ćwiczył na tekturze.
– Co… co ty robisz?
Wu Suo Wei odwrócił się podekscytowany, słysząc głos przyjaciela. Jiang Xiao Shuai wyglądał bardzo stylowo, miał okulary przeciwsłoneczne w stylu retro, lekko podkręcone włosy, trzyczęściowy garnitur i trampki. Jego wygląd zapierał dech w piersi.
– Do cholery, a co tu się stało? – rzucił Wu Suo Wei i zaczął obracać doktora na wszystkie strony, aby dobrze mu się przyjrzeć.
– Poluję na facetów – odparł śmiejąc się Jiang Xiao Shuai.
– Dlaczego polujesz na facetów? – zapytał chłopak dotykając jego włosów.
– Dla zabawy – odpowiedział doktor. – Dzięki nowemu pracownikowi mam o wiele więcej wolnego czasu i co miałbym robić, jak nie polować na jakiegoś słodkiego przystojniaka? Kilka dni temu poznałem w barze chłopaka, ledwie skończył 18 lat, miał delikatną i soczystą skórę, jak ścisnąłem jego policzki, to miałem wrażenie, że wypływa z nich woda.
Wu Suo Wei odpowiedział parskając ze śmiechu:
– Skoro wyciskasz wodę z policzków młodych słodziaków, to Guo Chengyu wyciśnie z twoich krew.
– Nie sądzę – powiedział doktor jakby od niechcenia. – Jest teraz zajęty w trójkącie miłosnym i nie ma na nic czasu.
Chłopak momentalnie zamilkł. Jiang Xiao Shuai przypomniał sobie, że zawsze, jak rozmawiali o Guo Chengyu i Chi Chengu, jego przyjaciel się z nim nie zgadzał. Dzisiaj po raz pierwszy nie zaprotestował, a co gorsza, zamilkł. Może w końcu zdał sobie z tego sprawę? – pomyślał doktor.
– Hej, dowiedziałeś się czegoś ciekawego? – zapytał.
Wu Suo Wei kiwnął na niego palcem zapraszając go do biurka, gdzie stał komputer. Włożył płytę i pokazał mu film, który obejrzał kilka dni temu.
– Ale tu nie ma Chengyu – powiedział Jiang Xiao Shuai.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko czekał wpatrzony w monitor. Chciał, żeby doktor usłyszał słowa Chi Chenga. Gdy w końcu je usłyszał, zbladł.
– Tak jak podejrzewałem – powiedział waląc pięścią w biurko. – Między nimi naprawdę jest coś na rzeczy.
Później Wu Suo Wei opowiedział mu, co było na pozostałych nagraniach i po chwili obaj zaczęli analizować sytuację.
– Myślę, że jest spore prawdopodobieństwo, że Chi Cheng kocha Guo Chengyu – rzekł Wu Suo Wei. – Jednak z drugiej strony wywnioskowałem, że Guo Chengyu nie żywi do niego podobnych uczuć. Gdybyś kochał się w przyjacielu, to nie dałbyś rady filmować go razem z jego chłopakiem.
– W przypadku Chengyu jest to możliwe – mruknął doktor. – Jest dziwakiem, którego stać na wszystko.
Chłopak nie przejął się jego komentarzem.
– Jesteś tego pewien? Przecież podobno niewiele ze sobą rozmawiacie i nawet ze sobą nie spaliście, to skąd możesz być tego taki pewny?
– Kto powiedział, że ze sobą nie spaliśmy?
Wu Suo Wei od razu przysunął się do niego i zapytał szeptem:
– Kiedy to zrobiliście? Jak tam jego sprzęt? Ile rund wytrzymałeś?
– Później o tym pogadamy – odpowiedział z ponurą miną doktor. – Wróćmy do tematu, bo musimy omówić ten problem w pierwszej kolejności.
– Nie – zbuntował się Wu Suo Wei. – Chcę poznać szczegóły. Jak mogłeś ukryć przede mną coś tak ważnego?
– Wang Shuo – rzucił nagle Jiang Xiao Shuai i od razu ostudził entuzjazm chłopaka. – Myślę, że gdyby Chi Cheng rozstał się z nim w pokoju, to nie pokłóciłby się z Guo Chengu. Chyba, że Chengyu celowo przespał się z Wang Shuo, by ci się rozstali. Jest też opcja, że to wszystko wymyślił Wang Shuo, żeby skłócić ze sobą Chi Chenga i Guo Chengyu. Takie oto mamy możliwości.
– Podejrzewam ostatnią opcję – powiedział Wu Suo Wei.
– Nie mamy na to dowodów – westchnął Jiang Xiao Shuai. – Tylko zgadujemy na podstawie nagrania. A nawet, jakbyśmy byli tego pewni, to Wang Shuo na pewno się nie przyzna. Nawet jakby Chengyu go uwiódł, to myślisz, że on jest na tyle impulsywny, że od razu wskoczyłby mu do łóżka?
– Nie ma sensu teraz dumać nad przyczyną. – Oczy chłopaka groźnie pociemniały. – Mnie interesują tylko skutki.
– Co masz na myśli?
– Nie spali ze sobą.
– I co z tego?
– Muszę zbadać tę sprawę i dotrzeć do prawdy, udowadniając niewinność Guo Chengyu – powiedział bardzo poważnym tonem chłopak.
– Tylko weź jedno pod uwagę. Jeśli udowodnisz jego niewinność, to znikną też wszelkie nieporozumienia między Chi Chengiem i Wang Shuo.
– Wiem – odparł Wu Suo Wei. – Chcę wyjaśnić to wszystko dla Wang Shuo. Po obejrzeniu tych filmów zrozumiałem, że on bardzo kocha Chi Chenga. Niemożliwe, żeby go zdradził.
– Wang Shuo nie jest wcale tak dobrym człowiekiem, jak sądzisz – odpowiedział doktor. – Słyszałeś historie o farmerze i wężu? Wang Shuo jest jak wąż i nawet, jeśli jesteś dla niego dobry, on nie będzie ci wdzięczny i bez zastanowienia cię ugryzie.
– Nie pozwolę się ugryźć – oznajmił chłopak.
Jiang Xiao Shuai nie skwitował tego i w gabinecie zapanowała cisza, a gdy atmosfera zrobiła się naprawę gęsta, nagle pękł jeden z balonów. Doktor od razu skierował na niego swoją uwagę.
– Co ty wyrabiasz? Trenujesz wiązanie balonów? Chcesz to wykorzystać na festynach? – zapytał.
Wu Suo Wei uśmiechnął się i odpowiedział patrząc na niego z politowaniem.
– Chcesz wiedzieć?
– Chcę.
Wu Suo Wei od razu opowiedział przyjacielowi o dniu, w którym spotkał swojego idola. I o wszystkim, co się w międzyczasie między nimi wydarzyło, nie ominął żadnego szczegółu. I co chwilę okazywał zachwyt Wang Zhanem, aż doktor musiał chrząknąć, żeby mu przerwać.
– Jesteś pewien, że taki facet w ogóle istnieje? Przez myśl przeszedł mi Iron Man.
– Weź przestań. Jak poznasz go osobiście, to zobaczysz, że każde moje słowo jest prawdziwe. On naprawdę jest super fajny. Ach, nie da się tego opisać słowami, kiedy o nim myślę, mam ochotę cofnąć czas do spotkania z nim.
– Zadurzyłeś się? – zapytał Jiang Xiao Shuai szturchając go w pierś.
– Może – odpowiedział chłopak śmiejąc się radośnie.
– Chyba nie mówisz poważnie?
Wu Suo Wei w odpowiedzi tylko się uśmiechnął.
– Lepiej nie rób niczego głupiego. Jeśli Chi Cheng się o tym dowie, to już po tobie.
– Wiesz, zanim do tego dojdzie, to możliwe, że on mnie już nie będzie chciał – oświadczył Wu Suo Wei szturchając palcem pojemnik z igłami. – Ja tylko daję mu pretekst, żeby nie czuł się wobec mnie zobowiązany.
Jiang Xiao Shuaiowi aż się serce ścisnęło.
– Myślę, że uczucie, jakim darzy cię Chi Cheng, jest szczere. Wciąż mam przed oczami tę scenę, kiedy ukąsił cię wąż. To, co wtedy powiedział, naprawdę mnie poruszyło.
– Bo mówił szczerze – odpowiedział chłopak. – Tamte słowa mogły poruszyć cię do głębi, tak jak mnie ruszają słowa, które powiedział do swoich przyjaciół. On zawsze jest szczery i tylko on wie, kto dla niego jest najważniejszy.
Chwilę po wyjściu Jiang Xiao Shuaia do firmy przyjechał Chi Cheng. W biurze Wu Suo Weia nadal było pełno balonów, a dźwięk ich pękania słychać było już na dole. Sekretarka poszła przywitać się z Chi Chengiem, który od razu ją zapytał:
– Gdzie prezes?
– U siebie w biurze.
– Co robi?
Kobieta chciała coś powiedzieć, ale zatrzymała się w pół zdania. Przypomniała sobie, że Wu Suo Wei nakazał, aby nic nie mówić o jego treningach, gdyby Chi Cheng przyszedł. W sumie nie musiała, bo mężczyzna domyślił się prawdy i ruszył na górę.
Nagle przemknęła obok niego jakaś postać i skierowała się prosto do biura prezesa. Chi Cheng rzuci się naprzód w dwóch susach, dogonił kapusia i złapał go za kołnierz, po czym rzucił nim w kierunku schodów. Po chwili ostrożnie otworzył drzwi do gabinetu.
Wu Suo Wei był całkowicie skoncentrowany na treningu, patrzył na balon i nie miał pojęcia, że ktoś wszedł do biura.
Chi Cheng pociągnął go za krawat, a potem chwycił go za kark. Chwilę później zawiązał mu krawatem oczy, drugą ręką ściągnął narzutę z kanapy, owinął w nią chłopaka jak sajgonkę i zarzucił sobie na ramię, po czym wyszedł z gabinetu jakby nigdy nic. Trwało to niecałą minutę. Pracownicy nawet nie zorientowali się, że ich szef został porwany. Myśleli, że Chi Cheng wpadł po odbiór towaru.
Chi Cheng wrzucił go do auta i chłopak zaczął krzyczeć.
– Coś ty za jeden? Jak śmiesz mnie porywać?!
Chi Cheng nie odpowiedział i z kamienną miną uruchomił auto. Gdy Wu Suo Wei usłyszał dźwięk silnika, spanikował.
– Rób, co chcesz, tylko nie ruszaj moich pieniędzy! Nie pozwolę, żebyś wyłudził ode mnie choćby juana!
W tym momencie Chi Cheng miał ochotę dać nauczkę temu skąpcowi, który wolał zostać zgwałcony, niż zaoferować okup. Chłopak milczał przez chwilę, po czym zapytał:
– Dlaczego masz tak znajomy oddech?
Mężczyzna nie odpowiedział.
– Cheng, to ty, prawda?
Chi Cheng nadal milczał.
– Chyba jednak nie… – jęknął chłopak. – Mów, jak się nazywasz!
Mężczyzna w końcu przemówił.
– Tu.*
Jest takie nazwisko? – pomyślał chłopak po czym zapytał. – A jak masz na imię?
– Fu.*
*Tu – oznacza męża lub mężczyznę, natomiast Fu oznacza zabójcę, zapewne Chi Cheng celowo użył tych dwóch słówek, by powstał zwrot „zabójca męża”.
Wei Wei 🤣🤣🤣 dlaczego masz tak znajomy oddech, ale nie rozpoznał głosu, Cheng musi być mistrzem modulacji 🫣🤔🤣🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuń