Counterattack [PL] - Rozdział 195: Lekcja [18+]

 

    Chi Cheng omal nie eksplodował z podniecenia. Zebrał się w sobie i zaczął miziać liśćmi spódniczki pośladki Wu Suo Weia. Z kolei chłopak czując przyjemne łaskotki zaczął się wiercić, prowokując mężczyznę stojącego za nim. Po chwili Chi Cheng wcisnął palec w jego dziurkę i poczuł nacisk otulających go ścianek.
    – To boli – mruknął chłopak i złapał go za rękę.
    Mężczyzna wylał na palce odrobinę nawilżacza i tym razem powoli wsunął palec, a następnie robił co mógł, by rozluźnić to napięte wejście. Po chwili jego szorstki palec trafił w małe wybrzuszenie. Wu Suo Wei jęknął, a następnie krzyknął puszczając rękę, którą chwilę temu powstrzymywał. To tylko dowiodło, jak bardzo za nim tęsknił. Chi Cheng uwielbiał, gdy Wu Suo Wei właśnie tak się zachowywał. W takich chwilach miał ochotę przerżnąć go na śmierć.
    Chłopak pławił się w przyjemności, ale gdy poczuł, że to już mu nie wystarcza, spojrzał na swojego mężczyznę wzrokiem pełnym pożądania.
    – Naprawdę tego chcesz? – zapytał Chi Cheng.
    – Proszę, wejdź we mnie.
    – Masz uroczą spódniczkę, potrząśnij w niej tyłkiem, to cię zaspokoję.
    Wu Suo Wei był zawstydzony i skulił się niczym żółw. W tym czasie palec Chi Chenga, który nadal penetrował jego ciepłe wnętrze, ponownie uderzył w czuły punkt. Wu Suo Wei omal nie zemdlał z rozkoszy i ponownie uklęknął, a po chwili wypiął tyłek i zaczął kołysać biodrami tuż przed oczami Chi Chenga.
    Oczy mężczyzny płonęły żywym ogniem, a jego zdrowy rozsądek przepadł między tymi dwoma jędrnymi pośladkami. Chwycił chłopaka za biodra i wbił się w niego jednym mocnym pchnięciem. W tym momencie obaj omal nie stracili przytomności. Po dwóch miesiącach rozłąki te dwa idealnie do siebie dopasowane ciała i umysły w końcu znów się połączyły. W tym ułamku sekundy zatracili się w miłości.
    – Jak głęboko… – jęknął chłopak, ale nadal unosił pośladki czekając na kolejne pchnięcia.
    Chi Cheng był jak bestia, która zamierzała rozerwać swoją ofiarę na strzępy. Pompował jak szalony, z coraz większą prędkością, aż zalała ich fala euforii, a w ich uszach dźwięczały seksowne jęki Wu Suo Weia.
    – Aaach, aaach!
    Chi Cheng podciął mu ręce tak, że chłopak upadł na brzuch, a potem sam się na nim położył przyciskając swoją klatkę piersiową do jego pleców.
    – Jestem wystarczająco brutalny?
    – Tak, tak… – odpowiedział Wu Suo Wei rwącym głosem.
    Po chwili Chi Cheng przewrócił się na plecy i pozwolił chłopakowi na sobie usiąść. Z przyjemnością obserwował, jak Wu Suo Wei się porusza, jak liście spódniczki szeleszczą i falują uderzając co chwilę o jego uda. Gdy odgarnął je dłonią, zobaczył naprężoną i sterczącą męskość kołyszącą się w rytm regularnych pchnięć. Ten widok jeszcze bardziej go podniecił. Wyciągnął ręce i uszczypnął chłopaka w sutki. Wu Suo Wei był w siódmym niebie i płakał z rozkoszy.
    – Nie… to boli!
    Chi Cheng zaczął intensywnie pocierać jego sutki palcami i mocno wypychał biodra w górę. Chłopak czuł, jak się roztapia, jęczał jeszcze głośniej i wykrzywiał twarz, nie panując nad swoją mimiką.
    – Już… już dochodzę! – krzyknął, bo nie był w stanie dłużej się kontrolować. Czuł, że zaraz eksploduje i próbował oderwać się od ciała Chi Chenga, ale on mocno trzymał jego biodra, nabijając go na swojego gorącego kutasa. Nagle Wu Suo Wei cały zadrżał, zamarł na kilka sekund, a jego głos zaczął się płaczliwie łamać, gdy w końcu osiągnął spełnienie.
    Jednak Chi Cheng nie zamierzał go puścić, od razu rozpoczął drugą rundę. Rzucił nim o łóżko, nie przestając ani na chwilę się w niego wbijać. Wu Suo Wei objął go mocno rękoma i wyrzucił z siebie kilka sprośnych tekstów.
    – Cheng, twój kutas jest taki duży… taki gorący… jest najlepszy!
    To wystarczyło, żeby mężczyzna odpłynął i kompletnie się zatracił.
    Spał z niezliczoną ilością osób, ale żadna z nich nie mogła równać się z Wu Suo Weiem. W tej chwili czuł, jak jego serce rozpada się w pył, a gdy obaj osiągnęli wspólny orgazm, łóżko omal się nie rozpadło.
    Chi Cheng powoli wysunął się z niego, a gdy usłyszał seksowne jęki chłopaka, jego kutas ponownie się naprężył. Miał ochotę spróbować nowej pozycji. Przykucnął i wziął go od tyłu. Wu Suo Wei ledwo mógł utrzymać równowagę i co chwila upadał na nogi Chi Chenga, a kutas w jego wnętrzu wbijał się naprawdę głęboko. Ta stymulacja sprawiła, że mężczyzna starał się jeszcze bardziej doprowadzić Wu Suo Weia do płaczu. Chłopak próbował się wyrwać, ale szybko został złapany i zakleszczony w silnych ramionach. Wyglądali jak dwa kopulujące zwierzęta, bezwstydnie oddające się namiętności.
    – Już dłużej tego nie zniosę… – jęknął chłopak, drapiąc do krwi ręce Chi Chenga. – Umieram… aaach!
    – Wytrzymaj jeszcze trochę. Jest tak dobrze, że mógłbym to robić w nieskończoność. – Po tych słowach chwycił chłopaka pod kolana i zaczął mocno się w niego wbijać.
    Wu Suo Wei omal nie zemdlał, nie panował już nad swoim ciałem i nie miał siły płakać. Intensywność doznań była zbyt duża. Czuł dreszcze na całym ciele i dziwne mrowienie w podbrzuszu, a gdy zbliżał się do uwolnienia, jego skóra stała się tak wrażliwa, że ledwie muśnięcie sprawiło, iż eksplodował.
    Chi Cheng niewątpliwie miał spore doświadczenie, ale z nikim nie zaszedł tak daleko. Ciało Wu Suo Weia drżało, jego twarz była czerwona, a lekko zmrużone oczy sprawiały wrażenie, jakby był odurzony. Chi Cheng pożerał go wzrokiem i nie mógł się napatrzeć. Chłopak przestraszył się własnych reakcji i jęknął płaczliwym głosem:
    – Zostaw mnie…
    – Chodź, zawiozę cię do lekarza. Może coś nie tak z twoim układem nerwowym? – wyszeptał mu do ucha Chi Cheng.
    – Nie! Za nic! – krzyknął chłopak. – Jeśli lekarz mnie dotknie, to mi stanie i będę pośmiewiskiem całego szpitala! Umarłbym ze wstydu.
    – Dasz radę z tym żyć? – zaśmiał się mężczyzna.
    – Jeśli nie będziesz mnie dotykał, to jutro będę jak nowonarodzony.
    – Już jest jutro.
    Wu Suo Wei spojrzał w kierunku okna i jak na zawołanie poczuł ciśnienie w pęcherzu.
    – I co ja teraz zrobię? – jęknął.
    Nie był w stanie się ruszyć, miał zdrętwiałe nogi, których nie mógł wyprostować.
    – Może cię zaniosę? – zaproponował Chi Cheng i wyciągnął ku niemu ręce.
    – Nie, nie dotykaj mnie!
    Mężczyzna westchnął i sięgnął po wazon stojący na stole.
    – Sikaj do tego.
    Chłopak wziął od niego wazon z kwiatami, ale tak się trząsł, że nie był w stanie go utrzymać. Zerknął na Chi Chenga błagalnym wzrokiem i wyszeptał:
    – Będzie lepiej, jak mi pomożesz.
    Mężczyzna zbliżył ciągle twardego kutasa Wu Suo Weia do brzegu wazonu, a w jego spojrzeniu kryło się zło w czystej postaci. Oczywiście chłopak dobrze go znał i spodziewając się najgorszego, nie był w stanie się wysikać.
    – Nie możesz się odlać? – zapytał Chi Cheng. – Mam wycisnąć z ciebie mocz?
    – Nie, nie, nie… aaach!
    Zanim Wu Suo Wei zdążył zaprotestować, jego kutas został ściśnięty tak mocno, że oczy wyszły mu na wierzch, a po chwili strumień ciepłej cieczy popłynął do wazonu. Chłopak nie był w stanie stłumić jęku, jego biodra drżały, jakby sprawiało mu to wielki ból. Wykrzywił twarz w dziwnym grymasie, nie zwracając uwagi na wlepione w niego oczy Chi Chenga. Po wszystkim mężczyzna potrząsnął wazonem i zażartował:
    – Po raz pierwszy widzę, żeby ktoś szczytował podczas sikania.
    Wu Suo Wei był tak zawstydzony, że schował się pod kołdrą.
    – Chodź, pomogę ci wstać. – Chi Cheng ponownie wyciągnął rękę w jego kierunku.
    – Nie, nie, nie ma mowy!
    Chi Cheng uśmiechnął się widząc, jak bardzo chłopak jest zawstydzony. A tymczasem Wu Suo Wei po doznaniu kolejnej fali rozkoszy zasnął.
    Obudził się dopiero rankiem dnia następnego. Był to trzeci dzień ich wakacji, a 20 przespanych godzin wyciszyło jego ciało. Niestety gdy próbował wstać z łóżka poczuł, w jak koszmarnym jest stanie. Bolało go wszystko i od razu zrozumiał lekcję, którą dostał. Rozstania są koszmarne, ale godzenie się jest jeszcze gorsze.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





  Poprzedni👈             👉 Następny

Komentarze