Beloved Enemy [PL] - Rozdział 102: Yuan Yang musisz się opanować.

           Gu Qing Pei nie był przekonany co do tej propozycji.

        - Nie jestem taki tani. Nie wiem, co planujesz, ale z pewnością to nic dobrego. Nie pójdę z tobą na bankiet. Natychmiast wypuść mnie z samochodu.

         Yuan Yang parsknął.

      - Nawet nie spojrzałeś na umowę. Skąd wiesz, że jest dla ciebie niekorzystna? Nie masz szansy na kredyt w banku X, prawda? A przecież mógłbym wziąć twoją ziemię pod zastaw.

        - Moje grunty?

       Gu Qing Pei zmrużył oczy, bo jakby nie wierzył w to, co właśnie usłyszał.

       - Pożyczysz mi cztery miliony juanów pod zastaw moich dwóch tysięcy akrów ziemi?

      - Dlatego właśnie proponuję ci tę umowę. Planowałeś pożyczyć 3 miliony juanów z banku X i mogę od ręki wypłacić ci tę kwotę. Chyba nie zaprzeczysz, że brakuje ci gotówki?

       Yuan Yang machał mu przed nosem umową.

       - Chcesz rzucić okiem, czy nie?

       Pan Gu zawahał się, ale ostatecznie wziął umowę, żeby ją przejrzeć. Warunki były dość proste i rozsądne, gdyż była to zwykła umowa pożyczki. Dyrektor wiedział, że faktycznie to świetny sposób na rozwiązanie aktualnych problemów finansowych jego firmy.

       Zamknął umowę i spojrzał na Yuan Yanga:

       - Dlaczego mi pomagasz? Przecież mnie nienawidzisz.

       Chłopak uśmiechnął się szelmowsko.

      - Zawsze czekałem na dzień, w którym będziesz potrzebować mojej pomocy, to uczucie jest całkiem przyjemne.

        Pan Gu nie spuścił gardy.

        - Jesteś taki niedojrzały.

        Chłopak odpowiedział kpiącym tonem.

     - Skoro twój Wang Jing jest taki dojrzały, dlaczego nie przyszedł ci z pomocą w tym kluczowym momencie, co?

        - Nie prosiłem go o to. Sam sobie z tym poradzę.

        - Taaak, dlatego udajesz, że jesteś chory, żeby opóźnić datę podpisania umowy?

        Tym razem Gu Qing Pei odpowiedział bardzo cichym głosem.

        - Draniu, nie waż się podsłuchiwać mojego telefonu.

        Chłopak spojrzał na niego figlarnie:

        - Już ci powiedziałem, że jak chcesz, to mnie pozwij.

       Pan Gu rzucił mu zaciekłe spojrzenia, a po chwili rzucił w niego umową.

       - Pozwól mi się nad tym zastanowić.

       - A o czym tu myśleć? Boisz się, że cię oszukam?

       Pan Gu odpowiedział dosadnie.

       - Na to jesteś jeszcze za cienki.

       Yuan Yang zmrużył oczy i delikatnie się uśmiechnął:

     - Wiem, że podpiszesz umowę. W zamian chodź ze mną na ten bankiet. To niewielka przysługa, prawda?

       Gu Qing Pei milczał przez kilka sekund, po czym odpowiedział.

       - W porządku, pójdę z tobą, żeby sprawdzić, o co ci tak naprawdę chodzi.

       Chłopak pocałował go w policzek i cicho mruknął:

      - Tak, to była decyzja iście w twoim stylu. Mądry człowiek wie, kiedy ustąpić. Dyrektorze Gu, obecnie nie masz już kart przetargowych, aby ze mną walczyć.

       Pan Gu lekko pokiwał głową, ale Yuan Yang, przejrzawszy jego zamiary, chwycił go za brodę i intensywnie go pocałował.

      Chłopak był w wyjątkowo dobrym nastroju. Odpalił samochód i skierował się w stronę centrum handlowego.

       Po drodze zadzwonił do sklepu z odzieżą, do którego często chodził, aby poinformować personel, by zamknęli sklep i czekali na nich.

      Kiedy przybyli na miejsce, w środku nie było nikogo poza sprzedawcami, a na stoliku kawowym czekały na nich gorące napoje.

         Yuan Yang poklepał pana Gu po plecach i zwrócił się do sprzedawców.

        - Pomóżcie dyrektorowi Gu wybrać garnitur.

        - Oczywiście panie Yuan, proszę usiąść i poczekać.

        Gu Qing Pei uprzejmie uśmiechnął się do sprzedawców.

        - Przepraszam za kłopot.

       W sklepie były marki, które bardzo lubił i często nosił. Bardzo dobrze znał kroje i materiały tych garniturów, dlatego szybko dobrał odpowiedni strój wizytowy i się w niego przebrał.

        Kiedy wyszedł z garderoby, Yuan Yang nie siedział już na sofie, ale stał obok lustra i czekał na niego.

        Gu Qing Pei nigdy nie zapominał o ćwiczeniach, nawet przez te dwa ostatnie lata. Zawsze uważał, że utrzymanie zdrowej i szczupłej sylwetki to jeden z jego najważniejszych priorytetów. Dlatego właśnie, w co by się nie ubrał, przyciągał wzrok wszystkich.

       Dzięki smukłej sylwetce i nieodpartemu urokowi dojrzałego mężczyzny, oczy wszystkich nieświadomie za nim podążały. Każdy jego ruch emanował spokojem, ale też charyzmatycznym urokiem.

        Yuan Yang nie był w stanie oderwać od niego wzroku, a serce młodziutkiej dwudziestoletniej asystentki łomotało jak szalone.

        Chłopak poczuł podniecenie i poruszenie w dolnej partii swego ciała. W sumie to uczucie nie było mu obce, gdyż od tak dawna pożądał tego mężczyzny. Chciał go tak bardzo, że sam nie mógł w to uwierzyć. Tyle czasu się powstrzymywał, że teraz wystarczyło, by ten mężczyzna znalazł się w zasięgu jego wzroku, a on od razu stawał się twardy.

         Ile jeszcze będzie w stanie wytrzymać...?

     Chłopak cały czas musiał się powstrzymywać, by go nie dotknąć, ale najgorsza była świadomość, że teraz Gu Qing Pei nie należał do niego... i zastanawiał się, jak długo jeszcze da radę utrzymać dystans...

       Pan Gu nie był nieśmiałym niewiniątkiem, które nie zdaje sobie sprawy, jakie pragnienia rozpala w innych. Widział wyraźnie kipiącą żądzę wylewającą się ze spojrzeń Yuan Yanga. Przejrzał się w lustrze i odpowiedział cichym, acz zadowolonym głosem.

         - Świetnie, to jest to.

      - Ach, dyrektorze Gu, dlaczego nie przymierzysz jeszcze kilku zestawów? We wszystkim wygląda pan tak dobrze.

          Pan Gu uśmiechnął się i spojrzał na wpatrzoną w niego dziewczynę.

       - W porządku, przynieś mi jeszcze kilka zestawów. Nie chce mi się ich przymierzać, ale wezmę jeszcze garnitury w kolorze czarnym i niebieskim razem z dodatkami. Przygotuj wszystko w moim rozmiarze. Pan Yuan dzisiaj płaci, dlatego nie zamierzam się ograniczać.

        Yuan Yang spojrzał na niego z szelmowskim uśmieszkiem na ustach, a jego serce stało się jeszcze bardziej wygłodniałe. Naprawdę chciał pożreć Gu Qing Peia, chciał rzucić go na gładką sklepową posadzkę i brutalnie go zerżnąć, dokładnie tu przed lustrem, aby mogli patrzeć, ile radości dają im ich ciała.

        Im więcej Yuan Yang o tym myślał, tym bardziej był niecierpliwy, gdy tak patrzył na tego przystojnego mężczyznę tymi wygłodniałymi, wilczymi oczami.

       Wielokrotnie powtarzał sobie w duchu, że jeszcze nie czas, jednak coraz trudniej było mu stłumić targające nim żądze.

      Kiedy pan Gu był już odpowiednio ubrany, a na zewnątrz zaczęło się ściemniać, obaj pojechali w stronę restauracji.

         Gdy dotarli na miejsce, wjechali na parking, a Yuan Yang zadzwonił do kogoś:

        - Hej, zaraz będę przy wejściu, gdzie jesteś?

        - Ach, pospiesz się.

      Gu Qing Pei był odrobinę zdenerwowany. W końcu nie widział Yuan Li Jianga od ponad dwóch lat, a po tym dziwnym telefonie, jaki ostatnio odebrał, nie wiedział, czego się spodziewać po prezesie. Nie miał pojęcia, co się stanie, jeśli się spotkają, a on będzie w towarzystwie Yuan Yanga. Tak, to była wielka niewiadoma.

         Kiedy usłyszał, że Yuan Yang do kogoś dzwoni, wyrzucił z siebie pytanie:

        - Czekasz na swoich rodziców?

        Chłopak uśmiechnął się sarkastycznie:

        - Myślisz, że to jest w ogóle możliwe?

        - Ach.

     Pan Gu zastanowił się przez chwilę i doszedł do wniosku, że faktycznie, to było raczej niemożliwe. Yuan Li Jiang powiedział mu, że jego syn od dwóch lat nie pojawił się w rodzinnym domu.

     Po chwili pomachała do nich wysoka i piękna dziewczyna, ubrana w elegancką pomarańczowo-różową suknię wieczorową, wyglądała zjawiskowo. Kiedy Gu Qing Pei ją zobaczył, jego twarz zesztywniała, gdyż była to Liu Tzu Wen, dziewczyna Yuan Yanga.

       W sercu mężczyzny zapaliła się ogromna kula ognia. Spojrzał na nią z uśmiechem, ale jego głos był dość chłodny, gdy zwracał się do Yuan Yanga.

       - Zaprosiłeś też swoją dziewczynę?

       - Tak.

       Pan Gu już prawie krzyknął: „To po co mnie tu przyprowadziłeś?"

       Na szczęście Yuan Yang zatrzymał auto, dzięki czemu dyrektor nie powiedział niczego, czego mógłby potem żałować. Teraz milczał jak zaklęty. Nienawidził siebie za to, że jest tak głupi. Wytykał sobie, że nie ma prawa czuć w sercu tego nieznośnego uczucia, jakie właśnie nim zawładnęło.

       Yuan Yang był z natury bardzo spostrzegawczy, dlatego zerknął na mężczyznę siedzącego obok i wyszeptał pytanie.

        - Czyżbyś był zazdrosny?

       Gu Qing Pei odpowiedział jakby od niechcenia.

       - A niby dlaczego miałbym być?

       Chłopak nie mógł powstrzymać się od złośliwości.

      - Dyrektorze Gu, proszę zrozumieć. Chyba nie myślałeś, że zamiast cieszyć się towarzystwem młodej, pięknej dziewczyny, będę się trzymać z facetem po trzydziestce?

        Pan Gu uśmiechnął się obojętnie.

        - Nie bądź śmieszny, oczywiście, że nie. Skoro masz dziewczynę, a nadal próbujesz bawić się z mężczyzną po trzydziestce, to zdecydowanie powinieneś odpuścić sobie tę zabawę.

        - Skoro ty możesz flirtować ze swoją byłą żoną, dlaczego nie mogę mieć dziewczyny?

        Pan Gu spojrzał na niego chłodno.

       - To, czy masz dziewczynę, czy nie, nie ma dla mnie znaczenia. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz mi więcej zawracał głowy.

        Yuan Yang już chciał coś odpowiedzieć, ale Liu Tzu Wen właśnie do nich podeszła.

        - Dyrektor Gu. Jak miło znów pana widzieć.

        Gu Qing Pei uśmiechnął się uprzejmie, wyciągając rękę, by uścisnąć dłoń dziewczyny.

        - Droga Liu, wyglądasz dziś czarująco.

        Liu Tzu Wen zakryła usta i uśmiechnęła się figlarnie, a potem wzięła pod ramię Yuan Yanga.

        - Przepraszam, że musieliście na mnie czekać. Wejdźmy. Dziś jest naprawdę zimny wieczór.

        Chłopak bacznie obserwował Gu Qing Peia.

        - Chodźmy. Dyrektorze Gu, trzymaj się tego wieczora z nami, nie zgub się.

       Po tych słowach oboje odwrócili się i ruszyli w stronę wejścia. Pan Gu szedł za nimi z kpiącym uśmiechem na ustach, patrzył na sylwetki tej idealnie dopasowanej pary i myślał:

       - Co ja tutaj robię?


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze