Counterattack [PL] - Rozdział 205: Napalony [18+]

 


    W drodze powrotnej do domu Wu Suo Wei był w wybornym nastroju, jednak gdy weszli do mieszkania, stanął przy oknie i posmutniał wpatrując się w dal. Mój mistrz pewnie teraz płacze. Na pewno mnie znienawidzi.– Gdy tak sobie myślał, poczuł nagły ból pośladka po mocnym uderzeniu. Podskoczył i spojrzał wściekły na Chi Chenga.
    – Dlaczego mnie uderzyłeś?
    – O czym tak myślisz?
    – O niczym ważnym.
    – Naprawdę o niczym? Czy może o czymś zboczonym?
    – Zboczonym? Co za bzdura!
    – A może jednak?
    – Bzdura!
    Chi Cheng uwielbiał mu dokuczać. Jeszcze kilka dni temu chłopak zaplanował z mistrzowską precyzją spisek, a teraz znów stał się nieogarniętym głupolem. I właśnie dlatego Chi Cheng go drażnił, bo wiedział, jak szczegółowo analizuje każde jego słowo.
    Wu Suo Wei chwycił go za ucho i zaczął strofować.
    – Zrozumiałeś? Co?
    Chi Cheng nic nie powiedział, tylko pokazał mu trzy palce. Chłopak przez chwilę przyglądał się tym długim i smukłym palcom mając złe przeczucia. Szybko puścił ucho Chi Chenga i odwrócił się, by uciec. Gdy zrobił krok, został pociągnięty za kołnierz tak mocno, że aż zaskrzypiały podeszwy jego butów, gdy wracały na pierwotne miejsce.
    – Trzy dni. – Przypomniał mu mężczyzna.
    – Masz naprawdę dobrą pamięć.
    – Pamięć pamięcią, ale od trzech dni myślę tylko o tym, jaki jesteś seksowny w łóżku.
    Chłopak przełknął ślinę czując, co niebawem nastąpi.
    Chi Cheng uśmiechnął się i powiedział ciągnąc go do sypialni:
    – Jak cię nie było, odnowiłem trochę mieszkanie.
    Wu Suo Wei poczuł wewnętrzny niepokój.
    – Co zrobiłeś?
    – Zmieniłem tapetę.
    Słysząc to chłopak odetchnął z ulgą, bał się, że jego ukochany wstawił do sypialni coś nieprzyzwoitego. Jednak gdy drzwi się otworzyły, stanął jak wryty. Wszystko było na swoim miejscu, a mimo to pokój wydawał się o wiele bardziej przestronny.
    O co tu chodzi? – pomyślał, a po chwili zrozumiał, co się stało. Chi Cheng zamiast tapety umieścił lustra, nawet na suficie.
    Wu Suo Wei chciał stąd jak najszybciej uciec, ale jego ukochany stanął w drzwiach nie zostawiając mu nawet małej przestrzeni, przez którą mógłby się przecisnąć. Następnie zarzucił go sobie na ramię i wniósł do pokoju niczym worek ryżu. Posadził go sobie na kolanach naprzeciwko lustra. Chłopak błądził wzrokiem próbując nie patrzeć na ich odbicie. Nagle Chi Cheng złapał go za głowę i zmusił do spojrzenia w lustro znajdujące się naprzeciwko nich.
    – Tamtego wieczoru przez telefon byłeś taki wyzywający. Dlaczego teraz zrobiłeś się nieśmiały, co? – Po tych słowach ugryzł chłopaka w ucho. – Jak śmiałeś wytargać mnie za ucho? Hmm?
    Wu Suo Wei widział w lustrze, jak jego twarz się rumieni.
    – No dalej, bądź taki, jak tamtej nocy – powiedział Chi Cheng drażniąc się z nim. – Wtedy nie widziałem cię zbyt dokładnie i chciałbym to nadrobić.
    Chłopak za nic nie chciał tego zrobić i spiął się w sobie.
    – Bądź grzecznym chłopcem. Uwielbiam, kiedy jesteś tak namiętnie wyzywający, od tamtej rozmowy o niczym innym nie myślę.
    Po chwili sięgnął po coś do szafy, po czym podał Wu Suo Weiowi spodnie z wyciętym krokiem.
    – Załóż je.
    Twarz chłopaka pokryła się purpurą.
    – Nie, są zbyt zboczone.
    Chi Cheng nie zamierzał go zmuszać, miał swoje sposoby, by przekonać go do spełnienia jego prośby. Wu Suo Wei siedział między jego nogami. Chi Cheng zaczął pieścić jego tors, sunąc dłońmi po koszuli, delikatnie muskając skórę między guzikami. I dopiero, kiedy mężczyzna zauważył, że Wu Suo Wei reaguje, bardzo powoli rozpiął guziki.
    Nie był to ich pierwszy raz, ale jeszcze nigdy nie robili tego przed lustrem. To było takie nieprzyzwoite. Chłopak widział, jak palce Chi Chenga wędrowały po jego skórze, co sprawiło, że dostał gęsiej skórki. Po chwili te palce zatrzymały się na sutkach i zaczęły je mocno pocierać. Wu Suo Wei jęknął, po czym zawstydził się. Czuł się upokorzony tym, co widział w lustrze, a jednocześnie było mu wstyd, że cholernie go to podniecało.
    – Kochanie, spójrz w lustro i powiedz, co teraz robię.
    Chłopak za nic nie chciał powiedzieć tego na głos, dlatego Chi Cheng zaczął go torturować szczypiąc jego sutki.
    – Aaach!
    Wu Suo Wei walczył z bólem i rosnącym podnieceniem. Mężczyzna mocno go objął i szczypał go coraz mocniej zmuszając, by w końcu się odezwał.
    – Zabawiasz… się… mną…
    – Jak?
    Chłopak nabrał powietrza i z trudem wydusił z siebie odpowiedź:
    – Sutki…
    Chi Cheng postanowił dać mu nagrodę za szczerość i przestał go szczypać. Wu Suo Wei był tak wyposzczony, że już nie był w stanie się kontrolować, złapał Chi Chenga za włosy i jęczał:
    – Tak mi dobrze… jeszcze!
    Mężczyzna przesunął dłonie na jego biodra, po czym skierował się ku wewnętrznej stronie ud chłopaka. Wu Suo Wei zaczął drżeć z podniecenia, bo widział całą tę scenę w lustrze, co tylko podsyciło jego pragnienie.
    – Zajmij się nim… – wymamrotał łapiąc oddech.
    Chi Cheng zignorował jego prośbę i delikatnie kreślił okręgi wokół newralgicznego miejsca. Wu Suo Wei nie mógł już tego znieść i chciał sam sobie ulżyć, ale jego ręce zostały zablokowane. Dodatkowo Chi Cheng zaczął szeptać mu do ucha sprośne słówka, które doprowadziły chłopaka do wrzenia.
    – Błagam cię… – jęknął Wu Suo Wei i ugryzł go w ramię.
    – Chcesz, żebym go wylizał?
    Chłopak przytaknął.
    – To załóż te spodnie.
    I choć nie dostał odpowiedzi, wiedział, że Wu Suo Wei się zgodził, dlatego sam mu je założył. Wu Suo Wei czuł się strasznie upokorzony, kiedy Chi Cheng rozchylił mu nogi, a w lustrze zobaczył swojego pragnącego uwagi kutasa.
    – Zobacz, jaki z ciebie napalony zboczuszek – powiedział mężczyzna.
    Chłopak nie chciał patrzeć, ale Chi Cheng przytrzymał mu głowę, by spojrzał prosto w lustro. Jego męskość była naprężona i oblana wilgocią. Chi Cheng chwycił go pod kolanami i uniósł mu nogi przyciskając je do piersi chłopaka. Chciał mu także pokazać w lustrze małą różową dziurkę kryjącą się między pośladkami. Było to miejsce, którego nigdy nie widział, dlatego teraz Wu Suo Wei omal nie umarł ze wstydu.
    – Nie… Nie chcę na to patrzeć!
    – Dlaczego? Obejrzyj sobie miejsce, którego tak lubię używać.
    Twarz chłopaka płonęła ze wstydu, gdy jęczał płaczliwym głosem:
    – Przestań mnie tak zawstydzać!
    Chi Cheng puścił go, ale nie zamierzał odpuścić.
    – A teraz uklęknij i wypnij się tak, jak to zrobiłeś podczas naszej rozmowy telefonicznej.
    Gdy chłopak to zrobił, Chi Cheng zmusił go, by spojrzał w lustro.
    – Zobacz, jak wyglądałeś tamtej nocy. Jak mała rozpustnica.
    Wu Suo Wei miał ochotę zapaść się pod ziemię.
    – A teraz rozsuń szeroko nogi. – Padło kolejne polecenie.
    Gdy chłopak przyjął kilka zawstydzających póz, Chi Cheng przyciągnął go do siebie i postanowił pokazać mu prawdziwe show.
    – A teraz rozkoszuj się widokiem mojej miłości do ciebie.
    Po tych słowach nawilżył palce i wepchnął je między pośladki chłopaka. Wu Suo Wei jęknął i ukradkiem zerkał w lustro, bo mimo wstydu i upokorzenia chciał zobaczyć ten akt miłości.
    Po krótkiej grze wstępnej Chi Cheng wbił się w niego. Chłopak poczuł nagły strzał dopaminy i zaczął poruszać biodrami w rytm pchnięć.
    – Głębiej, głębiej, szybciej!
    Gdy spojrzał na swoją twarz w lustrze, był przerażony, że może tak wyglądać. A Chi Cheng jeszcze dolewał oliwy do ognia szepcząc mu do ucha:
    – Mam cię wyruchać, aż padniesz?
    Gdy chłopak pokręcił głową, Chi Cheng zaatakował go czystą brutalną siłą, co sprawiło, że Wu Suo Wei krzyknął z ulgą i wystrzelił w lustro strumieniem gęstej spermy.
    – Już koniec? – zapytał mężczyzna.
    Wu Suo Wei pokręcił głową.
    – Chcesz jeszcze?
    W odpowiedzi chłopak pociągnął go za spodnie.
    – Otwórz oczy i patrz, jak będziesz zlizywał to z lustra.
    Wu Suo Wei po raz kolejny zrozumiał, że są ludzie, z którymi można się drażnić i tacy, których drażnić absolutnie nie wolno. Chwilę później widział w lustrze dwa splecione ze sobą ciała. Widział siebie w zawstydzających pozach, w których przyjmował ogromnego kutasa Chi Chenga. Po raz pierwszy widział, jak ich ciała się łączą, zobaczył, jak dziki potrafi być w łóżku, a im więcej patrzył, tym bardziej się starał.
    Pieprzyli się w każdej części domu, w łóżku, na podłodze, w kuchni, na balkonie. I wszędzie, gdzie byli, były lustra.
    Chłopak nawet nie chciał myśleć, co o Chi Chengu pomyśleli robotnicy montujący w całym domu lustra, a co gorsza, jak wyobrażali sobie ich pożycie intymne.
    Na koniec Chi Cheng zabrał go do łazienki. Lustra były nad umywalką, wokół wanny i nad toaletą. Chi Cheng otworzył nogą klapę kibelka, pod którą też było lustro i mogli zobaczyć w nim odbicie męskości Wu Suo Weia.
    – No dalej, zrób dla mnie siku.
    Chłopak po raz kolejny chciał się zapaść pod ziemię.
    – Jeśli tego nie zrobisz, będę cię pieprzył tak długo, aż stracisz kontrolę nad pęcherzem. – Chi Cheng brał go od tyłu i nawet odkręcił wodę próbując go zmotywować.
    Wu Suo Wei potrząsał głową i krzyczał z rozkoszy. Czuł, że zaraz będzie szczytował, dlatego chciał chwycić swojego penisa, ale Chi Cheng go powstrzymał.
    – Nie… ja zaraz… Aaach!
    Mężczyzna bezlitośnie dotykał czubka jego kutasa, a po chwili trysnął strumień. Ulga malowała się na twarzy Wu Suo Weia, jego biodra zaczęły drżeć. Po chwili błogiego spełnienia poczuł się upokorzony, zły i nieszczęśliwy. Zaczął bić Chi Chenga, by uwolnić się od tych emocji.
    – Ty cholerny zboczeńcu!
    Mężczyzna uśmiechnął się, wziął go na ręce i zaniósł go do łóżka.
    W środku nocy chłopak się obudził, ponieważ Chi Cheng szturchnął go łokciem. Zobaczył w lustrach na suficie dwie śpiące osoby. Zrobił wielkie oczy, bo ich sylwetki wyglądały jak duchy.
    – Auć… – jęknął uderzając w pierś Chi Chenga, który śpiąc pogłaskał go po głowie, a jego usta wygięły się w złowrogim uśmiechu.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





  Poprzedni👈             👉 Następny

Komentarze